poniedziałek, 17 grudnia 2012

W 1000 dni do poziomu 2000: część 6 - przykład opracowania planu treningowego w postaci arkuszu

W poprzednim wykładzie powiedzieliśmy sobie o planie pracy wraz z podziałem na cele szczegółowe. Wymieniliśmy cele (zadania) treningowe, a wśród nich 14 elementów. Następnie został zaprezentowany opis dotyczący poprawy gry końcowej (nr 3) oraz taktyki (nr 11).

Teraz chciałbym pokazać w jaki sposób nasz plan pracy ma odzwierciedlenie w planie treningowym, który umieszczony został w arkuszu (tabeli).

Dlaczego akurat arkusz? Otóż przede wszystkim całość zamieszczona jest w jednym miejscu i przy okazji wszystko jest dobrze widoczne. Dodatkowo arkusz kalkulacyjny pozwala na automatyczne obliczenia. Naszym zadaniem jest tylko pilnowanie tego, aby systematycznie wykonywać założone zadania. Wystarczy wpisać do komórki wartość liczbową poświęconego czasu w danym dniu na konkretną czynność, a arkusz sam obliczy tygodniowe i miesięczne wartości. Nie trzeba wtedy wykonywać dodatkowej pracy, a zaletą jest także to, że na bieżąco widzimy kiedy pojawiają się „dziury” (przestoje) w naszej pracy. Tak więc arkusz stanowi zatem pewnego rodzaju bieżący monitoring własnej pracy, który może dość skutecznie motywować do tego, aby nie odpuszczać treningu bez wyraźnej konieczności. Jeśli bowiem pojawi się coś naprawdę bardzo istotnego (choroba, ważne obowiązki, zmiany życiowe, itd.), co uniemożliwia nam realizowanie planu – wówczas warto na pewien czas zmniejszyć lub zawiesić jego realizację. Pamiętajmy, że nasz plan ma nam pomagać w tym, aby zrealizować określony cel, a nie my mamy być jego niewolnikiem.

Przykładowy plan treningowy (w postaci arkusza) zawierający rozkład czynności w okresie jednego miesiąca - z uwzględnieniem elementów gry środkowej, taktyki oraz rozgrywanych partii i ich analizy.


Podany powyżej przykład arkusza zawiera opis konkretnych dni jak i czynności w nich wykonywanych. Można dodać, że w każdym miesiącu zaczynamy od nowa, niemniej można (a nawet trzeba) zrobić także arkusz, który będzie pokazywał naszą pracę w ujęciu rocznym. Wówczas już po kilku miesiącach możemy zobaczyć ile godzin pracy wykonaliśmy. Przykładowo – w miesiącu styczniu 2013 wykonaliśmy 36,5 godziny teorii oraz 11 godzin praktyki. Gdybyśmy w każdym z miesięcy całego roku realizowali taki sam program w tym samym wymiarze, wówczas całość wyglądałaby tak:

Zrealizowane hipotetyczne godziny w skali całego roku:

a) teoria: 12 x 36,5 = 438 godzin
b) praktyka: 12 x 11 = 123 godziny

Razem daje to 561 godzin pracy nad szachami (438+123). Jeśli doliczymy jeszcze rozegranie 12 turniejów (w tym 3 na dłuższy czas – minimum godzina na partię dla zawodnika), wówczas wyjdzie około 135 godzin spędzonych na grze turniejowej w realu (po angielsku skrót OTB, czyli „on the board” - przy szachownicy). Łącznie otrzymamy wówczas 561+135= 696 godzin.

Oczywiście warto pamiętać o tym co podkreślałem wcześniej – plan powinien być dynamiczny, czyli w zależności od naszych możliwości – ulegać zmianom (modyfikacjom). Przykładowo jeśli w miesiącach czerwiec, lipiec i sierpień mamy bardzo dużo czasu wolnego (np. wakacje w przypadku uczniów lub dłuższy urlop jako osoby dorosłe), wtedy warto zwiększyć intensywność treningu. Z kolei jeśli są okresy czasu, gdy mamy stale bardzo dużo obowiązków i nie jesteśmy w stanie tego zmienić – wtedy można (a nawet trzeba) zmniejszyć ilość realizowanych zajęć do optymalnego poziomu.

Wracając do ilości zrealizowanych przez nas godzin (w okresie roku). Jeśli uda nam się efektywnie pracować rocznie około 700-800 godzin, to należy zaznaczyć, że jest to niemal pewna gwarancja sukcesu (oczywiście o ile nasz cel jest realny). Dlaczego? Otóż jedynie kilka lub kilkanaście procent zawodników statusu amatora jest w stanie tak dużo czasu i wysiłku poświęcić na szachy.

Pewnie wielu z was zastanawia się czy to w ogóle ma sens. No właśnie. Pytanie co w zamian. Czy nie jest to już poświęcenie się szachom? Moja odpowiedź jest następująca: „Zwykle po 2-3 latach takiego solidnego treningu pojawia się poziom 2100-2200 lub nawet tytuł (KM lub FM) – jeśli zaczynamy od poziomu 2 lub 1 kategorii”. A do tego poziomu (mam na myśli 2100-2200) dochodzą już tylko naprawdę nieliczni amatorzy (z danych do których dotarłem wynika, że to zaledwie 5% tych, którzy poświęcili się szachom przez pewien okres czasu – zamiast zajmować się innymi sprawami). Z setek tysięcy graczy, którzy grywają w świecie wirtualnym oraz realnym – jedynie ci na stałe uzyskują poziom powyżej 2000 (jest to odpowiednik 1 kategorii, którą nazywamy kategorią centralną), którzy pokazali charakter i przez pewien czas poświęcili się profesjonalnemu treningowi.

Czy ty też musisz to robić? Absolutnie nie! Nie każdy musi być utytułowanym zawodnikiem, czy też być w stanie grać na poziomie co najmniej 2000. Miliony graczy na całym świecie codziennie cieszy się rozgrywając ciekawe partie... nie mając nawet pojęcia o czymś takim jak ranking. Jeśli jednak chcesz poznać smak wysokiego poziomu szachów i tego w jaki sposób grywają zawodowi szachiści... wówczas na pewno warto przemyśleć podejście do treningu i to jakie koszty należy ponieść.

Poniżej zaprezentuję jeszcze podobnego typu wykresy i tabele na których można zobaczyć znacznie bardziej rozbudowane i jednocześnie szczegółowe dane. Mam nadzieję, że dzięki temu znaczna część zawodników, która bardzo chce mieć dużo wyższy poziom szachowy zrozumie, że jedynie solidna praca nad szachami (czytaj: profesjonalne podejście) może przynosić długotrwałe rezultaty.


 

Powyższe zrzuty ekranu zostały zapożyczone z tej strony (bloga): http://pablito15.wordpress.com/category/details-on-the-program

Jeśli ktoś jest zainteresowany ich omówieniem, to warto się udać na stronę autora i poczytać nieco w jaki sposób autor przedstawił dość szczegóły program szachowego treningu. Dziękuję kolego Pablito! Dodam, że jest to jedno z najlepszych darmowych ujęć graficznych tego na czym polega szczegółowy plan pracy.

4 komentarze:

  1. Cześć,

    Czy jest gdzieś w sieci dostępny arkusz Excela z tym programem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam

    Niestety nie wiem czy jest cos takiego dostepne. Osobiscie na moje potrzeby robilem to samodzielnie - za pomoca Google Documents. Mozna przenosic to na swoj komputer (w formacie Excela albo PDF-a) i miec caly czas dostepne w sieci. Jest to zatem dosc ciekawe i wygodne rozwiazanie.

    Z tego co wiem, to byc moze warto popytac na forach szachowych - takze tych angielskojezycznych. Sa bowiem osoby, ktore zrobily na wlasny uzytek tego typu program, wiec istnieje szansa, ze bedzie mozna dzieki nim miec cos dosc podobnego. Na poczatku wymaga to troche pracy, ale potem wszystko idzie niemal w pelni automatycznie.

    Dodam jeszcze, ze kazda z osob, ktora zna podstawy z Excela - bedzie w stanie bez wiekszych problemow poradzic sobie z opracowaniem takiego programu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam blog? Czyzby kolejna seria "Power Mates - czyli o tym jak znaleźć mocnego mata", która już niebawem się ukaże na blogu - była jeszcze jednym dowodem, ze...

    To kolejny dowód tego samego ;i znanego juz; twierdzenia. To co jest wartosciowe (m.in ) na tym blogu to mozliwosc ... ciaglego współuczestniczenia w jego tworzeniu, o ile dobrze tu informuja to w 2013 bedzie cykl informacji o wielu osobach, szachowych ekspertach takch jakby "guru" (m.in o postaciach: Seirawan, Pandolfini, Soltis, Heisman, Dzindzichashvili itd); przynjmniej takie sa "przecieki" , tak wiec nalezy sledzic co sie dzieje na blogu by czego nie przeoczy....


    mol

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dokładne przecieki! Nawet można powiedzieć, że z pierwszej... szafy! ;) :). Tak, potwierdzam, że przez następne 160dni (aż do 1.06.2013) będzie sporo zamieszania na blogu. W chwili obecnej jest prawie 42.000 odsłon, a do granicy "zamrożenia" będzie o 12-13 tysięcy więcej! W końcu otrzymanie tytuu profesora ZWYCZAJNEGO, to wydarzenie nie tylko niecodzienne, ale także niezwyczajne i niesamowicie prestiżowe!

    No i następne 10-14 dni będzie dość płodnych twórczo, gdyż w końcu nastał czas wolny od zawirowań, pracy, ciągłego gonienia, stresu, problemów i innych cudów.

    Tak więc teraz warto do końca roku (a dodam, że koniec świata już jutro :P) śledzić codziennie bloga, bo potem można nie nadążyć z stale pojawiającymi się nowymi wpisami!

    PS. Bez profesora mola blog nie miałby takiej wartości i nie świeciłby takim blaskiem!

    OdpowiedzUsuń