piątek, 23 września 2011

Schematy - czyli zastanówmy się czy warto je znać oraz używać

Tym razem kilka słów na temat schematów.
Pojawia się pytanie czym one właściwie są, czy warto je znać oraz używać.

Schemat - to według słownika:
1. ogólny, wstępny szkic lub plan czegoś.
2. gotowy wzór czegoś, powielany potem wielokrotnie.
3. uproszczony rysunek techniczny obiektu, układu lub urządzenia.

Nas najbardziej będzie interesowała definicja schematu jako: gotowego wzoru (pozycji), powielanego potem wielokrotnie. I to właśnie jest klucz! Chodzi o zrozumienie i nauczenie się gotowców, które potem będziemy wykorzystywali bez świadomego wysiłku! (pamiętajmy, że im więcej powtórzeń oraz większa częstotliwość, tym szybciej dana czynność (proces) przechodzi w automatyzm - czyli działanie bez świadomego wysiłku). Jeśli znasz setki pozycji (schematów) matowych, to znacznie łatwiej będzie ci potem doprowadzać do tego zakończenia. Oczywiście należy stopniowo poszerzać ilość oraz złożoność schematów. Początkowo uczymy się schematów matowych, następnie uderzeń w 2-3 posunięciach, które doprowadzają do tego pierwotnego schematu. Kolejny etap to wzorzec, który ukazuje nam możliwość przeprowadzenia uderzenia (najczęściej kombinacyjnego rozstrzygnięcia), który łącząc różne motywy... przeprowadza nas w konsekwencji do pozycji matowej. Stąd już tylko krok do tego, aby takich schematów wprowadzić do naszego superkomputera (tak, tak - do umysłu) kilka tysięcy (ze wszystkich faz gry). Zauważmy bowiem, że mistrzowie (a także silni zawodnicy) pewne pozycje grają zupełnie bez wysiłku - jakby widzieli podświetlane pola i przestawiali te bierki. Okazuje się, że nie jest to wcale magia! Otóż w wyniku kilkunastu tysięcy powtórzeń wytworzył się u nich automatyzm, który polega na tym, że pewnego typu pozycje "nie grają, lecz odtwarzają" (podobnie jak komputer korzystający z tablic końcówek).

Warto się zastanowić nad metodą nauki poprzez poszerzanie zasobu schematów. Najpierw te najprostsze, potem nieco trudniejsze, a na końcu pozycje (strategiczne), które przechodzą (na skutek słabości w obozie przeciwnika) przez schematy średniego szczebla, kończąc na najprostszym. A jak to wygląda w praktyce? Oto mały przykład:


(Pozycja 1): Podstawowy schemat (matowy). Pozycja, którą trzeba doskonale zrozumieć i zapamiętać wzorzec! (czyli najważniejszy układ bierek powodujący realizację celu - tutaj uzyskanie mata).


(Pozycja 2): Schemat (matowy) drugiego stopnia. Pozycja, w której rozpoznajemy wcześniejszy wzorzec i szukamy możliwości go zastosowania. W tym wypadku droga do mata w 3 ruchach prowadzi przez poświęcenie hetmana i otworzenie linii bandowej (h), następnie wtargnięcie wieżą i dojście do pierwotnego schematu.


(Pozycja 3): W taki właśnie sposób następuje wymuszenie na czarnych otwarcie linii wraz z przejściem wieży na linię bandową i matem (za pomocą odtworzenia pierwotnego schematu). Zauważmy, że należy sprawdzić jedynie czy nic nam nie przeskodzi w dobrym zrealizowaniu mechanizmu matowego (nie można wyczekać ponieważ grozi pobicie hetmana jak i gońca).


Kolejno przechodzimy do wyjaśnienia słabości wokół króla (słaba główna przekątna) wraz z tematem pozbycia się najważniejszego obrońcy - czarnopolowego gońca. Oczywiście dodatkowo należy podać (i omówić) przykłady słabości w strukturze trzech pionów przy królu (f7, g6, h7) jak też możliwości ich wykorzystania.


Teraz pojawia się pytanie: czy warto nauczyć się schematów?


Powyżej jeden z najbardziej sympatycznych i niesamowitych arcymistrzów amerykańskich GM Yasser Seirawan (jego książki aż kipią pasją szachową oraz magią przekazu szachowej magii). Pod obrazkiem: 

Widzę rzeczy (sens pozycji) szybko, (tylko) wtedy jeśli widziałem już daną pozycję wcześniej


Nie będę się rozpisywał, lecz powiem krótko: im więcej pozycji masz w swoim "banku pamięci" tym szybciej rozpoznajesz różne pozycje a dodatkowo jesteś w stanie dzięki niewielkiemu wysiłkowi ocenić czy zmiana w stosunku do schematu (wzorca) ma istotne znaczenie czy nie. Bardzo szybko można się o tym przekonać, gdy testuje się nowego szachistę i jego możliwości: wystarczy pokazać mu 30-50-100 pozycji (w zależności od czasu możliwego na test) i poprosić go o ocenę wraz z wyjaśnieniem. Przy pozycjach taktycznych jest to jeszcze bardziej drastyczne: 20-30 krotne powtórzenie w krótkim odstępie czasu (np. w ciagu tygodnia) około 200-300 prostych pozycji (wcześniej oczywiście należy je zrozumieć i sprawdzić, aż nabierzemy pewności, że wszystko jasne) sprawia, że jesteśmy w stanie rozpoznać i ocenić daną pozycję w ciągu 0,2-2sekund. Osobiście zrobiłem eksperyment i udało mi się (po kilkunastu powtórzeniach) zapamiętać i rozpoznać (właściwy najlepszy ruch) około 1000 pozycji w ciągu 1800 sekund (30minut). Dodam, że były to maty w 1, 2, 3 ruchach. Średnia na rozpoznanie i przeliczenie (odtworzenie) najlepszej kontyuacji (do mata) wynosiła więc 1,8sek! Być może dla niektórych z was nie wyda się to czymś nadzwyczajnym, ale dla mnie jest i było naprawdę niesamowite. Dodam, że przez okres kilku lat w kilkudziesięciu partiach udawało mi się rozpoznawać podobnego rodzaju wzorce (nieco bardziej skomplikowane oczywiście). I zapewniam, że większość kombinacji nie muszę liczyć "z niczego". Po prostu widząc daną pozycję porównuję ją z tymi, które posiadam w banku (bazie) pamięci. Czasem kilkaset podobnego typu pozycji niejako tworzą coś w rodzaju "meta-schematu" - czyli czegoś na wzór formy, która przy dotknięciu do danej pozycji sprawdza kilkaset możliwości (błyskawicznie) i wskazuje jak duża jest zbieżność z tymi, które zostały załadowane do banku pamięci. Reszta to już tylko "zwykłe sprawdzanie" (doliczenie).

Podobny eksperyment zrobiłem ze schematami debiutowymi. Nauczyłem się na pamięć około 300-400 pułapek debiutowych (chociaż nie powtarzałem tak dużo razy jak te schematy matów w 1,2,3). Następnie starałem się jak najszybciej wydobywać i porównywać pozycje na szachownicy z bankiem pamięci (pułapek debiutowych). Okazało się, że jakieś 10-15% pokrywało się w bardzo dużym stopniu z tymi, które wgrałem na swój twardy dysk pamięci trwałej (w umyśle). Coraz częściej i szybciej udawało mi się dostrzegać możliwości w których mogę wykorzystać błędy debiutowe przeciwników.

Teraz planuję zrobić ten sam eksperyment z końcówkami - zamierzam załadować (poprzez wielokrotne powtarzanie) około 300-500-700 końcówek szachowych. Nie jest to tak proste, bowiem najpierw trzeba zrozumieć istotę pozycji i plan jaki należy w niej obrać (aby wygrać lub też zremisować). Niemniej później wysiłek zwraca się wielokrotnie. Od 1,5 roku grywam na serwerze FICS i zauważam, że moje końcówki są naprawdę przyzwoite - nawet pomimo tego, że proces liczenia (wariantów) czasem jeszcze wymaga dużych poprawek. Sami zobaczcie jak wyglądają moje końcówki (zwłaszcza w porównaniu z wcześniejszymi partiami). Gdybym znacznie lepiej je znał, to z pewnością grałbym je 3-5x szybciej i jeszcze dokładniej. Niemniej na razie mam je raczej w pamięci podręcznej niż trwałej, więc efekty bywają takie, że tracę dużo czasu i wysiłku na coś co powinienem grać po kilkunastu sekundach zastanowienia.

Przed jednym przestrzegam: nie warto uczyć się schematów bez ich zrozumienia. Prędzej czy później może to wam wyjść bokiem. Szkoda zaś uczyć się czegoś, na co potem będzie trzeba od nowa raz jeszcze poświęcić czas i wysiłek.
Jeśli chcecie zobaczyć efekty takiej "mechanicznej nauki", to często można ją zobaczyć u graczy, którzy pierwsze ruchy (8-10-12 w zależności od wyuczonego wariantu i wydajnej pamięci) grają niemal jak z automatu. Po kilku kolejnych "gubią nić gry" i błądzą jak Tutenhamon w piramidzie - albo jak kto woli - giną jak ciotka w Czechach. Zrozumienie gry jest oparte na wykorzystaniu schematów. Niemniej schematy nie zastępują myślenia (oceny, analizy, syntezy, planu), lecz jedynie wydatnie wspierają ten złożony proces.

Podsumowując: najpierw zrozum schematy, potem naucz się ich, a następnie powtarzaj wielokrotnie... a potem myśl, dawaj z siebie wszystko, grywaj z coraz silniejszymi zawodnikami... i patrz na efekty!


Na (bardzo często zadawane) pytanie:  A jak dużo schematów powinienem znać?

Odpowiadam:  A ile znasz słów w języku, którym biegle się posługujesz?*


Jeśli zależy ci na tym, aby dobrze orientować się w szachowych labiryntach, to wystarczy, abyś nauczył się przynajmniej tyle samo słówek szachowych, ile przeciętnie wykorzystują ludzie posługujący się językiem angielskim.




* - badania nad tzw. korpusem języka (angielskiego) wykazały, że...

Profesor Michael Rundell, członek Information Technology Research Institute, University of Brighton twierdzi, że ogromna większość komunikacji w mowie i piśmie odbywa się za pomocą ok. 7500 kluczowych wyrazów, które pojawiają się we wszystkich typach tekstów, w mowie i piśmie.

Dzięki badaniom profesora Michaela McCarthy'ego z uniwersytetu w Nottingham wiemy na przykład, że spośród ponad pół miliona słów współczesnego języka angielskiego, przeciętnemu obcokrajowcowi odwiedzającemu Wielką Brytanię do porozumiewania się w prostych sytuacjach codziennych, takich jak robienie zakupów, kupowanie biletów, planowanie podróży czy plotkowanie o nowym chłopaku naszej koleżanki wystarcza około 1500 - 2000 wyrazów.
Dla porównania, statystyczny Amerykanin czy Brytyjczyk posługuje się na co dzień około 5000 różnych wyrazów. Aby zrozumieć 90% typowego tekstu, na przykład artykułu w prasie codziennej, potrzebujemy około 6000 słów. Co ciekawe, zrozumienie 95% takiego tekstu wymaga aż 10 000 słów.


http://www.e-dos.org/pliki/publications36_spiewak-wyborcza.pdf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz