Rozpoczynam krótki opis mojej przygody, dzięki której zamierzam z poziomu 1800 przeskoczyć na poziom 2000. Innymi słowy osiągnąć wyższy szczebel szachowego wtajemniczenia. Od razu wyraźnie zaznaczam, że nie jest to ani naukowe podejście ani sportowe czy chociażby efektywne. Nie jestem trenerem, nie wykształciłem żadnej osoby, która potrafiłaby grać chociażby z siła 1800, więc mój opis procesu dochodzenia do poziomu 1 kategorii proszę traktować jak ciekawe opowiadanie. Zaznaczam, że nie ponoszę odpowiedzialności za szkody i frustrację, które mogą się pojawić przy skopiowaniu tego pomysłu i zastosowaniu na sobie (lub na dziecku, podopiecznym, zawodniku, itp.). Jeśli jednak komuś się to spodoba i będzie czerpał korzyści czy satysfakcję z tego opisu i relacji (oraz pewnych wskazówek), to będzie to dla mnie nagroda za trud i wytrwałość.
Tak więc zaczynamy pierwszą część: podjęcie decyzji.
Zaplanowałem, że przeskoczę z obecnego poziomu 2 kategorii (ranking 1800) na wyższą poprzeczkę, czyli poziom 1 kategorii (2000). Z uwagi na to, że w szachy turniejowe klasyczne na poważnie w realu grałem dobrych kilka lat temu, więc postanowiłem raz jeszcze sprawdzić na czym polega cała trudność osiągnięcia magicznej bariery 2000. Słyszałem i widziałem jak grają zawodnicy mający 1 kategorię - i od dawna fascynowało mnie to czym się tak naprawdę różni zawodnik poziomu 2000 od tego 1800 czy 1600.
Okazuje się, że im wyższy poziom tym różnica objawia się w jakości gry, a nie przypadku czy też w niewygodnym przeciwniku.
W ciągu ostatnich 2 lat rozpocząłem moją podróż do poziomu 2000. Na początku postanowiłem, że zacznę grać długie partie (typu 45+45 albo 60+10, względnie 90+30). I jak dotąd udawało mi się to - rozegrałem co najmniej 180-200 solidnych partii klasycznych z czego 80-85% z nich nadawała się do analizy.
W pewnym momencie jednak widoczne było dla mnie, że samo granie tych partii to nieco mało. Z uwagi na to zacząłem pobieżnie analizować rozegrane partie - zwłaszcza pod względem tego co źle zagrałem i jakie uderzenia (w ataku czy obronie) przeoczyłem.
Od kilku tygodni zacząłem następny etap treningu - tym razem chodziło o rozgrywanie partii "online" w formie szachów korespondencyjnych. Na początku było to kilka partii, wcześniej poszukiwanie odpowiedniego miejsca do gry (dość szybko okazało się, że chess.com najbardziej mi się spodobał) i rozpoczęcie grania partii z kolegami. Od co najmniej miesiąca jednak podjąłem trudne wyzwanie i postanowiłem naładować swój umysł doświadczeniem i sprawdzić jak intuicyjnie i szybko podejmowane decyzje będą wpływały na jakość partii. W jaki sposób? Otóż postanowiłem przyjmować wyzwania związane z meczami drużynowymi - zwykle na ruch mamy do dyspozycji 3 dni (niekiedy 5). Nie byłoby w tym nic trudnego gdybyśmy jednocześnie grali kilka takich partii albo kilkanaście. Ja jednak postanowiłem w jak najkrótszym okresie czasu wchłonąć możliwie jak najwięcej doświadczenia jak też wiedzy i wniosków wyciągniętych z rozgrywanych partii. Nie polecam rozgrywania więcej niż 50-100 partii jednocześnie (chyba, że ktoś ma dużo wolnego czasu), gdyż wówczas nie ma to wartości treningowej. Ja dla własnych testów wziąłem "na warsztat" bardzo dużo partii, tak aby sprawdzić jak najszybciej jakie elementy są dla mnie najtrudniejsze do szybkiego wnikania w istotę pozycji. Do tego przedział rankingowy zawodników od 1100 do 2300 zapewnia dużą możliwość sprawdzenia czy ze słabymi przeciwnikami będę sobie radził dużo lepiej. Zapewniam, że już przy 50 partiach tempem 3 dni na ruch można potężnie się pocić, ale jednocześnie wiem, że informacje zwrotne po okresie zakończenia tego rodzaju treningu (a raczej testu) będą bezcenne!
Tak więc podjąłem decyzję (osiągnięcie poziomu 2000 w ciągu nie więcej niż 1000 dni), a teraz staram się to zrealizować. Jest to o tyle trudne, że wymaga silnej woli, wytrwałości oraz wytrzymałości w realizowaniu treingu przez okres 3 lat! W moim treningu już minął okres 2 lat (był to dość lekki trening), więc pozostał tylko jeden rok, aby osiągnąć zaplanowany poziom.
W następnym odcinku napiszę o tym w jaki sposób będę miał pewność, że osiągnąłem już poziom 2000. Są różne wskaźniki - tak samo jak osoby, które jednym przypisują "absolutną" wiarygodność podczas gdy inne traktują jak "dobry żart". Niebawem zobaczymy jakie ja wybrałem i dlaczego akurat te a nie inne.
I na koniec odpowiadam jeszcze na pytanie nr 1 i 2:
Jakie warunki trzeba spełnić, aby tego dokonać?
Czy taki cel zrealizować może każdy czy tylko wybrani szczęśliwcy?
Najpierw trzeba określić nasz cel, a następnie dogadać się ze sobą na podjęcie decyzji dotyczącej jego realizacji. Jeśli nie wiemy dlaczego ustalony przez nas cel jest dla nas ważny, wówczas przy pierwszych trudnościach pojawi się chęć zakończenia realizacji tego celu. Natomiast gdy przemyśleliśmy cel i powody, dla których osiągnięcie go jest dla nas ważne - wówczas kolejne kroki w realizacji będą o niebo łatwiejsze.
Jeśli cel został prawidłowo określony (czyli jest on realny, a przy tym mierzalny, atrakcyjny), wówczas jeśli posiadamy odpowiednie podejście (postawę) do jego realizacji, to praktycznie każdy może go osiągnąć. Jasne powinno być także i to, że im mniejsza różnica między obecnym stanem (poziomem) a stanem pożądanym (celem do którego dążymy) tym teoretycznie powinno to być łatwiejsze jak też szybsze.
Tak więc zaczynamy pierwszą część: podjęcie decyzji.
Zaplanowałem, że przeskoczę z obecnego poziomu 2 kategorii (ranking 1800) na wyższą poprzeczkę, czyli poziom 1 kategorii (2000). Z uwagi na to, że w szachy turniejowe klasyczne na poważnie w realu grałem dobrych kilka lat temu, więc postanowiłem raz jeszcze sprawdzić na czym polega cała trudność osiągnięcia magicznej bariery 2000. Słyszałem i widziałem jak grają zawodnicy mający 1 kategorię - i od dawna fascynowało mnie to czym się tak naprawdę różni zawodnik poziomu 2000 od tego 1800 czy 1600.
Okazuje się, że im wyższy poziom tym różnica objawia się w jakości gry, a nie przypadku czy też w niewygodnym przeciwniku.
W ciągu ostatnich 2 lat rozpocząłem moją podróż do poziomu 2000. Na początku postanowiłem, że zacznę grać długie partie (typu 45+45 albo 60+10, względnie 90+30). I jak dotąd udawało mi się to - rozegrałem co najmniej 180-200 solidnych partii klasycznych z czego 80-85% z nich nadawała się do analizy.
W pewnym momencie jednak widoczne było dla mnie, że samo granie tych partii to nieco mało. Z uwagi na to zacząłem pobieżnie analizować rozegrane partie - zwłaszcza pod względem tego co źle zagrałem i jakie uderzenia (w ataku czy obronie) przeoczyłem.
Od kilku tygodni zacząłem następny etap treningu - tym razem chodziło o rozgrywanie partii "online" w formie szachów korespondencyjnych. Na początku było to kilka partii, wcześniej poszukiwanie odpowiedniego miejsca do gry (dość szybko okazało się, że chess.com najbardziej mi się spodobał) i rozpoczęcie grania partii z kolegami. Od co najmniej miesiąca jednak podjąłem trudne wyzwanie i postanowiłem naładować swój umysł doświadczeniem i sprawdzić jak intuicyjnie i szybko podejmowane decyzje będą wpływały na jakość partii. W jaki sposób? Otóż postanowiłem przyjmować wyzwania związane z meczami drużynowymi - zwykle na ruch mamy do dyspozycji 3 dni (niekiedy 5). Nie byłoby w tym nic trudnego gdybyśmy jednocześnie grali kilka takich partii albo kilkanaście. Ja jednak postanowiłem w jak najkrótszym okresie czasu wchłonąć możliwie jak najwięcej doświadczenia jak też wiedzy i wniosków wyciągniętych z rozgrywanych partii. Nie polecam rozgrywania więcej niż 50-100 partii jednocześnie (chyba, że ktoś ma dużo wolnego czasu), gdyż wówczas nie ma to wartości treningowej. Ja dla własnych testów wziąłem "na warsztat" bardzo dużo partii, tak aby sprawdzić jak najszybciej jakie elementy są dla mnie najtrudniejsze do szybkiego wnikania w istotę pozycji. Do tego przedział rankingowy zawodników od 1100 do 2300 zapewnia dużą możliwość sprawdzenia czy ze słabymi przeciwnikami będę sobie radził dużo lepiej. Zapewniam, że już przy 50 partiach tempem 3 dni na ruch można potężnie się pocić, ale jednocześnie wiem, że informacje zwrotne po okresie zakończenia tego rodzaju treningu (a raczej testu) będą bezcenne!
Tak więc podjąłem decyzję (osiągnięcie poziomu 2000 w ciągu nie więcej niż 1000 dni), a teraz staram się to zrealizować. Jest to o tyle trudne, że wymaga silnej woli, wytrwałości oraz wytrzymałości w realizowaniu treingu przez okres 3 lat! W moim treningu już minął okres 2 lat (był to dość lekki trening), więc pozostał tylko jeden rok, aby osiągnąć zaplanowany poziom.
W następnym odcinku napiszę o tym w jaki sposób będę miał pewność, że osiągnąłem już poziom 2000. Są różne wskaźniki - tak samo jak osoby, które jednym przypisują "absolutną" wiarygodność podczas gdy inne traktują jak "dobry żart". Niebawem zobaczymy jakie ja wybrałem i dlaczego akurat te a nie inne.
I na koniec odpowiadam jeszcze na pytanie nr 1 i 2:
Jakie warunki trzeba spełnić, aby tego dokonać?
Czy taki cel zrealizować może każdy czy tylko wybrani szczęśliwcy?
Najpierw trzeba określić nasz cel, a następnie dogadać się ze sobą na podjęcie decyzji dotyczącej jego realizacji. Jeśli nie wiemy dlaczego ustalony przez nas cel jest dla nas ważny, wówczas przy pierwszych trudnościach pojawi się chęć zakończenia realizacji tego celu. Natomiast gdy przemyśleliśmy cel i powody, dla których osiągnięcie go jest dla nas ważne - wówczas kolejne kroki w realizacji będą o niebo łatwiejsze.
Jeśli cel został prawidłowo określony (czyli jest on realny, a przy tym mierzalny, atrakcyjny), wówczas jeśli posiadamy odpowiednie podejście (postawę) do jego realizacji, to praktycznie każdy może go osiągnąć. Jasne powinno być także i to, że im mniejsza różnica między obecnym stanem (poziomem) a stanem pożądanym (celem do którego dążymy) tym teoretycznie powinno to być łatwiejsze jak też szybsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz