Jak poprzednio powiedzieliśmy - są błędy, które łatwo usunąć, ale są także takie, których wykorzenienie zajmuje sporo wysiłku oraz czasu. Zwykle zależy to od tego czy mamy do czynienia z błędną koncepcją (każdy ruch musi przynosić duże korzyści) czy też ze złym nawykiem (nad każdym ruchem będę myślał tak długo aż wszystko przeliczę). Tym razem powiemy jeszcze kilka słów o pozytywach oraz o pętli postępu.
Co się wiąże z usuwaniem problemów? Otóż paradoksalnie - wykorzenienie jednego problemu może ukazać w jasnym świetle kolejne! Konieczne jest zatem stosowanie pewnego rodzaju balansu - więcej czasu i energii poświęcamy na krytyczne obszary, a na mało istotne - stosunkowo bardzo niewiele. Zwłaszcza z uwagi na to, że nasz czas (życie) oraz środki (wiedza i narzędzia) są ograniczone. To właśnie musi być kluczem do szachowego postępu - optymalny ich podział na to co jest niezbędne. I od razu dodajmy - praktycznie każdy szachista ma inne (różne) problemy, więc szalenie trudno jest dawać jedną receptę na uzdrowienie dla wszystkich. Idealnym rozwiązaniem jest diagnoza na podstawie partii (ruchy oraz zużywany czas) jak też wywiad związany z testowymi pozycjami oraz komentarz do własnych partii. Dzięki takiemu podejściu solidny trener (albo instruktor) zwykle powinien szybko rozpoznać co dolega zawodnikowi... i na podstawie tych informacji zalecić odpowiednie środki służące poprawie.
A teraz kilka słów o dodawaniu pozytywów.
Niektóre z elementów dają znacząco lepsze rezultaty niż inne - i to niemal w każdym przypadku szachowym. Przykładowo rozgrywanie i czytanie komentarzy do partii mistrzowskich daje wiele cennych wskazówek i uczy tego na co zwracać uwagę, jak rozgrywać, prawidłowo oceniać i analizować różne pozycje. Kolejny pozytywny akcent możemy odnaleźć w doskonaleniu swojego systemu liczenia wariantów, który pozwala nam na poprawną i szybką oceną taktycznych oraz kombinacyjnych uderzeń. Tutaj bardzo często jest duża praca do wykonania.
Każdy dobry plan rozwoju szachowego (Heisman nazywa to 'Feedback Loop' - dosłownie - pętla zwrotnej informacji) powinien pozwalać minimalizować poprzednie błędy i identyfikować nowe, aby jak najszybciej je usuwać.
Pętla (koło) szachowego rozwoju według Heismana:
1. Naucz się nowego zakresu materiału.
2. Grywaj powolne (oraz szybkie) partie, aby próbować zastosować nowo zdobytą wiedzę.
3. Przeanalizuj partię (najlepiej z trenerem, instruktorem lub silniejszym graczem), aby zobaczyć na ile nowy materiał pozytywnie wpływa na rozwój szachowy.
4. Sprawdzaj czy twój ranking i uzyskiwane wyniki (w nieco dłuższej perspektywie) - ulegają poprawie.
Najtrudniejszym aspektem tej pętli rozwoju jest dostęp do dobrych trenerów, instruktorów czy zawodników, którzy będą w stanie zapewniać uczniowi informację zwrotną (ang. feedback). I teraz wskazówka, która wszyscy rozumieją oraz dobrze znają: im zawodnik staje się silniejszy tym ważniejsze jest, aby jego trener bądź instruktor mógł czuwać nad jego rozwojem na kolejnym (wyższym) poziomie. Nie zawsze trener musi mieć bardzo wysoki ranking bądź tytuł szachowy, ale absolutnie konieczne jest to, aby znał się na tym co robi i był w stanie pomagać zawodnikowi w osiąganiu kolejnych szczebli.
Moim zdaniem do poziomu 2 kategorii (ranking 1800) - zawodnik powinien mieć instruktora lub trenera, który ma wiedzę i zrozumienie szachów większe o (co najmniej) jeden lub dwa poziomy od zawodnika. Często w klubach bywa tak, że instruktor (rzadko kiedy trener) ma 2 lub 1 kategorię. W momencie gdy jego podopieczny dojdzie do tego samego poziomu - wówczas albo jest przekazywany do innego (lepszego) trenera (czy też klubu) bądź też znajduje mu się osobę, która będzie w stanie dalej go prowadzić (często szkolenie indywidualne - albo spotkania na weekendach albo kontakt za pomocą środków telekomunikacji: telefon oraz wykorzystanie sieci Internet oraz technologii komputera oraz narzędzi z tym związanych).
Heisman słynie z tego, że ma dużą wiedzę szachową i uwielbia anegdoty oraz porównania. Akurat jedno z nich w tym temacie jest wyjątkowo dobre. Przy okazji także ma istotną siłę oddziaływania (także na sceptyków), więc warte będzie zacytowania. Mówi on o pętli rozwoju w ten oto sposób: "Możliwe jest, aby gracz poziomu 900 zamknął się w łazience/ubikacji, ułożył swój własny plan treningu i rok później wyszedł jako zawodnik poziomu 1200-1300. Jednak jest niemal niemożliwe, aby zawodnik poziomu 2100 osiągnął ranking 2400 bez bardzo częstych spotkań (interakcji) z silniejszymi zawodnikami".
Kluczem do (opracowania i optymalnego wykorzystywania) pętli postępu ('feedback loop') jest świadomość i identyfikacja problemu. Taka pętla (plan rozwoju/treningu) powinna pozwalać nam na to, aby minimalizować poprzednie błędy i jak najszybciej pomagać w identyfikowaniu (rozpoznawaniu), tych które się pojawiają na bieżąco. Nie trzeba dodawać, że idealnym rozwiązaniem dla wielu graczy jest to, aby nad takim planem czuwał ktoś, kto zna się na sztuce - profesjonalista. Dzięki temu nie będziemy musieli tracić cennego czasu i zasobów na to, aby co pewien czas sprawdzać czy nas plan rozwoju działa i przynosi pozytywne rezultaty.
Każdy z amatorów marzy o tym, aby jego rozwój był możliwie najszybszy i odbywał się bezboleśnie. Najlepiej w taki sposób, aby cały czas nasz poziom (a wraz z nim ranking) rósł i nic nie powodowało tak zwanych dołków (cofania się w rozwoju i poziomie). Pytanie czy jest to możliwe? I teraz uwaga, która może być szczególnie istotna dla amatorów: nikt nie rozwija się monotonicznie - naprzemienny postęp i cofanie się w rozwoju są bardzo często normalnym objawem. Cała sztuka polega na tym, aby zrobić 3 kroki w przód, gdy zrobimy dwa w tył... i tak za każdym razem. Często bowiem nowa wiedza jak też jej zastosowanie spowoduje "rozsypanie" tej starej części. A to przez jakiś czas może zaburzyć nasze czucie i zrozumienie gry. Prostym przykładem może być to, że uczeń czyta na temat słabości (szkodliwości!) zdwojonych pionów - więc w rezultacie będzie ich unikał jak diabeł święconej wody... a gdy już zrozumie kiedy zdwojone piony są silne (tak, bywają nawet bardzo silne!), to nagle - niejako w "magiczny sposób" - jego siła gry ulegnie poprawie. Im więcej sztucznych ograniczeń tym trudniej o poprawną, solidną oraz logiczną grę.
Ktoś może zapytać: a co będzie ważniejszą cechą: wytrwałość czy determinacja? Heisman słusznie zauważa, że jednak znacznie trudniej jest stale pokonywać stany zniechęcenia, gdy odnosimy porażki, gra nam nie idzie i nic się nam nie klei. Natomiast determinacja w poszczególnych rozgrywkach jest ważna, bo pozwala nam "wycisnąć siebie" w sytuacjach gdzie bez tego - nie sposób przetrwać. Niemniej sukces w szachach liczy się w kilkuletnich okresach - co osiągnąłem po 5, 10 czy 20 latach treningu.
Warto zdawać sobie także sprawę z tego, że może także dojść do tego, że w pewnym okresie życia (zwykle jest to po przysłowiowej 30-ce) nasz postęp nie będzie już możliwy. Ba! Nawet bywają sytuacje, gdzie nasza gra ulega coraz większej degeneracji (uwstecznieniu). Niemniej i na to jest rada - Heisman tak oto nas pociesza: "Większość graczy nie zbliża się do stanu (pełnego) wykorzystania potencjału, z uwagi na to, że zaczęli przygodę z szachami stosunkowo późno. Nie każdy zaczyna w bardzo młodym wieku i trenuje pełną parą pod okiem fachowca (trenera). Niemniej jest to normalne jako, że mamy ograniczenia w wielu innych dziedzinach poza szachami, więc dodatkowe zamartwianie się tym jest nieproduktywne".
Co się wiąże z usuwaniem problemów? Otóż paradoksalnie - wykorzenienie jednego problemu może ukazać w jasnym świetle kolejne! Konieczne jest zatem stosowanie pewnego rodzaju balansu - więcej czasu i energii poświęcamy na krytyczne obszary, a na mało istotne - stosunkowo bardzo niewiele. Zwłaszcza z uwagi na to, że nasz czas (życie) oraz środki (wiedza i narzędzia) są ograniczone. To właśnie musi być kluczem do szachowego postępu - optymalny ich podział na to co jest niezbędne. I od razu dodajmy - praktycznie każdy szachista ma inne (różne) problemy, więc szalenie trudno jest dawać jedną receptę na uzdrowienie dla wszystkich. Idealnym rozwiązaniem jest diagnoza na podstawie partii (ruchy oraz zużywany czas) jak też wywiad związany z testowymi pozycjami oraz komentarz do własnych partii. Dzięki takiemu podejściu solidny trener (albo instruktor) zwykle powinien szybko rozpoznać co dolega zawodnikowi... i na podstawie tych informacji zalecić odpowiednie środki służące poprawie.
A teraz kilka słów o dodawaniu pozytywów.
Niektóre z elementów dają znacząco lepsze rezultaty niż inne - i to niemal w każdym przypadku szachowym. Przykładowo rozgrywanie i czytanie komentarzy do partii mistrzowskich daje wiele cennych wskazówek i uczy tego na co zwracać uwagę, jak rozgrywać, prawidłowo oceniać i analizować różne pozycje. Kolejny pozytywny akcent możemy odnaleźć w doskonaleniu swojego systemu liczenia wariantów, który pozwala nam na poprawną i szybką oceną taktycznych oraz kombinacyjnych uderzeń. Tutaj bardzo często jest duża praca do wykonania.
Każdy dobry plan rozwoju szachowego (Heisman nazywa to 'Feedback Loop' - dosłownie - pętla zwrotnej informacji) powinien pozwalać minimalizować poprzednie błędy i identyfikować nowe, aby jak najszybciej je usuwać.
Pętla (koło) szachowego rozwoju według Heismana:
1. Naucz się nowego zakresu materiału.
2. Grywaj powolne (oraz szybkie) partie, aby próbować zastosować nowo zdobytą wiedzę.
3. Przeanalizuj partię (najlepiej z trenerem, instruktorem lub silniejszym graczem), aby zobaczyć na ile nowy materiał pozytywnie wpływa na rozwój szachowy.
4. Sprawdzaj czy twój ranking i uzyskiwane wyniki (w nieco dłuższej perspektywie) - ulegają poprawie.
Najtrudniejszym aspektem tej pętli rozwoju jest dostęp do dobrych trenerów, instruktorów czy zawodników, którzy będą w stanie zapewniać uczniowi informację zwrotną (ang. feedback). I teraz wskazówka, która wszyscy rozumieją oraz dobrze znają: im zawodnik staje się silniejszy tym ważniejsze jest, aby jego trener bądź instruktor mógł czuwać nad jego rozwojem na kolejnym (wyższym) poziomie. Nie zawsze trener musi mieć bardzo wysoki ranking bądź tytuł szachowy, ale absolutnie konieczne jest to, aby znał się na tym co robi i był w stanie pomagać zawodnikowi w osiąganiu kolejnych szczebli.
Moim zdaniem do poziomu 2 kategorii (ranking 1800) - zawodnik powinien mieć instruktora lub trenera, który ma wiedzę i zrozumienie szachów większe o (co najmniej) jeden lub dwa poziomy od zawodnika. Często w klubach bywa tak, że instruktor (rzadko kiedy trener) ma 2 lub 1 kategorię. W momencie gdy jego podopieczny dojdzie do tego samego poziomu - wówczas albo jest przekazywany do innego (lepszego) trenera (czy też klubu) bądź też znajduje mu się osobę, która będzie w stanie dalej go prowadzić (często szkolenie indywidualne - albo spotkania na weekendach albo kontakt za pomocą środków telekomunikacji: telefon oraz wykorzystanie sieci Internet oraz technologii komputera oraz narzędzi z tym związanych).
Heisman słynie z tego, że ma dużą wiedzę szachową i uwielbia anegdoty oraz porównania. Akurat jedno z nich w tym temacie jest wyjątkowo dobre. Przy okazji także ma istotną siłę oddziaływania (także na sceptyków), więc warte będzie zacytowania. Mówi on o pętli rozwoju w ten oto sposób: "Możliwe jest, aby gracz poziomu 900 zamknął się w łazience/ubikacji, ułożył swój własny plan treningu i rok później wyszedł jako zawodnik poziomu 1200-1300. Jednak jest niemal niemożliwe, aby zawodnik poziomu 2100 osiągnął ranking 2400 bez bardzo częstych spotkań (interakcji) z silniejszymi zawodnikami".
Kluczem do (opracowania i optymalnego wykorzystywania) pętli postępu ('feedback loop') jest świadomość i identyfikacja problemu. Taka pętla (plan rozwoju/treningu) powinna pozwalać nam na to, aby minimalizować poprzednie błędy i jak najszybciej pomagać w identyfikowaniu (rozpoznawaniu), tych które się pojawiają na bieżąco. Nie trzeba dodawać, że idealnym rozwiązaniem dla wielu graczy jest to, aby nad takim planem czuwał ktoś, kto zna się na sztuce - profesjonalista. Dzięki temu nie będziemy musieli tracić cennego czasu i zasobów na to, aby co pewien czas sprawdzać czy nas plan rozwoju działa i przynosi pozytywne rezultaty.
Każdy z amatorów marzy o tym, aby jego rozwój był możliwie najszybszy i odbywał się bezboleśnie. Najlepiej w taki sposób, aby cały czas nasz poziom (a wraz z nim ranking) rósł i nic nie powodowało tak zwanych dołków (cofania się w rozwoju i poziomie). Pytanie czy jest to możliwe? I teraz uwaga, która może być szczególnie istotna dla amatorów: nikt nie rozwija się monotonicznie - naprzemienny postęp i cofanie się w rozwoju są bardzo często normalnym objawem. Cała sztuka polega na tym, aby zrobić 3 kroki w przód, gdy zrobimy dwa w tył... i tak za każdym razem. Często bowiem nowa wiedza jak też jej zastosowanie spowoduje "rozsypanie" tej starej części. A to przez jakiś czas może zaburzyć nasze czucie i zrozumienie gry. Prostym przykładem może być to, że uczeń czyta na temat słabości (szkodliwości!) zdwojonych pionów - więc w rezultacie będzie ich unikał jak diabeł święconej wody... a gdy już zrozumie kiedy zdwojone piony są silne (tak, bywają nawet bardzo silne!), to nagle - niejako w "magiczny sposób" - jego siła gry ulegnie poprawie. Im więcej sztucznych ograniczeń tym trudniej o poprawną, solidną oraz logiczną grę.
Ktoś może zapytać: a co będzie ważniejszą cechą: wytrwałość czy determinacja? Heisman słusznie zauważa, że jednak znacznie trudniej jest stale pokonywać stany zniechęcenia, gdy odnosimy porażki, gra nam nie idzie i nic się nam nie klei. Natomiast determinacja w poszczególnych rozgrywkach jest ważna, bo pozwala nam "wycisnąć siebie" w sytuacjach gdzie bez tego - nie sposób przetrwać. Niemniej sukces w szachach liczy się w kilkuletnich okresach - co osiągnąłem po 5, 10 czy 20 latach treningu.
Warto zdawać sobie także sprawę z tego, że może także dojść do tego, że w pewnym okresie życia (zwykle jest to po przysłowiowej 30-ce) nasz postęp nie będzie już możliwy. Ba! Nawet bywają sytuacje, gdzie nasza gra ulega coraz większej degeneracji (uwstecznieniu). Niemniej i na to jest rada - Heisman tak oto nas pociesza: "Większość graczy nie zbliża się do stanu (pełnego) wykorzystania potencjału, z uwagi na to, że zaczęli przygodę z szachami stosunkowo późno. Nie każdy zaczyna w bardzo młodym wieku i trenuje pełną parą pod okiem fachowca (trenera). Niemniej jest to normalne jako, że mamy ograniczenia w wielu innych dziedzinach poza szachami, więc dodatkowe zamartwianie się tym jest nieproduktywne".
UWAGA: Wykorzystuję (czasami bardzo intensywnie) w tej serii książkę Dana Heismana A guide to chess improvement: the best of Novice Nook. Głównie z uwagi na to, że bazuje on na kilkudziesięcioletnim doświadczeniu w pracy trenerskiej (szkoleniowej), więc jego wnioski oraz przemyślenia mogą być naprawdę ciekawym punktem wyjścia. W przypadku, gdy moje odkrycia są według mnie lepsze, ciekawsze bądź bardziej wartościowe - zaznaczam to wyraźnie w tekście. Bardzo często jest jednak tak, że Heisman pisze w prosty sposób, a ja staram się nadać jego dość suchym słowom - żywszą i ciekawszą postać. Na ile mi się to udaje - tego nie wiem. Ocenić (i skomentować) mogą to czytający. Być może efektem ubocznym będzie także i to, że ktoś będzie chciał zainteresować się publikacjami Dana Heismana. W takim wypadku polecam jego stronę: http://www.danheisman.com/Events_Books/book_descriptions.html
Moja dobra rada jest taka: ustalić priorytety i pracować zgodnie z ich hierarchią. Jeśli na przykład, najsłabszym elementem gry są końcówki to pracujemy nad końcówkami tak długo, aż na liście priorytetów przesuną się na dalsze miejsce. Przechodzimy wtedy do pracy nad tym elementem, który znalazł się na pierwszym miejscu. Przykład z życia: jeśli mam dziś posprzątać, a teraz jestem głodny, to muszę ustalić co jest dla mnie priorytetem. Muszę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy najpierw mam zjeść, czy odłożyć to na czas po sprzątaniu? Tylko, albo aż tyle i nic więcej!
OdpowiedzUsuńeszton
Brzmi nie tylko prosto, ale także znajomo! ;) :).
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że priorytety to ważna sprawa. Czasami jednak nasze działania są nieracjonalne, więc bywa i tak, że robimy dokładnie odwrotnie to co powinniśmy - nawet pomimo tego, że wiemy, że tak nie możemy robić (aby osiągnąć sukces).
----------------------------------------------------------------------------
OdpowiedzUsuńESZTON: (uwaga - tekst edytowany)
"...nie mogę się powstrzymać od napisania kilku słów na temat racjonalności. Jest taka zasada stosowana szczególnie w pewnych kręgach: chcącemu nie dzieje się krzywda.
To znaczy być może z punktu widzenia dowolnego obserwatora, działanie (osoby chcącej w bardzo drastyczny sposób sobie zaszkodzić - ED) może być uznane za nieracjonalne. Jednakże z punktu widzenia tej osoby było jak najbardziej racjonalne. Takie działanie (tj. drastycznie szkodzące sobie, pomimo iż "w jego interesie" - ED) dana osoba prawdopodobnie uznała za priorytetowe i jeśli próba była udana to nawet można powiedzieć, że sukces został osiągnięty :)
----------------------------------------------------------------------------
Tu się zgodzę - kwestia priorytetów może być różnie odbierana zarówno przez autora jak i otoczenie (porównanie naprawdę mocne stąd konieczność edycji). Tak więc zostańmy przy tym, że dana osoba czyni racjonalne działania, które jej przynoszą zysk (korzyść) i nie szkodzą ani innym ani światu ;) :)