niedziela, 16 października 2016

Taktyka szachowa totalnie odlotowa: właśnie to chciałem wiedzieć (15)

Podwójne uderzenie lub podwójny atak to absolutna podstawa dla każdego szachisty - zarówno jeśli chodzi o taktykę jak i atak różnych obiektów. Po to, aby rozpoznawać i tworzyć tego typu uderzenia musimy rozwiązywać zadania o coraz wyższej skali trudności. Kolejny ze zbiorów Pawła Dobrynieckiego oferuje takie ćwiczenia. Tak, to właśnie kolejna sympatyczna książeczka o jakże oczywistej nazwie - "Podwójne uderzenie". Czy jest to przydatna pozycja dla amatorów, którzy chcą posmakować tego czym jest poważna gra w szachy? Sprawdźmy i przekonajmy się!

Jak sama nazwa wskazuje ćwiczymy w nim motyw podwójnego uderzenia (ataku). Byłem zainteresowany tym na ile będę musiał wytężyć swój umysł, aby poprawnie i efektywnie rozwiązywać zadania zaproponowane przez ukraińskiego trenera. Do momentu gdy przerobiłem 144 zadania, wszystko szło dość gładko. Natomiast później każde kolejne zadanie już wymagało dużo większego wysiłku. Gdyby nie fakt, iż wiele bardzo podobnych motywów i zadań miałem okazję i przyjemność wiele razy rozwiązywać... to zapewne w tym miejscu bym na dłużej utknął. Niemniej postanowiłem, że będę cisnął ile fabryka da i jedynie zadania "abstrakcyjne" będę omijał, tak aby nie tracić niepotrzebnie czasu. I widzę, że to była dobra decyzja. Zobaczmy zatem co składa się na zawartość tej pomocy szkoleniowej.

Zbiór zadań zawiera 250 zadań a do tego 42 klasyczne partie w których ukazane jest wykorzystanie omawianego motywu. Najpierw jednak kilka słów o tych partiach. Niektóre są dość krótkie (do 12-15 ruchu), ale bywają i nieco dłuższe (nawet do 22-26), więc jest w czym wybierać. Bardzo ważne jest to, że nie tylko mają nagłówek, który wskazuje na to z jakiego debiutu wynikła dana pozycja, ale także diagram przed kluczowym uderzeniem. Widać, że są one dobrze dobrane, a więc wartościowe. Przy okazji warto podkreślić fakt, iż komentarze słowne ożywiają i wzbogacają partie, tak więc ich przerobienie zajmuje bardzo niewiele czasu.

Książeczka jest adresowana do młodych szachistów, trenerów, rodziców, osób prowadzących szachowe kółka (kluby) szachowe jak i do nauczycieli. Zbiór może być wykorzystany w celu przeprowadzenia zajęć treningowych jak i do samodzielnej pracy. Jak we wstępie pisze autor - pozycja zalecana dla szachistów posiadających kategorie.

Przy okazji jak przystało na trenera Paweł Dobryniecki zwraca szczególną uwagę uczniów: "W tej książce poza taktycznymi uderzeniami (zadaniami) na temat podwójnego uderzenia (ataku) przedstawiono partie szkoleniowe dla samodzielnej nauki i analizy, niektóre strategiczne przykłady, plany debiutowe i znane debiutowe pułapki... To wszystko będzie powodowało podwyższenie taktycznego oraz praktycznego mistrzostwa".

Poziom zadań jest odpowiedni, więc można się zadaniami naprawdę zmęczyć. Wydaje się, że to zaledwie 250 łamigłówek (dokładnie jest 240 zadań i 12 testów), więc pójdzie lekko, łatwo i przyjemnie. I tu warto być ostrożnym! Wystarczy policzyć średnio 2 minuty na każde zadanie (wraz z zapisem) i otrzymujemy 8-9 godzin pracy. Wniosek jest prosty: trzeba poświęcić weekend na tę pracę domową - zwłaszcza jeśli nie jesteśmy bardzo silni w taktyce.

Teraz pojawia się pytanie czy te zadania są trudne. Autor daje nam klasyczny test pokazujący to na ile jesteśmy mocni w danym temacie. I tak (według  autora): prawidłowe rozwiązanie 100 zadań to poziom gry, któremu odpowiada: 2 kategoria (ranking 1800), 150 - 2+ (1900), zaś 250 - to już pierwsza kategoria (2000). Tak więc każdy może samodzielnie oszacować jaką kategorię (poziom) dał radę osiągnąć - w zależności od ilości zdobytych punktów.

Przerabianie tej książeczki (rozwiązywanie zadań) wcale nie wymaga znajomości języka obcego (ukraińskiego, rosyjskiego, angielskiego czy niemieckiego - w takich bowiem językach jest podane krótkie wprowadzenie). Na każdej stronie znajdziemy 4 zadania: dodatkowo jest podany nagłówek, który informuje nas o tym do jakiej kategorii należy dana grupa zadań. W tym wypadku mamy tylko jedną możliwość: wygrana białych (prawie wszystkie zadania) lub czarnych (zaledwie 12 pozycji). Ciekawym pomysłem są wprowadzone linijki pod każdym diagramem, więc można wpisywać rozwiązania bezpośrednio w książeczce. Dodatkowo po zadaniach mamy 42 partie (te opisane na początku), zaś na samym końcu zbioru rozwiązania (6 stron).

Znowu podkreślę powody dla których tak wysoko cenię sobie tę serię zbiorów zadań. Przede wszystkim te zbiory znakomicie pokazują jak można odpowiednio dobrać zadania, aby przekazać maksimum idei w minimalnej ilości bierek. Kolejnym dowodem i powodem dla którego tak bardzo podobają mi się te reszebniki jest ich jakość: obecnie diagramy są wyraźne i przejrzyste, wydrukowane na jasnym papierze i przy zachowaniu bardzo dobrego kontrastu. Nie trzeba już wpatrywać się i zgadywać jakie bierki stoją na danym diagramie.

Co należy jeszcze pochwalić? Przede wszystkim to, iż zbiory te są nie tylko stale poddawane testom, ale każde kolejne wydania są poprawiane (ulepszane). Co jeszcze bardzo pozytywnie świadczy o tym zbiorze to recenzenci (testerzy) - trzech mistrzów i sędzia, którzy pomagają w tym, aby zadania były ciekawe i poprawne - czyli dbają o to, aby miały miano najwyższej jakości. A zadania naprawdę dają nieźle popalić, bo w niektórych pozycjach jest kilka pozornie dobrych ruchów. Niemniej dopiero przy bliżej analizie okazuje się, że to jedynie iluzja. W kilkunastu zadaniach musiałem naprawdę wychodzić z siebie, aby znaleźć prawidłowe rozwiązanie. Tym razem ten zbiór poszedł mi wyjątkowo szybko i sprawnie, prawdopodobnie dlatego, że ten motyw wielokrotnie przerabiałem w różnych książkach i zbiorach zadań. Najbardziej trzeba było wytężać umysł, gdy zadania były bardzo niestandardowe (coś na wzór studiów szachowych), jednak z niemal wszystkimi w końcu sobie poradziłem.

Poza tym miło zaskoczyło mnie jeszcze jedno. Podczas przerabiania tych zadań miałem wrażenie, że najpierw są podawane cegiełki, a potem stopniowo buduję z nich mini-konstrukcje. Dzięki temu miałem poczucie, że bazując na prostych przykładach dużo lepiej rozwiązuję te trudniejsze. Bogactwo idei i motywów jest naprawdę niesamowite. Owszem, niektóre motywy są powtarzane niemal do znudzenia, ale nie w tych samych konfiguracjach! Natomiast jeszcze inne pozycje oferują ciche obalenia, złudne rozwiązania czy też pozorny brak możliwości zjedzenia materiału. Najbardziej istotne jest to, aby rozwiązując te pozycje sprawdzać co się stanie w przypadku znalezionych innych ruchów: czy są to złudy (obalenia) czy też możliwe jest czasami przestawienie ruchów? W ten sposób można naprawdę dużo więcej wycisnąć z materiału, który aktywnie przerabiamy. Mówię o tym, ponieważ takie podejście gwarantuje stały rozwój, a to przekłada się na lepsze wyniki w praktyce. Moim konikiem jest znajdowanie wzmocnień, obaleń i błędów w zadaniach, więc tym bardziej staram się "zagrać lepiej niż mistrz".

Dla jakiego grona odbiorców (czyli jakiego poziomu zawodników) ten zbiór jest zalecany? Uważam, że najwięcej skorzystają z niego zawodnicy poziomu 1700-1900 (odpowiednio dobra trzecia kategoria lub słaba pierwsza). Niemniej w przypadku zawodników, którzy posiadają silną pierwszą kategorię: można wykorzystać ten zbiór, aby sprawdzić ich znajomość różnych motywów ukrytych w tym zbiorze (czyli w formie typowo testowej, która ma za zadanie wychwycić dziury i zaległości w wiedzy oraz umiejętnościach taktycznych danego zawodnika czy ucznia).

Powtórzę to co mówiłem ostatnio, gdy opisywałem zbiór zadań "Związanie". Tutaj zasada jest identyczna: "każdy ambitny amator, który marzy o poziomie gry pierwszej kategorii powinien obowiązkowo wycisnąć z tego zbioru co najmniej 90% poprawnych odpowiedzi. Do tego musi być w stanie każde z zadań do spodu zobaczyć (przeliczyć warianty), a do tego zapamiętać najważniejsze idee i obalenia każdej pozycji zawartej w zbiorze. A jeśli dogłębnie zrozumie, że motyw podwójnego uderzenia występuje praktycznie w każdej partii (zwykle wielokrotnie), wówczas nie zdziwi go to, że biegłość w tym motywie nie tylko ułatwi znajdowanie prawidłowego rozwiązania, ale także oszczędzi energię na dalsze rozważania. To właśnie powód dla którego warto przerabiać ten zbiór dotąd aż na każdą pozycję będziemy zużywali nie więcej niż półtorej minuty. Inaczej mówiąc: motyw podwójnego uderzenia musimy podskórnie czuć (tak, to właśnie owa szachowa intuicja!) a nie poszukiwać go na szachownicy".

Końcowa ocena tego zbioru to 9/10. Jest to jedna z nielicznych pozycji, która została świetnie przemyślana (pomysł) jak i zrealizowana (wydanie). Na wyróżnienie zasługuje dodatek w postaci partii szkoleniowych. Dzięki temu zbiorowi będziemy w stanie wzmocnić naszą szachową antenę (radar), która będzie wychwytywała możliwości taktyczne związane z motywem podwójnego uderzenia (ataku). A tak naprawdę to właśnie te dwa motywy (związanie i podwójny atak) są kwintesencją taktyki. Reszta motywów to niejako poszerzenie tych fundamentów. Bez dobrego opanowania idei taktycznych z tych dwóch zbiorów ("Związanie" i "Podwójne uderzenie") nie mamy szans na dogłębne zrozumienie przebiegu szachowej walki!

I jeszcze kilka słów o końcowym teście. Zawiera zaledwie 12 pozycji, więc pół godziny bez problemu powinno wystarczyć do rozwiązania i zapisania wszystkich istotnych informacji. Pierwsze kilka pozycji testowych dotyczą zagubionego konia/skoczka (4), kolejnymi są pytania o to czy (i czym) można pobić piona, zaś ostatnie zadania to problem związany z bezbronną wieżą. Według mojego systemu oceny (za każde zadanie pełny punkt) uzyskałem 9 punktów. W kilku zadaniach nie udało mi się dojść do sedna, bo to były zbyt trudne łamigłówki dla mnie. Generalnie uważam, że ten test powinien być lepiej opisany, bo może sprawić niektórym drobny ból głowy. Ten element według mnie jest zdecydowanie najsłabszą stroną (a raczej elementem) tej uroczej książeczki.

W tym momencie damy odpocząć naszemu znakomitemu trenerowi. Kolejne artykuły z tej serii zostaną poświęcone twórczości Wsjewołoda Kostrowa. Podobają mi się jego zbiory zadań (popularne reszebniki), więc wezmę je na warsztat i niebawem podzielę się moim wrażeniami. Tak więc w następnych odsłonach zobaczymy kilka pozycji szkoleniowych tego właśnie szkoleniowca.

PS. Kto zna język rosyjski może poczytać sobie o tym trenerze. Jest kilka słów na temat tego czym się zajmuje w swojej pracy szkoleniowej: http://chessknigi.ru/o-nas/kostrov-vsevolod.html
 

EDIT: Przy okazji dodam jeszcze, że na 250 zadań udało mi się poprawnie zrobić 235 (pozostałych albo nie zrobiłem w ogóle albo w pewnym momencie gdzieś się pogubiłem). Tak czy inaczej daje to dobrą podstawę: mój uzyskany wynik to 93% (235/252). Tak więc można powiedzieć, że już dość dobrze zaczynam rozpoznawać motywy podwójnego uderzenia (ataku). Przerobienie całego zbioru zajęło mi zaledwie niecałe 7 godzin (razem z zapisywaniem rozwiązań, ale bez sprawdzania z odpowiedziami - wyjątkiem było sprawdzenie rozwiązania testu końcowego). Na pewno będzie to dobra rozgrzewka na drodze do osiągnięcia poziomu taktyki w przedziale 2100-2200.

piątek, 14 października 2016

Taktyka szachowa totalnie odlotowa: właśnie to chciałem wiedzieć (14)

Jednym z ciekawszych zbiorów zadań opracowanych przez Pawła Dobrynieckiego jest kolejny, który na okładce ma wyraźny napis "Związanie" (w trzech językach: rosyjskim, angielskim i niemieckim). Warto zatem zajrzeć do środka, aby się przekonać co takiego cennego zawiera. A więc spójrzmy na to co w nim takiego ciekawego piszczy!

Jak sama nazwa wskazuje ćwiczymy w nim motyw związania. Myślałem, że ta pozycja to będzie przysłowiowa bułka z masłem, a tu się okazało, że lekko się zdziwiłem. Mianowicie nie jest to książeczka dla dzieci, chyba że tych, które zamiast zębów mają ostre szachowe kły!

Zbiór zadań zawiera 300 zadań a do tego 52 klasyczne partie w których ukazane jest wykorzystanie motywu związania. Najpierw kilka słów o tych partiach. Niektóre są dość krótkie (do 12-15 ruchu), ale bywają i nieco dłuższe (nawet do 30-34), więc jest w czym wybierać. Bardzo ważne jest to, że nie tylko mają nagłówek, który wskazuje na to z jakiego debiutu wynikła dana pozycja, ale także diagram przed kluczowym uderzeniem. Widać, że są one wartościowe, ponieważ mają tylko niezbędne komentarze i ich przerobienie zajmuje bardzo niewiele czasu.

Książeczka jest adresowana do młodych szachistów, trenerów, rodziców, osób prowadzących szachowe kółka (kluby) szachowe jak i do nauczycieli. Zbiór może być wykorzystany w celu przeprowadzenia zajęć treningowych jak i do samodzielnej pracy. Jak we wstępie pisze autor - pozycja zalecana dla szachistów posiadających kategorie.

Przy okazji jak przystało na trenera Paweł Dobryniecki zwraca szczególną uwagę uczniów: "Rozwój kombinacyjnego widzenia, poznanie typowych szachowych kombinacji - to (ważny) krok do mistrzostwa każdego szachisty. W tej książce poza taktycznymi uderzeniami (zadaniami) na temat związania przedstawiono partie szkoleniowe dla samodzielnej nauki i analizy, niektóre strategiczne przykłady, plany debiutowe i znane debiutowe pułapki".

Jeśli chodzi o poziom zadań to można się nimi naprawdę nieco zmęczyć. Wydaje się, że to zaledwie 300 łamigłówek, więc pójdzie szybko. Nic bardziej mylnego! Wystarczy policzyć średnio 2,5-3 minuty na każde zadanie (wraz z zapisem) i otrzymujemy około 15 godzin pracy. Wniosek jest prosty: trzeba poświęcić weekend, aby odrobić w pełni pracę domową - zwłaszcza jeśli nie jesteśmy bardzo silni w taktyce.

Teraz pojawia się pytanie czy te zadania są trudne. Autor daje nam klasyczny test pokazujący to na ile jesteśmy mocni w danym temacie. I tak (według  autora): prawidłowe rozwiązanie 100 zadań to poziom gry, któremu odpowiada: 2 kategoria (ranking 1800), 200 - 2+ (1900), zaś 300 - to już pierwsza kategoria (2000). Dzięki temu każdy może samodzielnie oszacować jaką kategorię (poziom) dał radę osiągnąć - w zależności od ilości zdobytych punktów.


Przerabianie tej książeczki (rozwiązywanie zadań) wcale nie wymaga znajomości języka obcego (ukraińskiego, rosyjskiego, angielskiego czy niemieckiego - w takich bowiem językach jest podane krótkie wprowadzenie). Na każdej stronie znajdziemy 4 zadania: dodatkowo jest podany nagłówek, który informuje nas o tym do jakiej kategorii należy dana grupa zadań. W tym wypadku mamy tylko trzy możliwości: wygrana białych/czarnych, mat w 2 ruchach (24 pozycje) bądź też remis (4). Ciekawym pomysłem są wprowadzone linijki pod każdym diagramem, więc można wpisywać rozwiązania bezpośrednio w książeczce. Dodatkowo po zadaniach mamy 52 partie (te opisane na początku), zaś na samym końcu zbioru rozwiązania (6 stron).

Znowu podkreślę powody dla których tak wysoko cenię sobie tę serię zbiorów zadań. Przede wszystkim te zbiory znakomicie pokazują jak można odpowiednio dobrać zadania, aby przekazać maksimum idei w minimalnej ilości bierek. Kolejnym dowodem i powodem dla którego tak bardzo podobają mi się te reszebniki jest ich jakość: obecnie diagramy są wyraźne i przejrzyste, wydrukowane na jasnym papierze i przy zachowaniu bardzo dobrego kontrastu. Nie trzeba już wpatrywać się i zgadywać jakie bierki stoją na danym diagramie.

Co należy jeszcze pochwalić? Przede wszystkim to, iż zbiory te są nie tylko stale poddawane testom, ale każde kolejne wydania są poprawiane (ulepszane). Co jeszcze bardzo pozytywnie świadczy o tym zbiorze to recenzenci (testerzy) - trzech mistrzów i sędzia, którzy pomagają w tym, aby zadania były ciekawe i poprawne - czyli dbają o to, aby miały miano najwyższej jakości. A zadania naprawdę dają nieźle popalić, bo w niektórych pozycjach jest kilka pozornie dobrych ruchów. Niemniej dopiero przy bliżej analizie okazuje się, że to jedynie iluzja. W kilkunastu zadaniach musiałem naprawdę wychodzić z siebie, aby znaleźć prawidłowe rozwiązanie.

Gdyby ktoś zechciał wypisywać różnorodność tematów, które są połączone z wiodącym motywem związania, wówczas byłby w stanie zobaczyć czemu tak pieję z zachwytu nad tymi zadaniami (i ogólnie serią zbiorów Pawła Dobrynieckiego). Wyciska on bowiem z każdej pozycji tyle idei, że zdarzało się wiele razy, iż szeroko otwierałem oczy ze zdumienia. A pamiętajmy, że do ułomków raczej nie należę: przerobiłem kilkanaście tysięcy zadań do poziomu 1700 (i przy okazji około 100 tysięcy przykładów opartych na motywie mata w jednym ruchu - za pośrednictwem Internetu).

Pamiętajmy, że solidna praca oznacza sukces - tutaj nie ma drogi na skróty. Bez naprawdę dobrej taktyki żaden zawodnik nie ma szans na przekroczenie (lub osiągnięcie) poziomu 2/1 kategorii. Im szybciej to zrozumiemy tym chętniej w ruch pójdą kolejne reszebniki (zbiory zadań). Jak mawiają lekkoatleci: no pain - no gain!

Dla jakiego grona odbiorców (czyli jakiego poziomu zawodników) ten zbiór jest zalecany? Uważam, że najwięcej skorzystają z niego zawodnicy poziomu 1800-1900 (odpowiednio zwykła druga kategoria lub słaba pierwsza). Niemniej w przypadku zawodników, którzy posiadają silną pierwszą kategorię: można wykorzystać ten zbiór, aby sprawdzić ich znajomość różnych motywów ukrytych w tym zbiorze (czyli w formie typowo testowej, która ma za zadanie wychwycić dziury i zaległości w wiedzy oraz umiejętnościach taktycznych danego zawodnika czy ucznia).

A jak to wygląda z mojej perspektywy? Akurat tutaj nie będę oryginalny: każdy ambitny amator, który marzy o poziomie gry pierwszej kategorii powinien obowiązkowo wycisnąć z tego zbioru co najmniej 90% poprawnych odpowiedzi. Do tego musi być w stanie każde z zadań do spodu zobaczyć (przeliczyć warianty), a do tego zapamiętać najważniejsze idee i obalenia każdej pozycji zawartej w zbiorze. A jeśli dogłębnie zrozumie, że motyw związania występuje praktycznie w każdej partii (zwykle wielokrotnie), wówczas nie zdziwi go to, że biegłość w tym motywie nie tylko ułatwi znajdowanie prawidłowego rozwiązania, ale także oszczędzi energię na dalsze rozważania. To właśnie powód dla którego warto przerabiać ten zbiór dotąd aż na każdą pozycję będziemy zużywali nie więcej niż półtorej minuty. Inaczej mówiąc: motyw związania musimy podskórnie czuć (tak, to właśnie owa szachowa intuicja!) a nie poszukiwać ich na szachownicy.

Końcowa ocena tego zbioru to 10/10. Jest to jedna z nielicznych pozycji, która została świetnie przemyślana (pomysł) jak i zrealizowana (wydanie). Na wyróżnienie zasługuje dodatek w postaci partii szkoleniowych. Dzięki temu zbiorowi będziemy w stanie wzmocnić naszą szachową antenę (radar), która będzie wychwytywała możliwości taktyczne związane z motywem związania. A to już dobry i istotny krok w kierunku lepszego zrozumienia szachowej walki!

Kolejny artykuł zostanie poświęcony jeszcze innej perełce Pawła Dobrynieckiego - mam na myśli pozycje testowe z jego zbioru zadań o wdzięcznym tytule "Podwójne uderzenie" (250 pozycji). Miejmy nadzieję, że do czasu kolejnej prezentacji... uda mi się znaleźć chwilę, aby odsapnąć od tej lawiny zadań. Mawiają, że umysłu nie da się przeładować, ale wydaje mi się, że po intensywnym rozwiązywaniu zadań szachowych można mieć drobne problemy z tym, aby odróżniać rzeczywistość od fikcji  - zwłaszcza jak zamiast ludzi widzimy figury, piony, linie oraz relacje między nimi! Oto co ze zbioru zadań robi dobry umysł!

EDIT: Przy okazji dodam jeszcze, że na 300 zadań udało mi się poprawnie zrobić 280 (pozostałych albo nie zrobiłem w ogóle albo w pewnym momencie gdzieś się pogubiłem). Tak czy inaczej daje to dobrą podstawę: mój uzyskany wynik to 93% (280/300). Tak więc można powiedzieć, że już dość dobrze zaczynam rozpoznawać motywy związania. Przerobienie całego zbioru zajęło mi niecałe 12 godzin (razem z zapisem rozwiązań, ale bez sprawdzania z odpowiedziami). Na pewno będzie to dobra rozgrzewka na drodze do osiągnięcia poziomu taktyki w przedziale 2100-2200.

wtorek, 11 października 2016

W 1000 dni do poziomu 2000: część 12 - taktyka od dwójki do kandydata: wybór zadań do treningu

Z uwagi na to, że doskonale wiem, iż na wyższym poziomie trzeba umieć taktykę naprawdę dobrze, więc najpierw trzeba nauczyć się ją rozpoznawać znacznie wcześniej jak i rozumieć dużo lepiej. Jako, że taktyka dość często na wyższym poziomie decyduje o wyniku partii... to trzeba być albo tym, który ją widzi z daleka albo tym, który zbiera drzazgi z szachownicy. Ja decyduję się na to, aby być tym graczem, który będzie ją dostrzegał z dalekiego horyzontu.

Być może są gracze (albo czytelnicy), którzy są zainteresowani tym jakie pozycje wybrałem do tego celu. Poniżej zaprezentuję książki, które mają mi pomóc w lepszym widzeniu i liczeniu uderzeń taktycznych oraz matowych kombinacji (książki i materiał o strategii ataku są zaplanowane na inną część treningu). Są nimi następujące książki:

1) Hertan "Klucz do lepszej kalkulacji". Tutaj autor koncentruje się na tym, aby lepiej obliczać krótkie serie taktyczne, ale zwraca szczególną uwagę na to, żeby nie przeoczać "komputerowych ruchów". Są to takie ruchy, które bywają trudne do zauważenia czy rozpoznawania przez człowieka. Dzięki przerobieniu tej książki będą bardziej świadomy pozycji w których ludzkie oko może nie dostrzegać "krzemowego taktycznego dotyku".

2) Chenkin "1000 matowych kombinacji". Jak sam tytuł wskazuje książka opisuje 1000 kombinacji, których zakończeniem jest mat. Miałem przyjemność przeczytać ją dwukrotnie w roku 2003. Tym razem moim zadaniem będzie nie tylko jej przestudiowanie, lecz także rozwiązanie wszystkich zadań w niej zawartych. Dzięki niej będzie możliwe przypomnienie i utrwalenie schematów matowych oraz konieczny dodatkowy wysiłek przy rozwiązywaniu 456 zadań. Uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że są w niej wszystkie najważniejsze schematy (konstrukcje matowe).

3) Nejsztadt "Popraw swoją taktykę szachową". Jak dla mnie to taka mała klasyka. Są w niej opisane wszystkie najważniejsze motywy taktyczne i kombinacyjne. Jeśli jest 736 diagramów (w tym także zadania te w formie do samodzielnego rozwiązania), a książka ma blisko 400 stron, to chyba już widać, że to może być dobre narzędzie do tego, aby poszerzyć zrozumienie taktyki i jednocześnie przećwiczyć je na danych (opisywanych) tematach. Mogę jeszcze wspomnieć, że rozwiązania słowne (!) zajmują blisko połowę książki, a więc autor wcale nie poszedł do linii najmniejszego oporu. Przy okazji książka została wydana po angielsku, więc zaletą jest też to, że nie trzeba będzie się męczyć z językiem rosyjskim.

4) Nejsztadt "Szachowy praktikum" cz.2. Można powiedzieć, że to wcześniejsza rosyjska wersja powyższej książki (jednak znacznie uboższa i mniejsza zarówno objętościowo jak i formatem). Kiedyś miałem okazję odrobinę w niej posiedzieć i wiele zadań mnie wtedy przerastało. Obecnie podejmuję rękawicę, więc będę chciał rozwiązać tak dużo (i poprawnie) jak to tylko możliwe.

5) Suchin "1000 najbardziej znanych kombinacji szachowych". Ta pozycja to akurat świetny rys historyczny ukazujący taktykę mata realizowaną za pomocą kombinacji. Tę książkę traktuje jako deser, gdy inne treści szachowe będą mnie zbyt mocno męczyły. Czasami dobrze jest popatrzeć na szachy z nieco innej perspektywy niż czysto technicznej, prawda? Posiadanie kultury szachowej to wcale nie grzech, lecz raczej powód do dumy.

6) Gallagher "Kombinacje szachowe". W tej pozycji znajdziemy 365 zadań, które zostały podzielone na 5 poziomów trudności. I co niesamowitego w niej to system oceny zadań dzięki któremu można będzie sprawdzić na ile poprawnie jesteśmy w stanie znaleźć "wygrywający wariant". To będzie w pewien sposób taki solidny test ogniowy, który wyraźnie pokaże, iż nastał czas najwyższy, aby w końcu oddzielić chłopców od mężczyzn. I od razu zaznaczę, że interesuje mnie wynik co najmniej 110 punktów (poziom KM), a jeśli dojdę do dowolnego wyższego to będzie znaczyło, że świetnie opanowałem materiał tej książki (jak na amatora). Maksymalny wynik z trzech testów to 150 punktów, który oznacza poziom arcymistrza. Inaczej mówiąc nie muszę się obawiać, że robiąc zadania na maksa... przypadkiem braknie skali dla mnie! (tak, kiedyś tego się obawiałem!)

Oto moja lista 22 wybranych pozycji (wyłącznie zbiory zadań i książki dotyczące taktyki oraz kombinacji), których przerobienie powinno gwarantować przebicie na taktyczny poziom z 1800 na 2200 (tzn. przesiadkę z drugiej kategorii na kandydata na mistrza). W sumie jedynie nieco ponad 16 tysięcy zadań do przerobienia! Czy to naprawdę bardzo dużo czy też jedynie absolutnie niezbędne minimum przyzwoitości?! Jak sądzisz?

Oczywiście już pewnie wiadomo, iż pozostałe książki to zbiory zadań w których nie ma nic poza zadaniami i rozwiązaniami (bez komentarza). W sumie z tego co obliczyłem, to w obu kategoriach (teoria i zadania) jest przynajmniej 16 tysięcy zadań. Czy to bardzo dużo? Trudno mi określić, ponieważ dla mnie naprawdę dużo to 80 czy 100 tysięcy. Niemniej nie chodzi o licytację, lecz raczej o to jaki jest cel oraz sens przerabiania tych pozycji. Ja na moje potrzeby określiłem to w prosty sposób: przeskoczenie w poziomie taktycznym od 1800 do 2200. Pamiętajmy, że to zaledwie 400 punktów, ale już z dużo wyższego poziomu. Stąd właśnie taka ilość zadań, a nie przykładowo 3 czy 5 tysięcy. Pamiętajmy, że kandydat na mistrza to już początek zawodowego poziomu. Mnie zależy na tym, aby mieć właśnie taki level w taktycznych bataliach (w których zbyt często się gubię, zwłaszcza gdy mocniejsi gracze "siądą" na mnie).

Na koniec pojawia się klasyczne pytanie: Jak długo będę chciał rozwiązywać te zadania i przerabiać książki (teorię) z powyższej listy? Wstępnie daję sobie czas do lipca 2020 roku (czyli zaledwie 3 lata i 9 miesięcy). Po tym okresie oczekuję, że będę w stanie widzieć taktyczne uderzenia i kombinacyjne rozwiązania nie tylko dużo szybciej, ale i poprawniej! To właśnie cel mojego treningu taktycznego.

Przyznam się jeszcze na koniec, że w przeciągu ostatnich 15 lat miałem okazję rozwiązać (a raczej "przelecieć") około 10-15% zadań z powyższej listy, więc realnie do rozwiązania zostało mi zaledwie 15 tysięcy zadań. Niemniej zawsze marzyłem o przerobieniu tych mocniejszych łamigłówek, więc teraz nadszedł najwyższy czas, aby w końcu tego dokonać! Tak więc już niebawem wyruszam do boju!

PS. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będę chciał także przedstawić opis (recenzję) tych książek, więc to może być dodatkowy efekt uboczny przerabiania materiału o taktyce, aby znacznie podnieść poziom tego co się nazywa "taktycznym widzeniem" (a przy okazji także umiejętność poprawnego i efektywnego liczenia wariantów).

EDIT: Do listy przerabianych pozycji dodaję jeszcze dwie pozycje - mam na myśli takie pozycje testowe (zbiory zadań) jak "Podwójne uderzenie" (250) i "Związanie" (300). W sumie zatem wyjdzie 16794 zadań (blisko 17 tysięcy). Zdecydowałem o tym, ponieważ skala trudności tych książeczek jest wystarczająca, aby zaliczyć je w poczet całości podkręcania taktyki: obie pozwalają na to, aby przy ich rozwiązywaniu można było nieźle się spocić. Jak sam autor podaje - poprawne rozwiązanie wszystkich zadań to poziom 2000 (w określonych motywach). To w zupełności wystarcza, aby uznać te zbiory zadań za wartościowe i istotne w realizacji mojego celu.

piątek, 7 października 2016

Taktyka szachowa totalnie odlotowa: właśnie to chciałem wiedzieć (13)

...Kolejnym razem przyjrzymy się zbiorowi zadań, który jest nieoficjalną czwartą częścią serii "Szachowa szkoła taktyki: końcówki". Mam nadzieję, że dzięki rozwiązywaniu zadań z tych zbiorów wiele osób nie tylko polepszy swój szachowy (taktyczny) poziom, ale również doceni jakość pracy trenera Pawła Dobrynieckiego. Moim zdaniem niezbyt często udaje się trafić na tak solidne opracowania dzięki którym możemy szlifować (czy też testować) nasze szachowe mistrzostwo.... - i właśnie nastał czas, aby zrealizować to postanowienie (czy też obietnicę).

Książka szkoła szachów - końcówki, to czwarta część z serii "Szachowej szkoły" wydanych przez mistrza Fide Pawła Dobrynieckiego - dobrze nam znanego ukraińskiego trenera. Tym razem będziemy mieli okazję sprawdzić nasz poziom taktyki, ale w ostatniej części szachowej rozgrywki.

Kto jest ciekawy tego co oferuje nam ta książeczka? Otóż ten zbiór (wydany w roku 2010) zawiera 516 zadań, które zostały zawarte na stu stronach. Do tego dochodzą także rozwiązania, które są w środkowej części, a więc można je łatwo wyjąć. Sprawdźmy jednak na ile dobry jest ten zbiór zadań dotyczący końcówek. Spis treści pokazuje wyraźnie, że to świetny test wszystkich zakończeń szachowych. Znajdziemy w nim podział tematów na: końcówki pionowe (10), skoczkowe (4), gońcowe (4), wieżowe (9) i hetmańskie (7). Dochodzą do tego jeszcze tematy idei w końcówkach, którymi są: remis, łapanie (zamykanie) figur czy też realizacja przewagi (przejście do pionowej końcówki). Dzięki temu wystarczy rzut oka na dany temat, otworzenie zbioru na określonej stronie... i voila! Można więc szybko sprawdzać w których miejscach uczeń ma problemy z końcówkami!


Nauczyciel za jej pomocą testuje naszą umiejętność rozwiązywania łamigłówek, oferując konkurs w którym za zdobycie odpowiedniej ilości punktów otrzymujemy daną kategorię. I tak (według sugestii autora): prawidłowe rozwiązanie 100 zadań to poziom gry, któremu odpowiada: 3 kategoria (ranking 1600), 200 - 2 (1800), 300 - 2+ (1900), 400 - 1 (2000) zaś 500 - normie na kandydata na mistrza (2100). Dzięki temu każdy może oszacować jaką kategorię (poziom) może osiągnąć - w zależności od ilości zdobytych punktów. Do dyspozycji w tej części mamy aż 516 zadań (we wszystkich zaczynają białe), więc czeka nas sporo pracy.

Książeczka jest adresowana do młodych szachistów, trenerów, rodziców, osób prowadzących szachowe kółka (kluby) szachowe jak i do nauczycieli. Zbiór może być wykorzystany w celu przeprowadzenia zajęć treningowych jak i do samodzielnej pracy. Jak we wstępie pisze autor - pozycja zalecana dla szachistów posiadających kategorie. Jak na chwilę obecną to ten zbiór jest zakończeniem serii "Szkoły szachowej". Dodam, że jednej z najlepszej serii testów (zbiorów zadań) z jaką miałem do czynienia.

Przerabianie tej książeczki (rozwiązywanie zadań) wcale nie wymaga znajomości języka obcego (ukraińskiego, rosyjskiego, angielskiego czy niemieckiego - w takich bowiem językach jest podane krótkie wprowadzenie). Na każdej stronie znajdziemy 6 zadań: dodatkowo jest podany nagłówek, który informuje nas o tym do jakiej kategorii należy dana grupa zadań. Jeśli nie chcemy się sugerować tego typu podpowiedziami, wówczas można zakryć nagłówek i rozwiązywać zadania w taki sposób jak w prawdziwej partii - bez jakiejkolwiek podpowiedzi. Dodatkowo w środku książeczki mamy 8 stron rozwiązań, które można spokojnie wyjąć. Dodatkowo ostatnia część rozwiązań jest wydrukowana na przedostatniej stronie, więc można wyciąć ostatnią kartkę, aby nie było u ucznia niepotrzebnej pokusy zaglądania przed samodzielnym znalezieniem rozwiązania.

Teraz na koniec kilka słów dlaczego tak wysoko cenię sobie tę serię zbiorów zadań. Przede wszystkim te zbiory znakomicie pokazują jak można odpowiednio dobrać zadania, aby przekazać maksimum idei w minimalnej ilości bierek. Kolejnym dowodem i powodem dla którego tak bardzo podobają mi się te reszebniki jest ich jakość - obecnie diagramy są wyraźne i przejrzyste, wydrukowane na jasnym papierze i przy zachowaniu bardzo dobrego kontrastu (wersja wydana 10 lat wcześniej była dużo słabsza pod względem wydania). Nie trzeba już wpatrywać się i zgadywać jakie bierki stoją na danym diagramie. Dodatkowy plus to umieszczone w środku rozwiązania (w międzynarodowej notacji jako obrazki figur i pionów) - w razie konieczności można je wyjąć, tak aby nasz uczeń (lub my sami) nie musiał się sztucznie wspomagać (jak kto woli - rozwiązywać bez użycia własnej głowy). Zbiory te są nie tylko stale poddawane testom, ale każde kolejne wydania są poprawiane (ulepszane). Co jeszcze bardzo pozytywnie świadczy o tym zbiorze to recenzenci (testerzy) - czterech mistrzów i sędzia, którzy pomagają w tym, aby zadania były ciekawe i poprawne - czyli dbają o to, aby miały miano najwyższej jakości.

Dla jakiego grona odbiorców (czyli jakiego poziomu zawodników) ten zbiór jest zalecany? Uważam, że najwięcej skorzystają z niego zawodnicy poziomu 1800-2000 (odpowiednio 2 i 1 kategoria). Niemniej w przypadku zawodników, którzy posiadają silną pierwszą kategorię (albo słaby poziom kandydata) - można wykorzystać ten zbiór, aby sprawdzić ich znajomość różnych motywów ukrytych w tym zbiorze (czyli w formie typowo testowej, która ma za zadanie wychwycić dziury i zaległości w wiedzy oraz umiejętnościach taktycznych danego zawodnika czy ucznia).

Końcowa ocena tego zbioru to 10/10. Jest to jedna z nielicznych pozycji, która została świetnie przemyślana (pomysł) jak i zrealizowana (wydanie). Poprzednie wydania były niestety wydawane na średnim poziomie edytorskim, więc czekałem na to, aby w końcu autor poprosił kogoś by zrobił to na najwyższym poziomie. I tym razem się to w pełni udało! Pomysł znakomity, wykonanie rewelacyjne! Naprawdę??! Tak! Okładka, papier, poziom edytorski oraz jakość druku - to już najwyższy poziom. Właśnie w ten sposób wyobrażam sobie idealną książkę szachową czy też zbiór zadań.

Dodam, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat spędziłem wiele godzin podczas rozwiązywania tych łamigłówek. Za każdym razem porażała mnie jakość tych zadań - pozornie proste, a jakże głębokie i różnorodne idee. Przyznam, że początkowo wpadałem w wiele pułapek, a część zadań uznawałem za nierozwiązywalne. Niemniej wyciągniecie wniosków z popełnianych błędów pozwoliło mi zobaczyć realizację przewagi (lub walkę o remis) w fazie końcowej w zupełnie innym świetle. Raz jeszcze podkreślę - te zbiory (cała seria) nie są dobre, one są po prostu rewelacyjne! Tutaj nie ma co szukać "dziury w całym" - to po prostu klasyka!

Mogę jeszcze dodać, że ten zbiór pierwszym razem zakończyłem rozwiązywać 6,5 roku temu (tak, wówczas jeszcze byłem w miarę aktywny i ćwiczyłem nieco szachy). Udało mi się tego dokonać po 10 miesiącach, niemniej warto wziąć pod uwagę, że te łamigłówki rozwiązywałem "z doskoku". Wówczas wersja miała 540 zadań, a mój poziom poprawności to w pełni rozwiązane 460 zadań, zaś pozostałe albo wcale nie ruszone albo tylko rozpoczęte (tj. z adnotacją "do dalszej analizy"). Można zatem uznać, iż przerobiłem ten zbiór w około 85%, a reszta była dla mnie zbyt trudna. Obecna wersja jest skrócona o 24 zadania, ale to praktycznie niemal w żadnym stopniu nie wpływa na ocenę zbioru. Realnie przerobienie tej książki testowej zajmuje około 40-45 godzin (zakładam średnio zużycie nie więcej niż 5 minut na rozwiązanie każdego zadania). Nie warto jednak spieszyć się albo "wisieć" nad zadaniem dłużej niż 15 minut. W tych testach chodzi bowiem o sprawdzenie jak też  znalezienie miejsc, które są słabościami danego zawodnika (ucznia). W ten sposób bez problemu można przygotować lekcje związane z konkretnymi przykładami, tak aby szachista był w stanie jak najszybciej usunąć swoje słabości w tym obszarze szachowej wiedzy.

Być może ktoś chciałby zapytać jaki skutek przyniosło rozwiązywanie tych zadań z tego rewelacyjnego zbioru. Proszę bardzo. Po pierwsze od razu miałem gotowy profil tego na jakim poziomie są moje podstawowe końcówki. Następnym plusem było to, że wszystkie nierozwiązane zadania (lub te z dopiskiem "do analizy") pokazały mi jakiego typu końcówki muszę przerobić. Poza tym jeszcze troszkę końcówek przerabiałem z legendarnej serii Sławina (głównie były to podobnego typu zakończenia), więc na pewno mam w głowie pewien solidny zarys podstaw końcówek. Niemal za każdym razem mocno się dziwię, gdy dość dobrzy zawodnicy na FICS (zwłaszcza ci z rankingiem w przedziale od 1700 do 2000) stale mi powtarzają, że naprawdę dobrze rozgrywam końcówki. Ja się nieco śmieję, że "wśród ślepców jednooki jest królem", ale z pewnością kilka ligowych partii miałem na tyle dobrze rozegranych, iż widać było wyraźnie, że mam orientację co do ostatniej fazy gry. Tym razem zamierzam rozwiązać zadania z tego zbioru (wersji o której napisałem czyli najnowszej) na poziomie 95-100%.

Tak na marginesie przyznam, iż nie wyobrażam sobie zawodnika poziomu pierwszej kategorii, który nie byłby w stanie biegle poruszać się w tego typu podstawowych końcówkach, które absolutnie obowiązują każdego silnego amatora. Dlatego właśnie jestem bardzo wdzięczny Pawłowi Dobrynieckiemu za to, że dzięki niemu mam szansę na to, aby mieć do dyspozycji świetne narzędzie testowe dotyczące końcówek. Wierzę, że każdy dobry szkoleniowiec czy też poważny zawodnik również będzie miał wiele radości z tego, że nie musi samodzielnie opracowywać takich pozycji testowych (treningowych).

Następne dwa artykuły w tej serii będą poświęcone kolejnym opracowaniom Pawła Dobrynieckiego. Mam na myśli takie pozycje testowe (zbiory zadań) jak "Podwójne uderzenie" (250) i "Związanie" (300). Pomimo ogromu pracy i obowiązków postaram się, aby obie recenzje (jak kto woli - poszerzone opisy) ukazały się jeszcze przed końcem miesiąca. Uważam bowiem, że warto dzielić się ważnymi informacjami na temat dobrych pozycji z innymi amatorami* i pasjonatami królewskiej gry, gdyż zdecydowanie brakuje opisów właśnie tego typu pozycji (przynajmniej według mojej oceny i rozeznania, które ostatnio przeprowadziłem)

EDIT: * jeśli na bloga zaglądają nie tylko amatorzy, ale także mistrzowie (bywają też i arcymistrzowie!), trenerzy oraz instruktorzy i wszyscy z  nich korzystają z tego skromnego amatorskiego źródła... to dla mnie jest istotne potwierdzenie (a zarazem wyróżnienie). Daje to bowiem nadzieję ku temu, iż prowadzenie bloga jest potrzebne i celowe (każdy kto prowadzi swoją stronę lub bloga zdaje sobie sprawę ile wymaga to wysiłku). Cieszy mnie to bardzo i jest mi zarazem miło, że również zawodowi szachiści zajmujący się procesem szkolenia... chętnie zaglądają i korzystają z treści, do których według mnie wszyscy powinni mieć bezpłatny i nieograniczony dostęp (a trenerzy i instruktorzy mogą zawsze mieć pod ręką niezbędną wiedzę, którą później mogą się podzielić ze swoimi podopiecznymi). To tyle tytułem krótkiego wyjaśnienia. Dziękuję!

czwartek, 6 października 2016

Pomyśl zanim uwierzysz – co nieco o mitach, stereotypach i dziwnych szachowych cudach (8)

Poniżej zaprezentuję kolejny przykład z wielu nieprawdziwych twierdzeń z dziedziny szachów. Sami oceńcie na ile są one wam znane i czy znacie ich obalenie:

MIT 11: Wymienianie wszystkich figur i pionków to najłatwiejszy i najpewniejszy sposób na remis z silniejszym zawodnikiem.

Ten mit akurat jest doświadczany przez zawodników, którzy już poznali dość dobrze podstawy gry. Głównie chodzi o zawodników poziomu 2 kategorii, którzy żyją tym przekonaniem. Za chwilę przekonamy się czemu jest to jedynie iluzja.

Zanim przejdziemy do wyjaśnienia istoty wątku zastanówmy się jak przebiega walka między słabszym i silniejszym zawodnikiem. Najczęściej silniejszy zawodnik posiada większą wiedzę bądź też doświadczenie, stąd słabszy zawodnik musi bardzo mocno się pocić, aby tak pokierować partią, żeby ten silniejszy nie był w stanie się odnaleźć.

Główna idea, która przyświeca zawodnikowi słabszemu tkwi w tym, że amator opiera swoje fałszywe przekonanie na pewnych elementach. Są nimi takie stwierdzenia jak:

1. Jeśli nie będzie odpowiedniego materiału do mata, wówczas przewaga (strata) materialna nie ma już znaczenia. Przykładem niechaj będzie pozycja typu K+B czy K+N przeciwko samotnemu królowi. Nieco bardziej drastyczny przykład to K+B+p bandowy przeciwko K przy czym goniec nie kontroluje pola przemiany, zaś król strony słabszej jest w kwadracie piona i nie można go z niego wygonić. A największe spustoszenie sieje przykład K+2N przeciwko K. Dlaczego? Otóż dlatego, że tutaj przewaga aż dwóch lekkich figur nie wystarcza do tego, aby wymusić mata (generalnie mat jest możliwy, ale tylko i wyłącznie przy współpracy strony słabszej). Stąd prosty wniosek: skoro tak duża przewaga materialna gwarantuje remis, to równie dobrze nie będzie problemu z jego uzyskaniem przeciwko silniejszemu graczowi.

2. Wymiana figur nie prowadzi do polepszenia pozycji przeciwnika, lecz jedynie do redukcji materiału pozostałego na szachownicy. I chodzi tutaj o tak zwaną równą (lub równorzędną) wymianę, gdzie wymieniamy skoczka za gońca albo inne bierki tej samej wartości. Tak więc możemy (ba! nawet powinniśmy) wymieniać możliwie dużo i szybko (jak popadnie), bo wówczas przeciwnik nie będzie posiadał wystarczającego materiału do mata.

3. Jeśli szybko wymienię figury to przeciwnik już nie będzie w stanie mnie zamatować w grze środkowej. Skoro atak 4 czy 5 figur na pozycję króla jest niemal zawsze skuteczny (zwykle końcowy finał to mat albo duże straty materialne), więc jeśli wymienię 2 czy 3 figury to możliwości ataku matowego znikają do niemal zera. W ten oto sposób pozbędę się ataku matowego a przy okazji także redukcja materiału spowoduje, że w końcu bez problemu sobie poradzę z utrzymaniem (lub uzyskaniem) remisu.

4. Wymiana figur prowadzi do tego, że możliwości popełnienia prostego błędu (tzw. podstawki) znowu spadają praktycznie do zera. Pilnowanie 7 czy 8 figur może być bardzo trudne, ale jeśli będę miał jedynie 2 albo 3, wówczas nawet dziecko sobie z tym poradzi, prawda? Tym oto sposobem mamy wilka sytego i owcę całą: przeciwnik nie będzie miał wystarczającej amunicji, aby mnie pokonać a ja będę mieć święty spokój ze stałym monitorowaniem moich figur. Jeśli nie masz figur na szachownicy, to nie musisz już się nimi zajmować! Czy może być coś lepszego?


A teraz zobaczymy dlaczego powyższe punkty w końcowym rozrachunku nie będą dawały nam szans na to, aby rzeczywiście bez problemu remisować z silniejszymi zawodnikami.

1. Jeśli nie będzie wystarczającego materiału do mata, to tutaj nawet mistrz świata nic na to nie poradzi. Jednak jest jeden drobny problem. Do tego, aby doszło do takiej pozycji... to silniejszy zawodnik musi nam na to pozwolić. On jednak będzie stawał na głowie, aby nie dopuszczać do takiej redukcji materiału, która nie daje mu szansy na zwycięstwo. Innymi słowy: będzie poszukiwał wszelkich (!) dróg, które dają mu szanse na wygraną i przeciwnikowi na popełnienie błędu. I nie ma tutaj znaczenia czy gra będzie wymagała wykonania 100 czy 200 posunięć i czy będzie trwała 3 czy 5 godzin. W przypadku zawodników profesjonalnych nie ma taryfy ulgowej: tutaj się liczy wygrana, a remis jest niejako wypadkiem przy pracy. Zdarza się on jedynie wtedy, gdy w danej partii nie udało się przeciwnika oszukać na desce, więc naturalnym wynikiem jest pokojowe zakończenie. Niemniej to wymaga naprawdę dużego wysiłku a nie podejścia typu "powymieniamy trochę i nie będziesz mnie miał czym zamatować". Gdyby tak było to gra w szachy już setki lat temu by odeszła do lamusa. Musi być w niej coś co powoduje, że nie wszyscy są w stanie być w niej mistrzami, a ci którzy z boku patrzą na szachistów - w końcu zachwycają się czymś więcej niż tylko obserwowaniem jak dwaj zawodnicy przesuwają kawałki drewna, prawda?

2. Amator myśli, że wymiana figur nie prowadzi do polepszenia pozycji przeciwnika, lecz jedynie do redukcji materiału pozostałego na szachownicy. A jaka jest prawda? Zawsze jest nią druga część, bo nie sposób podważyć tego, że po wymianie skoczków na szachownicy nagle coś przybyło. Zobaczmy zatem na początek stwierdzenia. Czy rzeczywiście wymiana nie wiąże się z polepszeniem pozycji przeciwnika? To zależy od konkretnej pozycji. Są dwie możliwości: jeśli konkretna wymiana spowodowała w naszej pozycji brak harmonii i/lub wypełniania konkretnych funkcji (zadań), wówczas ta wymiana ma wpływ na pozycję. Inaczej mówiąc, przy nieuzasadnionej wymianie 'przypadkowo' straciliśmy jeszcze piona (tak jakby nam spadł z szachownicy i żadna ze stron by tego nie zauważyła). W teorii mówi się o tym jako o strategicznym (lub pozycyjnym) błędzie. I w każdym wypadku stawia się po takim ruchu znak zapytania, a ten jest równorzędny z popełnieniem błędu! Wyjątkiem będzie sytuacja, gdzie wymiana figur nie prowadzi do polepszenia pozycji przeciwnika... niemniej musi to być związane z tym, że kontrolujemy istotne punkty na szachownicy i jesteśmy w stanie albo zapobiec realizacji planu albo mamy odpowiednią rekompensatę w postaci kontrataku, który gwarantuje nam (co najmniej) remis. Teoria mówi o tym, że wymiana jest uzasadniona jedynie w dwóch przypadkach. Pierwszy z nich to sytuacja w której bez dokonania wymiany natychmiast sypie nam się pozycja, natomiast drugi dotyczy sytuacji w której dzięki wymianie wygrywamy forsownie materiał (bądź zdobywamy wystarczającą przewagę pozycyjną). W każdym innym przypadku wymiana jest strategicznym błędem. I nie ma znaczenia czy chodzi o wymianę figury czy chociażby piona. Jednym z najprostszych sposobów zapamiętania tej reguły jest: "To take is a mistake", co oznacza "ślepe wymienianie jest błędem" (czy też inaczej: "gdy bezcelowo wymieniasz to popełniasz strategiczny błąd").

3. Kolejne obalenie przekonania o tym, że zmniejszenie ilości figur to brak kłopotów ze stałą obroną przed matem w grze środkowej... ma pewien sens. Otóż najczęściej jest to prawda, że mata w grze środkowej zwykle już nie dostaniemy. Jedyny problem polega na tym, że bezcelowymi (nieuzasadnionymi) wymianami sprawimy, że przeciwnik uzyska wygraną strategicznie pozycję. I wówczas powstaje pytanie czy naprawdę to taka dobra wiadomość, iż nie dostaniemy mata do 30 ruchu, skoro nie dalej niż w ruchu 50 trzeba będzie poddać partię? Gdybyśmy analizowali wyłącznie partie grane tempem superszybkim (tzw. bullet chess) to miałoby to nieco sensu. Jednak w partiach klasycznych czy szybkich - spokojnie wystarczy kilka minut (a niekiedy nawet i kilkadziesiąt sekund jeśli pozycja jest wyjątkowo prosta), aby zrealizować odpowiednio dużą przewagę pozycyjną. Tutaj nie ma wiele pola do dyskusji, bo dobry gracz (poziom 1 kategorii i wyżej) bez problemu powinien już umieć realizować dużą przewagę pozycyjną (zwłaszcza przeciwko słabszym przeciwnikom).

4. I ostatni z mitów, którym karmią się amatorzy, będąc święcie przekonanymi, że idą właściwą drogą. Chodzi o to, że rzeczywiście pilnowanie 7 czy 8 figur może być bardzo trudne, ale jeśli wymienię poprzednie w taki sposób, że przeciwnik dostanie bardzo dużą przewagę pozycyjną, to wówczas co mi z tego, że będę miał jedynie 2 albo 3 figury do monitorowania... skoro nawet dziecko poradzi sobie z tym, aby zrealizować (wystarczającą) przewagę? Czy na pewno o to chodzi? A pamiętajmy o tym, że silniejszy przeciwnik ma umieć w taki sposób ustawiać pozycje na szachownicy, aby KAŻDA nieuzasadniona wymiana przynosiła stratę stronie dokonującej tej operacji. O ile w przypadku błędów taktycznych strata jest widoczna gołym okiem, to w przypadku błędów pozycyjnych okaże się, że albo nie da się zatrzymać ataku przeciwnika albo nie mamy możliwości rozwoju własnej gry i to tylko kwestia czasu w ilu ruchach przeciwnik dobierze się do naszej pozycji i zrobi z niej jesień średniowiecza.

PRAWDA: Kto bezcelowo wymienia, ten po prostu traci. Problematyka wymiany jest ściśle związana z funkcjami jakie mają dane figury czy piony, a także z celem tego działania. Jest to podobne do zasady związanej z roszadą. Na wyższym poziomie brzmi ona: "zrób roszadę gdy musisz, a nie gdy możesz". Jeśli zastosujemy tę samą zasadę do wymiany ("wymieniaj materiał tylko wtedy, gdy musisz, a nie gdy możesz"), wówczas może się okazać, że nasi przeciwnicy zaczną mieć "nagle" większe trudności, aby z takim samym wysiłkiem remisować z nami partie. Najbardziej drastycznym i jednocześnie jaskrawym przykładem wymiany jest rozgrywanie gambitu. W tym wypadku mamy do czynienia z tym, iż przeciwnik celowo nie odbija materiału, aby szybciej rozwinąć figury i stworzyć zagrożenie w obozie przeciwnika. Taka gra jest najczęściej dużo trudniejsza od zwykłej wybijanki (w której przeciwnicy zamiast tworzyć skomplikowane pozycje w których każdy ma duże szanse na popełnienie błędu... po prostu biją co popadnie). Zbyt proste pozycje (i warianty debiutowe w których jest zbyt dużo wymian) nie są grywane przez zawodników na wyższym poziomie. Powód jest prosty - nie będzie wówczas realnych szans na to, aby tworzyć pozycje w których przeciwnik będzie w stanie pobłądzić.

Na koniec dodam, że ten pomysł jest dużo trudniejszy do zrozumienia stąd dopiero zawodnicy na poziomie 2 kategorii zaczynają mieć z nim do czynienia. Zwykle komentarz zawodnika po partii jest taki: "chciałem wszystko wymienić, ale okazało się, że jakimś cudem wygrał partię" czy też "po wymianie kilku bierek (pionów) nagle nie było możliwości obrony". To błędne przekonanie może mieć jednak różne przyczyny. Może brać się stąd, że ktoś nie chce lub nie lubi grywać pozycji, które są dynamiczne czy taktyczne albo też stąd, że ktoś wierzy, że "jeśli szybko i dużo wymienię, to nie będzie miał mnie czym zamatować". Oba podejścia prowadzą do zahamowaniu rozwoju szachowego. Miałem ostatnio okazję spotkać się z drugą stroną medalu, gdy zawodnik poziomu 2150-2200 za wszelką cenę unikał wymian! I to nawet wtedy, gdy wystarczyło dokonać 1 czy 2 wybić (wymian), aby powstawała pozycja, gdzie nagle widać dużą przewagę pozycyjną. Niemniej to także błąd opisany wyżej: w tym przypadku jest nim brak realizowania wymiany, gdy daje ona (widoczną) przewagę. Najczęściej jednak słabsi zawodnicy za bardzo się skupiają na wymianach, bo utrzymywanie napięcia jest naprawdę trudne. Wymaga bowiem zrozumienia pozycji, a czasami robienia "cichych" ruchów, które nic nie zmieniają w pozycji.

Błędne przekonania dotyczące istoty gry w szachy są często widoczne w grze słabszych graczy, ale także nieco bardziej zaawansowani chorują na tę przypadłość. Przy silniejszym przeciwniku taka strategia nie będzie miała szans powodzenia. Warto o tym pamiętać i przemyśleć temat, tak aby nie musieć robić sobie wyrzutów sumienia, że kilka czy kilkanaście lat straciliśmy na popełnianie tego samego błędu, którego nikt nam wcześniej nie uświadomił.

Myślę, że warto tę regułę skonsultować z instruktorem czy trenerem szachowym, aby nam wyjaśnił jego istotę i pokazał na kilku przykładach dlaczego zasada "kto (bezmyślnie) wymienia, ten traci" musi być brana pod uwagę na nieco wyższym szczeblu szachowego wtajemniczenia. Przypomnę, że celem tego artykułu jest jedynie zasygnalizowanie problemu (tematu), więc resztą trzeba się samemu zaopiekować.

sobota, 1 października 2016

Legendarna seria Józefa Sławina - podręczniki do treningu - od amatora do (arcy)mistrza (7)

Uczebnik zadacznik szachmat - czyli po polsku "Podręcznik i zbiór zadań", to właśnie nazwa serii kilkunastu znakomitych książek, które składają się na program szkolenia Józefa Sławina. Ostatnio był opisywany tom piąty, a więc kolej na recenzję części szóstej. Co w nim znajdziemy? Za chwilę się przekonamy o tym co piszczy w niniejszym woluminie. A z pewnością jest o czym napisać - oj, tak!

Przednia i tylna okładka fantastycznej serii książek. Józef Sławin: Podręcznik i zbiór zadań (tom 6)

Na początek warto wspomnieć, że tom szósty zawiera część teoretyczną z dodatkowymi ćwiczeniami (zadaniami), które pozwalają sprawdzić i utrwalić materiał. A co zostało w nim zawarte? Otóż są zagadnienia dotyczące debiutów, strategii gry środkowej oraz gry końcowej. I jak pisze autor: "przedstawiono wystarczającą ilość przykładów szkoleniowych, które wyjaśniają istotę tematów".

Autor rozpoczyna od metodyki szachowego treningu. Pisze o analizie (omawianiu) partii i pozycji szkoleniowych, analizie rozegranych partii jak też o ciekawych formach nauki w postaci różnych odmian gier (na bazie szachów). Tej części Sławin poświęca tylko 10 stron. To jednak tylko pewne ukierunkowanie dla trenera czy instruktora. Przykładowo jeśli chodzi o analizę partii to wymienia 5 elementów na których trener powinien skupiać uwagę. Wymieniam je tylko po to, aby mieć niewielki wgląd w to jakimi tematami dzieli się z nami autor. Są nimi: 1) Szybkie ruchy, które prowadzą do grubych błędów, które zupełnie nie odzwierciedlające kwalifikacji (umiejętności i poziomu) szachisty. 2) Niezrozumienie idei rozgrywanego debiutu. Schematyczna gra w początkowej fazie partii i brak związku (połączenia) z grą środkową. 3) Niewystarczające zrozumienie głównych zasad gry końcowej. Słaba technika w końcówce. 4) Słabości w kombinacyjnym widzeniu. Błędy i przeoczenia przy liczeniu wariantów. 5) Słaba (niepewna) technika realizacji materialnej i pozycyjnej przewagi. Jak zatem widzimy ten tom będzie poświęcony zagadnieniom, które najbardziej sprawiają problemy graczom poziomu drugiej kategorii.

Całość pracy to 284 strony - tym razem dostajemy aż 6 rozdziałów. Pierwszy z nich to opis technicznych przykładów gry w końcówce pionowej. Tak jak wspomina Sławin te zagadnienia są dla uczniów (szachistów) na średnim poziomie nauki zatem traktujmy to jako absolutne podstawy. W tej części autor porusza takie tematy jak: oddalony wolny pion, broniony wolny pion oraz pionowy przełom. Te zagadnienia trzeba nie tylko mieć w małym palcu, ale i rozpoznawać z daleka. Widać gołym okiem, że właśnie od tego tomu zaczyna się praca a kończy się zabawa. Tak, poziom drugiej kategorii to zawodnik, który potrafi ogrywać graczy kawiarnianych. Zatem musi mieć tajemną wiedzę, której nie mają inni grajkowie.

Co natomiast odnajdziemy w rozdziale drugim? Jest w nim teoria debiutowa oraz typowe ataki w której nasz trener mówi o podstawach współczesnej teorii debiutów. Wybrał do tego partię szkocką i gambit szkocki, potem omówił partię włoską, a dalej to już typowe ataki w różnych debiutach. Tutaj drobna uwaga: ten zakres materiału wyciska niezłe soki z graczy, którzy podobnie jak ja - wolą omijać debiut szerokim łukiem. Niemniej bez przerobienia tego rozdziału będzie duży problem ze zrozumieniem istoty walki w debiucie. Na szczęście na samym mechanicznym zapamiętywaniu (i odtwarzaniu) wariantów debiutowych nie da się w szachach daleko zajść.

Część trzecia to już zasady szachowej strategii. Jak dla mnie to klasyka w najlepszym wydaniu. O czym mowa? Przede wszystkim o celowym rozwoju i aktywności figur oraz walce o centrum - na tym bowiem polega bitwa w debiucie. Natomiast w przypadku gry środkowej autor skutecznie przekonuje nas, że przewagą jest lepsze rozmieszczenie pionów. Niby wydaje się, że to niewiele, ale zapewniam, że te zagadnienia będą kontynuowane w kolejnych tomach. Dodatkowo pamiętajmy, że nasz trener musi także zmieścić się ze swoim całym przekazem... na zaledwie 300 stronach!

A kogo interesuje to czym jest strategia ataku? Właśnie o tym dowiemy się w czwartej części: o ataku na króla w centrum czy też o ataku przy jednostronnych i różnostronnych roszadach. Przy okazji poczytamy również o ataku na skrzydle hetmańskim. I to wszystko na bazie partii mistrzowskich (a dokładniej: mistrzowskich i arcymistrzowskich) według zasad stworzonych i opisanych przez takich szachowych gigantów jak Lasker czy Steinitz. Czy trzeba czegoś więcej? Po co nosić wodę do studni?!

Pozostają jeszcze dwie części. Przedostatnia kontynuuje tematykę podstaw teorii debiutowej i typowych ataków. Tym razem zobaczymy to na przykładzie obrony dwóch skoczków, którą autor dość dokładnie prezentuje i stale sprawdza naszą wiedzę poprzez zadania do rozwiązywania. No dobrze: a na jakich debiutach nasz szachowy pedagog testuje typowe ataki? Akurat na warsztat poszły tym razem partia hiszpańska i gambit hetmański - odpowiednio po 9 i 6 przykładów. Wydaje się niewiele, ale gdy jesteś co chwila zasypywany pytaniami typu: co było lepsze, dlaczego to jest błędem... wówczas zdajesz sobie sprawę, że musisz dużo i intensywnie myśleć, by być w stanie odpowiadać na takie pytania.

Ostatnia część poświęcona jest podstawowym zasadom gry w końcówce. Centralizacja i aktywność króla, wzrost roli wolnych pionów, współdziałanie i aktywizacja figur oraz pionów: nie każdy o tym wie, prawda? Zostały oczywiście pokazane pozycje z gry końcowej w których trzeba nie tylko znaleźć pierwszy ruch, ale także odnaleźć (opisać) i zrealizować plan. Z kolei przykłady są tak różnorodne i ciekawe, że każdy kto uwielbia grę środkową... musi zacząć od tego rozdziału! Wielu graczy posiadających drugą kategorię z pewnością mogłoby cienko piszczeć w tego typu testach (pozycjach). Osobiście miałem to szczęście, że kilka razy poprawiałem autora... Inaczej mówiąc  znalazłem kilka wzmocnień, błędów czy też pobocznych rozwiązań. Rzecz jasna, w wielu przypadkach nie miałem zupełnie pojęcia jak się dobrać do danej pozycji... niemniej Józef Sławin stale mnie wspierał, gdy upadałem na szachową podłogę w geście bezradności.

No i na koniec pochwalę tego szachowego mistrza, pedagoga i pisarza, który mnie stale nie tylko zaskakuje... ale i jednocześnie zachwyca. Mianowicie w przykładach w których autor pokazuje i omawia wieżówki uderzyła mnie przede wszystkim prostota i jasność komentarzy (wyjaśnień), a w przypadku graczy - spójność i logika gry oraz dokładność ruchów. Nie ukrywam, że te komentarze Sławina... to miód na moje serce. Jak bardzo są dobre? Otóż są tak znakomite, że tylko w kilku miejscach musiałem samodzielnie domyśleć się jaki jest sens i cel danego ruchu czy też sprawdzić dodatkowy wariant. Ważne jest to, że takie podejście i wykonana praca jednak nie poszły na marne.

Czytelnik zapewne oczekuje odpowiedzi na pytanie: a czy ja mając trójkę mam przerabiać tę książkę czy jeszcze za wcześnie? Moim zdaniem do efektywnego przerabiania tego tomu konieczny (czy też raczej zalecany) jest poziom drugiej kategorii (wyjątkowo - bardzo silna trzecia kategoria), a więc siła gry w przedziale 1750-1850. W innym wypadku może dojść do sytuacji w której uczeń się szybko zniechęci lub też nie będzie rozumiał w czym tkwi sens tego co czyta.

Jak długo zajęło mi przerobienie tej pozycji? O ile poprzedni tom zajął mi około 25-30 godzin, to ten był przysłowiowym wrzodem na tyłku. I znowu szybkość (i efektywność) przerabiania tego tomu zależy od stopnia zaawansowania (umiejętności i wiedzy) danego szachisty. Jako, że u mnie debiuty praktycznie nie istnieją i do tego bardzo ich unikałem przez ostatnie 18 lat gry w szachy, więc dlatego musiałem wielokrotnie podchodzić do tej książki, aby w końcu ją zakończyć. Szacuję, że przyzwoite przerobienie tego tomu przez zawodnika posiadającego średni poziom drugiej kategorii, to mniej więcej przedział 60-80 godzin (podejrzewam, iż mnie zajęło około 70 godzin przy kilkunastu podejściach, które w końcu dały oczekiwany rezultat!).

Inaczej mówiąc: cały miesiąc (a może nawet i dwa!) solidnej pracy, tak aby po przestudiowaniu tego tomu być w stanie więcej widzieć i rozumieć na szachownicy. To z kolei powinno przełożyć się na lepsze wyniki w szachowych bitwach. Jak bardzo lepsze? Tego nie wiem, ale poniższy obraz może pokazać skutki tego co się u mnie stało po przerobieniu tego tomu.

UWAGA! Czytanie (przerabianie) znakomitych tomów Józefa Sławina MOŻE BYĆ BARDZO NIEBEZPIECZNE dla twojego poziomu szachowego... dlatego dużo lepiej jest trzymać się od tej serii z daleka (na szczęście jest ona napisana po rosyjsku, więc nie trzeba szukać dodatkowych wymówek, aby jej nie przerabiać... uff!).

Dodam jeszcze na sam koniec, że ten tom zasługuje na piątkę (5/6). Ocena nieco niższa z uwagi na to, że obecna teoria debiutowa mogła nieco zmienić ocenę niektórych wariantów debiutowych (zatem niewielki zakres wiedzy debiutowej może być niezbyt dokładny czy też niepoprawny). Do tego udało mi się znaleźć kilkanaście drobnych błędów (przede wszystkim wzmocnienia i uzupełnienia wariantów) dlatego tym razem ocena nie może być wyższa niż 5 (w skali od 1 do 6).