niedziela, 8 czerwca 2014

Jak nie przegrywać i co robić żeby zacząć wygrywać - graj lepiej w szachy fuszerze (1)

Poniżej zostanie zaprezentowana teoria dotycząca pozycji szachowych i wynikających z nich wniosków. Ostrzegam, że może (a nawet powinno) być sporo myślenia i zakłopotania podczas próby zrozumienia poniższego tekstu. Jednak odważnych i wytrwałych "poszukiwaczy szachowej prawdy" zapraszam do tej przygody intelektualnej na przykładzie królewskiej gry zwanej szachami. A więc zaczynamy!

Według klasyfikacji dotyczącej oceny pozycji istnieją trzy rodzaje pozycji szachowych:
1. Pozycja wygrana - po serii najlepszych ruchów, zawsze powinna skończyć się zamatowaniem przeciwnika.
2. Pozycja remisowa - po serii najlepszych ruchów, zawsze powinna skończyć się remisem.
3. Pozycja przegrana - po serii najlepszych ruchów, zawsze powinna skończyć się otrzymaniem mata od przeciwnika.

Innych ocen nie ma i być nie może (może być najwyżej pozycja nielegalna - czyli niemożliwa do uzyskania z pozycji wyjściowej). Jedyną trudnością w tej klasyfikacji (często bardzo wielką) bywa odróżnienie pozycji wygranej (lub przegranej) od remisowej. No i oczywiście logiczne oraz bezsprzeczne są następujące zależności: jeśli zawodnik A ma wygraną pozycję, to jego przeciwnik B ma pozycję przegraną. Z kolei jeśli zawodnik B ma pozycję remisową, to taka sama ocena pozycji dotyczy zawodnika A. Rażącymi błędami zatem są stwierdzenia typu: "obaj zawodnicy mają wygraną bądź przegraną pozycję", bądź "jeden ma remisową zaś drugi pozycję wygraną (czy przegraną)". Używanie tego typu stwierdzeń świadczy o kompletnym braku kultury szachowej (a nawet braku posiadania bądź zrozumienia zasad elementarnej logiki).


Teraz przyjrzyjmy się bliżej temu czym charakteryzują się wcześniej wymienione pozycje.

1. Pozycja wygrana - to taka pozycja w której przewaga u jednej ze stron ma charakter krytyczny (kluczowy). I tutaj mała niespodzianka: wielkość przewagi nie ma znaczenia. Jak to?! Dlaczego? Otóż dlatego, że istnieją pozycje w których nawet duża przewaga (głównie materialna) nie oznacza wygranej pozycji. A jaka ma być przewaga, aby pozycja była wygrana? Ma to być krytyczna przewaga - występuje ona wówczas, gdy strona przeciwna nie jest w stanie zapobiec realizacji planu przez stronę, która ma pozycję wygraną. Najprostszym przykładem będzie nieuchronny mat w 1 ruchu, a najtrudniejszym - pozycja w której wszystkie bierki są na takich pozycjach, że nie będą w stanie zapobiec wtargnięciu figury (i pionów) przeciwnika, tak aby nie ponieść kluczowej straty materialnej (lub pozycyjnej). Najprościej o tym piszą autorzy zbiorów partii, gdy serwują nam komentarz typu: "pozycja białych (pomimo wrażenia, że jest solidna) jest niestety przegrana - czarne wtargną na drugą linię (wyrobią wolnego piona, stworzą atak matowy, itp.) i dzięki temu zdobędą wystarczającą (do zwycięstwa) przewagę. Natomiast białe nie są w stanie temu zapobiec z uwagi na...".

2. Pozycja remisowa - to taka pozycja w której przewaga u jednej ze stron nie ma charakteru krytycznego (kluczowego). I znowu - podobnie jak powyżej: wielkość przewagi nie ma znaczenia - znaczenie ma jedynie to czy jest ona krytyczna. To może podasz kolego przykład pozycji, która jest remisowa pomimo dużej przewagi? Proszę bardzo - jedna ze stron ma dwa skoczki i przy poprawnej grze niemożliwe jest zamatowanie przeciwnika. Można to tylko zrobić wówczas, gdy przeciwnik dobrowolnie wejdzie na mata w 1 ruchu (w slangu szachowym mówi się o takim zagraniu "wdepnął na mata"). Kolejnym przykładem sporej przewagi materialnej jest posiadanie "głupiego gońca" wraz z pionem bandowym. Jeśli strona słabsza (broniąca się) jest w stanie stanąć na drodze linii piona, wówczas nie dopuści do jego przemiany - bowiem goniec nie kontroluje tego pola (stąd nazwa "głupi" w sensie bezużyteczny). A drastyczny przykład wielkiej przewagi materialnej, która nie jest krytyczną (kluczową)? Proszę bardzo. Będzie to chociażby posiadanie 8 gońców jednopolowych. Tak, wiem iż trudno sobie to wyobrazić, ale chodziło o podanie przykładu, który zobrazuje pojęcie dużej przewagi nie będącej kluczową.

3. Pozycja przegrana - to taka pozycja w której przewaga u strony przeciwnej ma charakter krytyczny (kluczowy). Istotne jest to, że strona słabsza nie ma możliwości forsownego wymuszenia przejścia do strefy (czy też pozycji) remisowej. Jeśli ma, wówczas wielkość i rodzaj poniesionej straty nie ma znaczenia. Zapamiętajmy, że w szachach jest tak, iż jeśli my mamy pozycję przegraną, wówczas przeciwnik musi mieć pozycję wygraną (i na odwrót). Dobrze jest też pamiętać, że "lustrzanym odbiciem" pozycji wygranej jest przegrana. Tak więc to samo co dotyczy pozycji wygranej można zastosować (oczywiście uwzględniając logiczne poprawki) do pozycji przegranej.


Niewielu początkujących czy średnio zaawansowanych amatorów i pasjonatów królewskiej gry rozumie bądź potrafi rozpoznać moment w którym uzyskują pozycję przegraną. No właśnie: skąd wiadomo, że moja pozycja "jest obecnie przegrana"? Czy można to poznać po ilości zbitych pionów czy też po wielkości straty? A może jest jeszcze inny sposób, aby się o tym dowiedzieć?


Przede wszystkim musimy w pełni zrozumieć poniższe dwa stwierdzenia (reguły):

A) Przeciwnik ma (albo może mieć) wygraną/przegraną pozycję wyłącznie wtedy, gdy wyjdzie ona poza strefę remisową.
B) Przeciwnik ma (albo może mieć) remisową pozycję wyłącznie wtedy, gdy znajduje się ona w strefie remisowej (względnie, gdy może wykonać ruch po którym "wejdzie" w tę strefę).


Teraz pokrótce omówimy sobie konsekwencje i wnioski płynące z powyższych teoretycznych rozważań. Z pewnością te dywagacje mogą być szalenie pasjonujące dla naukowców i teoretyków, ale przecież zdecydowana większość graczy pragnie wskazówek o charakterze praktycznym, prawda?


1) Pozycja może być przegrana (czyli wychodzi ze strefy remisowej) wyłącznie wtedy, gdy popełnimy krytyczny (istotny) błąd.

Wniosek 1: Nasza pozycja jest co najmniej remisowa, tak długo jak nie popełnimy krytycznego (kluczowego) błędu. I nie ma tu znaczenia siła czy rodzaj przeciwnika. Naprawdę??? Tak! Dotyczy to zarówno kolegi z klasy, jak i dziadka z którym gramy. I tak samo obejmuje ona turniejowego gracza, mistrza czy też program bądź komputer szachowy przeciwko któremu gramy partię. W praktyce oznacza to, że im mniejsze błędy popełniamy tym gramy lepiej. Do tego dochodzi jeszcze druga istotna cecha szachisty - jest nią częstotliwość popełniania błędów. Tak więc widzimy już wyraźnie, iż bardzo solidnego gracza będzie cechowało popełnianie małych błędów (często nazwanych niedokładnościami) i robienie ich bardzo rzadko. I oczywiście w przypadku gracza zupełnie początkującego (często zwanego partaczem czy fuszerem) będzie odwrotnie: popełnia on duże błędy i robi je wyjątkowo często. Warto pamiętać o tym, gdyż te elementy (wskaźniki) w późniejszych rozważaniach okażą się naszymi fundamentami na których będziemy bazować.


2) Przeciwnik może utrzymać (!) pozycję dla niego wygraną (a dla nas przegraną) wyłącznie wówczas, gdy wykona dowolny (w domyśle - odpowiedni do wymagań pozycji) ruch, który sprawi, że pozycja nadal będzie dla nas przegrana.

Wniosek 2: Jeśli nasza pozycja jest co najmniej remisowa, a zdarzy się, że popełnimy kluczowy błąd (wychodząc poza strefę remisową), a przeciwnik go nie wykorzysta, wówczas nasza pozycja nie może być przegrana (czyli nadal jest co najmniej remisowa). Przykładem może być sytuacja w której podstawimy mata lub figurę... a przeciwnik tego nie zauważy (czyli nie wykorzysta błędu). Czasami wykorzystanie błędu może wymagać wykonania kilku bądź kilkunastu (najlepszych) ruchów, więc nie zawsze osiągnięcie wygranej pozycji jest równoważne z tym, że "wygrana pozycja stoi na desce (trzeba ją tylko znaleźć)". Bardzo często mistrzami w odkrywaniu tej reguły są kibice szachowi. Towarzyszy temu często komentarz z ich strony: "gdyby zagrał ruch A albo B, to miałby/dostałby wygraną pozycję".

Istotnym grzechem logicznym jest powszechnie używany i akceptowany zwrot: "wygrywający ruch/zagranie". I tutaj mały, zimny prysznic: tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak "wygrywający ruch"! Może być jedynie ruch utrzymujący ocenę pozycji (jako wygranej dla strony, która znalazła odpowiedni ruch zachowujący tę ocenę). Dlaczego tak się dzieje? Otóż bez wykonania przegrywającego ruchu strona silniejsza nie jest w stanie zmienić oceny pozycji tylko dlatego, że wykonała "silny bądź wygrywający" ruch. Mówiąc nieco inaczej: to nie przeciwnik z nami wygrywa, lecz my dajemy mu tę możliwość, a on z niej "jedynie" korzysta! W żaden sposób nie umniejsza to umiejętności przeciwnika, bowiem jego zadaniem jest właśnie sprawienie tego, abyśmy dawali mu to czego oczekuje (a nawet to co od nas wymusza).

W jaki inny sposób można spojrzeć na te zagadnienia? Otóż jeśli pozycja jest remisowa, to wykonanie przeze mnie ruchu może utrzymać lub zmienić tę ocenę. Jeśli zagram ruch zgodny z oceną pozycji (utrzymujący ją), wówczas przeciwnik nie jest w stanie zagrać ruchu, którym "podważy" tę ocenę. Możemy jedynie rozważać sytuację w której po zagraniu przez niego najsilniejszego ruchu - osiągnie on pozycję wygraną... ale nie będzie to skutkiem siły jego ruchu, lecz niepoprawnej oceny pozycji sprzed wykonania "wygrywającego" ruchu przez przeciwnika!

Z kolei jeśli zagram ruch, który zmienia oceną pozycji z remisowej na przegraną, wówczas jedynym (!) zadaniem przeciwnika jest "odgadnięcie" jakim ruchem będzie on w stanie utrzymać tę ocenę. I jeśli odgadnie (wykona) odpowiedni ruch (niekiedy może być to jeden z kilku dostępnych ruchów), wówczas mówimy, że przeciwnik znalazł bądź wykonał "wygrywający ruch". A tak naprawdę znalazł "tylko" ruch utrzymujący ocenę pozycji. Czyli inaczej mówiąc, to my naszym zagraniem "ustawiliśmy" przegraną pozycję, a nasz przeciwnik jedynie skorzystał z naszej uprzejmości (i tę ocenę pozycji utrzymuje). A jak trudnym jest zadanie znalezienia "wygrywającego" ruchu? To zależy od (skomplikowania) pozycji. Czasem jest ono tak proste jak wykonanie egzekucji mata w 1 ruchu (gdy przeciwnik popełni wielki błąd), a innym razem wymaga zagrania ruchu, który dla większości szachistów będzie początkowo zupełnie niezrozumiały.

Liczę na to, że ten krótki wykład okaże się "ciężkich orzechem do zgryzienia" dla nieco słabszych (to jest mniej zaawansowanych) szachowych zapaleńców, ale jestem także przekonany, że kilkukrotne jego przeczytanie (i nieco głębsze przemyślenie) z pewnością sprawi, że stanie się on bardziej zrozumiały. Niebawem postaram się przedstawić "żywe" przykłady na poparcie moich przemyśleń, które będą miały za zadanie przemienić suchą teorię w ciekawą praktykę. Natomiast dla tych, którzy początkowo zniechęcą się skalą trudności prezentowanych rozważań - dodam, iż dla mnie są one również trudne (a dodatkowy problem to ich prezentacja w zjadliwej formie dla odbiorców). Gdyby bowiem były one banalne oraz mało sensowne (wartościowe), wówczas z pewnością nie byłoby ich w tym miejscu. Pamiętajmy bowiem, że szachy są pozornie bardzo prostą grą, ale ich złożoność świetnie wyraża hinduskie powiedzenie: "szachy są jak ocean - słoń może się wykąpać ...a komar napić".

6 komentarzy:

  1. Oj Nikodem. Widać, że przechodzisz okres burzy i naporu (hormonów).

    Jak to po co komu potrzebne? O takich sprawach po polsku nie wiem gdzie można przeczytać. A tutaj właśnie można. To, że jest to TEORIA, to dla jednych zaleta - a dla innych wada.
    Co do tego, że "ma się to nijak - nie jest potrzebne", to grubo po bandzie poszedłeś. To, że TOBIE jest to mało przydatne (czy wręcz całkowicie zbędne), to nie znaczy, że inni się tym nie zachwycają.

    Dalej. Większość osób z którymi rozmawiam czy też pytam - NIE MA BLADEGO POJĘCIA o tym co tutaj jest prezentowane. Poza tym musisz wziąć pod uwagę to, że teoria prezentowana jest na razie pewnym początkiem tego co próbuję wyjaśniać i tworzyć. Osobiście prawie cały czas wykorzystuję te odkrycia i teoretyczne uwagi. BA! Dla mnie to pewna głębsza podstawa gry. Fakt, że testowanie teorii i jej prezentowanie na przykładach - wymaga bardzo dużo twórczej pracy, czasu oraz wysiłku (fizycznego - w sensie spisywania wszystkiego).

    Jeśli uda się znaleźć więcej czasu na to, aby dalej prezentować (rozwijać) teorię, wówczas postaram się o to, aby co jakiś czas wrzucać przykłady. Dodam także, że jak cię wkurza to co jest tutaj prezentowane to masz co najmniej kilka możliwości: nie czytać, omijać bloga, stworzyć samego coś lepszego albo zaproponować autorowi pewnych istotnych wskazówek dzięki którym całość będzie miała "ręce i nogi".

    PS. Gdybym miał ciebie jako pomocnika - to twoim zadaniem byłoby prezentowanie przykładów, a ja bym pokazywał w jaki sposób teoria zostaje wykorzystywana w praktyce. Ja od kilku lat testuję różne możliwości i jednocześnie dzięki temu nie tylko rozwijam moją teorię, ale ZNACZNIE bardziej cieszę się grą. Nigdy w życiu tak dobrze nie bawiłem się szachami - testując wszystkie najciekawsze hipotezy na przykładowych partiach jak i wyciągając z partii (nie tylko moich) ciekawe elementy, tak aby budować dalsze poziomy teorii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozycja wygrana jest wtedy gdy wyjdziemy z pozycji remisowej, ale trzeba uważać, żeby nie wejść w pozycję przegraną. Po co to wszystko? Bez tego można normalnie grać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po to, aby było trudniej. Normalnie grać można także bez czytania tego co tu jest zawarte. Nie ma przymusu czytania tych bzdur. Jeśli jednak ktoś traci swój cenny czas - to liczę na to, że napisze coś ciekawego, mądrego, inspirującego czy też oryginalnego. Zamiast pisać takie komentarze - lepiej poświęcić czas na trening.

    Być może będzie konieczne zamieszczenie komunikatu: "jak nie masz nic ciekawego do skomentowania - to nie trać czasu na to"!

    OdpowiedzUsuń
  4. quote
    Pozycja wygrana jest wtedy gdy wyjdziemy z pozycji remisowej, ale trzeba uważać, żeby nie wejść w pozycję przegraną. Po co to wszystko?
    No bo jest teoria szachów i filozofia szachów ?! (ogólniej: gier); sensowniej jest czasem mieć głebszy() wgląd. Mimo ze moze to wygladac "niepraktycznie"... itd
    mol

    OdpowiedzUsuń
  5. Bez przykładów teoria wygląda na bardzo suchą i niepraktyczną. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie jest możliwe, abym samodzielnie zajmował się zarówno teorią jak i praktycznymi przykładami i ich analizą oraz prezentacją. Dodatkową "wadą" teorii jest to, że jest ona STALE weryfikowana oraz poprawiana. Zapewne niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to co prezentuję na tym blogu jest jedynie 30% tego co nadaje się do publikacji. Bardzo często mam już "gotowy materiał", ale w momencie, gdy chce dobrać odpowiednie praktyczne przykłady (aby sprawdzić czy teoria nie mija się z praktyką), to okazuje się, że trzeba od nowa tworzyć (odpowiednio zmieniać) teorię.

    Osoby, które chcą zobaczyć przykłady teorii i omawianych praktycznych przykładów - w istocie bardzo podobne do tych, które są prezentowane na tym blogu - odsyłam do następujących książek:

    1. Pump up Your Rating - by IM Axel Smith (10/10)
    2. Revolutionize your Chess - by GM Viktor Moskalenko (9/10)
    3. Amateur to IM - by IM Jonathan Hawkins (7/10)
    4. Move first, think later - by IM Willy Hendriks (8/10)
    5. Best Play: A New Method For Discovering The Strongest Move - by Alexander Shashin (8/10)

    W nawiasie zostały podane moje oceny tych książek. Są to książki, które niosą ze sobą OGROMNY potencjał twórczy jak i przy okazji dają również okazję do tego, aby zapoznać się z różnymi praktycznymi przykładami. I co bardzo istotne - są to treści omawiane przez trenerów, którzy nie tylko mają najczęściej poziom zrozumienia szachów w przedziale 2400-2600 (czyli mistrzowski i arcymistrzowski), ale przede wszystkim mają co najmniej kilkanaście (a niekiedy i kilkadziesiąt!) lat doświadczenia w szkoleniu tysięcy szachistów.

    W moim odczuciu najbardziej praktyczną (tzn. opisującą w najmniejszym stopniu teorię) będą pierwsze trzy książki. Dwie ostatnie bardziej koncentrują się na poszukiwaniu pewnych dróg dzięki zaprzeczaniu istniejącym dogmatom ("Move first, think latter") bądź też próbie stosowania schematów dzięki którym będziemy w stanie znajdować najlepsze ruchy ("...A New Method For Discovering The Strongest Move").

    Dodam jeszcze, że książka: "Amateur to IM" - by IM Jonathan Hawkins - posiada bardzo mylący tytuł. Mianowicie nie opisuje ona ogólnej drogi jaką przeszedł autor z amatora do poziomu mistrza, lecz wyznacza kierunek dzięki któremu w grze końcowej każdy silny amator będzie miał szanse zrozumienia tego jaką drogę musi przejść, aby dojść do takiego poziomu! Jeśli ktoś jest zainteresowany zawartością książki i oceną (recenzją) tego co się w niej znajduje, to można się z nią zapoznać tutaj (recenzja jest realizowana w postaci kilkunastu wpisów, więc na pewno jest okazja, aby dość dobrze "poczuć" jakiego rodzaju treści są prezentowane w poszczególnych rozdziałach książki):
    http://www.szachowo.pl/blog/jonathan-hawkins-amateur-to-im-spotkanie-nr-1/

    OdpowiedzUsuń