Poprzednio mówiliśmy o negatywach i pozytywach. Teraz wspomnimy kilka słów o tym, że do dzbana szachowego możemy wlewać wodę, ale również może nam ona uciekać przez dziurę w nim wydrążoną. Zobaczmy co dalej z tą koncepcją może się wiązać. Pomoże nam w tym nasz amerykański instruktor Dan Heisman, bo wydaje mi się, iż pisze o tym w sposób dość sensowny.
Powstaje pytanie czym się zająć: usuwaniem negatywów czy też dodawaniem pozytywów? Heisman proponuje rozpocząć usuwanie negatywów. Dlaczego? Otóż przede wszystkim z uwagi na to, że "większość przeszkód na drodze postępu (rozwoju) szachowego wynika z braku eliminowania błędów, a nie z braku powiększaniu zasobu wiedzy". Amerykański szachowy guru amatorów mówi o tym, że szacunkowo około 75% błędów studentów powstaje w wyniku nie stosowania idei, które już znają. Natomiast jedynie około 25% jest spowodowane czymś czego nie wiedzieli i muszą się nauczyć. Niemniej jeżeli zajmujemy się wyłącznie eliminowaniem błędów i nigdy nie uczymy się nowych informacji, wówczas z pewnością takie podejście również przyczyni się w zahamowaniu rozwoju. Stąd niby oczywisty wniosek - obie metody (usuwanie negatywów i dodawanie pozytywów) są ważne oraz konieczne. Z mojego doświadczenia wynika to, że im bardziej chaotyczny i losowy sposób pracy nad szachami, tym gorsze skutki zarówno w niedalekiej jak i dalszej przyszłości.
Czy ktoś z was zna słabych szachistów, którzy przeczytali setki książek i artykułów oraz obejrzeli setki filmów szkoleniowych i nadal nie są w stanie przebić swojego poziomu na którym utknęli? Heisman założyłby się, że niemal każdy z nich w tej sytuacji skorzystałby znacznie bardziej gdyby zidentyfikował oraz zminimalizował powtarzające się błędy, aniżeli ucząc się coraz to nowych koncepcji, idei oraz metod. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Głównie można takie kwiatki (objawy) spotkać u graczy, którzy odpalają dziennie po kilkanaście lub kilkadziesiąt partii. Co prawda oni nie czytują niemal wcale książek, ale także w pewnym momencie zaczynają się poważnie dziwić temu, że "nagle stanęli w miejscu i nie mogą ruszyć dalej". Zapewne coś w tym jest, prawda?
I teraz kolejny krok. Umiejętność identyfikowania (odnajdywania i rozpoznawania) własnych błędów wcale nie jest taka prosta (zarówno w szachach jak i w życiu). Stąd właśnie mamy różnych nauczycieli, instruktorów czy trenerów. Praca z nimi zwiększa szanse na to, że "osiągniemy coś sensownego". Jednak nie tak szybko mości panowie! Samo rozpoznanie błędu nie jest jeszcze celem końcowym, bowiem następnym - i zarazem najważniejszym krokiem jest jego eliminacja (usunięcie).
Jak najprościej sprawdzić co robimy nieprawidłowo? Zagrać partie (najlepiej kilka) z silniejszymi przeciwnikami. Oni dzięki swoim umiejętnościom - bardzo elegancko podkreślą miejsca w których popełniamy błędy. Tak, to właśnie taki prosty sposób na poznanie samego siebie przez pryzmat szachowych błędów.
A dlaczego by nie grać z samymi słabszymi zawodnikami? Ano dlatego, że słabsi zawodnicy są dużo mniej skłonni ku temu, aby pokazywać nam, że nasze ruchy nie są odpowiednie. W ten sposób możemy powtarzać błędy, które silniejsi zawodnicy szybko "wyprostują". Dodatkową cechą jest jeszcze to, że silny gracz po (niezaplanowanej) stracie materiału szybko przełączy się w tryb "teraz cię dorwę", a słaby gracz nie da rady nas cisnąć, tak abyśmy musieli popełniać błędy. Jeszcze większą tragedią jest jednak to, że słabi przeciwnicy mogą grać tak słabo, że nasze błędy będą niejako utrwalane jako "wyjątkowo mocne ruchy". Potem grając przeciwko solidnym zawodnikom nagle nasze "lewe zagrania" będą szybko gaszone.
Podsumowując - każdy amator poważnie myślący o szachowym rozwoju, potrzebuje metody identyfikowania błędów, określenia tego jak są poważne, co powinno zostać zrobione zamiast tego co powoduje porażki jak też profilaktykę - jak zapobiegać takim błędom w przyszłości. Złotymi środkami ku temu są - twój przeciwnik oraz instruktor (bądź trener). Najczęściej będą oni w stanie pokazać ci co poszło nie tak oraz podzielą się z tobą wiedzą i doświadczeniem, których jeszcze nie posiadasz.
Na koniec jeszcze kilka słów o negatywach. Są takie, które są mało szkodliwe, ale bywają również te, które zaliczamy do wyjątkowo paskudnych. Są nimi przede wszystkim: a) granie zbyt szybko lub wolno, b) posługiwanie się złym procesem myślenia, c) nie stosowanie się do ogólnych zasad takich jak rozwijaj szybko figury w debiucie czy też aktywuj króla w końcówce, d) niezrozumienie wartości bierek - najbardziej rozpowszechniony przykład to wymiana wieży i piona w zamian za skoczka i gońca, e) błędy psychologiczne takie jak nie grywanie z silniejszymi zawodnikami z obawy przed porażką oraz granie bez wiary we własne możliwości, f) błędy w analizie - klasyczne "zamrożone obrazy" czy też "błędy wyciszania", g) błędy oceny pozycji - ocenianie pozycji jako dobrej kiedy jest zła i odwrotnie.
Myślę, że te koncepcje podane przez Heismana są najbardziej popularne. To, że nasz guru o tym często i obszernie pisuje (zwłaszcza w swojej biblii) nie znaczy, że jest on odkrywcą czy ojcem danej koncepcji. Z pewnością będą w naszym szachowym życiu momenty, gdy wiele wody upłynie zanim uda się nam wyeliminować błędy, które wydają się być do nas przyklejone na stałe. Na pewno jednak pomoc osoby, która ma dużo większe pojęcie o szachach niż my - może być wyjątkowo przydatna.
Na tym zakończymy dzisiejsze rozważania. Od razu zawczasu odpowiem na pytania, które się pojawiły. Chodzi oczywiście o te klasyczne pojęcia, takie jak: "zamrożone obrazy" czy też "błędy wyciszania". Za jakiś czas nadejdzie okazja, aby przyjrzeć się temu czym są, dlaczego są bardzo trwałe i czemu powodują, że nasze genialne pomysły rozsypują się jak domki z kart. O tych problemach (zagadnieniach) pisywali i nadal pisują także tęgie głowy, a i badania prowadzone przez naukowców są bardzo ciekawe (a zwłaszcza wnioski z nich płynące). Dodam jeszcze, że miewają je także zawodnicy posiadający tytuły szachowe. Jak sobie z nimi radzić i czy jest dla nas nadzieja - będę chciał to wyjaśnić, ale dopiero w odpowiednim czasie, bo to wymaga solidnego przygotowania.
Powstaje pytanie czym się zająć: usuwaniem negatywów czy też dodawaniem pozytywów? Heisman proponuje rozpocząć usuwanie negatywów. Dlaczego? Otóż przede wszystkim z uwagi na to, że "większość przeszkód na drodze postępu (rozwoju) szachowego wynika z braku eliminowania błędów, a nie z braku powiększaniu zasobu wiedzy". Amerykański szachowy guru amatorów mówi o tym, że szacunkowo około 75% błędów studentów powstaje w wyniku nie stosowania idei, które już znają. Natomiast jedynie około 25% jest spowodowane czymś czego nie wiedzieli i muszą się nauczyć. Niemniej jeżeli zajmujemy się wyłącznie eliminowaniem błędów i nigdy nie uczymy się nowych informacji, wówczas z pewnością takie podejście również przyczyni się w zahamowaniu rozwoju. Stąd niby oczywisty wniosek - obie metody (usuwanie negatywów i dodawanie pozytywów) są ważne oraz konieczne. Z mojego doświadczenia wynika to, że im bardziej chaotyczny i losowy sposób pracy nad szachami, tym gorsze skutki zarówno w niedalekiej jak i dalszej przyszłości.
Czy ktoś z was zna słabych szachistów, którzy przeczytali setki książek i artykułów oraz obejrzeli setki filmów szkoleniowych i nadal nie są w stanie przebić swojego poziomu na którym utknęli? Heisman założyłby się, że niemal każdy z nich w tej sytuacji skorzystałby znacznie bardziej gdyby zidentyfikował oraz zminimalizował powtarzające się błędy, aniżeli ucząc się coraz to nowych koncepcji, idei oraz metod. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Głównie można takie kwiatki (objawy) spotkać u graczy, którzy odpalają dziennie po kilkanaście lub kilkadziesiąt partii. Co prawda oni nie czytują niemal wcale książek, ale także w pewnym momencie zaczynają się poważnie dziwić temu, że "nagle stanęli w miejscu i nie mogą ruszyć dalej". Zapewne coś w tym jest, prawda?
I teraz kolejny krok. Umiejętność identyfikowania (odnajdywania i rozpoznawania) własnych błędów wcale nie jest taka prosta (zarówno w szachach jak i w życiu). Stąd właśnie mamy różnych nauczycieli, instruktorów czy trenerów. Praca z nimi zwiększa szanse na to, że "osiągniemy coś sensownego". Jednak nie tak szybko mości panowie! Samo rozpoznanie błędu nie jest jeszcze celem końcowym, bowiem następnym - i zarazem najważniejszym krokiem jest jego eliminacja (usunięcie).
Jak najprościej sprawdzić co robimy nieprawidłowo? Zagrać partie (najlepiej kilka) z silniejszymi przeciwnikami. Oni dzięki swoim umiejętnościom - bardzo elegancko podkreślą miejsca w których popełniamy błędy. Tak, to właśnie taki prosty sposób na poznanie samego siebie przez pryzmat szachowych błędów.
A dlaczego by nie grać z samymi słabszymi zawodnikami? Ano dlatego, że słabsi zawodnicy są dużo mniej skłonni ku temu, aby pokazywać nam, że nasze ruchy nie są odpowiednie. W ten sposób możemy powtarzać błędy, które silniejsi zawodnicy szybko "wyprostują". Dodatkową cechą jest jeszcze to, że silny gracz po (niezaplanowanej) stracie materiału szybko przełączy się w tryb "teraz cię dorwę", a słaby gracz nie da rady nas cisnąć, tak abyśmy musieli popełniać błędy. Jeszcze większą tragedią jest jednak to, że słabi przeciwnicy mogą grać tak słabo, że nasze błędy będą niejako utrwalane jako "wyjątkowo mocne ruchy". Potem grając przeciwko solidnym zawodnikom nagle nasze "lewe zagrania" będą szybko gaszone.
Podsumowując - każdy amator poważnie myślący o szachowym rozwoju, potrzebuje metody identyfikowania błędów, określenia tego jak są poważne, co powinno zostać zrobione zamiast tego co powoduje porażki jak też profilaktykę - jak zapobiegać takim błędom w przyszłości. Złotymi środkami ku temu są - twój przeciwnik oraz instruktor (bądź trener). Najczęściej będą oni w stanie pokazać ci co poszło nie tak oraz podzielą się z tobą wiedzą i doświadczeniem, których jeszcze nie posiadasz.
Na koniec jeszcze kilka słów o negatywach. Są takie, które są mało szkodliwe, ale bywają również te, które zaliczamy do wyjątkowo paskudnych. Są nimi przede wszystkim: a) granie zbyt szybko lub wolno, b) posługiwanie się złym procesem myślenia, c) nie stosowanie się do ogólnych zasad takich jak rozwijaj szybko figury w debiucie czy też aktywuj króla w końcówce, d) niezrozumienie wartości bierek - najbardziej rozpowszechniony przykład to wymiana wieży i piona w zamian za skoczka i gońca, e) błędy psychologiczne takie jak nie grywanie z silniejszymi zawodnikami z obawy przed porażką oraz granie bez wiary we własne możliwości, f) błędy w analizie - klasyczne "zamrożone obrazy" czy też "błędy wyciszania", g) błędy oceny pozycji - ocenianie pozycji jako dobrej kiedy jest zła i odwrotnie.
Myślę, że te koncepcje podane przez Heismana są najbardziej popularne. To, że nasz guru o tym często i obszernie pisuje (zwłaszcza w swojej biblii) nie znaczy, że jest on odkrywcą czy ojcem danej koncepcji. Z pewnością będą w naszym szachowym życiu momenty, gdy wiele wody upłynie zanim uda się nam wyeliminować błędy, które wydają się być do nas przyklejone na stałe. Na pewno jednak pomoc osoby, która ma dużo większe pojęcie o szachach niż my - może być wyjątkowo przydatna.
Na tym zakończymy dzisiejsze rozważania. Od razu zawczasu odpowiem na pytania, które się pojawiły. Chodzi oczywiście o te klasyczne pojęcia, takie jak: "zamrożone obrazy" czy też "błędy wyciszania". Za jakiś czas nadejdzie okazja, aby przyjrzeć się temu czym są, dlaczego są bardzo trwałe i czemu powodują, że nasze genialne pomysły rozsypują się jak domki z kart. O tych problemach (zagadnieniach) pisywali i nadal pisują także tęgie głowy, a i badania prowadzone przez naukowców są bardzo ciekawe (a zwłaszcza wnioski z nich płynące). Dodam jeszcze, że miewają je także zawodnicy posiadający tytuły szachowe. Jak sobie z nimi radzić i czy jest dla nas nadzieja - będę chciał to wyjaśnić, ale dopiero w odpowiednim czasie, bo to wymaga solidnego przygotowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz