wtorek, 22 lutego 2011

Nauka dostrzegania atakowanych bronionych bierek i pól

Ostatnio pomyślałem o tym w jaki sposób można jak najszybciej pomóc dziecku w nauce rozpoznawania zagrożenia polegającego na tym, aby nie stawiało (ruszało) figur na pola na których mogą zostać pobite. W tym celu bardzo pomocne i jednocześnie ciekawe może okazać się takie ćwiczenie jak "LABIRYNTY". Pozornie jest to bardzo proste, ale można bardzo łatwo stopniować trudność. Mianowicie zadanie jest bardzo proste: wykonuje ruchy tylko jedna ze stron. Celem jest pobicie (zbicie) wszystkich bierek. Nie wolno jednak żadnym ruchem (także tym, którym bijemy) wchodzić pod atakowane pole ("pod bicie", czyli nie wolno pobić bronionej bierki). Jest to znakomite ćwiczenie na rozpoznawanie zagrożeń oraz planowanie gry - tego jakimi drogami i sposobem można się dostać do danej bierki, nie stając na atakowanym polu. Dzieci powinny być tym dość mocno zainteresowane i odczuwać radość z myślenia oraz wykonania. Poniżej przykład takiego zadania, które mój student (8 latek) wykonywał 6x, ale za kolejnym razem już mu się udało.

Zadanie to musi być kontrolowane przez rodzica lub instruktora i za każdym razem, gdy dziecko wejdzie na pole atakowane... zaczynamy od nowa! (pokazujemy pod bicie której bierki weszło). Może to początkowo powodować nieco frustracji, ale potem RADOŚĆ, DUMA oraz POCZUCIE SPRAWSTWA da dziecku naprawdę dużą nagrodę... za włożony trud i wysiłek, które zainwestowało w rozwiązywanie tego zadania.

Dzięki temu ćwiczeniu można sprawdzać u dziecka pamięć oraz wyobraźnię wzrokową. Przy okazji należy dziecku powiedzieć, aby starało się wykonać zadanie w jak najmniejszej ilości ruchów. Jeśli zrobi w nieco większej to też zaliczamy. Jednak jeśli "mota się" to wtedy prosimy o zastanowienie się i podpowiadamy, że można to zrobić szybciej. W ten sposób dziecko uczy się "nie podstawiać". Chyba nie muszę przypominać tego, że wyeliminowanie (prostych) podstawek jest NAJWAŻNIEJSZYM ELEMENTEM, którego osiągnięcie jest jednym z milowych kroków w kierunku zrozumienia szachów i rozwijania się nimi oraz odczuwanie większej radości z pełniejszego ich wykorzystania! A więc... bawmy się z dziećmi w labirynty!

Poniżej przedstawiam przykład takiego zadania i obok jego rozwiązanie



Rozwiązanie zadania: Se5-f3-d2-f3-g1-h3-f2-d3-e5-c4.

Ważne jest to, aby dziecko prawidłowo wykonało zadanie: nie zawsze musi prowadzić do niego jedyna droga (na wyższym poziomie trudności można tak układać, że jest tylko jedno rozwiązanie).
Kolorami zaznaczyłem: niebieski, żółty, zielony, czerwony (kolejność pobijania danych bierek).

Logika zadania jest taka: nie mogę pobić (od razu) wieży na c4 ani gońca na d3, bo oba są bronione. Dziecko musi poszukać bierki, która nie jest broniona - w zadaniu MUSI BYĆ bierka (przynajmniej jedna), która jest niebroniona. W końcu dziecko widzi, że taką jest Gg1 i Wd2. Musi więc poszukać BEZPIECZNEJ drogi, które prowadzą do ich pobicia. Potem jak już wybije je... zostaje ostatnia część: jak pobić Gd3 i Wc4? Która z nich jest niebroniona? Więc najpierw pobiję tę niebronioną (G), a potem tę ostatnią (W). Może się wydawać, że to ćwiczenie to zwykła zabawa, ale zapewniam, że to zadanie naprawdę powoduje, że dziecko uczy się WYSZUKIWAĆ DROGĘ do sukcesu (do rozwiązania zadania). Im więcej dziecko poprawnie zrobi takich zadań oraz im szybciej będzie je bezbłędnie wykonywać... tym większe korzyści. Pamiętajmy, że zaczynamy od najprostszych, a kończymy na jak najtrudniejszych. To samo można robić dają dziecku zamiast skoczka: wieżę lub hetmana.

PS. Mój student robił to w/w zadanie 6 razy, ale za ostatnim razem wszystko zrobił znakomicie! Na jego twarzy pojawiła się radość oraz poczucie dumy i sprawstwa. Aby wzmocnić jego poczucie sprawstwa (oraz relację z tatą) poprosiłem, aby pokazał tacie jak to zrobił - i żeby wspólnie w domu mogli razem tak ćwiczyć. Normalnie aż serce rośnie gdy się widzi taką niesamowitą sytuację, gdy chłopiec komunikuje tacie (niewerbalnie): "zobacz tato! jestem naprawdę dobry, bo kilka razy próbowałem, włożyłem dużo wysiłku, jednak w końcu dałem radę!". Wszystko inne można kupić za pomocą kart XYZ, ale tej chwili nie można kupić za żadne pieniądze!

Podobną co miesięczną kolumnę prowadzi Bruce Alberston (poniżej link)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz