niedziela, 29 stycznia 2012

Pozycja wygrana czy remisowa: czyli o tym, co decyduje o tym kiedy mamy wygraną a kiedy nam się tylko tak wydaje

Z tej strony Emanuel Lasker: chciałem powiedzieć, że niestety, ale nie sposób obalić poniższych wywodów dotyczących poprawności wnioskowania. Rzeczywiście zarówno wygrana jak i remisowa pozycja musi charakteryzować się poniższymi elementami, które opisuje autor. Wypada tylko zdjąć czapkę z głowy i pogratulować autorowi poczucia humoru oraz wnikliwości i oryginalności wpisów. Życzę powodzenia w kolejnym odkrywaniu szachowych prawideł! Byłbym zapomniał: nigdy bym nie przypuszczał, że można korzystać z mojej fachowości w taki nieszablonowy sposób!

Najdłużej (bo aż 27 lat!) panujący mistrz świata w szachach - Emanuel Lasker (tak, tak - ten sam, którego kolegą był wielki fizyk Albert Einstein, który odkrył ciekawy i znany wszystkim wzór E = mc^2)


Tym razem powiemy sobie o tym, co decyduje o tym kiedy mamy wygraną a kiedy nam się tylko tak wydaje. Słowem po czym poznać i odróżnić pozycję wygrana od remisowej.

Czasami zdarza się tak, że jesteśmy pewni, że mamy pozycję wygraną. Potem (w analizie) dziwnym trafem okazuje się, że jednak był to tylko remis. Pytanie więc po czym rozpoznać (odróżnić) pozycję remisową od wygranej. Oto moje przemyślenia, wnioski oraz wskazówki (na podstawie rozegranych setek partii, artykułów i książek) dotyczące pewności co do wygranej pozycji.

Pozycja wygrana musi składać się z takich elementów jak:
1. Przewaga musi mieć charakter decydujący (ang. "decisive advantage"). Słowem musi to być tzw. krytyczna (decydująca) przewaga.
2. Musimy mieć możliwość zrealizowania przewagi - a więc musimy mieć konkretny plan dotyczący tego na czym będzie polegać "przejście" przeciwnika (realizacja przewagi dzięki polepszaniu pozycji i robieniu tzw. postępu - zmienianie pozycji pod kątem wymuszenia na przeciwniku dojścia do pozycji matowej).
3. Przeciwnik nie jest w stanie zapobiec realizacji naszego planu.

Jeśli nie ma dowolnego z 3 wyżej wymienionych elementów, to nie ma wygranej! Wszystkie powyższe warunki muszą być spełnione, aby była pozycja wygrana. Jeśli dowolny z w/w punktów zostanie "podważony" (tzn. obalimy dowolne ze stwierdzeń), wówczas na pewno nie ma wygranej! Zapamiętajmy to, gdyż będzie to kluczowe dla zrozumienia kolejnych przykładów.

Ad #1. Przewaga, która nie jest decydująca to przykładowo K+G, czy też K+2S, jak też K+G (nie kontrolujący pola przemiany) +pion bandowy. W pierwszym przykładzie żadna seria prawidłowych ruchów nie doprowadzi do mata. W kolejnym jedynie wchodząc na mata można przegrać. W ostatnim natomiast trzeba pomóc przeciwnikowi i opuścić narożnik oraz nie kontrolować pola przemiany piona. We wszystkich jednak przypadkach - przy odpowiedniej grze będzie remis.

Ad #2. Realizowanie przewagi musi wynikać z planu! Jeśli będziemy mieli nawet K+H na gołego K, to samym hetmanem nie da rady zamatować króla. Dlatego konieczne jest postępowanie według pewnego planu oraz stopniowe robienie postępu (ang. progress). Jedynym znanym "wyjątkiem" (w sensie specyficznym środkiem) jest tak zwany "zugzwang". W takiej sytuacji nie możemy już wzmocnić pozycji, lecz wymuszenie ruchu na przeciwniku powoduje, że z pozycji "idealnej" przechodzi on w krytyczną (przegraną). Niemniej wykorzystanie tego środka także wymaga planu i stopniowej jego realizacji.

Ad #3. Nie ważne jak duża jest nasza przewaga (chociażby hetman więcej!), możemy mieć też plan polegający na przejściu przeciwnika (chociaż w istocie będzie on "dziurawy"). Pamiętajmy, że jeśli przeciwnik jest w stanie zapobiec realizacji naszego planu (zamiany przewagi na pozycję matową), wówczas nie możemy wygrać.


Podsumowując mamy dwa przypadki - pozycja remisowa (A) oraz wygrana (B). Teraz zobaczmy jakie warunki muszą być spełnione, aby wystąpiła każda z nich.

A) pozycja jest zawsze remisowa*, jeśli:

1) nie mamy żadnej przewagi (zarówno materialnej jak i pozycyjnej)
2) nie da się serią prawidłowych ruchów dojść do pozycji matowej (nawet jeśli przeciwnik będzie z nami współpracował); czyli tak zwany bity remis, pozycja typu "niewystarczający materiał do mata"
3) uzyskana przewaga nie jest decydująca; a więc nie ma możliwości jej zrealizowania (czyli jesteśmy w tzw. strefie remisowej)
4) nie mamy planu, który pozwoli nam na zrealizowanie przewagi
5) przeciwnik jest w stanie ustawić pozycję, której nie będziemy mogli przebić (tzw. twierdza).

* - w konsekwencji nie można doprowadzić do mata bez pomocy przeciwnika, czyli nie jesteśmy w stanie wymusić przejścia do pozycji matowej.


B) pozycja jest zawsze wygrana**, jeśli:

1) mamy decydującą (krytyczną) przewagę (czyli pozycja jest poza tzw. strefą remisową).
2) mamy konkretny plan, który pozwoli nam na zrealizowanie przewagi
3) przeciwnik nie może zapobiec realizacji naszego planu

* - w konsekwencji można doprowadzić do mata bez pomocy przeciwnika, czyli jesteśmy w stanie wymusić przejście do pozycji matowej.

Mam nadzieję, że to krótkie wprowadzenie związane z rozróżnianiem wygranej i remisu będzie pomocne. Niebawem postaram się pokazać wszystkie najbardziej istotne przypadki szachowych remisów. Wbrew pozorom jest ich kilka, więc warto się będzie im przyjrzeć i zrozumieć ich mechanizmy.

Poniżej prezentuję poszerzenie wpisu - podaję dwa załączniki: (pliki w formacie PDF: odpowiednio 8 i 4 strony) jako głębsze i dokładniejsze omówienie tematu. Pierwszy z nich to artykuł analityczny, zaś drugi to testowa forma sprawdzenia zrozumienia wykładu (w postaci 36 pozycji - diagramów). Są one dostępne (do ściągnięcia, zapisania i/lub wydrukowania) na stronie:

piątek, 27 stycznia 2012

Dodatkowe materiały w PDF dotyczące treści bloga: strona beginnerchessimprovement.weebly.com

Od pewnego czasu chciałem znaleźć możliwość dzięki której będę miał możliwość regularnego zamieszczania plików w formacie PDF, które będą poszerzeniem treści (zarysu), które publikuję na blogu. Długo nie wiedziałem jak to zrobić (uczenie się języka HTML to zbędny luksus w czasach, gdy są gotowe narzędzia dzięki którym można zrobić to co chcemy za pomocą kilkunastu kliknięć!), aż do dziś. Mam nadzieję, że teraz na blogu będą pojawiały się bardzo krótkie wstawki, a bardziej konkretne wiadomości (ich znacznie bardziej poszerzona i elegancka forma) będzie można pobrać (i przeczytać lub wydrukować) w postaci załącznika PDF (który jest najbardziej popularnym darmowym formatem do odczytywania plików tekstowych zawierających różne obrazy czy tabele albo wykresy).

Mam nadzieję, że obecne rozwiązanie przypadnie wszystkim do gustu. Przyznam, że mnie ono z pewnością OGROMNIE pomoże. Niestety pisanie na blogu i formatowanie tekstu sprawia mi dużo trudności (i pochłania zbyt dużo cennego czasu) - w porównaniu do tego jak szybko i w miarę elegancko mogę stworzyć plik w PDF o wyglądzie i treści takiej jaką sobie zaplanuje. Dlatego teraz blog będzie czymś w rodzaju krótkich zaproszeń czy też komentarzy związanych z tematami, które w danej chwili mnie będą pochłaniały.

Arcymistrzowie: Shirov, Carlsen, Aronian, Kramnik, Ponomariov oraz Anand... zapraszają na stronę na której będą dodatkowe materiały w których forma i treść będą ładniejsze oraz łatwiejsze do opracowania. Mam nadzieję, że będą one równie ciekawe jak pojedynki wyżej przedstawionych gigantów szachownicy!


Tak więc zapraszam do przeglądania strony na której będą w jednym miejscu wszystkie pliki (PDF):


Pamiętaj, że ten link stale znajduje się na blogu po prawej stronie u góry - jego tytuł brzmi:
"Strona dla dodatkowych materiałów (PDF) z bloga"



Mój komentarz: Obecne możliwości tworzenia, obrabiania, wymiany - a przede wszystkim publikowania informacji są OGROMNE. Warto uczyć się obsługi takich narzędzi, którymi będziemy sprawnie się posługiwali. Pamiętajmy, że nie zawsze trzeba łyżką kopać dół - czasem wystarczy znaleźć lub pożyczyć koparkę, a wtedy praca (jak też i jej efekt) będzie nie tylko znacznie szybsza, lecz także bardziej efektywna i satysfakcjonująca. Ja już znalazłem taką małą kopareczkę, a Ty? :). Problemem dziś wydaje się być nie brak informacji, lecz jej zalew. Ten, kto potrafi odpowiednio filtrować wszystkie informacje i wybierać tylko te (dla niego) kluczowe jest na drodze do sukcesu. Reszta niestety zostanie wchłonięta przez megawielki śmietnik w którym można znaleźć niemal wszystko - zarówno bezwartościowy spam jak też cenne, ciekawe i użyteczne wiadomości. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem obecnych możliwości. Nigdy nie przypuszczałem, że będą one na wyciągnięcie ręki i dostępne praktycznie dla wszystkich ludzi w każdym zakątku świata. Niesamowite jest to, że w ciągu ostatnich 10 lat przeskoczyliśmy wielką przestrzeń. Tak dużą, że obecnie jest już definiowane kalectwo związane z brakiem umiejętności obsługiwania i korzystania z Internetu, a dodatkowo co trzeci mieszkaniec nie potrafi (efektywnie) funkcjonować bez dostępu do wszechglobalnej sieci Internet. Tak - jestem pod wielkim wrażeniem, zwłaszcza dlatego, że obecnie istnieją już takie narzędzia i technologie dzięki którym można realizować (niemal w pełni) swoje marzenia oraz twórczo się realizować - prawie w każdej dziedzinie w której jest możliwe wykorzystanie komputerów i sieci Internet. Szooook?! Być może tak jest, bo w końcu myśl ludzka i rozwój nie stoją w miejscu!

czwartek, 26 stycznia 2012

Taktyka i jej ćwiczenie: czyli słów kilka o efektywnym treningu taktycznego oka

Jak już wiadomo, taktyka (uderzenia taktyczne i kombinacje) stanowią niejako podstawowe paliwo, dzięki którym możemy wykorzystywać błędy przeciwnika. Na pewno do poziomu 1800 trzeba taktykę ćwiczyć bardzo często oraz stale podwyższać poziom trudności rozwiązywanych zadań.

Na początek proponuję przerobić dużo różnorodnych zadań typu mat w 1 ruchu - 600, 800 czy nawet 1000. Jeśli będziemy robili to szybko i efektywnie, to zwykle na 800 czy 1000 zadań powinno nam zejść nie więcej niż 1,5 godziny. Warto taki cykl powtarzać 3-4 razy w tygodniu, a w kolejnym już 2 razy i w następnym tylko raz. Celem tego ćwiczenia jest przyswojenie sobie możliwie jak największej liczby wzorców matowych, a także szybkie rozpoznawanie najlepszego (matującego) ruchu. Im więcej wzorców matowych (po ang. "mating patterns") uda nam się zapisać do naszej bazy w pamięci, tym łatwiej będziemy mogli nimi operować na wyższym stopniu wtajemniczenia. Należy jedynie unikać zadań niepraktycznych - takich w których jedna ze stron ma wyłącznie króla, zaś druga - całą armię, która na setki sposobów może zamatować w 1 ruchu, a na tysiące - w dwóch.

Następnie przechodzimy do rozwiązywania trudniejszych zadań: tutaj nie robimy już na ilość (szybkość), lecz przede wszystkim na jakość. Kładziemy większy nacisk na to, aby nie robić tego bardzo szybko, lecz bardziej utrwalać i rozumieć oraz rozpoznawać wcześniejsze motywy (matowe oraz taktyczne), które przerabialiśmy wcześniej.

Kolejno bierzemy się za rozwiązywanie zadań typu mat w 2 ruchach, a następnie za wygrywanie materiału: najpierw hetmana, potem wieży i aż dojdziemy do zdobywania lekkiej figury. Dalsza praca będzie polegała na tym, aby zrozumieć, utrwalić i szybko rozpoznawać współpracę i odpowiednie ustawienie figur - zarówno w procesie matowania jak i wygrywania materiału.

Na koniec jeśli już będziemy mieli do czynienia z poważniejszymi zadaniami (czyli takie bez żadnej podpowiedzi), wówczas warto robić je możliwie dokładnie oraz powoli. Główny nacisk w tym wypadku kładziemy na POPRAWNOŚĆ - jeśli ta będzie na odpowiednim (wysokim) poziomie - wówczas staramy się robić to szybciej (powtarzając szczególnie te zadania, które sprawiały nam większe trudności). Pamiętajmy też o sprawdzaniu wszystkich nieprzyjemnych i  niezrozumiałych dla nas odpowiedzi przeciwnika! Dopiero wtedy, gdy rozumiemy dlaczego dana kontra (odpowiedź) przeciwnika nie będzie efektywna (jak należy ją obalić?), to możemy dalej przechodzić do kolejnych zadań.

I o czym warto jeszcze pamiętać? Przede wszystkim trzeba co jakiś czas sprawdzać poprawność rozwiązań naszych zadań. W każdym wypadku konieczne jest porównywanie z rozwiązaniami w książce (zbiorze zadań), a jeśli nasze jest inne, to oceniać które z nich jest lepsze i dlaczego. Obecnie książki i zbiory zadań są bardzo dokładnie sprawdzane pod kątem poprawności rozwiązań (jak też testowania szybkości oraz siły zawodnika). W przypadku, gdy oceniamy swój poziom, to jeśli zależy nam na tym, abyśmy szybko robili postęp, to warto być surowym (ale sprawiedliwym!) dla siebie. Jeśli pominęliśmy istotny wariant (kontrę) albo nie zauważyliśmy ważnego ruchu... wówczas trzeba szczerze sobie powiedzieć, że jednak przeoczamy pewne odpowiedzi oraz zastanowić się nad przyczyną tych przeoczeń. Z czasem, gdy wejdzie nam w nawyk to, aby wyszukiwać najsilniejsze (najbardziej logiczne) odpowiedzi z obu stron, wówczas nie będziemy musieli się obawiać, że przeciwnik nas będzie zaskakiwał "nieoczekiwanymi uderzeniami", w pozycjach w których trzeba dokończyć to co już zostało wypracowane (albo przez przeciwnika podarowane).

Obecnie jest wiele serwerów taktycznych, więc wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "chess tactics server" a bez problemu znajdziemy kilka ciekawych miejsc w których można ćwiczyć nasze zdolności taktyczne dzień i noc. Nie zapominajmy jednak o książkach, zbiorach zadań (papierowych i elektronicznych) i o tym, aby na początkowym etapie jak najwięcej czasu poświęcać na taktykę! Jak długo należy się przypatrywać taktyce? Przynajmniej do czasu, gdy nie osiągniemy poziomu 1700-1800 (silna 3 lub słaba 2 kategoria) lub też dotąd aż po analizie naszych partii nie będzie komentarzy (trenera lub programu) w stylu: "pominąłeś 1-2 ruchowe uderzenie dzięki któremu mogłeś zyskać" albo też "tym ruchem natychmiast rujnujesz partię, gdyż teraz nastąpi... z (łatwo) wygraną pozycją przeciwnika".

Mam nadzieję, że nasz trening taktyczny będzie coraz bardziej efektywny. Przypominam: im niższy poziom tym więcej zadań (banalnych i łatwych) trzeba rozwiązywać i powtarzać. Dobrze jest te najłatwiejsze rozwiązywać jak najszybszym tempem (będzie to cenne zwłaszcza przy powtórkach, tych które sprawiały nam początkowo kłopoty). Natomiast przy wysokim (amatorskim) poziomie, warto robić mniej zadań, lecz powoli, dokładnie oraz wytrwale (twardo - czyli nie poddawać się po 1 czy 2 nieudanych próbach). Im trudniejsze zadania będziemy rozwiązywali (poprawnie oraz dokładnie), tym mniejsza szansa, iż nasi przeciwnicy będą nam zabierali materiał. Jednak trzeba pamiętać, iż bez efektywnego (i systematycznego) treningu nie będziemy w stanie szybko mogli widzieć podstawowych albo nieco ukrytych strzałów taktycznych czy kombinacji. A bez dobrej znajomości taktyki nie da się przyzwoicie grać w szachy, prawda? Każda strategia będzie do wymiany jeśli co chwilę będziemy mieli do naszej dyspozycji coraz miej wojska.

niedziela, 22 stycznia 2012

Repertuar debiutowy – luksus, konieczność czy też niezbędny obecnie element gry

Repertuar debiutowy – luksus, konieczność czy też niezbędny obecnie element gry*

Partia szachowa składa się najczęściej z 3 faz: debiut (otwarcie), gra środkowa i końcowa. Jeśli w debiucie nie uzyskamy pozycji co najmniej równej, wówczas będzie trzeba się bronić. Z kolei jeśli jakość rozegranego debiutu będzie niska, wówczas strata będzie na tyle duża, że konieczne będzie jej odrabianie na następnych etapach. Natomiast od poziomu 1700+ lub 1800+ granie pozycji w których jesteśmy na skraju przegranej mija się z celem. Dlatego konieczne wydaje się być grywanie takich (typów) pozycji, które dobrze nam leżą, czujemy się w nich pewnie, komfortowo oraz wiemy co trzeba w nich grać i na co uważać.

Jeśli nie uwzględnimy cech zawodnika i zamiłowania do określonego stylu gry (np. gra taktyczna, manewrowa czy typowo strategiczna), wówczas pozycje, które zawodnik będzie otrzymywał mogą całkowicie nie odpowiadać jego gustowi (predyspozycjom). A w takich pozycjach nawet przewaga piona czy jakości na nic się zda, gdyż nie będzie wiadomo jak przejść grę środkową – do czego dążyć, jak zmieniać pozycje, co wymieniać, które linie zajmować, na jakie punkty zwracać uwagę. Tak więc trzeba grać pozycje, które nam pasują. A wiadomo, że z danego debiutu czy nawet systemu debiutowego – powstają określonego typu pozycje. Dopiero na tej podstawie warto określić jakie warianty (systemy) debiutowe chcemy mieć w swoim debiutowym repertuarze. No i na koniec jak już wiemy jakie debiuty i warianty chcemy grywać, wówczas trzeba ustalić w jaki sposób będziemy doskonalili swój warsztat debiutowy.
Warto zaznaczyć, że stworzenie repertuaru debiutowego i stosowanie go w praktyce (zwłaszcza w ważnych partiach turniejowych, ligowych, meczowych) ogromnie pomaga nam w tym, abyśmy mogli dawać z siebie wszystko. Przede wszystkim nie musimy tracić czasu na wymyślanie przy desce tego czy w 6 ruchu zagrać Gg4 czy też Sbd7 oraz czy dopuścić do wymiany czy nie. Kolejnym powodem jest to, aby dostawać pozycje w których będziemy mieli wiele okazji by się zdążyć wykazać. Na pewno repertuar trzeba stopniowo pogłębiać oraz na bieżąco uaktualniać (bazy danych – partii, które są rozgrywane w interesującym nas wariancie lub typie pozycji).

Jak stworzyć repertuar debiutowy? Pamiętajmy, że chodzi w maksymalnym stopniu o to, aby jak najmniejszym wysiłkiem oraz poświęceniu minimalnej (koniecznej) ilości czasu – otrzymywać pozycje, które będą w naszym stylu. Idealnie byłoby mieć jeden system, którym odpowiadamy na dowolną (logiczną) serię ruchów przeciwnika. W takim układzie będziemy w stanie dostawać pozycje, które rozumiemy, znamy i wiemy na co zwracać uwagę – jaki mamy plan realizować, do jakiego typu końcówki można przechodzić, na jakie punkty zwracać uwagę i do czego nie wolno dopuszczać.

W jaki sposób to zrobić? Sposobów jest wiele: każdy ma swoje zalety. Jedni kupują specjalistyczne książki (np. Jak grać partię włoską, Obrona skandynawska, itp.), inni zaś biorą na warsztat bazę partii wybranych pod kątem danego wariantu debiutowego i filtrują partie i pozycje, które są dla nich istotne. Następnie stopniowo zapoznają się z materiałem, aż do osiągnięcia pewnej minimalnej biegłości w danym wariancie. Istotne jest to, że w zależności od wariantu, a także ilości wolnego czasu – debiut można zgłębiać do poziomu 8, 12, 16 czy nawet 20 ruchu. Moje zdanie jest takie, że do poziomu 2000 (1 kategoria) wystarczy obecnie znać debiut do 14-16 posunięcia (za wyjątkiem forsownych kontynuacji, gdzie trzeba znać „aż do końca wariantu, zakończonego oceną”). Ważniejsze niż głębokość ruchów wydaje się poznanie planów i tzw. typowych (klasycznych) partii, które pokazują główne idee danego debiutu (wariantu). Jeśli jeszcze będziemy w stanie przejrzeć kilkadziesiąt najbardziej istotnych partii, wówczas powinniśmy nabrać podstawowego „czucia debiutu” – konieczne jest jednak  „ogranie” go w kilkudziesięciu partiach szybkich (15-30 min) i kilku dłuższych. Po takim zabiegu, a następnie poddaniu analizie ogólnej (w przypadku partii szybkich) oraz nieco głębszej (w partiach dłuższych), można szybko wychwycić błędy, które robimy rozgrywając dany wariant (debiut). Następnie konsultacja odejścia od teorii – z trenerem, instruktorem czy też książką lub bazą danych i znalezienie właściwej drogi. Stopniowo nasze zrozumienie debiutu powinno pogłębić się na tyle, aby spokojnie można było „odklepać” 8-10 ruchów w ciągu nie więcej niż 3-5 minut (jeśli przeciwnik gra zgodnie z debiutową teorią), a następnie zacząć myśleć o tym na ile powstała pozycja pasuje do ogólnie pojętych schematów i planów gry, które poznaliśmy (poznajemy), ucząc się danego debiutu.

Co jeszcze? Moim zdaniem warto poszukiwać takich narzędzi i metod pracy, które będą dla nas najbardziej odpowiednie. Osobiście preferuje poradniki typu „starting out”, w których ukazane są główne idee oraz podawane wskazówki na co zwracać uwagę, a czego nie wolno robić. Przy okazji oczywiście podane ogólne plany jak też zarys gry środkowej i końcówej – w oparciu o formację pionów (tzw. strukturę pionową). Wówczas nasza praca będzie o niebo szybsza (efektywniejsza?!), gdyż będziemy mieli wstępne rozeznanie dotyczące tego w jaką stronę zmierzać (plan, polepszanie pozycji, realizacja przewagi, obrona) jak i to, na które elementy pozycji (oraz punkty i obszary szachownicy) zwracać szczególną uwagę.

I na koniec jeszcze jedna uwaga: czy nie można grywać „wszystkiego po swojemu”? Oczywiście, można. Jednak stale wymyślanie po 3, 5 czy 7 ruchach co należy grać dalej i tracenie na pierwszych 10-12 ruchów 25-30 minut będzie skutkowało tym, że na dalszych etapach będzie brakowało czasu do namysłu, nie mówiąc o braku planu dalszego polepszania pozycji (na który będzie trzeba zużyć duuuuużo więcej czasu niż normalnie). Podsumowując: nie da się grywać wszystkiego, gdyż ilość wszystkich wariantów debiutowych jest ogromna. Dlatego trzeba się zdecydować – albo w poważnych partiach (w takich, które są dla mnie w pewien sposób ważne) gram według swojego repertuaru (wtedy można oczekiwać stałego wzrostu wyników), albo też rozgrywam partie „po swojemu” (za każdym razem to na co mam ochotę), lecz jednocześnie godząc się na to, że będziemy robili postęp tylko do pewnego poziomu (najczęściej „ścianą” jest poziom 1800, 1900 czy rzadziej 2000).

Moje blisko 10-letnie doświadczenie turniejowe (ok. 120 turniejów, w tym kilkanaście długich) jak też rozegranie kilkudziesięciu tysięcy blitzów - wykazało, że bez stworzenia (oraz stosowania) repertuaru debiutowego... postęp powyżej poziomu 1900-2000 jest bardzo trudny czy też niemożliwy. Zanim dojdziemy do gry środkowej, to będziemy bez piona albo w pozycji, w której zrealizowanie pozycyjnej przewagi to kwestia nie więcej niż 30-40 ruchów. W moim przypadku granie bez repertuaru było skuteczne do poziomu 1850-1950: przekonałem się, iż zbyt duże straty czasu oraz uzyskiwanie bardzo wątpliwych pozycji nie dają podstaw do realnego i trwałego przebicia poziomu 2000 (1 kategorii). I nie ma tu znaczenia czy będziemy "szli po swojemu" przez 2, 3, 5, 10 czy 20 albo 50 lat. Oczywiście są osoby, które naturalnie czują gdzie jakie figury mają stać, ale ja z pewnością do nich nie należę.
*PS. Osoby o słabych nerwach i te, które już mają opracowany swój repertuar debiutowy oraz znają temat o wiele lepiej... proszonę są o opuszczenie tego tematu. Nie jest moim celem, aby komuś się zbyt podniosło ciśnienie czy też zastawka w sercu zatrzymała ;).

sobota, 21 stycznia 2012

Najpopularniejsze wpisy na blogu: piątka tematów najbardziej wyczytywanych

Poniżej prezentuje 5 najczęściej odwiedzanych tematów na blogu: szacuję, że te właśnie są (były) dla was najbardziej interesujące. Warto je przedstawić i przy okazji dać wszystkie linki w 1 miejscu (aby nie trzeba było szukać po blogu, tylko szybko kliknąć).

Poniżej w nawiasie podaję date publikacji danego tematu oraz ilość odwiedzin (stan na 21.01.2012). Tak więc oto jak przedstawia się piątka najbardziej wyczytywanych tematów:


1) Graj na wygraną: nie upraszczaj pozycji i nie wymieniaj wież ani hetmanów [17 październik 2011; (224)]
http://beginnerchessimprovement.blogspot.com/2011/10/graj-na-wygrana-nie-upraszczaj-pozycji.html

2) Przykładowa lista książek do nauki szachów do poziomu 1800-2000 (2 lub 1 kategorii) [2 luty 2011; (161)]
http://beginnerchessimprovement.blogspot.com/2011/02/przykadowa-lista-ksiazek-do-nauki.html

3) Lista motywów taktycznych oraz książki i zbiory zadań do nauki taktyki: od poziomu podstawowego do średniego (1000-1600) [29 październik 2011; (106)]
http://beginnerchessimprovement.blogspot.com/2011/10/ksiazki-i-zbiory-zadan-do-nauki-taktyki.html

4) Słabe strony oraz ich eliminowanie - diagnoza, leczenie oraz oczekiwane efekty [6 marzec 2011; (95)]
http://beginnerchessimprovement.blogspot.com/2011/03/sabe-strony-oraz-ich-eliminowanie.html

5) Postęp szachowy: jak ciężko pracować i nic nie osiagnąć? [22 listopad 2010; (69)]
http://beginnerchessimprovement.blogspot.com/2010/11/postep-szachowy-jak-ciezko-pracowac-i.html

Mam nadzieję, że te tematy sprawiły wam nieco radości, a przy okazji skłoniły do przemyślenia pewnych spraw: mnie największą satysfakcję sprawiło napisanie tematów nr 5 i 1. Na pewno nie spodziewałem się, że artykuł "graj na wygraną" będzie tak bardzo popularny - czułem, że na pewno będzie ciekawy, lecz nie przypuszczałem, że będzie miał aż ponad 200 odwiedzin.

Tematy oraz liczba odwiedzin wraz z datą publikacji i ilością komentarzy


 
Oskary dla wpisów o tematyce szachowej publikowane na blogu - zostały przez czytelników zagłosowane i... już rozdane! Dziękuję bardzo za uznanie jak też odwiedzanie i częste czytywanie bloga!

Dlaczego czasami warto dawać z siebie wszystko – czyli słów kilka o grze w stylu na maxa albo ile fabryka pozwoli

Dlaczego czasami warto dawać z siebie wszystko – czyli słów kilka o grze w stylu na maxa albo ile fabryka pozwoli.

Dziś powiemy sobie o tym czemu warto czasami (często?!) dawać z siebie wszystko co tylko potrafimy. Oto niektóre powody (być może najważniejsze):

1. Dając z siebie wszystko możesz zobaczyć jak dużo ci brakuje do poziomu, który chciałbyś prezentować.

2. Grając na maxa możesz zobaczyć jak długo jesteś w stanie grać na wysokim poziomie, kiedy następują spadki (poziomu i formy) oraz jak wytrzymały jesteś.

3. Dzięki temu jesteś w stanie jak najbardziej obiektywnie (wiarygodnie) ocenić siebie i swój obecny (możliwie najwyższy w danym okresie czasu) poziom gry (niektórzy mówią, że także zrozumienia).

4. Mając odpowiednio silnych i dobrze przygotowanych przeciwników, będziesz mógł w czasie gry doświadczać wielu dylematów, trudnych decyzji, ocen czy też określać poziom ryzyka, które podejmujesz.

5. Po zakończonej partii dzięki analizie (silnikiem lub samodzielnie czy z pomocą innej osoby) będziesz w stanie zobaczyć gdzie ocena pozycji ulegała największym „schodom” (wahaniom).

6. Wkładając w partie maksymalną ilość energii: zaangażowania oraz skupienia, będziesz w stanie sprawdzić jak mocno potrafisz poświęcić się jednemu zadaniu (grze w szachy) oraz na ile jesteś zdeterminowany i zmotywowany, aby osiągnąć dany cel (bez względu czy będzie to wygrana partia czy też podniesienie rankingu).

7. Nie będziesz musiał szukać innych powodów swojej słabej gry – jeśli nie będzie innych czynników, które skutecznie wpływały na twój poziom gry, wówczas wiadomo gdzie możesz poszukiwać winnych tego, że grasz nie tak mocno jak byś tego oczekiwał. Przy okazji można także zobaczyć jakie elementy najbardziej odstają i czy wykonana praca przynosi oczekiwane efekty.

8. Partie rozgrywane na wysokim poziomie (zwykle wówczas, gdy masz odpowiednio wysoki ranking i/lub grasz z przeciwnikiem, którego umiejętności i poziom są solidne) bywają na bieżąco odwiedzane przez kibiców. Warto pamiętać, że dzięki znakomicie (oraz ciekawie) rozegranej partii można dać dużo radości i zadowolenia kibicom.

Myślę, że wyżej wymienione powody mogą dać nieco do myślenia. To jak często i w jakich partiach można (trzeba) grać z pełną koncentracją i zaangażowaniem… uzależnione jest od każdego z nas. Od razu jednak mówię, że utrzymywanie wysokiego oraz stabilnego poziomu przez dłuższy czas jest bardzo trudne. Podobnie niełatwym zadaniem jest wytrwać partię, która trwa 2,5 czy 3 godziny. Są bowiem momenty, w których się zdekoncentrujemy czy też emocje wezmą górę – a wówczas kilkugodzinny efekt pracy można zaprzepaścić jednym ruchem! Szachy bywają bowiem brutalnym sportem – jest znana zasada: „często nie wystarcza zrobienie 40 bardzo dobrych ruchów, aby wygrać partię, lecz niemal zawsze wystarczy zrobić 1 (większy) błąd, aby partię przegrać”. Warto to przemyśleć i pamiętać, że szachy na najwyższym poziomie to gra idealna, perfekcyjna (a przy okazji remisowa). Bez błędu przeciwnika niemożliwe jest wygranie partii.

piątek, 20 stycznia 2012

Branie bocznych pionów jako przykład tego jak nie należy się łakomić na materiał kosztem rozwoju

Poniżej prezentuję partie w której połakomiłem się na bocznego piona i musiałem przejść do głębokiej obrony. Oczywiście w pewnym momencie przeciwnik mocno pomógł, a potem (po wymianie H) nie odbił piona, następnie podstawił jakość, a reszta (realizacji przewagi) była już tylko kwestią techniki.

Tak więc polecam przyjrzeć się poniższej partii do momentu zagrania przez czarne 11.Bxf3, dzięki czemu uwolniłem czarnopolowego gońca. Według mnie wcale nie była to łatwa pozycja do kontynuowania białymi, pomimo przewagi piona. Być może będzie to nauczka dla tych, którzy biorą wszystkie "darmowe" piony, nie patrząc na koordynację swoich figur i ich harmonijny rozwój ;).


sobota, 14 stycznia 2012

Pełny trening taktyki dla wszystkich amatorów w jednej książce - zbiór 1200 zadań Richarda Pallisera

Tym razem napiszę krótko na temat rzadko spotykanej pracy: mianowicie autor (Richard Palliser, mistrz międzynarodowy) kilka lat temu wydał książkę: The Complete Chess Workout: Train your brain with 1200 puzzles! Co w niej jest takiego, co zasługuje na uznanie? Otóż zawarł w niej 1200 przykładów do samodzielnego rozwiązania. Czy to coś dziwnego? Nie. Chodzi o to, że są to zadania na tyle łatwe, że może je przerabiać osoba mająca średni poziom szachowy ok. 1400-1500, a dodatkowo wraz ze wzrostem siły szachowej (taktycznej) są coraz trudniejsze zadania – niektóre z nich mogą być nawet dla zawodników 1900-2000. Tak więc dostajemy do rąk książkę, która będzie „rosła z nami” – poczynając od poziomu 1400, kończąc na 2000. Później konieczne będą znacznie trudniejsze przykłady.

Jak autor ułożył strukturę pracy?
Na początku spis treści, następnie wprowadzenie i od razu daje zadania do rozwiązania. Jakie są tytuły rozdziałów? Otóż w kolejności są one następujące:
1. Rozgrzewka (100 diagramów; od 1 do 100), 2.Atak (101-679), 3. Debiutowe sztuczki i pułapki (680-739), 4. Umiejętności w końcówce (740-838), 5. Darmowe bierki (figury) oraz przeciążenie (839-1028), 6.Diabelskie obliczenia (1029-1080), 7.Dziesięc testów (1081-1200), 8.Rozwiazania (od strony 211 do 318).

Już same nazwy rozdziałów wyglądają ciekawie, prawda? Ostrzegam, że w tej książce nie ma wyjaśnień dotyczących tego czym są motywy taktyczne i kombinacje. To pozycja dotycząca sprawdzenia swoich umiejętności w taktyce – typowy zbiór zadań. Na końcu w rozdziale rozwiązania, podane są najważniejsze (aczkolwiek krótkie) komentarze do zadań. Zwykle rozwiązania większości zadań nie przekraczają 3-5 ruchów, jednak te najtrudniejsze (diabelskie albo końcówkowe) sięgają niekiedy nawet do 10-12 ruchów!

Na każdej ze stron znajduje się 6 diagramów (wielkości 42x42 mm), a nad nimi nazwiska zawodników, miejscowość oraz rok. Z kolei pod każdym jest polecenie typu „białe (czarne) na ruchu”. Tylko tyle i zarazem aż tyle. Co bardzo istotne – wszystkie zadania zostały sprawdzone przez silnik, więc jest niemal 100% gwarancja, że są podane w rozwiązaniach najsilniejsze kontynuacje.


Na koniec: Richard Palliser zaleca codzienne rozwiązywanie zadań przez co najmniej 10-15 minut, co powinno przynieść niebawem widoczne korzyści. Ważne jest także to, że pod zadaniami nie ma żadnej (!) podpowiedzi – nie wiadomo czy celem jest danie mata, wygranie hetmana, skoczka czy też po prostu małego pioneczka. I stopień trudności także jest losowy – po zadaniu, którego celem było wygranie hetmana (lub wieży) kolejne może mieć na celu wygranie jedynie piona (albo zremisowanie). Tak więc dzięki tego typu układowi możemy być pewni, że będziemy mieli coraz wierniejszą symulację gry turniejowej (praktycznej).

Cóż można dodać jeszcze? Rzadko można spotkać książkę, która jest przeznaczona dla tak szerokiego kręgu zainteresowanych, a jednocześnie jest ciekawie opracowana. Wartość praktyczna tej pozycji jest moim zdaniem duża – nie są to zadania zbyt trudne, a jednocześnie typy pozycji (jak i motywy) bardzo często będą się „przebiajać” przez nasze partie.

Dodam, że książki taktyczne (zwłaszcza zbiory zadań!) rzadko robią na mnie wrażenie. Nie wystarczy bowiem powklejać tysiąc zadań i podać ich rozwiązania. Tutaj liczy się pomysł jak też maksymalna użyteczność (praktyczność) przykładów. Według mnie pierwszy solidny krok w tym kierunku został wykonany – mistrzowi międzynarodowego Richardowi Palliserowi należą się słowa uznania! Z pewnością to jeden z najlepszych zbiorów zadań jaki widziałem w ostatnich latach. I nie chodzi o skalę trudności, lecz wartość praktyczną oraz pomysł ułożenia całości tak, aby czytelnik (zawodnik) miał maksymalne korzyści z jej przerobienia. Myślę, że zwłaszcza zawodnicy turniejowi (nie ważne czy grający w realu czy na Internecie), którzy przeoczają proste uderzenia będą mieli świetną pomoc w tym, aby jak najszybciej pozbyć się „ślepoty” prostych uderzeń – ta książka jest w stanie w tym pomóc. Wystarczy tylko przerabiać te przykłady (15-30 minut codziennie) i przy okazji wyciągać wnioski. Wierzę, że dzięki niej będziecie w stanie szybciej i poprawniej wychwytywać okazje ku temu, aby wykorzystywać taktyczne strzały.

Ogromną zaletą książki jest to, że jest przeznaczona dla każdego w przedziale 1400-2000, a ponadto zawarte w niej są takie motywy jak: widełki (podwójne uderzenie), szpile oraz maty – właśnie te, które najczęściej się zdarzają w partiach. Ponadto autor wybrał zadania z partii w latach 2000-2007, więc zdecydowana większość będzie nieznana czytelnikowi. Oczywiście są też zadania z lat wcześniejszych jak i kilka z tzw. klasyki – autor nie mógł się oprzeć temu, aby je zawrzeć (i chwała mu za to).

Poniżej podaję linki do krótkiej recenzji książki (po angielsku):
http://www.chesscafe.com/text/review621.pdf [recenzja ChessCafe]
http://www.chessville.com/reviews/TheCompleteChessWorkoutVsChessGems.htm [recenzja z chessville - porównanie z inną książką]

środa, 11 stycznia 2012

Nie wymieniaj ostatniej figury, jeśli nie jesteś absolutnie pewien, że pionkówka będzie remisowa

Nie przechodź do przegranej pionkówki jeśli masz piona mniej, a powstała pozycja nie może być forsownie sprowadzona do remisu (np. K+p na K jeśli słabsza strona nie da zająć pól kluczowych, ma opozycję, itp.). Poniżej zaprezentuję partię w której czarne zdecydowały się wziąć piona kosztem drobnej odstałości w rozwoju i pozbycia się pary gońców.

Zobaczmy pozycję na diagramie: czarne mają piona więcej, więc białych ratuje jedynie głęboka obrona. Ich słabości są aż nadto widoczne. Białopolowy goniec i wszystkie (!) piony na tych samych kolorach pól. Wiadomo, że skoczek za każdym razem zmienia kolor pola (na którym staje i które atakuje), zaś goniec już tego zrobić nie jest w stanie. Tak więc mając jeszcze ruch temu dwa gońce należało je zostawić i stopniowo wzmacniać pozycję (pozbywając się słabości). Wówczas obrona miałaby bardzo dużą szansę na wyrwanie remisu. Mając jednego gońca (i to słabego w tej pozycji) białe mają bardzo trudne zadanie. Co się jednak stanie jeśli pozbędą się ostatniej figury wymieniając za skoczka? Otóż forsownie przechodzą do przegranej pionkówki.

Dlaczego powstała (po wymianie) pionkówka jest przegrana. Oto powody:

1. Czarne mają piona więcej - nie jest to pion zdwojony. W takich wypadkach jeśli nie można wymusić (przejść forsownie do) remisu, to 95% końcówek (z pionem mniej) jest niestety przegranych. Taka jest reguła - są oczywiście wyjątki i warto je znać. Tutaj akurat nie ma mowy o jakimkolwiek z nich.

2. Czarne są w stanie zrobić przełom, dzięki któremu uzyskają wolnego piona. Bez tego białe miałyby bardzo duże szanse na zablokowanie pozycji i lekki remis.

3. Białe nie są w stanie wymienić wystarczającej ilości pionów, aby powstała pozycja remisowa. Ponadto przy poprawnej grze czarnych, białe będą zmuszone oddać przestrzeń - a dzięki temu król czarnych przedostanie się do obozu białych i wybije pionki (a następnie wolniak będzie spokojnie zmierzał na hetmana).

Wniosek: czarne mają łatwo wygraną pionkówkę. Białe mogą próbować jedynie opóźniać realizację przewagi. Tak czy inaczej po następnych 10-15 ruchach białe będą absolutnie przekonane, że nie da się tego zremisować. Jak można jednak próbować? Jest wiele sposobów: jednym z nich to zagranie pionem na g5, kolejno pionem na h4 i wyczekiwanie na czarne. Niemniej czarne grają Kg7, h6, f6 i dwa razy wymieniają na g5. Następnie pion g6 staje się wolniakiem i stopniowo białe są zmuszone wycofywać się, zaś król czarnych wspina się (broniąc piona) po linii h. Następnie naszym wolnym pionem g przechodzimy pole wyżej i manewr się powtarza (aż osiągnie pole g3). A wtedy król czarnych oddaje tego piona wzamian zabierając piona e4 i prowadzi nowonarodzonego wolniaka (piona e5) do pola przemiany. Proste jak drut, prawda? Pamiętajmy, że skuteczny plan, któremu nie jesteśmy w stanie zapobiec jest wart więcej niż super silnik, która gra z siłą 3000 ELO. Stąd powiedzenie, które wiele razy jest powtarzane: "gra bez planu czyni z nas głupców, gra planowa - bohaterów (zwycięzców)".

Najciekawsze jest to, że Houdini (najsilniejszy obecnie silnik na świecie!) po wymianie ostatniej figury ocenia pozycję na -0,6 do -0,8. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach "domyśla się", że pionkówka jest przegrana, więc ocena dość mocno rośnie (na niekorzyść strony słabszej). Gwoli ścisłości dodam, że Houdini rezygnuje z wymiany ostatniej figury dopiero na głębokości 20 deep (czyli 10 pełnych ruchów), widząc że prowadzi ona forsownie do przegranej.

Być może w ten sposób niektórzy z was przekonają się, że prawidłowa ocena pozycji i poprawny (logicznie) plan jest znacznie więcej wart niż liczenie wariantów na 10-20 ruchów do przodu. Jeśli daną pozycję dogłębnie rozumiemy i oceniamy prawidłowo, to jeśli nie ma wyjątku (np. zugzwang lub twierdza), wówczas zrealizujemy swój cel (bez względu czy będzie to remis czy wygrana). Dlatego kilka razy udało mi się "odgadnąć" wynik końcowy (remis lub wygraną) 15-20 ruchów wcześniej niż widzieli to kibice (lub silnik). To właśnie przyczyna dla której STALE podkreślam korzyści oraz konieczność prawidłowej oceny pozycji oraz znalezienia odpowiedniego planu. Stosowanie tych algorytmów sprawia, że wcale nie trzeba do tego przeszukiwać warianty na głębokości 15, 20 czy 25 półruchów* (tzw. 15, 20 lub 25 deep). Dzięki grze planowej oraz poprawnej ocenie pozycji jesteśmy w stanie grać naprawdę logiczne, sensowne, poprawne i niekiedy głębokie szachy. I to właśnie nazywam rozwojem poprzez szachy - przede wszystkim logicznego oraz konstruktywnego myślenia.

* - półruch (z ang.) ruch jednej ze stron. Z uwagi na to na pełny ruch składają się 2 półruchy. Ocena programu (silnika) typu: "20 deep" oznacza, że program wyszukuje (i ocenia) ruchy na 10 posunięć do przodu. Najczęściej poprawna ocena pozycji "zaczyna się", gdy program osiągnie głębie 20-22 półruchów (zwykle osiągana po 60-80sekundach: w zależności od mocy komputera). Wyjątkiem mogą być końcówki i/lub pozycji natury strategicznej, których program nie będzie w stanie poprawnie ocenić na danej głębokości. Zdarza się to jednak dość rzadko (mowa o braku poprawnej oceny, gdy program osiągnie głębie co najmniej 22 półruchów).

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Proste taktycznie uderzenia (kombinacje w różnych pozycjach), których poprawne rozwiązanie może powodować duże problemy

Dziś ciekawy temat: mianowicie powiemy sobie o prostych taktycznie uderzeniach (pozycjach), których rozwiązanie sprawia nam często problemy.

Są w szachach pozycje, które pomimo swojej prostoty (maksymalnie 2-3 ruchy wgłąb) sprawiają nam trudności. Niby rozwiązanie nie powinno być trudne, a jednak….

Jakie to pozycje? Przede wszystkim musimy sobie zdawać sprawę z tego, że w taktyce są ogromne możliwości. Nie wystarczy nauczyć się 100 czy 1000 pozycji, a potem już każdą będziemy w stanie natychmiast rozwiązać. Na pewno konieczne są do opanowania najpierw schematy matowe, a następnie motywy taktyczne. Czy to jednak wystarcza? Otóż nie. Dalszy etap polega na rozwiązywaniu kombinacji (zadań) i jednocześnie zapamiętywaniu wniosków wyciągniętych z pozycji. I w tym miejscu reguła jest prosta: im więcej pozycji oraz wniosków będziemy mieli w swojej głowie, tym łatwiej będzie rozwiązać zadanie, które pojawi się przed nami na szachownicy.

W czym problem w takim razie? Otóż chcę wyraźnie podkreślić, że bywają zadania, które nas „rozkładają”. Jakie elementy zawierają takie zadania? Najczęściej są to tak zwane „nietypowe ruchy”. Te z kolei polegają na tym, aby łamać pierwotnie poznawane zasady – zwykle chodzi o wartości bierek. Na początkowym etapie uczymy się bowiem, że wieża jest dużo więcej warta od skoczka czy gońca, a te są też cenniejsze od piona. I w naszej głowie siedzi sobie taki schemat (owszem, pomocny!), który mówi nam: „nie bij piona wieżą, bo stracisz” albo „hetmana za skoczka nie opłaca się wymieniać”. Jeśli nie będziemy w stanie łamać takich schematów, to wiele zadań będzie dla nas poza zasięgiem.

Jak więc polepszać nasze taktyczne widzenie („taktyczne oko”)?
1. Poznaj, zrozum i zapamiętaj schematy matowe (idealna wartość to ok. 200-250)
2. Poznaj, zrozum i zapamiętaj motywy taktyczne (idealna wartość to ok. 20-25)
3. Rozwiązuj stopniowo coraz trudniejsze zadania – wyciągaj i zapamiętuj wnioski (dlaczego dane uderzenie było możliwe, co było trudnego do zauważenia).
4. W przypadku braku rozwiązania (po kilku lub kilkunastu minutach poszukiwania) postaraj się znaleźć wszystkie ruchy, które zaprzeczają podstawowym zasadom na skali wartości bierek (czyli wieżą pobij skoczka, hetmanem piona, nie broń hetmana i stwórz inną groźbę i temu podobne).
5. Zapisuj i analizuj wnioski, które pojawiły się w przypadku braku znalezienia prawidłowego (optymalnego) rozwiązania. Zastanów się dlaczego nie byłeś w stanie odgadnąć najlepszego
sposobu – co sprawiło, że zadanie było dla ciebie zbyt trudne.
6. Po kilkunastu (max. 15-20) minutach rozwiązywania zadania, odłóź je i wróć za jakiś czas (następnego dnia lub po co najmniej kilku godzinach przerwy). Jeśli kolejnym razem nie uda ci się go rozwiązać, wówczas zajrzyj do rozwiązania i dokładnie je przenalizuj. Wbrew pozorom można także uczyć się dzięki analizie rozwiązań! Jednak najpierw daj z siebie wszystko, a potem zobacz co przegapiłeś: w przeciwniym wypadku nie będzie to efektywna praca (sam siebie będziesz oszukiwał, że „przecież to było proste, tylko nie chciało ci się wniknąć w pozycje”).
7. Jeśli znalazłeś więcej niż jedno rozwiązanie (optymalnie jednak nie więcej niż 2-3), wówczas porównaj je z odpowiedziami. Być może twoje jest szybsze, prostsze czy też bardziej efektywne: nie zawsze autor musi być wszystkowiedzący. Obecnie jeśli zadania są sprawdzane przez silniki szachowe, wówczas jest mała szansa na błąd w rozwiązaniach. Jednak nie oznacza to, że twoje rozwiązanie, które będzie nieco inne (czasami dłuższe) nie może być bardziej efektywne (łatwiejsze praktycznie do znalezienia). Pamiętaj jednak, aby pomimo tego zrozumieć sens rozwiązania podawanego przez autora. Mylić się jest rzeczą ludzką, więc wstydź i nie bój się tego. Bój się własnej pychy, głupoty, poczucia wszechwiedzy i lenistwa (rozumianego jako braku zaangażowania i wysiłku w tym co robisz).


Zadania do rozwiązania (od lewej do prawej, od 1 do 3):
1. White to Move - białe na ruchu. 2. Black to Move - czarne na ruchu. 3. White to Move - białe na ruchu.

Powyższe zadanie pochodzi ze znakomitej strony Timothy Brennana: dziękuję Tim za wspaniałą pracę, którą wykonujesz! Zapraszam w imieniu autora do zapisania się na szachowy (taktyczny) newsletter – w każdym odcinku jest jedna pozycja z partii wraz z bardzo krótkim (aczkolwiek ciekawym) opisem i historią (cytatem, sytuacją). Można także ściągnąć więcej zadań – w postaci plików PDF, które są dostępne tutaj (także na stronie Tacticts Time).

Poniżej prezentuje się główna strona Tactics Time – zestaw bardzo ciekawych artykułów o taktyce oraz możliwość zapisania się na bezpłatnego newslettera (kilka razy w tygodniu na mejla dostarczanego), w którym jest zadanie, a na końcu jego rozwiązanie i krótka anegdota (sytuacja) z nim związana: http://tacticstime.com/


Rozwiązania 3 zadań z diagramu powyżej
Nr 1: 1.Nxb7 Kxb7 2.Qa6+ Kb8 3.Bxc6 Qxc6 z wygraniem piona
Nr 2: 1...Rg3+ 2.fg Wf1# (wymuszony mat).
Nr 3: 1.Wxc5 Wxc5 2.Bxa8 z pionem do przodu

Link do plików „Tactics Time Column” (w formacie PDF). W każdym z nich po 9 zadań wraz z rozwiązaniami na następnej stronie (podkategoria Tactics Time Column): http://tacticstime.com/?cat=43

sobota, 7 stycznia 2012

Większa siła gry czy ranking - kilka słów o magii i sztuczkach rankingu: graj lepiej, pracuj więcej i myśl efektywniej

Na czym polegają sztuczki i magia rankingu? Temat może wydawać się prosty, aczkolwiek według mnie wcale do banalnych nie należy. Tytułem wprowadzenia kilka stwierdzeń.

1. Ranking jest względnym odzwierciedleniem siły gry zawodnika.
2. Ranking pokazuje ostatni uzyskany wynik zawodnika.
3. Im wyższy ranking tym teoretycznie silniejszy zawodnik.
4. Wiarygodność rankingu opiera się na zrozumieniu mechanizmu jego działania i uzyskanego wyniku.


Teraz krótko omówię o co chodzi.

#1. Ranking nie jest idealnym przekaźnikiem tego jaką siły gry w danym momencie dysponuje zawodnik. Pamiętajmy, że przy znakomitej formie sportowej, wysokiej motywacji oraz dobrych układach w turnieju (silni rankingowo zawodnicy) można uzyskać bardzo wysoki ranking, a za miesiąc w kolejnym turnieju można zagrać tak słabo, że nie poznajemy siebie. Słowem: ranking pokazuje poziom rankingowy jaki osiągnął zawodnik: nie mówi nam NIC w jaki sposób to zrobił (oczywiście nie mam na myśli kwestii uczciwości).

#2. Jeśli widzimy ranking zawodnika, to oznacza, że jest to jego przypisany magicznie numerek (cyferki), wskazujący na ostatnio obliczony wskaźnik rankingowy. Przykładowo jeśli zawodnik ma 1400 ELO, a pojechał na turniej na którym zrobił +120 oczek, a nie zostały one jeszcze wliczone do jego obecnego rankingu... to nie spodziewajmy się tego, że taki zawodnik będzie grał "byle jak, bo to 4 kategoria ledwie". Jeśli jeszcze trenuje efektywnie i ma świetną formę oraz motywację do gry, to może się okazać, że będzie on remisował z kandydatami na mistrzów i ogrywał 2 oraz 1 kategorie.

#3. W teorii im wyższy ranking tym silniejszy zawodnik. W praktyce nie zawsze tak bywa: czasem są pewne elementy, które wpływają na obliczenia rankingowe (np. niskie wejście na listę, nie wysłanie wyniku na czas, błędnie nadany/obliczony ranking, itp.). Jeśli jednak nie ma manipulacji i zaburzeń rankingiem, to można przyjąć, że gracz posiadający ranking 2200 jest (przynajmniej teoretycznie) silniejszy od tego, który ma jedynie 1600. Jednak ważna i mądra uwaga: ranking nie grają - grają ludzie!

#4. Jeśli wiemy, że wiarygodność rankingu opiera się na zrozumieniu mechanizmu jego działania i uzyskanego wyniku, wówczas możemy mieć większą pewność tego jaką realną (!) siłą dysponuje zawodnik. Dodatkowo można także zrozumieć stereotyp myślenia innych: ma wysoki ranking, to na pewno musi na niego (na siłę tego rankingu) grać. A tymczasem...?! Prosty przykład:

Zawodnik A: grywa z zawodnikami przedziału 1500-1600 i ogrywa ich dość mocno - dzięki temu uzyskuje ranking 1800-1850. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami 1900 i silniejszymi.

Zawodnik B: grywa niemal wyłącznie z zawodnikami przedziału 1800-2000 i jest przez nich dość mocno ogrywany - dzięki temu uzyskuje ranking 1700-1750. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami 1450-1600, a już zupełnie nie grywa ze słabszymi.

Zawodnik C: grywa z zawodnikami przedziału 1400-1900 i uzyskuje różne wyniki - dzięki temu uzyskuje ranking w granicach 1600-1650. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami poniżej 1400 i powyżej 1900.


Teraz powstamy sobie pytanie, który z nich jest najlepszy? Ten, który ma najwyższy ranking (A), czy też ten, który grywa z najsilniejszymi (B)? A może jednak ten, który grywa ze wszystkimi (C)? Teorycznie najlepszy jest ten, który ma najwyższy ranking - czyli zawodnik A, jednak w praktyce może być całkiem inaczej.

Jeśli nabraliśmy przekonania, że to jedyny element utrudniający wierne (wiarygodne) oszacowanie siły (poziomu) gry zawodnika na podstawie jego rankingu to dodajmy sobie kilka dużo trudniejszych pytań.

1. Czy ilość oraz częstotliwość granych partii (tygodniowo, miesięcznie oraz rocznie) ma znaczenie?
2. Czy ma znaczenie procent rozłożenia kolorów jakimi grywa? (tzn. czy grywa połowę czarnymi i białymi czy też 80% białymi, a 20% czarnymi - lub też odwrotnie?)
3. Czy ma znaczenie to, iż grywa wyłącznie ze znajomymi (np. kilkoma osobami)?
4. Czy ma znaczenie to na jakie czasy (tempo gry) grywa zawodnik? (np. stale na 2 godziny na partie czy też raz na 30 minut na zawodnika, innym razem 10, a jeszcze innym 90 lub 120?)
5. Czy ma znaczenie to czy zawodnik trenuje, jest bardzo dobrze przygotowany do zawodów oraz ma wysoką motywację (pragnienie wygrywania)?
6. Czy ma znacznie to jaką strategię turniejową wybiera zawodnik? (np. wszystko remisować i grać bezpiecznie kontra grać ostro, bezpardonowo nawet kosztem wyników).
7. Czy sytuacja zdrowotna, życiowa, finansowa oraz emocjonalna ma znaczenie dla uzyskiwanych wyników (przykładowo - to na jak dużo turniejów jeździ, czy w jego życiu jest stabilizacja, jak dużo ma czasu wolnego, jak gospodaruje finansami, itp.)?
8. Czy ma znaczenie to jak zawodnik podchodzi do swojego rankingu? Czy się nim przejmuje i panicznie boi się, aby nie spadł ani na jotę czy też gra dla radości z gry i nie ma dla niego znaczenia czy ranking rośnie czy maleje? (byleby tylko jego gra przynosiła mu radość i zawodolenie).

Oczywiście nie są to wszystkie, lecz w moim odczuciu najbardziej kluczowe pytania (elementy, które w istotny sposób mogą wpływać na wysokość rankingu zawodnika). Warto podkreślić, że im bardziej stabilny ranking tym nasza gra powinna cechować się także stałością. Oczywiście jeśli robimy postęp (lub przeżywamy kryzys), wówczas nasz ranking może być mocniej zaburzony (zarówno na plus jak i minus). Moim zdaniem należy pracować nad tym, aby nie dochodziło do dużych skoków (powyżej +/-100 do +/-200 oczek) w krótkim okresie czasu - pamiętajmy, że im stabilniej gramy, tym także nasz ranking powinien to odzwierciedlać (mówię o partiach, które mają dla nas znacznie - w domyśle na długie tempo). Im widać mniejsze "szarpanie" na wykresie, tym harmonijniej się rozwijamy. To tak jak z siłą głosu: zwykle staramy się stopniowo przygłaśniać i przyciszać (np. muzykę), a nie "walimy" raz bardzo głośno, a potem znowu cicho, prawda? Warto przemyśleć ten model także do szachów: pamiętajmy, że chodzi także o nasz rozwój, a nie jedynie wykres matematycznej krzywej, która się podnosi lub opada (mniej lub bardziej gwałtownie). Jednak ranking (a dokładniej wyciągane wnioski na podstawie danych o nim) może być dla nas ciekawym i pomocnym narzędziem dla harmonijnego rozwoju.


A jak radzę podchodzić do problematyki rankingu osobom, które nie chcą bawić się w zawodowe szachy i wyścig szczurów? Radzę przede wszytkim nie przejmować się rankingiem (bez względu na to jak będzie niski lub wysoki). Osobiście stawiam na radość z gry jak i zadowolenie z rozwijania się szachami czy też z obcowania z nimi - w dowolnej postaci (gra, zadania, kompozycje, studia, książki, turnieje, badania, itp.). Jeśli chcemy się jednak na czymś skoncentrować, to patrzmy na nasz poziom gry. Na to jak dużo błędów robimy (i jak znaczących) i czy nasz poziom gry ulega wzrostowi jak też czy jesteśmy zadowoleni z tego jak przesuwamy drewniane magiczne wojsko. Pamiętajmy, że trudno jest nam amatorom i pasjonatom konkurować i stale ścigać się z tymi, którzy nieustannie trenują, analizują, jeżdzą na turnieje, rozwiązują zadania, mają trenera, grają w ligach czy też realizują plan treningowy opracowany przez instruktora. Nie oznacza to, że nie możemy z nimi wygrywać czy też w ogóle liczyć na wygraną, lecz raczej warto być świadomym tego, aby nie katować się brakiem odpowiednio wysokich wyników. Zadowolenie, radość jak i satysfakcję z gry można mieć ZAWSZE i WSZĘDZIE, a ranking, tytuł czy też kategorię warto traktować jako ciekawy dodatek: bonus, niespodziankę czy też nagrodę (za pracę i wysiłek włożony przez nas).

Ja w tym roku spróbuję się pokusić o granie z silniejszymi zawodnikami: w poprzednim roku grywałem z graczami o średnim rankingu 1650, a teraz chce podnieść poprzeczkę, tak aby średni wychodził 1750-1800. Zobaczymy jaki będzie tego efekt - jeśli uda się na stale utrzymywać poziom 1950-2000, wówczas będzie to kolejny dowód na to, że granie partii poważnych (długich i możliwie maksymalnym zaangażowaniem) partii... daje (sportowe) efekty. Na pewno będę jednak miał priorytet to, aby testować różne pomysły, grać ciekawie, odważnie, twórczo, a przy okazji dawać z siebie jak najwięcej. Wszak myślenie i maksymalna koncentracja oraz zaangażowanie nie jest dla mnie łatwe do wykrzesania. Chcę jednak doświadczyć trochę stresu i zobaczyć na ile będę w stanie radzić sobie z dużo silniejszymi (przynajmniej rankingowo) zawodnikami. Wierzę, że ten eksperyment da mi kolejną wiedzę i wnioski, którymi będę mógł się podzielić z wami.


Tabela powyżej przedstawia ilość partii typu standard oraz wskaźniki zwycięstw białymi i czarnymi, jak też średni ranking przeciwników (tutaj odpowiednio 1655 białymi oraz 1621 czarnymi) oraz uzyskiwany wynik procentowy (tutaj odpowiednio 81,8% białymi oraz tyle samo czarnymi).



Tabela powyżej przedstawia rozkład nadanego mi rankingu. Mam nadzieję, że widać wyraźnie, iż od pewnego czasu (27.03.2010), gdy podjąłem decyzję o rozpoczęciu grywania poważnych (długich) partii... poziom mojej gry (rankingu) waha się w granicach (przedziale) od 1850 do 1950 (średnie odchylenie wynosi więc +/-50). Obecnie mój ranking (stan na 6.01.2012) pokazuje wartość 1892. Widać także pewną stabilizację (odchylenia w obie strony łącznie nie większe niż 40-50 punktów), która zaczęła się mniej więcej w okresie 1.07.2011. Zobaczymy jakie doświadczenia wnioski będę mógł za rok wyciągnąć.

PS. Składam podziękowania dla kolegi Tomasza P. za pokazanie mi (oraz innym) kilka lat temu innej drogi aniżeli wyścig szczurów i stale katowanie się kolejnymi kategoriami, rankingami czy miejscami w turniejach. Dzięki Tobie Tomaszu dziś czerpię wielką radość z szachów, jednocześnie mogąc czasami sprawdzić się w trudnych warunkach. Warto pamiętać, że po górach możemy chodzić rekreacyjnie, a nie jedynie w aspekcie sportowym i na wyniki! Dziękuję Tomaszu!


AKTUALIZACJA:
Po 3 tygodniach od opublikowania tego wpisu mój ranking uległ zmianie. Wystarczyło zagrać porządnie 7-8 partii z trochę silniejszymi zawodnikami (niż ci ze średnią 1650). Udało mi się zrobić dobry wynik - na ostatnie 8 partii: 7 wygranych i 1 remis (z zawodnikiem 2150). Ogółem stałe wygrywanie w krótkim czasie pozwoliło na uzyskanie rankingu 1959. Oczywiście, aby utrzymać taki ranking (i dojść do 2000 na stałe) potrzeba co najmniej 50-80 partii i 6-9 miesięcy porządnej pracy. Niemniej już się pojawiły pierwsze oznaki tego, iż ranking pokazuje, to że coraz twardziej i poważniej podchodzę do turniejowych oraz ligowych (i zarazem długich) partii.



Po 4 tygodniach i bardzo dobrej passie z nieco silniejszymi zawodnikami (+7, =1) ranking szybko pokazuje wyższą wartość (wzrost o 67 punktów, w porównaniu do okresu sprzed 3 tygodniami).

Bezpieczny król: czyli na czym polega tajemnica oraz gwarancja długiego życia monarchy

Warto zastanowić się czym jest bezpieczeństwo króla. Czy król bezpieczny to ten, który jest osłonięty wszystkimi figurami i pionami czy też ten, do którego nie można się dobrać (bez względu ile figur i w jakiej odległości od niego się znajduje). Poniższa partia treningowa z pewnością może dać nieco do myślenia.

Zobaczcie jaką osłonę ma król czarnych, a jaką białych. Następnie zobaczcie jak potoczyła się partia i dlaczego białe nie miały szans już uratować partii? Przez chwilę zastanówcie się na czym polega bezpieczny król i jakie są elementy, które wpływają na jego bezpieczeństwo. Kiedy król nie musi mieć osłony pionowej? Co decyduje o tym, że król może być jej pozbawiony i być zupełnie bezpieczny?



Warto jeszcze dodać, że w pozycji po ruchu 30...Ng5 jest mat w 11 ruchach [Houdini 2 szukał mata aż 13 minut! - znalazł na głębokości deep 22] 31. Qe2 Qh7 32. Rh1 Bxg3+ 33. Kxg3 Qh5 34. Rdg1 Rf7 35. f4 Qxe2 36. Kh4 Qxf2+ 37. Kxg5 Rg7+ 38. Kh5 Qf3+ 39. Kh6 Bg2 40. Rh4 Qxe4 41. f5 Qxh4#

Pamiętajmy, że nie same piony przed królem oraz figury w jego pobliżu decydują o tym czy jest on bezpieczny czy jedynie pozornie bezpieczny. Jeśli przeciwnik nie ma możliwości dobrania się do naszego króla, wówczas może on być bez osłony pionowej. Zwykle jednak jest ona gwarancją długiego życia monarchy, więc bez ważnego powodu nie warto z niej rezygnować (dopóki jest gra środkowa, hetmany i ciężkie figury na szachownicy).


Dla zilustrowania tematu podam jeszcze jedną partię: niekoniecznie poprawną, ale na pewno pokazującą dobrze temat "king's safety".

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Mała zabawa związana z konkursem na blog roku

Zgłosiłem bloga do konkursu BLOG ROKU: mam oczywiście świadomość, że są o niebo lepsze, ale nie startuję, aby wygrać, lecz aby się dobrze pobawić. Jeśli będziecie chcieli zagłosować, to dam wam znać w odpowiednim czasie. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.

Blog roku - szachowe przemyslenia