niedziela, 6 marca 2011

Słabe strony oraz ich eliminowanie - diagnoza, leczenie oraz oczekiwane efekty

Moje obecne słabości (najważniejsze, bo na wszystkie nie starczyłoby miejsca!), które powodują, że gra nie jest płynna i wystarczająco stabilna. Oto proszę Państwa SIEDEM SZACHOWYCH GRZECHÓW GŁÓWNYCH


1. Braki w taktyce. Od kiku lat rozwiązałem jedynie kilkaset zadań, więc z pewnością moje możliwości taktyczne są na średnim poziomie. Dlatego konieczne będzie odświeżenie zadań na poziomie 1600-1700 (testy dla 3 kategorii) oraz rozpoczęcie zadań 1800+ (czyli testy dla 2 kategorii). I konieczne jest także to, abym przyswoił umiejętność wygrywania materiału w pozycjach w których "coś wisi". Nie chodzi o 1-2 ruchowe strzały, ale takie na 4-6 ruchów dzięki którym spokojnie będzie można nie tylko zdobywać, ale i realizować przewagę (ewentualnie bronić się jeśli zajdzie taka potrzeba). Odczuwam bowiem od kilku miesięcy dość duże trudności w liczeniu wariantów oraz widzeniu zmieniającej się pozycji. Granie na warianty 1-2 ruchowe już się skończyło (poziom 1850+ na FICS). Dlatego zamierzam zacząć uzupełniać te braki.

2. Braki w końcówkach. Od dłuższego czasu (2-3 lata!) nie miałem w rękach książki o końcówkach, prócz tych, które omawiają elementarne podstawy. Dlatego niebawem zabieram się również za poszerzanie końcówek nieco bardziej niż elementarne. Mam na myśli książkę "Końcówki szachowe" (cz. 2) napisaną przez Bogdana Zerka. Złote czasy "zgadywania" w końcówkach skończyły się na poziomie 1800. Dlatego kolejny element, który będę poszerzał (bez powtarzania podstaw, bo te już raczej mam w miarę przyzwoicie opanowane i kilka razy powtarzałem - z różnych książek).

3. Braki w strategii. Głównie chodzi o kolejne tematy, które omawiają takie zagadnienia jak: przełom pionowy w centrum, centrum i jego rodzaje oraz sposoby grania w zależności od tego czy mamy zamknięte, otwarte czy też innego rodzaju centrum. Przy okazji muszę również zająć się zagadnieniem walki ciężkich figur, ponieważ często mam problemy z tym, aby ocenić czy H+W mają grać aktywnie czy pasywnie oraz jak przełamywać opór przeciwnika. Złote czasy "wymyślania" w grze środkowej skończyły się na poziomie 1800-1850.

4. Braki w debiutach. Tutaj głównie chodzi o przyswajanie planów związanych z grą w różnych debiutach oraz stopniowe opracowywanie sobie repertuaru debiutowego: czegoś co będzie można stale grać i nie martwić się o to, żeby wymyślać pozycje do 12-14 ruchu i tracić na to 25-40minut (zamiast 10-15). Przy okazji także debiuty będę poszerzał pod kątem ataków w debiucie oraz form realizacji osiągniętej przewagi. Te braki chcę uzupełniać dzięki kolejnym tomom serii książek Józefa Sławina (po rosyjsku), a ogólne debiuty z Encyklopedii debiutów Kaliniczenko (też po rosyjsku) przeglądając najpierw najbardziej główne kontynuacje i widząc jaki rodzaj pozycji z nich wynika. Poza partią włoską, szkocką i nieco obrony 2, 3, 4 skoczków (czyli klasyki dla amatorów) nie znam bowiem żadnego innego debiutu i gram je "na czuja". Niestety znów muszę się przyznać (zwłaszcza przed sobą, co nie jest łatwe), że złote czasy "wymyślania" w debiucie skończyły się na poziomie 1750-1800. Oczywiście można tak dalej grać, ale zawodnicy poziomu 1950-2000 będą mnie w ramach ligii FICS regularnie klepać. Jedna partia, którą grałem z teoretycznie dużo słabszym przeciwnikiem (1756, podczas gdy ja miałem wtedy 1966) zakończyła się moim zwycięstwem nie dlatego, że grałem świetnie, lecz dlatego, że przeciwnik się za bardzo rozluźnił. Dodam, że był to debiut, który teoretycznie najlepiej umiem i najwięcej razy grałem i o nim czytałem (studiowałem to zbyt poważne słowo). Dlatego jeśli w partii włoskiej ledwie wychodze na równą pozycję znając debiut naprawdę dobrze, to JAK mam wygrywać z zawodnikami poziomu 1900+? Przez przypadek czy też czekając aż zasłabną albo padną? Jasne jest więc, że "debiuty czas zacząć"! Nawet pomimo tego, że to najmniej dla mnie ulubiona i ciekawa faza gry. Niemniej chcąc zrealizować mój cel (co najmniej 1800 na kurniku i 2000 na FICS - na STALE!) muszę grać debiuty na przyzwoitym poziomie. Obecne technologie (bazy danych debiutowe, partie rozegrane do ściągnięcia i przeanalizowania, dostępne silniki szachowe na poziomie 3300, itp.) pozwalają bowiem moim przeciwnikom "wyklepać" mnie w debiucie jak złoto. Dziwie się temu, że tak często dochodzę do poziomu 25-30 ruchów bez strat większych niż pionek! Niemniej nie chcę sprawdzać co będzie dalej tylko od teraz zapowiadam walkę z "dziurawymi debiutami demona" ;).

5. Braki w dobrej technice liczenia wariantów. Tutaj kłania się ten problem najczęściej gdy są w miarę duże możliwości taktyczne. Aż wstyd się przyznać, ale niekiedy liczę kilka razy warianty, aby nie móc się zdecydować na konkretny z nich... i potem "strzelam" zamiast chłodno, spokojnie i metodycznie (według wskazówek Heismana) stworzyć listę ruchów kandydatów, odpowiednio je ocenić i na końcu wybrać najbardziej obiecujący z nich (najlepszą kontynuację, którą przewiduję). Temu będą służyć zadania taktyczne zarówno z zakresu gry środkowej (w/w testy dla N-kategorii) jak i zadania z gry końcowej, którą będę jednocześnie poszerzał teoretycznie.

6. Plany związane ze strategicznymi metodami walki: wymiana słabego gońca, walka na otwartych liniach, otwieranie i zamykanie linii, manewry, osłabienie przeciwnika i szukanie słabości w jego obozie, itd. To spróbuje zrobić z książki Terjochina "Strategiczne motywy" i z książki 64 szachowe lekcje strategii. 

7. Brak rozgrywania partii z silniejszymi zawodnikami na odpowiednio długi czas. Od końca marca 2010 uczestniczyłem w 5 edycji turniej Powolniaka (gdzie na partie jest przewidziane po 60min+10sek dla każdego zawodnika), natomiast od początku lipca 2010 rozpocząłem grywanie w lidze FICS (gdzie na partie jest przewidziane po 45min+45sek dla każdego zawodnika). W sumie przez ten czas rozegrałem ok. 40 poważnych partii (typu standard). Myślę, że teraz ten element nadrobię także dzięki regularnym rozgrywkom w lidze (od edycji T45 planuję zagrać jak najwięcej partii) oraz meczom zawodnikami w ramach forum szachowe.pl (tam czas na partię to zwykle 30min+15sek). Ten element powinien gwarantować mi STAŁĄ informację zwrotną na temat tego jak praktycznie potrafię radzić sobie z problemami szachowymi i jak zmienia się jakość moich partii. W przeszłości ten element był przeze mnie bardzo zaniedbany. Wystarczy dodać, że POWAŻNYCH partii na kurniku nie grywałem w ogóle (bo poważnymi nie można nazywać partii na 3, 5 czy 10minut!), a w realu w ciągu ostatnich prawie 14 lat rozegrałem jedynie 200 takich partii! W tym roku planuję rozegrać ok. 180-200 POWAŻNYCH rozgrywek, więc szacuję, że dzięki temu moja siła szachowa (razem z treningiem za pomocą książek i rozwiązywaniem zadań) uzyska stabilizację na oczekiwanym przeze mnie poziomie 2000 (1 kategorii). Jak będzie to zobaczymy - czas pokaże. Jednak ja trzymam mocno kciuki :). 

Teraz ktoś pewnie zapyta: JAK TO MOŻLIWE, że z takimi dziurami w grze doszedłeś tak (relatywnie) wysoko w szachach? (kurnik 1700-1750, FICS 1900-1930). Odpowiedź jest prosta. Kiedyś trochę ćwiczyłem, więc "zostało w głowie", dużo grałem (głównie na kurniku), więc "trochę doświadczenia zdobyłem" oraz w każdych WAŻNYCH partiach podchodzę maksymalnie skupiony i staram się dać z siebie wszystko i staję na głowie, aby zagrać jak najlepiej. Dlatego w dużej mierze to często wystarcza. Przy okazji od roku moja obrona zaczęła być znacznie lepsza i bronię się znacznie wcześniej i dużo skuteczniej. To też powoduje, że przeciwnicy niekiedy są zmęczni tym, że nie mogą mnie przebić i w końcu albo coś podstawią albo też oddadzą ważne pole, abym wyrównał grę. Powstaje zatem pytanie: JAK SILNO będę grał gdy te w/w braki uzupełnię (oczywiście nie "do końca", ale przynajmniej na kolejnym poziomie). Moja odpowiedź jest prosta: z siłą stabilnej 1 kategorii (kurnik 1800-1850, FICS 1950-2000). Jak osiągnę ten poziom, to kolejna lista braków i znów sposoby zaradzenia temu oraz praca nad realizacją :). Proste? Jasne, że tak! To dlaczego tak wiele osób "stoi w miejscu" ze swoją grą? Ponieważ zwykle nie eliminuje NAJWIĘKSZYCH (i zarazem najważniejszych) błędów w swojej grze!
Przykład? Proszę bardzo! Jest co najmniej kilku zawodników, którzy na kurniku mają ranking 1300-1400 (Tomasz, Wojtek), a strategiczne pojęcie o grze na poziomie 1800-1900 (a debiutowe niekiedy na poziomie 2100-2200!). Niemniej taktyka i podstawki tak kuleją, że przekroczenie poziomu 1400 to dla tych osób "kamień milowy". Nic dziwnego, ponieważ bez grania partii "czysto" (chodzi o brak elementarnych podstawek przez całą partię, a nie tylko większość!) nie da rady przebić poziomu 1600-1650. Kolega duszek chyba w końcu to zrozumiał, więc w końcu po wielu namowach zaczyna pracować nad swoją grą. W szachach to jest piękne, że "sztuczki" (cwaniactwo, kombinowanie i oszukiwanie samego siebie) kończą się, gdy przychodzi do POWAŻNEJ gry. Wtedy zwykle po 20-30 partiach z różnymi i silniejszymi nieco przeciwnikami wychodzi to co potrafimy i to w czym jesteśmy jeszcze "daleko w tyle". Dlatego tak ważna jest gra w lidze FICS oraz dodatkowo partie w ramach turnieju POWOLNIAKA. Obie z nich dają (w sumie) blisko 2-2,5godzin na całą partię, więc jest wtedy gwarancja, że przeciwnik będzie dawał nam na tyle trudne zadania wielokrotnie, że albo zdamy ten test... albo później po porażce zobaczymy nad czym trzeba jeszcze pracować.

Wszystkich "magików taktyki" mogę zapewnić, że za pomocą samej taktyki nie dojdą wyżej niż do poziomu 1650 (kurnik) oraz 1750 (FICS). Gwarantują to i sprawdzili: autor słów i kolega Irek (duszek). Strategia, końcówki i debiut... to też ważna część gry szachowej. Bez tych elementów szachy nie miałyby tak dużej wartości rozwojowej! Natomiast "super strategów" zapewniam, że bez odpowiedniego poziomu taktyki i grania partii "czysto" nie będzie możliwe przebicie poziomu 1500 (kurnik) oraz 1600 (FICS). Oczywiście dochodzą także czynniki pozaszachowe jak chociażby odporność na stres, wytrwałość psychiczna, opanowanie, zimna krew, umiejętność znoszenia porażek i sukcesów, motywacja do pracy nad szachami, itd.

I najważniejsze na koniec zostawiłem: DO POZIOMU 1800 szachy można traktować jak zabawę. Natomiast jeśli ktoś marzy i chce grać oraz rozumieć szachy na wyższym poziomie (w domyśle 2000+), to ABSOLUTNIE konieczna jest systematyczna, wytrwała - a przede wszystkim efektywna PRACA! Bez tego nawet dość inteligentni ludzie nie będą w stanie się przebić. No i stałe granie z silniejszymi, analizowanie tego co należy poprawić oraz praca nad eliminacją błędów i problemów w naszej grze.... to KLUCZ DO MISTRZOSTWA! Niemal wszyscy chcą zostać mistrzami (najlepiej takimi po 2400+), ale tylko nieliczni (5-8%) są w stanie uczciwie, solidnie, efektywnie i wytrwale pracować nad szachami! Czy ty też będziesz w tym elitarnym gronie? Nie wiem, gdyż to zależy od ciebie! Wiem jednak, że chcę osiągnąć poziom czystej gry i tego, aby przeciwnicy 1950-2100 (FICS) musieli się sporo namęczyć aby ze mną wygrywać! Jeśli uda mi się to osiągąć w ciągu najbliższych 9-10 miesięcy to będzie to mój sukces. Z moim poziomem 2 kategorii (odpowiednio 1720-50 (kurnik) i 1900-40 (FICS) siedzę już jakieś 4-5 lat! Jak widać więc efekty braku solidnej pracy są aż nadto widoczne. I rozegranie w ciągu tego okresu około 10-12 tysięcy partii naprawdę niewiele zmieniło. Natomiast praca, którą rozpocząłem od 1 stycznia tego roku (i zakończę na początku roku 2012) powinna dać wymierne efekty. Już powoli widzę, że w mojej grze coś się zmienia. Widzę u siebie przegrane pozycje znacznie wcześniej niż dawniej - niekiedy na tyle wcześnie, że sam nie wierzę, że tak szybko uzyskuję pozycje do poddania. Na szczęście poziom przeciwników (1900-2000) nie pozwala zwykle na to, abym musiał poddawać po 20-25 ruchach. Ja natomiast chcę "oddychać" szachami, a nie się dusić. Jak powiedział jeden z moich znajomych szachistów (sam mający poziom KM i dawniej po 2150-2200 ELO): "Szachami można odetchnąć dopiero mając 2100 - poniżej tego człowiek ma poczucie, że się nimi dusi"! Nie wiem czy was to przekonuje, bo mnie od kilku lat - jak najbardziej!

Tak więc życzę WAM i sobie....powodzenia w drodze do szachowego mistrzostwa! :)

10 komentarzy:

  1. Nie powinieneś się martwić, że wychodzisz z włoskiej na równości, bo o ile wiem, ona nie gwarantuje białym żadnej przewagi po wyjściu z debiutu przy dobrych ruchach rywala. Dlatego też GMowie jej raczej nie grają ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z tym artykułem. Braki w taktyce, końcówkach, strategii, liczenie wariantów to podstawa.

    Natomiast...

    "Szachami można odetchnąć dopiero mając 2100 - poniżej tego człowiek ma poczucie, że się nimi dusi"!

    Nie wiem jak to jest na poziomie 2100, ale jak narazie faktycznie jakbym się tym dusił.

    Rutra

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie wiem jak to jest na poziomie 2100 ale na pewno nie powiem że się dusze. Kojarzy mi się to stwierdzenie z brakiem przyjemności gry,nauki wręcz przeciwnie z każdą gra przerobionym przypływ nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wg mnie tekst trafny jest szczególnie do debiutów i niewykorzystywania błędów. Chociaż sam nie mam takiej wiedzy aby Cię obiektywnie oceniać, wydaje mi się że czasem starasz się grać na 120% poprawności nie patrząc że na szachownicy przeciwnik popełnił błąd i trzeba go wykorzystać- jak jest naprawdę?

    Maq

    OdpowiedzUsuń
  5. Strategia > taktyka, wybierz sobie Tomek jakiegoś dobrego szachistę, którego styl gry Ci się podoba i graj te debiuty co on. Zauważysz, że są logicznie dobrane. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  6. No niebardzo wiem jak sie ustosunkowac do textu.
    KAZDY szachista ma jakies braki w jakims podpunkcie, w jednym mniej w drugim wiecej - czyli "prawie ideałów" bardzo mało chodzi po świecie.
    Ja ze swej strony moge napewno powiedzieć, że całe życie podporządkowałeś dla szachów - wszystko co robisz - obraca się wokół nich.
    Czas które spędzasz na pogłębianiu wiedzy napewno nie idzie w las, ale jestes już na bardzo solidnym szachistą, i wyniki nie są tak widoczne jak chcialbys zeby byly, ale jedno wiem napewno - twoj poziom stale się zwiększa.

    Ja grając z Tobą - juz widze poprawe - a to tylko zaledwie 2 miesiące - choć niestety moj poziom jest znacznie nizszy, więc nie oceniam cię obiektywnie -

    Mam nadzieje, że uda ci się osiągnąc cel, który sobie zaplanowales - bede trzymac kciuki

    PS. To pisol Hajdzik :) (lg1702)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za komentarze i ciepłe słowa oraz życzenia sukcesu :). Postaram się to zrealizować, gdyż jest to dla mnie ważne. Chcę także niedowiarkom (sam po części także sobie) w końcu udowodnić, że JEŚLI NAPRAWDĘ CHCESZ osiągnąć cel i jest on realny, a Ty pracujesz solidnie, to OSIĄGNIESZ GO! :).

    Niebawem zbiorę i opisze najciekawsze komentarze, które otrzymałem w związku z tym wpisem :). Mam nadzieję, że będą one ciekawe i dodatkowo nieco inspirujące :)
    PS. Kluczowy moment w mojej realizacji celu następił wczoraj (tzn. dziś w nocy). W końcu zacząłem robić zadanka - tym razem kontynuuję zbiór zadań - Sławin, tom 7. To już poziom co najmniej 1800+, więc nie mam czasu ani możliwości się nudzić z nimi ;). Niektóre są takie dziwne, że po 6-8 minutach muszę się poddać i jechać z następnymi. Oczywiście za jakiś czas wracam do nierozwiązanych, więc nie ma lekko ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdy czytałem ten tekst czułem jakbyś pisał o mnie :P.
    Pozdrawiam,
    Kuku

    OdpowiedzUsuń
  9. Tomku nie grałem z tobą dawno więc nie wiem o sile gry, jedyne co mogę napisać to o ostatnim poważnym turnieju w realu na którym Ciebie widziałem i tu pojawia się jeszcze jedna rzecz której tu nie wymieniłeś, byleś zbyt spięty i za bardzo chciałeś wygrywać i brakowało według mnie tobie tak zwanego luzu co powodowało że nie było wyników. Czyli podsumowując oprócz spraw związanych srtikte z szachami nie zapominaj o psychice.
    PS: Szybciej odbieram informacje z maila (trebala@gmail.com) czy innego Facebooka niż z kurnika :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No tu Michale chyba masz po części racje, niemniej brak luzu wynikał raczej z tego, że za długo nie grywałem poważnych partii i nie byłem "na bieżąco" w tak zwanej formie i szachowej "modzie". Nie wspomnę o braku przygotowania na turniej i na wynik, więc potem lanie zbierałem równo.
    Niestety jeśli nie czuję odpowiedniej atmosfery szachowej, to moja gra nie przypomina tego co jestem w stanie dać z siebie, gdy staję na głowie. Oczywiście nie jest to powód do dumy, lecz słabość charakteru.

    Poza tym nie miałem czegoś co dawniej miałem: mieszanki maksymalnej koncentracji, dobrego przygotowania oraz spokoju i opanowania. Niemniej nie zapominajmy, że jak się STALE i EFEKTYWNIE nie ćwiczy oraz jeździ na turnieje bez przygotowania, to nie ma co liczyć na jakieś sensowne efekty. Dlatego i tak się cieszę, że chociaż kilka punktów zdobyłem, a nie 10% czy 20% jak bywało w czasie, gdy kompletnie nic mi się nie kleiło w grze :(

    OdpowiedzUsuń