Dzisiaj przyjrzymy się zagadnieniu przerabiania książek i materiałów szachowych i zobaczymy co z
tego wynika.
Obecnie materiałów szachowych (mam na myśli jedynie książki,
zbiory zadań i czasopisma - w postaci papierowej) jest tak dużo, że nie sposób
wszystkiego przeczytać. Szacuję, że jedynie w języku angielskim i rosyjskim (dwa
najbardziej popularne i dostępne jeśli chodzi o szachy) jest dostępnych co
najmniej 8-10 tysięcy pozycji (poczynając od 32 stronicowego magazynu, kończąc
na encyklopediach liczących po 500-600 stron).
Pojawia się zatem kilka istotnych pytań (taki mały dekalog):
- Czy kupować wszystko?
- Czy czytać wszystko?
- Czy studiować wszystko?
- Od czego zacząć?
- Jaki ma być tego wszystkiego cel?
- Jak zaplanować przerabianie tych materiałów?
- Ile czasu poświęcać na czytanie i studiowanie?
- Czy przerabiać najpierw materiał łatwy czy trudny?
- W jakiej kolejności przerabiać to wszystko?
- Czy wystarczy życia, aby wszystko przerobić?
Odpowiem po kolei na wszystkie powyższe problemy. Od razu
zaznaczam, że jest to mój punkt widzenia – wcale nie jedyny czy też jedynie
słuszny.
Wszystkiego kupować nie tylko nie mamy możliwości ile nawet nie
ma takiej potrzeby. Co z tego, że w domu będziesz posiadał 10.000 książek (a jest to
mniej więcej tyle ile mieści się w całym pokoju o wielkości 6x4 metry), skoro i
tak naraz (w jednej chwili) możesz przerabiać tylko jedną pozycję. Następna
sprawa powinna także być jasna: dopóki nie jesteś maniakiem szachowym,
historykiem czy też dziennikarzem – wówczas nie ma sensu czytanie wszystkiego.
Konieczny jest wybór tego czym się będziemy zajmować oraz odpowiednia selekcja
(materiałów, które się nadają i będą nam przydatne lub niezbędne).
W przypadku szachistów, którzy stale chcą się rozwijać
szachowo – grać coraz lepiej i uzyskiwać coraz lepsze wyniki – studiowanie wszystkiego
jest najprostszym krokiem (oprócz nic nierobienia) ku temu, aby stać w miejscu.
W końcu najważniejsza sprawa – pytanie o cel naszych działań. Zastanówmy się
czy chcemy czytać, aby mieć większą wiedzę czy też studiować, aby nasza siła
gry była coraz większa. Można także czytać dla przyjemności (wtedy jak leci –
nie musimy specjalnie wybierać) oraz dla poprawienia zrozumienia gry (wówczas
im lepiej dobierzemy materiał, tym więcej zyskamy).
Jak zaplanować przerabianie materiału? Otóż warto wyznaczyć
sobie pewien okres czasu (poza celem) i podzielić go na mniejsze części. Przykładowo
– przez rok przerabiam końcówki i w każdym miesiącu będę chciał poznać
przynajmniej 30 przykładów oraz rozwiązać 10 zadań z tego zakresu. Wówczas
monitoring odbywa się co miesiąc – na końcu każdego z nich sprawdzamy na ile
udało się zrealizować zadanie. Jeśli nie udało się to szukamy powodu
(przyczyny) i odpowiednio do tego nanosimy poprawki (albo zwiększamy ilość
materiału w kolejnym miesiącu albo robimy nadal tym samym tempem – z uwagi na
to, że powodu były od nas niezależne).
Dalej trzeba pomyśleć czy najpierw przerabiamy materiał
łatwiejszy czy trudniejszy. Najczęściej zasada jest intuicyjna: od łatwego do
trudnego i od ogółu do szczegółu. Warto ją stosować jeśli zależy nam na szybkim
progresie (postępie). Jeśli materiał łatwy zrealizujemy szybciej, wówczas
bierzemy następny poziom (czyli trudniejszy) i tak, aż będziemy się nieźle
pocić i niewiele (na początku) z tego rozumieć.
Jaka powinna być kolejność przerabiania materiału? Oprócz
powyższej zasady warto uwzględnić jeszcze własne predyspozycje i zamiłowania. Jeśli
fascynuje nas dany zakres materiału, wówczas można poświęcić mu więcej czasu. Natomiast
jeśli jest odwrotnie, wtedy można ograniczyć czas przerabiania do minimum. Wyjątek
stanowi sytuacja, w której zależy nam na coraz lepszej grze i przerobienie
określonego materiału jest niezbędne, aby nasz poziom polepszył się (nawet
jeśli nie lubimy tego co przerabiamy).
I ostatnie pytanie: Czy wystarczy życia, aby wszystko
przerobić? Nie, absolutnie nie starczy. Pierwszym powodem jest to, że
materiałów obecnie jest ogromnie dużo, zaś kolejnym to, że stale powstają nowe
i skala trudności także czasem może nas przerażać. Bez wybrania tego co dla nas
najważniejsza i czerpania z tego radości połączonej z wysiłkiem… nasza praca za
jakiś czas okaże się stratą czasu. Dlatego lepiej będzie wcześniej zaplanować,
to co chcemy przerobić, zastanowić się w jakim celu to robimy i trzymać się realizacji
naszego planu.
Jestem przekonany, że dzięki takiemu podejściu nasza wiedza
będzie lepiej trzymała się całości. Jest nawet takie powiedzenie: osoba, która
umie wszystko – tak naprawdę nie umie nic. Można je sparafrazować: Osoba, która
czyta wszystko – tak naprawdę (solidnie) nie wie nic.
Warto jeszcze zaznaczyć, że osoby grające sportowo w szachy
muszą bardzo uważać na to, aby zajmować się niemal wyłącznie tym co praktyczne
oraz tym, co poprawi ich grę. Czytanie książek (zwłaszcza nie takich jakie są
konieczne na danym etapie lub w niewłaściwy sposób) wcale nie musi prowadzić do
postępu szachowego wyrażającego się lepszą grą. Posiadanie wiedzy nie jest
bowiem równoznaczne z praktyczną umiejętnością gry w szachy.
Warto jeszcze zaznaczyć, że osoby grające sportowo w szachy muszą bardzo uważać na to, aby zajmować się niemal wyłącznie tym co praktyczne oraz tym, co poprawi ich grę.
OdpowiedzUsuńTo chyba takze dotyczy amatorów. Nalezy dodac takze iz ksiazki szachowe:
1) maja zroznicowany poziom trudnosci (gdyz adresowane sa dla graczy o zroznicowanych umiejetnosciach) ; np seria "Program szkolenia na kategorie" taka czy owaka, etc
2) róznorakie tresci (informacje) powtarzaja sie w roznych ksiazkach; czasem a tylko nieco inaczej ujete
3) nalezy nastawic sie na jakosc a nie na ilosc i zwrócic uwage ile informacji zdołąmy trwale zapamietac, tj w sposob praktyczny je stosowac!
4) niektore ksiazki sa napisane w formie enczklopedycznej , wiec nie czyta sie ich )od deski do deski) a raczej zaglada do nich tylko czasem...
5) nalezy obejmowac nauka wszelkie mozliwe aspekty gry tj. debiuty, strategie, partie, koncowki, analize bledow, motywy taktyczne, z naciskiem )w danym momencie) na to co uznamy za najwazniejsze.
mol
Witam prof. mola!
OdpowiedzUsuńOooo tak! Pięknie ujęte!
1) poziom skali trudności może wahać się od 1000 do 2600 (powyżej w zasadzie nie ma materiałów, gdyż nie ma rynku zbyt na takie pozycje). Najwięcej jest materiałów w przedziale 1000-1600.
2) Oczywiście im niższy poziom tym większy zakres materiału powtarza się (tylko w innej formie). Słusza i bezsprzeczna uwaga.
3) Jak najbardziej jakość. Chociaż w pewnych obszarach decyduje także ilość - nie mechanicznie zakuta, lecz zapamiętana (90%) ze zrozumieniem (10%) - tak jak chociażby schematy matowe. No i jeśli gramy sportowo, to decyduje rzecz jasna praktyczność: na ile potrafimy wykorzystać daną wiedzę.
4) Zgadza się: encyklopedie raczej służą do sprawdzania pewnych danych, a nie do nauki na pamięć: to taka ściągaweczka zatem ;)
5) W praktycznym wymiarze szachów (wyniki, rywalizacja, rankingi) należy WYŁĄCZNIE skupić się na tym co jest najważniejsze na danym etapie. Właśnie dlatego bardzo trudno jest polecać daną książkę graczowi, który nie określił jaki jest jego cel i poziom.
Dziękuję za trafne wnioski! To się nazywa wyciskanie soku z cytryny! Brawo!