poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Taktyka szachowa totalnie odlotowa: właśnie to chciałem wiedzieć (20)

Czasami amatorzy szachowi poszukują książek, które są nie tyle zbiorem zadań, ile podają krótki opis poszczególnych tematów, a dodatkowo zawierają zarówno zadania do sprawdzenia jak i test końcowy. Czy łatwo znaleźć taką książkę? Zobaczmy.

 Okładki (wydanie starsze i nowe) książki Popowa i Manajenkow - 30 lekcji szachowej taktyki

Książką, która spełnia powyżej określone oczekiwania to rosyjska pozycja dwóch autorów: Popowa i Manajenkow - 30 lekcji szachowej taktyki. Wygląda na dość niewielką, ale pomimo tego zawiera 176 stron na których znajdziemy 420 zadań. Jest to dość stara rosyjska pozycja, ponieważ wydana w 2001 roku. Tak czy inaczej uważam, że jest warta zaprezentowania. Mam nadzieję, że niebawem okaże się dlaczego.

Ta pozycja służy do podwyższenia i rozwoju kombinacyjnego widzenia młodych szachistów. Co znajdziemy w środku? Otóż jest to 30 lekcji szachowej taktyki, które pozwolą nam na oswojenie się z charakterystycznymi przykładami i motywami gry kombinacyjnej. Celem jest przyswojenie podstaw w jak najkrótszym czasie. Opisywane tematy w formie lekcji z przykładami do samodzielnego rozwiązania mają za zadanie pomóc w realizacji tego celu. Jak zaznaczono na wstępie pozycja może być wykorzystana do samodzielnej pracy nad rozwojem kombinacyjnego widzenia jak też do pomocy w przygotowaniu szachistów poziomu 3-1 kategorii.

Jaka jest struktura książki? Otóż na początku krótki wstęp, następnie 30 rozdziałów w których jest prezentowana jedna lekcja, kolejno test taktyki, biografie mistrzów świata, odpowiedzi i spis wykorzystanej literatury. I to wszystko na 176 stronach dość gęsto upakowanych.

Co ciekawego zawierają wielokrotnie wspominane lekcje? Z uwagi na to, że jest ich aż 30, więc zostały opisane wszystkie taktyczne motywy. W każdej lekcji jest krótki opis teorii wraz z 3-4 diagramami na których pokazane jest jak dany motyw działa w praktyce. Najczęściej pokazane są pozycje z partii dwóch zawodników, ale czasami również seria ruchów od początkowej pozycji. Są również przedstawione pozycje szkoleniowe, tak aby jak najprościej wyjaśnić dany temat. Wszystkie lekcje kończą się na 125 stronie. Po każdej z nich mamy 12 przykładów do rozwiązania, zatem w sumie 360 zadań.

Kolejna część tej książki to sprawdzian w których mamy 60 testowych pozycji, które przetestują nasze zrozumienie tematów. Autorzy piszą, że poprawne przerobienie 80% zadań pozwala na to, aby poprosić trenera o wpisanie trzeciej kategorii. I z uwagi na to, że książka jest głównie adresowana do dzieci, więc autorzy wspominają o tym, że nie jest konieczne zrobienie wszystkich zadań w ciągu jednego dnia. Celem jest wytrwałość, samodzielność i systematyczność. Przy okazji do odpowiedzi wolno zaglądać tylko wtedy, gdy nie będziemy w stanie w żaden sposób samodzielnie dojść do poprawnego rozwiązania.

Pozostaje jeszcze ostatnia część książki w skład której wchodzą: biografie mistrzów świata, odpowiedzi oraz bibliografia wykorzystana w pracy. Każdemu mistrzowi świata poświęcono jedną stronę (wraz ze zdjęciem i okresem panowania na tronie szachowym), więc w sumie mamy 16 stron, począwszy od Wilhelma Steinitza, a kończąc na Władimirze Kramniku. Następnie możemy zobaczyć kilkanaście stron odpowiedzi do zadań po każdej lekcji jak i testowego sprawdzianu. Niektóre odpowiedzi w przypadku łatwych zadań są krótkie, lecz moim zdaniem zupełnie wystarczające. Podoba mi się również krótki opis słowny, który z pewnością pomoże samoukom. Co do bibliografii to widać odpowiednio dobrane pozycje takich autorów jak Goleniszczew, Iwaszczenko, Nejsztadt czy Awerbachi i Bejlin.

Najwyższa pora na krótkie podsumowanie.

Uważam, że ta pozycja zasługuje na wyróżnienie. Jest w niej 30 lekcji szachowej taktyki, są opisywane wszystkie motywy, a do tego mamy również kilkanaście zadań do kazej lekcji. Do tego jest test końcowy i wszystkie odpowiedzi jak też dobrze wyjaśnione tematy związane z taktycznymi sztuczkami. Czego chcieć więcej? Jedyne co bym oczekiwał (i poprawił w nowym wydaniu) to lepszej jakości diagramy oraz biografie niektórych mistrzów świata. Biorąc jednak pod uwagę to, że ta książka została wydana 17 lat temu, to raczej trudno oczekiwać, aby wszystko było perfekcyjnie dobrane. Tak czy inaczej diagramy są czytelne chociaż dla mnie wyglądają wyjątkowo topornie (jak za czasów lat 90-tych, gdy królowały domowe komputery Atari czy Commodore).

Dla kogo jest przeznaczona ta pozycja? Myślę, że najwięcej skorzystają z niej zawodnicy poziomu 1400-1600 (poziom czwartej i trzeciej kategorii). Myślę, że zawodnicy z drugą kategorią powinni już znać zdecydowaną większość tematów, więc niewiele się z niej nauczą (chyba, że chodzi o powtórzenie i sprawdzenie tego co już umieją). Książkę najlepiej przerabiać w tempie 1-2 tematów dziennie. W ten sposób można będzie nie tylko dobrze przyswoić kolejne zagadnienia, ale i będzie okazja rozwiązywania zadań po każdej lekcji. Przestudiowanie całej książki wraz ze wszystkimi zadaniami wymaga około 30-40 godzin pracy.

Zadania z książki można świetnie wykorzystać jako przykładowy zbiór zadań dla sprawdzenia zawodników trzeciej (i słabszej drugiej) kategorii. Dzięki temu można zorientować się na ile nasi uczniowie potrafią rozpoznawać motywy taktyczne i jaki procent poprawnych odpowiedzi są w stanie uzyskać.

No i na koniec ocena końcowa, która bywa dla niektórych istotna. Myślę, że w tym wypadku śmiało mogę postawić 5+. Do pełni szczęścia nie tylko konieczna byłaby zamiana diagramów, ale również drobne poprawki (literówki) i dodatkowe warianty, które czasami zostały pominięte. Chodzi głównie o niewielkie błędy w stylu "będzie mat w 1 ruchu" (a jest w dwóch) lub "grozi mat Sc7" (a grozi zarówno Sc7 jak i Sd6). Nie wpływają one istotnie na zrozumienie treści, ale jednak są powodem braku  perfekcyjnej oceny z mojej strony. Podkreślę wyraźnie, że dobór zagadnień oraz pozycji jak też sposób tłumaczenia całości jest na tyle wysoki, że stąd moja pozornie bardzo wysoka ocena.

EDIT: Jest dostępna nowa wersja książki wydana w 2018 roku, w której (o ile dobrze zrozumiałem z opisu) są zawarte dwie części w jednym woluminie. W sumie 240 stron, więc podejrzewam, że na pierwszych 60 stronach zostały przedstawione podstawy gry w szachy, natomiast w drugiej jest nasza starsza wersja książki (podstawy szachowej taktyki).

sobota, 11 sierpnia 2018

W 1000 dni do poziomu 2000: część 27 - czy taktyka i brak pogrywania daje okazje do poziomu utrzymania

Tytuł trochę nietypowy, ale i przy okazji artykuł będzie odrobinę odlotowy!

W lipcu 2017 roku popełniłem artykuł: W 1000 dni do poziomu 2000: część 24 - testy i weryfikacja teorii... oraz sceptycy i ich drobne zdziwienie. Opisałem w nim moją drogę do pierwszej normy (w żargonie szachowym zwanego "plusem") na pierwszą kategorię szachową. Wówczas trochę grywałem na FICS (w realu praktycznie wcale), więc można powiedzieć, że co nieco ogrania miałem. Na ile dużo? Na tyle, aby wystarczyło do wygrania grupy do rankingu 1800 (gracze do poziomu 2 kategorii)... i to z wynikiem 100% (9/9). Ranking uzyskany wyszedł dość mocny, bo aż 2100. Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, a co dopiero gdy przyjrzymy się poziomowi moich przeciwników. Średni ranking moich sparring partnerów wyniósł wówczas 1740.

Wiele osób zastanawiało się co by się stało, gdybym zagrał z silniejszymi zawodnikami? Czy byłbym w stanie uzyskać chociaż 66% możliwych do zdobycia punktów? A co z rankingiem uzyskanym? Czy byłby na poziomie chociaż 2000?

Postanowiłem zatem sprawdzić tę hipotezę. Warunki były nieco inne, ponieważ praktycznie wcale nie tylko nie trenowałem w znaczeniu rozgrywania partii, ale i żadnych książek nie brałem do ręki. Wyjątkiem było dokończenie kilkudziesięciu stron siódmego tomu Sławina (wyłącznie zadania taktyczne)... a i to tylko zaledwie 1,5 miesiąca przez rozpoczęciem turnieju. Nie liczę rozegrania kilkudziesięciu blitzów i kilkunastu partii szybkich (na FICS). W skali roku to jak kropla w morzu.

Tempo rozgrywanych partii była dość ciekawe: 90 minut na 40 posunięć oraz dodatkowe 15 minut na dokończenie partii. A do tego od samego początku do końca partii 30 sekund za każdy wykonany ruch (a dokładniej przełączenie zegara). Tak więc była okazja nieco pomyśleć i nie było trzeba się bardzo spieszyć. Dobrze jednak mieć w głowie sporo wiedzy, aby proces myślenia i podejmowania decyzji był maksymalnie efektywny, prawda?

Granie w warunkach w których człowiek nie miał okazji przygotować się do zawodów (jakby nie było szachy to podobno sportowa rozgrywka) przypomina mi podejście do egzaminu (maturalnego lub na studiach)... z nadzieją, że albo się uda albo się nie uda!

Najbardziej interesowało mnie to jak bardzo odbije się na mojej sile gry brak grania i ćwiczeń przez blisko rok. Wszak zawodnicy aktywni z rozpędu czują grę, a po takiej przerwie jak moja - dojście do czucia gry wymaga dużego wysiłku. Tak czy inaczej zaryzykowałem i sprawdziłem co moje nabite maksymalnie 2100 (w lipcu 2017) będzie warte w sierpniu 2018.

Jak wyglądali moi przeciwnicy? Otóż grałem z jedną dziewczynką z drugą kategorią (1600), z czterema graczami poziomu męskiej drugiej kategorii (1800), jedną dwójką z plusem (1900) i z trzema męskimi jedynkami (2000). Myślę, że różnica w stosunku do siły przeciwników z poprzedniego roku jest widoczna gołym okiem. Jeśli dobrze policzyłem, to średni ranking będzie następujący: 16700 : 9 = 1855. Od razu widać, że o 115 oczek wyższy niż poprzednio.

Zatem jaki wynik uda się uzyskać? Czy przynajmniej 50% będzie realne do osiągnięcia? Pamiętajmy, że na ten turniej pojechałem bez ogrania, bez przygotowania... i w głównym celu... miasta zwiedzania! Brzmi absurdalnie, ale niestety bardzo realnie.

Okazało się, że tragedii nie było i z 9 rund uzyskałem aż 6 punktów! Co to znaczy? Otóż wynik 6 punktów z 9 partii i ranking osiągnięty 1980, to stanowczo zbyt dużo jak na moje oczekiwania. Podejrzewałem, że będę stanie z bólem wycisnąć 5 punktów i ranking nie wyższy niż 1900. A tu się okazało, że do ostatniej normy (plusa) na pierwszą kategorię zabrakło zaledwie 20 oczek! Tak czy inaczej dla mnie aż 20, ponieważ to był raczej spontaniczny test związany z tym, aby sprawdzić co się stanie po roku szachowego zastoju.


W zasadzie tylko jedną partię przegrałem kompletnie bez walki. Była to partia przeciwko zawodnikowi z męską jedynką i z uwagi na bardzo rzadkie starty w turniejach (w realu)... mój umysł już odmówił posłuszeństwa. Partię na szczęście szybko przegrałem, więc miałem okazję do zregenerowania sił. Dodam, że w ciągu 6 dni trwania turnieju połowa dni była przeznaczona na rozgrywanie po 2 partie dziennie, a reszta po jednej (początek, środek i koniec). Dla mnie bardzo fajny format rozgrywek, poza drobnym szczegółem... czyli brakiem ogrania turniejowego.

Wnioski, które wyciągnąłem z tego eksperymentu szachowego można streścić w kilku punktach:
1. Jeśli zależy ci na dobrym wyniku, to przygotuj się na turniej. Im solidniej się przygotujesz, tym lepszego wyniku możesz się spodziewać.
2. Dobrze jest ograć się nieco w dłuższych partiach, tak aby jak najwierniej odzwierciedlić wysiłek umysłowy, który będzie występował w partiach na żywo.
3. Jeśli przegrasz partię to nie musisz katować i obwiniać siebie za to. Po prostu potraktuj to jako lekcję w której masz okazję zobaczyć co nie działa tak jak powinno.
4. Nie przejmuj się wynikiem, tylko staraj się zagrać najlepiej jak potrafisz. Pokaż pełnię swoich umiejętności, a wynik schowaj do kieszeni.
5. Wpisuj partie do bazy szachowej (do notatnika), tak aby na gorąco mieć już to za sobą. Warto pamiętać, że programy szachowe pozwalają to zrobić dość łatwo i szybko, a przy okazji można wyłapać wszelkie błędy w zapisie.
6. Krótko i na spokojnie przeanalizuj każdą rozegraną partię. Na poważną analizę będzie czas po turnieju. Tutaj ważne jest tylko to, aby wyłapać kluczowe momenty, aby zredukować napięcie i przy okazji nie popełnić błędu tego samego typu w kolejnej partii.
7. Postaraj się podzielić swoimi wrażeniami i emocjami z osobą, która cię wspiera (rozumie) i do której masz zaufanie. Nie zawsze musi to być szachista - najważniejsze, abyś czuł, że masz wsparcie i bez względu na wynik masz prawo być człowiekiem (a jak wiadomo to istota omylna).

Podsumowując: do osiągnięcia ostatniej normy (plusa) na pierwszą kategorię nie jest już daleko. Ważne, aby potrenować solidnie i znacznie wcześniej przygotować się do turnieju (nie na ostatnią chwilę). Warto również rozgrywać jak najwięcej dłuższych partii (co najmniej 30 minut na zawodnika), a dodatkowo z różnymi i wymagającymi przeciwnikami. Nie ma większego znaczenia czy będą to rozgrywki na żywo czy przez Internet. Jeśli w obu przypadkach poziom zaangażowania i podejścia będzie odpowiedni, wówczas różnica nie będzie tak duża jak się wielu osobom wydaje.

Jeśli zależy ci na rozwoju szachowym i podnoszeniu poziomu gry oraz zrozumienia szachów, to nie koncentruj się na rankingach, tylko na tym jak poważnie podchodzisz do partii i treningu. Czasami strata kilkunastu oczek może dać znacznie większą motywację do pracy nad szachami niż uzyskanie 100% wyniku. Szachy są o tyle oryginalną grą, że w dłuższym okresie będzie jasno widoczne to na ile odpowiednio i poważnie podchodzimy do tej królewskiej gry. Dobrze jest również zrozumieć, że bez znajomości strategii przebicie poziomu pierwszej kategorii będzie praktycznie niemożliwe. Sama mocna taktyka i dobre debiuty wystarczają zwykle do osiągnięcia drugiej kategorii, ale jedynka powinna już umieć nie tylko liczyć (warianty), ale i myśleć (planowanie).

Przy okazji dziękuję koledze Arturowi za informację o turnieju i zachęcenie do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Dzięki temu nie tylko zwiedziłem miasto w którym jeszcze nie byłem, ale i przy okazji mogłem podziwiać młodych adeptów sztuki szachowej z którymi miałem poważne trudności na szachownicy. Do następnego skrzyżowania pionków na desce!