1. Ranking jest względnym odzwierciedleniem siły gry zawodnika.
2. Ranking pokazuje ostatni uzyskany wynik zawodnika.
3. Im wyższy ranking tym teoretycznie silniejszy zawodnik.
4. Wiarygodność rankingu opiera się na zrozumieniu mechanizmu jego działania i uzyskanego wyniku.
Teraz krótko omówię o co chodzi.
#1. Ranking nie jest idealnym przekaźnikiem tego jaką siły gry w danym momencie dysponuje zawodnik. Pamiętajmy, że przy znakomitej formie sportowej, wysokiej motywacji oraz dobrych układach w turnieju (silni rankingowo zawodnicy) można uzyskać bardzo wysoki ranking, a za miesiąc w kolejnym turnieju można zagrać tak słabo, że nie poznajemy siebie. Słowem: ranking pokazuje poziom rankingowy jaki osiągnął zawodnik: nie mówi nam NIC w jaki sposób to zrobił (oczywiście nie mam na myśli kwestii uczciwości).
#2. Jeśli widzimy ranking zawodnika, to oznacza, że jest to jego przypisany magicznie numerek (cyferki), wskazujący na ostatnio obliczony wskaźnik rankingowy. Przykładowo jeśli zawodnik ma 1400 ELO, a pojechał na turniej na którym zrobił +120 oczek, a nie zostały one jeszcze wliczone do jego obecnego rankingu... to nie spodziewajmy się tego, że taki zawodnik będzie grał "byle jak, bo to 4 kategoria ledwie". Jeśli jeszcze trenuje efektywnie i ma świetną formę oraz motywację do gry, to może się okazać, że będzie on remisował z kandydatami na mistrzów i ogrywał 2 oraz 1 kategorie.
#3. W teorii im wyższy ranking tym silniejszy zawodnik. W praktyce nie zawsze tak bywa: czasem są pewne elementy, które wpływają na obliczenia rankingowe (np. niskie wejście na listę, nie wysłanie wyniku na czas, błędnie nadany/obliczony ranking, itp.). Jeśli jednak nie ma manipulacji i zaburzeń rankingiem, to można przyjąć, że gracz posiadający ranking 2200 jest (przynajmniej teoretycznie) silniejszy od tego, który ma jedynie 1600. Jednak ważna i mądra uwaga: ranking nie grają - grają ludzie!
#4. Jeśli wiemy, że wiarygodność rankingu opiera się na zrozumieniu mechanizmu jego działania i uzyskanego wyniku, wówczas możemy mieć większą pewność tego jaką realną (!) siłą dysponuje zawodnik. Dodatkowo można także zrozumieć stereotyp myślenia innych: ma wysoki ranking, to na pewno musi na niego (na siłę tego rankingu) grać. A tymczasem...?! Prosty przykład:
Zawodnik A: grywa z zawodnikami przedziału 1500-1600 i ogrywa ich dość mocno - dzięki temu uzyskuje ranking 1800-1850. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami 1900 i silniejszymi.
Zawodnik B: grywa niemal wyłącznie z zawodnikami przedziału 1800-2000 i jest przez nich dość mocno ogrywany - dzięki temu uzyskuje ranking 1700-1750. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami 1450-1600, a już zupełnie nie grywa ze słabszymi.
Zawodnik C: grywa z zawodnikami przedziału 1400-1900 i uzyskuje różne wyniki - dzięki temu uzyskuje ranking w granicach 1600-1650. Nie grywa (lub robi to sporadycznie) z graczami poniżej 1400 i powyżej 1900.
Teraz powstamy sobie pytanie, który z nich jest najlepszy? Ten, który ma najwyższy ranking (A), czy też ten, który grywa z najsilniejszymi (B)? A może jednak ten, który grywa ze wszystkimi (C)? Teorycznie najlepszy jest ten, który ma najwyższy ranking - czyli zawodnik A, jednak w praktyce może być całkiem inaczej.
Jeśli nabraliśmy przekonania, że to jedyny element utrudniający wierne (wiarygodne) oszacowanie siły (poziomu) gry zawodnika na podstawie jego rankingu to dodajmy sobie kilka dużo trudniejszych pytań.
1. Czy ilość oraz częstotliwość granych partii (tygodniowo, miesięcznie oraz rocznie) ma znaczenie?
2. Czy ma znaczenie procent rozłożenia kolorów jakimi grywa? (tzn. czy grywa połowę czarnymi i białymi czy też 80% białymi, a 20% czarnymi - lub też odwrotnie?)
3. Czy ma znaczenie to, iż grywa wyłącznie ze znajomymi (np. kilkoma osobami)?
4. Czy ma znaczenie to na jakie czasy (tempo gry) grywa zawodnik? (np. stale na 2 godziny na partie czy też raz na 30 minut na zawodnika, innym razem 10, a jeszcze innym 90 lub 120?)
5. Czy ma znaczenie to czy zawodnik trenuje, jest bardzo dobrze przygotowany do zawodów oraz ma wysoką motywację (pragnienie wygrywania)?
6. Czy ma znacznie to jaką strategię turniejową wybiera zawodnik? (np. wszystko remisować i grać bezpiecznie kontra grać ostro, bezpardonowo nawet kosztem wyników).
7. Czy sytuacja zdrowotna, życiowa, finansowa oraz emocjonalna ma znaczenie dla uzyskiwanych wyników (przykładowo - to na jak dużo turniejów jeździ, czy w jego życiu jest stabilizacja, jak dużo ma czasu wolnego, jak gospodaruje finansami, itp.)?
8. Czy ma znaczenie to jak zawodnik podchodzi do swojego rankingu? Czy się nim przejmuje i panicznie boi się, aby nie spadł ani na jotę czy też gra dla radości z gry i nie ma dla niego znaczenia czy ranking rośnie czy maleje? (byleby tylko jego gra przynosiła mu radość i zawodolenie).
2. Czy ma znaczenie procent rozłożenia kolorów jakimi grywa? (tzn. czy grywa połowę czarnymi i białymi czy też 80% białymi, a 20% czarnymi - lub też odwrotnie?)
3. Czy ma znaczenie to, iż grywa wyłącznie ze znajomymi (np. kilkoma osobami)?
4. Czy ma znaczenie to na jakie czasy (tempo gry) grywa zawodnik? (np. stale na 2 godziny na partie czy też raz na 30 minut na zawodnika, innym razem 10, a jeszcze innym 90 lub 120?)
5. Czy ma znaczenie to czy zawodnik trenuje, jest bardzo dobrze przygotowany do zawodów oraz ma wysoką motywację (pragnienie wygrywania)?
6. Czy ma znacznie to jaką strategię turniejową wybiera zawodnik? (np. wszystko remisować i grać bezpiecznie kontra grać ostro, bezpardonowo nawet kosztem wyników).
7. Czy sytuacja zdrowotna, życiowa, finansowa oraz emocjonalna ma znaczenie dla uzyskiwanych wyników (przykładowo - to na jak dużo turniejów jeździ, czy w jego życiu jest stabilizacja, jak dużo ma czasu wolnego, jak gospodaruje finansami, itp.)?
8. Czy ma znaczenie to jak zawodnik podchodzi do swojego rankingu? Czy się nim przejmuje i panicznie boi się, aby nie spadł ani na jotę czy też gra dla radości z gry i nie ma dla niego znaczenia czy ranking rośnie czy maleje? (byleby tylko jego gra przynosiła mu radość i zawodolenie).
Oczywiście nie są to wszystkie, lecz w moim odczuciu najbardziej kluczowe pytania (elementy, które w istotny sposób mogą wpływać na wysokość rankingu zawodnika). Warto podkreślić, że im bardziej stabilny ranking tym nasza gra powinna cechować się także stałością. Oczywiście jeśli robimy postęp (lub przeżywamy kryzys), wówczas nasz ranking może być mocniej zaburzony (zarówno na plus jak i minus). Moim zdaniem należy pracować nad tym, aby nie dochodziło do dużych skoków (powyżej +/-100 do +/-200 oczek) w krótkim okresie czasu - pamiętajmy, że im stabilniej gramy, tym także nasz ranking powinien to odzwierciedlać (mówię o partiach, które mają dla nas znacznie - w domyśle na długie tempo). Im widać mniejsze "szarpanie" na wykresie, tym harmonijniej się rozwijamy. To tak jak z siłą głosu: zwykle staramy się stopniowo przygłaśniać i przyciszać (np. muzykę), a nie "walimy" raz bardzo głośno, a potem znowu cicho, prawda? Warto przemyśleć ten model także do szachów: pamiętajmy, że chodzi także o nasz rozwój, a nie jedynie wykres matematycznej krzywej, która się podnosi lub opada (mniej lub bardziej gwałtownie). Jednak ranking (a dokładniej wyciągane wnioski na podstawie danych o nim) może być dla nas ciekawym i pomocnym narzędziem dla harmonijnego rozwoju.
A jak radzę podchodzić do problematyki rankingu osobom, które nie chcą bawić się w zawodowe szachy i wyścig szczurów? Radzę przede wszytkim nie przejmować się rankingiem (bez względu na to jak będzie niski lub wysoki). Osobiście stawiam na radość z gry jak i zadowolenie z rozwijania się szachami czy też z obcowania z nimi - w dowolnej postaci (gra, zadania, kompozycje, studia, książki, turnieje, badania, itp.). Jeśli chcemy się jednak na czymś skoncentrować, to patrzmy na nasz poziom gry. Na to jak dużo błędów robimy (i jak znaczących) i czy nasz poziom gry ulega wzrostowi jak też czy jesteśmy zadowoleni z tego jak przesuwamy drewniane magiczne wojsko. Pamiętajmy, że trudno jest nam amatorom i pasjonatom konkurować i stale ścigać się z tymi, którzy nieustannie trenują, analizują, jeżdzą na turnieje, rozwiązują zadania, mają trenera, grają w ligach czy też realizują plan treningowy opracowany przez instruktora. Nie oznacza to, że nie możemy z nimi wygrywać czy też w ogóle liczyć na wygraną, lecz raczej warto być świadomym tego, aby nie katować się brakiem odpowiednio wysokich wyników. Zadowolenie, radość jak i satysfakcję z gry można mieć ZAWSZE i WSZĘDZIE, a ranking, tytuł czy też kategorię warto traktować jako ciekawy dodatek: bonus, niespodziankę czy też nagrodę (za pracę i wysiłek włożony przez nas).
Ja w tym roku spróbuję się pokusić o granie z silniejszymi zawodnikami: w poprzednim roku grywałem z graczami o średnim rankingu 1650, a teraz chce podnieść poprzeczkę, tak aby średni wychodził 1750-1800. Zobaczymy jaki będzie tego efekt - jeśli uda się na stale utrzymywać poziom 1950-2000, wówczas będzie to kolejny dowód na to, że granie partii poważnych (długich i możliwie maksymalnym zaangażowaniem) partii... daje (sportowe) efekty. Na pewno będę jednak miał priorytet to, aby testować różne pomysły, grać ciekawie, odważnie, twórczo, a przy okazji dawać z siebie jak najwięcej. Wszak myślenie i maksymalna koncentracja oraz zaangażowanie nie jest dla mnie łatwe do wykrzesania. Chcę jednak doświadczyć trochę stresu i zobaczyć na ile będę w stanie radzić sobie z dużo silniejszymi (przynajmniej rankingowo) zawodnikami. Wierzę, że ten eksperyment da mi kolejną wiedzę i wnioski, którymi będę mógł się podzielić z wami.
Tabela powyżej przedstawia ilość partii typu standard oraz wskaźniki zwycięstw białymi i czarnymi, jak też średni ranking przeciwników (tutaj odpowiednio 1655 białymi oraz 1621 czarnymi) oraz uzyskiwany wynik procentowy (tutaj odpowiednio 81,8% białymi oraz tyle samo czarnymi).
Tabela powyżej przedstawia rozkład nadanego mi rankingu. Mam nadzieję, że widać wyraźnie, iż od pewnego czasu (27.03.2010), gdy podjąłem decyzję o rozpoczęciu grywania poważnych (długich) partii... poziom mojej gry (rankingu) waha się w granicach (przedziale) od 1850 do 1950 (średnie odchylenie wynosi więc +/-50). Obecnie mój ranking (stan na 6.01.2012) pokazuje wartość 1892. Widać także pewną stabilizację (odchylenia w obie strony łącznie nie większe niż 40-50 punktów), która zaczęła się mniej więcej w okresie 1.07.2011. Zobaczymy jakie doświadczenia wnioski będę mógł za rok wyciągnąć.
PS. Składam podziękowania dla kolegi Tomasza P. za pokazanie mi (oraz innym) kilka lat temu innej drogi aniżeli wyścig szczurów i stale katowanie się kolejnymi kategoriami, rankingami czy miejscami w turniejach. Dzięki Tobie Tomaszu dziś czerpię wielką radość z szachów, jednocześnie mogąc czasami sprawdzić się w trudnych warunkach. Warto pamiętać, że po górach możemy chodzić rekreacyjnie, a nie jedynie w aspekcie sportowym i na wyniki! Dziękuję Tomaszu!
AKTUALIZACJA:
Po 3 tygodniach od opublikowania tego wpisu mój ranking uległ zmianie. Wystarczyło zagrać porządnie 7-8 partii z trochę silniejszymi zawodnikami (niż ci ze średnią 1650). Udało mi się zrobić dobry wynik - na ostatnie 8 partii: 7 wygranych i 1 remis (z zawodnikiem 2150). Ogółem stałe wygrywanie w krótkim czasie pozwoliło na uzyskanie rankingu 1959. Oczywiście, aby utrzymać taki ranking (i dojść do 2000 na stałe) potrzeba co najmniej 50-80 partii i 6-9 miesięcy porządnej pracy. Niemniej już się pojawiły pierwsze oznaki tego, iż ranking pokazuje, to że coraz twardziej i poważniej podchodzę do turniejowych oraz ligowych (i zarazem długich) partii.
Po 4 tygodniach i bardzo dobrej passie z nieco silniejszymi zawodnikami (+7, =1) ranking szybko pokazuje wyższą wartość (wzrost o 67 punktów, w porównaniu do okresu sprzed 3 tygodniami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz