Taktyka to pojedyncze ogniwo łańcucha, zaś cały łańcuch to strategia. Taktyka wymaga dobrego wzroku (oraz umiejętności liczenia i oceny wariantów), natomiast strategia - dobrego myślenia (zdolności przewidywania).
Te oraz inne cytaty krążą wokół pojęć strategii i taktyki. Zastanówmy się jaki może być związek między nimi: czy strategia zastępuje taktykę czy też odwrotnie? Czy szachy to rzeczywiście aż "99% taktyki"? (jak niektórzy uważają - ja całkowicie się z tym nie zgadzam).
Dla mnie nadrzędną pozostaje strategia - plan tego co należy wykonać w danej pozycji. Nie są to ani chwilowe zachcianki, lecz raczej ogólny zarys tego do czego należy dążyć, czego unikać i w jakim kierunku powinna się rozwijać akcja. Natomiast taktyka jest niejako "na usługach strategii" - zwłaszcza wówczas, gdy pozycja nabiera charakteru "pozycji nasyconej taktycznymi możliwościami".
Teraz pomyślmy: czy należy negować taktykę i zajmować się wyłącznie strategią? Moim zdaniem absolutnie nie. Zwłaszcza z uwagi na to, że w pozycjach, które nie mają charakteru zamkniętego - bardzo często pojawiają się taktyczne możliwości: niekiedy są proste uderzenia, a czasami bardzo złożone kombinacje. Dlatego należy coraz bardziej rozwijać "taktyczne oko", ponieważ im lepszą dysponujemy taktyką, tym łatwiej będzie nam wybierać jak najlepszą strategię. Oczywiście na początek będą to schematy matowe, następnie pozycje typu mat w 1,2,3, a kolejno pozycje w których można wygrać figurę czy w końcu piona. Dalszy etap to pozycje bardziej skomplikowane i mające wiele możliwości - wówczas należy ocenić każdy sensowny wariant (gry) i wybrać ten, który uważamy za najlepszy. Na końcu są tak zwane kombinacje pozycyjne: czyli uderzenia mające na celu nie wygranie materiału, lecz osłabienie pozycji przeciwnika (np. zdwojone piony, uzyskanie silnego skoczka w obozie przeciwnika, itp.).
Dlaczego wielu autorów twierdzi, że "szachy to w 99% taktyka"? Według mnie chcą oni w ten sposób podkreślić, że jest to bardzo ważny element w szachach i konieczne jest jego stałe doskonalenie. Osobiście zgadzam się z tym ostatnim, lecz nie twierdzę, że szachy to niemal wyłącznie taktyka: owszem - jest ona ważna, ale jednak bez odpowiedniej strategii, sama taktyka może być zupełnie nieprzydatna. Są bowiem pozycje w których należy zdecydować w jaki sposób i gdzie ustawić swoje figury, tak aby wyhamować atak przeciwnika czy też nie dać mu otworzyć pozycji z korzyścią dla niego. Wówczas taktyka na niewiele się przyda. Niemniej im wyższy poziom "taktycznego wzroku" posiadamy, tym łatwiej będzie nam sprawdzać (i odrzucać) strategie (plany), które nie będą zbyt korzystne dla nas.
No i najważniejsze: bywa tak, że "taktyka przeważa strategię" - czyli jeśli poprzez ocenę wariantów gry uda nam się znaleźć forsowny łańcuch ruchów, który spowoduje uzyskanie przez nas przewagi (trwałej), wówczas nie należy się przejmować tym, że naginamy (czy łamiemy) zasady strategii.
Dla mnie szachy to obecnie 70-75% strategia, zaś 25-30% taktyka. Niemniej bywają pozycje (a także całe partie), w których partia to niemal 90-95% taktyka: w takim wypadku strategia nie jest konieczna, gdyż wszystko rozstrzyga się za pomocą fajerwerków (uderzeń taktycznych). Nie lubię wygrywać partii za pomocą "siłowych rozwiązań" - znacznie więcej satysfakcji przynosi mi rozgrywanie pozycji w których stopniowe manerwowanie i lepsze ustawienia figur oraz pionów spowodują, że przeciwnik będzie coraz bardziej zmuszony oddać przestrzeń czy też materiał. Wówczas taktyka i drobne kombinacje służą tylko temu, aby przeciwnik nie wyrwał się z naszego uścisku (czyli, aby nie uzyskał lepszej pozycji dzięki "sztuczkom taktycznym").
Podsumowując: systematycznie szlifuj taktykę, (aż osiągniesz poziom 2100-2200), lecz w międzyczasie stale ucz się o elementach strategii, planowania i tzw. pozycyjnej gry. Często właśnie dzięki temu udaje się bardzo mocno wyhamować atak przeciwnika oraz uniknąć pogorszenia pozycji na skutek dynamicznej i agresywnej (lecz nie do końca poprawnej) gry.
Zgodnie z moją teorią, gra szachowa składa się z trzech komponentów: materiału, czasu oraz
OdpowiedzUsuńjakości pozycji. I każdy szachista wykorzystuje te składowe w miarę swoich sił umysłowych.
Kwestia materiału nie przedstawia problemu; na tym arytmetycznym poziomie "myśli" nawet
komputer: przewaga pionka, przewaga figury - oto abecadło szachowej nauki. Drugi czynnik -
czas - jest już bardziej złożony: chodzi tu m. in. o uzyskanie tempa, szybkość marszu wolnego
pionka lub też impet ataku na twierdzę króla przeciwnika. Poświęcając materiał w zamian za
szybki atak, bierzemy pod uwagę właśnie czas... Trzeci z czynników - jakość pozycji - jest
najmniej oczywisty i ma strategiczny charakter: w grę wchodzi pionkowa struktura, kwestia
silnych i słabych pól, aktywnych i pasywnych figur, posiadania pary gońców, żle uplasowanego
króla... Jakości pozycji nie sposób wyrazić liczbowo: w danej pozycji więsze znaczenie ma
jedno, parę ruchów później - już co innego. Tu ocena jest kwestią intuicji, a umiejętne
wyważenie poszczególnych elementów stanowi oznakę wysokiego mistrzostwa. Natomiast mianem
"wyższego pilotażu" określany subtelne pojmowanie wszystkich trzech wspomnianych czynników! Mam na myśli gotowość, po rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw", do pójścia na pewne koncesje w zamian za np. możliwość wykorzystania niektórych słabych pól lub, powiedzmy, naruszenia własnej struktury pionkowej, aby uzyskać kilka cennych temp. To potrafią tylko nieliczni: do tego potrzebne są intuicja, doświadczenia, wrodzony talent...
Garri Kasparov (cytat z "Moi wielcy poprzednicy" cz 1. str.341)
mol
No tak: to już bardzo wysoka poprzeczka! Sam Garii Kasparow ocenia pozycję jedynie za pomocą trzech elementów! Dla mnie to zdecydowanie za mało, jednak zgadzam się, że można takie elementy "upchać" w 3 elementach. Tak czy inaczej: Kasparow potrafi!
OdpowiedzUsuńDziękuje za cenny wpis!