Część piąta to kolejna publikacja (tak, to już tom piąty) klasycznej serii. Rozpoczyna ona drugi cykl kompleksowego programu szkolenia. Warto zatem przyjrzeć się jej zwartości i udzielić odpowiedzi na pytanie: co w niej znajdziemy?
Przednia i tylna okładka fantastycznej serii książek. Józef Sławin: Podręcznik i zbiór zadań (tom 5)
Przede wszystkim warto pamiętać, iż jest to nieparzysty tom, więc jest nim zbiór zadań. Akurat w tym woluminie jest jeszcze krótkie omówienie dodatkowych motywów taktycznych - o czym za chwilę. Mamy w sumie nieco ponad 1150 zadań ze wszystkich tematów taktyki, zaś szachowa praktyka to trzy cykle (w skali trudności A, B i C: po 252 pozycje na każdym etapie), a więc 756 zadań do rozwiązania.
W ramach teoretycznego omówienia sześciu motywów/tematów taktycznych mamy 93 przykłady. A jakie to tematy? Otóż są nimi: zniszczenie obrońcy (13), blokada pola (12), przesłona (16) oraz 20 przykładów z tematu zwolnienie i zajęcia pola lub linii. Po to, aby mieć także pojęcie o tym na czym polega rozbicie osłony króla jak też czym są remisowe kombinacje... autor przemycił jeszcze serię przykładów (odpowiednio po 20 i 12). Do tego obowiązkowa praktyka (jak kto woli - rozgrzewka), a więc 324 zadania (po omawianych motywach taktycznych).
Gdyby ktoś chciał dokładnie policzyć, to wychodzi nieco więcej niż 1150 zadań, gdyż 324 + 93 + 756 (3*252) daje razem 1173 zadania. Tak czy inaczej Józef Sławin nie oszczędza nas w tym, abyśmy szli trudną, lecz pewną drogą do mistrzostwa. Ktoś zapyta dlaczego? Odpowiem krótko: to znak firmowy tego znakomitego trenera i pedagoga - wymaga dużo, ale jednocześnie gwarantuje solidną wiedzę (w praktyce oznacza to podnoszenie poziomu umiejętności). Natomiast, gdy ktoś poważnie będzie traktował przerabianie (studiowanie) jego pozycji, wówczas ma gwarancję sukcesu. Coś za coś.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza część omawia taktyczne przykłady i typowe kombinacje natomiast druga to już praktyka szachowa, czyli test związany ze stopniem przyswojenia przez nas teorii. Ktoś może się nieco zdziwić i zapytać: "a dlaczego autor zaprezentował jedyne sześć motywów?". Odpowiedź jest oczywista: otóż dlatego, iż pozostałe cztery motywy przemycił w poprzedniej części (związanie, odciagnięcie, podwójne uderzenie i odkryty atak). W sumie zatem w 4 i 5 tomie omówił 10 motywów. Oczywiście nadal nie są to wszystkie obecnie znane, ale z całą pewnością można je określić jako najważniejsze i najczęściej spotykane w szachowych bitwach.
Tom piąty ma zaledwie 286 stron (z tego część pierwsza niecałe 120). I nie jest to żart, gdyż biorąc pod uwagę format książki (podobny do zeszytów w jakich piszą uczniowie w szkole) i to jak wiele wiedzy oraz zadań zostało przekazane... to naprawdę widać, że autor musiał nieźle pogłówkować, aby się z tym wyrobić. Na każdej stronie mamy po 6 diagramów i wszystkie z nich są dość czytelne. Jedyne co wygląda dla mnie nieco mało elegancko to wygląd bierek na diagramach - z pewnością przy dzisiejszych możliwościach można byłoby je poprawić na znacznie ładniejsze.
Oczywiście tak jak w poprzednich tomach autor daje podpowiedzi jak też (końcowe) rozwiązania. Warto podkreślić, że rozwiązania i komentarze do zadań są wystarczające. W nielicznych wypadkach poszerzyłbym niektóre z nich, ale to jedynie pewna kosmetyka. Natomiast co do błędów i/lub wzmocnień to sprawa jest dość jasna: tutaj jedynie w około 3-5% przypadków mogłoby być bardziej dopieszczone. Reszta jest tak dobra, że naprawdę nie sposób się do czegoś przyczepić.
I na koniec klasyczne pytanie: dla kogo przeznaczona jest ta książka?. Moim zdaniem zdecydowanie najwięcej skorzystają z tego tomu osoby, które rozumieją szachy na poziomie 3 kategorii lub bardzo słabej dwójki (1650-1750). Pomimo, że motywy same w sobie nie są trudne, to jednak dobrze jest mieć już nieco praktyki i przy okazji dużo wytrwałości w rozwiązywaniu zadań. Inaczej mówiąc: tę książkę (w znaczeniu zrozumienia jej zawartości) trzeba wchłonąć, aby potem bez problemów radzić sobie z kolejnymi tomami.
Ile czasu trzeba poświęcić, aby "łyknąć" tę książkę? Mnie zajęło to około 25-30 godzin, więc spokojnie wystarczy 2 lub 3 tygodnie solidnej pracy. Czy jednak jest to łatwa praca? To już zależy od tego jaki poziom taktycznego oka posiada zawodnik. Są tacy, którzy w mig potrafią odnaleźć strzały szachowe na desce, ale bywają również zawodnicy, którzy najpierw muszą się "wgryźć w deskę", aby zobaczyć niewidzialne dla innych połączenia.
Faktem jest, że ten tom (zbiór zadań) przerobiłem dość dawno temu (sierpień 2010: wówczas posiadałem słabą dwójkę), ale dobrze pamiętam momenty w których nad około 10% zadań musiałem się mocno nagłowić. Jednak dzięki takim ćwiczeniom powstała (a dokładniej powstaje) moja umiejętność dostrzegania 2-3 ruchowych taktycznych strzałów w ciągu kilku (czasami kilkunastu) sekund. Takie uderzenia trzeba po prostu widzieć bez zbytniego wysiłku. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, iż bez umiejętności skutecznego (a co za tym idzie szybkiego!) rozpoznawania taktyki nie da rady skutecznie (efektywnie) wspinać się po szachowej drabinie postępu. Ja w ciągu 10 lat przerobiłem kilkanaście tysięcy zadań (taktyka i kombinacje), więc obecnie moje taktyczne oko znacznie szybciej wychwytuje "czerwone punkty" na szachownicy. Temu właśnie służy ten zbiór zadań.
Jaką końcową ocenę wystawiam temu tomowi? (zbiorowi zadań). Jest to ocena 5/5+ (w skali od 1 do 6). Jedyne co bym poprawił to jakość (estetykę) diagramów oraz odrobinę część teoretyczną (zwłaszcza nieco szersze komentarze i we wszystkich tematach/motywach zbliżona ilość omawianych przykładów). Do tego jeszcze wydanie w języku angielskim na dobrym papierze (twarda okładka już jest)... i mamy kolejne cudo rodem z Quality Chess (najlepszego wydawnictwa szachowego na świecie). Wówczas z czystym sumieniem mógłbym za ten tom wystawić jedyną sensowną ocenę - czyli 6/6! (czytaj: sześć silnia - 1*2*3*4*5*6).
PS. Składamy serdeczne podziękowania dla Roberta Korpalskiego za ciepłe słowa (i podzielenie się swoimi pozytywnym wrażeniami oraz adresem) na temat tego amatorskiego bloga (w zasadzie to nie blog tylko dziennik/notatnik, ale słowo "blog" brzmi znaczniej bardziej dźwięcznie i elegancko). Być może dzięki temu działaniu kilka osób więcej będzie mogło mieć dostęp do treści, które są dostępne na tym dzienniku pokładowym. Być może ich zaciekawią a nawet niektóre z nich zadziwią, zaszokują czy wręcz zainspirują! Któż to wie?! :) Podpisano - dumni Profesorowie Thinker (Tomasz) i Mol (Paweł)
Przede wszystkim warto pamiętać, iż jest to nieparzysty tom, więc jest nim zbiór zadań. Akurat w tym woluminie jest jeszcze krótkie omówienie dodatkowych motywów taktycznych - o czym za chwilę. Mamy w sumie nieco ponad 1150 zadań ze wszystkich tematów taktyki, zaś szachowa praktyka to trzy cykle (w skali trudności A, B i C: po 252 pozycje na każdym etapie), a więc 756 zadań do rozwiązania.
W ramach teoretycznego omówienia sześciu motywów/tematów taktycznych mamy 93 przykłady. A jakie to tematy? Otóż są nimi: zniszczenie obrońcy (13), blokada pola (12), przesłona (16) oraz 20 przykładów z tematu zwolnienie i zajęcia pola lub linii. Po to, aby mieć także pojęcie o tym na czym polega rozbicie osłony króla jak też czym są remisowe kombinacje... autor przemycił jeszcze serię przykładów (odpowiednio po 20 i 12). Do tego obowiązkowa praktyka (jak kto woli - rozgrzewka), a więc 324 zadania (po omawianych motywach taktycznych).
Gdyby ktoś chciał dokładnie policzyć, to wychodzi nieco więcej niż 1150 zadań, gdyż 324 + 93 + 756 (3*252) daje razem 1173 zadania. Tak czy inaczej Józef Sławin nie oszczędza nas w tym, abyśmy szli trudną, lecz pewną drogą do mistrzostwa. Ktoś zapyta dlaczego? Odpowiem krótko: to znak firmowy tego znakomitego trenera i pedagoga - wymaga dużo, ale jednocześnie gwarantuje solidną wiedzę (w praktyce oznacza to podnoszenie poziomu umiejętności). Natomiast, gdy ktoś poważnie będzie traktował przerabianie (studiowanie) jego pozycji, wówczas ma gwarancję sukcesu. Coś za coś.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza część omawia taktyczne przykłady i typowe kombinacje natomiast druga to już praktyka szachowa, czyli test związany ze stopniem przyswojenia przez nas teorii. Ktoś może się nieco zdziwić i zapytać: "a dlaczego autor zaprezentował jedyne sześć motywów?". Odpowiedź jest oczywista: otóż dlatego, iż pozostałe cztery motywy przemycił w poprzedniej części (związanie, odciagnięcie, podwójne uderzenie i odkryty atak). W sumie zatem w 4 i 5 tomie omówił 10 motywów. Oczywiście nadal nie są to wszystkie obecnie znane, ale z całą pewnością można je określić jako najważniejsze i najczęściej spotykane w szachowych bitwach.
Tom piąty ma zaledwie 286 stron (z tego część pierwsza niecałe 120). I nie jest to żart, gdyż biorąc pod uwagę format książki (podobny do zeszytów w jakich piszą uczniowie w szkole) i to jak wiele wiedzy oraz zadań zostało przekazane... to naprawdę widać, że autor musiał nieźle pogłówkować, aby się z tym wyrobić. Na każdej stronie mamy po 6 diagramów i wszystkie z nich są dość czytelne. Jedyne co wygląda dla mnie nieco mało elegancko to wygląd bierek na diagramach - z pewnością przy dzisiejszych możliwościach można byłoby je poprawić na znacznie ładniejsze.
Oczywiście tak jak w poprzednich tomach autor daje podpowiedzi jak też (końcowe) rozwiązania. Warto podkreślić, że rozwiązania i komentarze do zadań są wystarczające. W nielicznych wypadkach poszerzyłbym niektóre z nich, ale to jedynie pewna kosmetyka. Natomiast co do błędów i/lub wzmocnień to sprawa jest dość jasna: tutaj jedynie w około 3-5% przypadków mogłoby być bardziej dopieszczone. Reszta jest tak dobra, że naprawdę nie sposób się do czegoś przyczepić.
I na koniec klasyczne pytanie: dla kogo przeznaczona jest ta książka?. Moim zdaniem zdecydowanie najwięcej skorzystają z tego tomu osoby, które rozumieją szachy na poziomie 3 kategorii lub bardzo słabej dwójki (1650-1750). Pomimo, że motywy same w sobie nie są trudne, to jednak dobrze jest mieć już nieco praktyki i przy okazji dużo wytrwałości w rozwiązywaniu zadań. Inaczej mówiąc: tę książkę (w znaczeniu zrozumienia jej zawartości) trzeba wchłonąć, aby potem bez problemów radzić sobie z kolejnymi tomami.
Ile czasu trzeba poświęcić, aby "łyknąć" tę książkę? Mnie zajęło to około 25-30 godzin, więc spokojnie wystarczy 2 lub 3 tygodnie solidnej pracy. Czy jednak jest to łatwa praca? To już zależy od tego jaki poziom taktycznego oka posiada zawodnik. Są tacy, którzy w mig potrafią odnaleźć strzały szachowe na desce, ale bywają również zawodnicy, którzy najpierw muszą się "wgryźć w deskę", aby zobaczyć niewidzialne dla innych połączenia.
Faktem jest, że ten tom (zbiór zadań) przerobiłem dość dawno temu (sierpień 2010: wówczas posiadałem słabą dwójkę), ale dobrze pamiętam momenty w których nad około 10% zadań musiałem się mocno nagłowić. Jednak dzięki takim ćwiczeniom powstała (a dokładniej powstaje) moja umiejętność dostrzegania 2-3 ruchowych taktycznych strzałów w ciągu kilku (czasami kilkunastu) sekund. Takie uderzenia trzeba po prostu widzieć bez zbytniego wysiłku. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, iż bez umiejętności skutecznego (a co za tym idzie szybkiego!) rozpoznawania taktyki nie da rady skutecznie (efektywnie) wspinać się po szachowej drabinie postępu. Ja w ciągu 10 lat przerobiłem kilkanaście tysięcy zadań (taktyka i kombinacje), więc obecnie moje taktyczne oko znacznie szybciej wychwytuje "czerwone punkty" na szachownicy. Temu właśnie służy ten zbiór zadań.
Jaką końcową ocenę wystawiam temu tomowi? (zbiorowi zadań). Jest to ocena 5/5+ (w skali od 1 do 6). Jedyne co bym poprawił to jakość (estetykę) diagramów oraz odrobinę część teoretyczną (zwłaszcza nieco szersze komentarze i we wszystkich tematach/motywach zbliżona ilość omawianych przykładów). Do tego jeszcze wydanie w języku angielskim na dobrym papierze (twarda okładka już jest)... i mamy kolejne cudo rodem z Quality Chess (najlepszego wydawnictwa szachowego na świecie). Wówczas z czystym sumieniem mógłbym za ten tom wystawić jedyną sensowną ocenę - czyli 6/6! (czytaj: sześć silnia - 1*2*3*4*5*6).
PS. Składamy serdeczne podziękowania dla Roberta Korpalskiego za ciepłe słowa (i podzielenie się swoimi pozytywnym wrażeniami oraz adresem) na temat tego amatorskiego bloga (w zasadzie to nie blog tylko dziennik/notatnik, ale słowo "blog" brzmi znaczniej bardziej dźwięcznie i elegancko). Być może dzięki temu działaniu kilka osób więcej będzie mogło mieć dostęp do treści, które są dostępne na tym dzienniku pokładowym. Być może ich zaciekawią a nawet niektóre z nich zadziwią, zaszokują czy wręcz zainspirują! Któż to wie?! :) Podpisano - dumni Profesorowie Thinker (Tomasz) i Mol (Paweł)