niedziela, 2 lipca 2017

W 1000 dni do poziomu 2000: część 24 - testy i weryfikacja teorii... oraz sceptycy i ich drobne zdziwienie

Wielu czytelników zastanawia się czy to co pisuję ma jakiekolwiek przełożenie na praktykę. Inaczej mówiąc chcieliby wiedzieć czy taka gra w Internecie jest w stanie pozytywnie wpłynąć na grę w realu. Bo przecież jak wielu sceptyków twierdzi - "przecież to zupełnie nie ma przełożenia na wyniki i jakość gry w realu". A ja wówczas przyjmuję to z niedowierzaniem i zastanawiam się na jakiej podstawie formułują oni takie wnioski (stwierdzenia). I być może najlepszym sposobem byłoby wybranie się na turniej i sprawdzenie tego o czym piszę przeciwko żywym przeciwnikom z krwi i kości. No to sprawdziłem i okazało się, że jednak to co mówię, piszę i testuję (a także to jak grywam partie ligowe i standardowe na serwerze FICS) może mieć REALNE przełożenie na grę przeciwko żywym szachowym humanoidom (odmiana człowieków, które grywają w szachy). Jak bardzo? Myślę, że dość wyraźnie.

Załóżmy taki hipotetyczny scenariusz. Turniej w realu, 9 rund, partie tempem 90+30 (90 minut i dodawane 30 sekund za każdy ruch) oraz jedna runda/partia dziennie. Przeciwnikami niechaj będą zawodnicy o następujących rankingach: 6 zawodników z siłą męskiej drugiej kategorii (1800) i 3 zawodników z siłą 3 kategorii (1600). Jeśli chodzi o płeć to dwie kobiety i siedmiu mężczyzn. I reszta tradycyjna - szachy drewniane, zegary elektroniczne... a zapis ręczny.

Wygrana ze wszystkimi zawodnikami daje ranking uzyskany 2100, co w przybliżeniu odpowiada poziomowi silnej pierwszej kategorii. Jeśli rund jest 9, to tyle samo musiałoby być zwycięstw. Wiadomo jednak, że wygranie wszystkich partii jest praktycznie niemożliwe, bo niemal zawsze jedną partię trzeba przegrać i zremisować (co zwykle daje maksymalny wynik 7,5 punkta z 9 partii). A gdyby jednak założyć, że wszystkie partie zostaną wygrane? Cóż wtedy się wydarzy? Zerknijmy na poniższe zestawienie.

Eksperyment w realu - przeciwnicy z turnieju i bardzo rzadko spotykany uzyskany wynik końcowy

Hmmm... wychodzi dość niespotykany ranking, bo aż 2100! Czy zatem taka jest moja obecna siła gry? Nie, to stanowczo zawyżony ranking, ale uważam, że realnie przedział 2020-2040 praktycznie już coraz bardziej dosięgam (osiągam). I co może bardzo zdziwić: poprzednie moje oszacowania rankingu standardowego FICS jakoś są dziwnie zbieżne z uzyskanym wynikiem w realu, prawda? Być może to przypadek, a być może to coś więcej niż "rzadki zbieg okoliczności"?

Aktualny wykres pokazujący, że kryzysy szachowe mogą być chwilowe i mijają po miesiącu. Fajnie jest powrócić do rankingu 2050 i wyżej, bo wówczas łatwiej jest przebić (czy chociażby dosięgnąć) magiczny próg o wartości 2100. Bo jak wielu śmiałkom doskonale wiadomo kolejny poziom 2200... to już praktycznie kosmos dla szachowych amatorów.

Wniosek: rozegranie kilkuset partii standardowych (w tym także ligowych) przez Internet może pozytywnie wpływać na jakość gry w realu. Nie jest to absolutne i pełne przełożenie, ale na pewno nie są to "dwa różne światy", które nijak się do siebie mają. Za rok spróbuję powtórzyć testy i zobaczymy czy wnioski będą podobne czy też to co obecnie udało się uzyskać to po prostu "nic nie znaczący przypadek"...

6 komentarzy:

  1. BRAWO!To jest konkret! Chociaż sceptycy pewnie by się jeszcze przyczepili do rankingu Elo przeciwników :) Ja nie mam zastrzeżeń ... na własnym przykładzie obserwuję jak mi juniorzy "skubią" Elo, gdziekolwiek zagram.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się Jacku! Zawsze można powiedzieć, że przeciwnik mający 1350 ELO nie ma szans z tym 1730 ELO. Gorzej, że ten argument ciężko utrzymać chociażby dlatego, że:

    1) Ranking ELO 1700 i wyżej miewają co na najmniej jedynki męskie i bardzo słabi kandydaci. Ja natomiast nigdy jedynki nie miałem, a o kandydacie przez grzeczność nie wspomnę ;)

    2) Zawodnik, który dobrze gra nie zawsze musi wysoko wejść na listę ELO. Wówczas mając 2 kategorię wchodzi powiedzmy z rankingiem 1320 ELO i potem zanim dobije do 1700 ELO to minie co najmniej 5-6 lat (a często w przypadku amatorów to i 15-20 lat może nie wystarczyć).

    3) Ja przeciwników nie wybierałem, więc to trzeba byłoby poszukiwać winnego w postaci sędziego i/lub programu za pomocą którego były zrobione kojarzenia.

    4) Jedyny REALNY i solidny argument to ten, że tylko JEDEN zawodnik (poza mną oczywiście) miał ELO 1428, a więc aż 300 oczek niższy od mojego, zaś pozostałych 9 najsilniejszych miało niewiele ponad 1300 ELO. Niemniej warto zaznaczyć, że trzecie miejsce zajęła zawodniczka z rankingiem ELO 1178 (!), a więc na pewno "nie rankingi ELO grają", lecz zawodnicy ze swoją wiedzą, umiejętnościami oraz formą (dyspozycją) w danej partii czy też całym turnieju.

    5) Można się przyczepić, że celowo zagrałem w tak słabym turnieju (grupie), aby zrobić kosmiczny wynik, bo wówczas miałem pewność, że potwierdzę moje wnioski, którymi się dzieliłem wcześniej. Gorzej tylko, że mój wybór w ostatnich latach jest niezmienny, więc to chyba taka manipulacja z wyprzedzeniem ;). Faktem jest, że część zawodników znam, bo w poprzednich latach widziałem jak grają i/lub z niektórymi z nich grałem.

    I na koniec chyba najmocniejszy argument... czyli jakość partii! Z testów na tym turnieju wynika, że wiele zawodników miało albo zaćmienie umysłu albo stres związany z tym, że mam bardzo mocne przebicie ELO nad ich rankingami. Niemniej tak czy inaczej, aby wycisnąć wynik 100% (!) musiałem się porządnie napracować.

    Poza tym jak dobrze pójdzie to za rok (lub dwa) sprawdzę moje hipotezy na nieco silniejszych zawodnikach (grupa od 1800 w górę - w tym kilku 1800 i 2000 [bo powyżej może niestety nikogo nie być], bez żadnych takich grajków, którzy celowo grają słabo, aby punkty na nich robić).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam się nie wypowiadam na temat w Twoich wyliczeń :X Powiem tylko, że dobrze widzieć Cię zmotywowanego. :) Widziałem wiele Twoich partii i grasz bardzo dobrze. Napewno przebiłeś się ponad jakiś poziom bo potrafisz utrzymać formę. Oby tak dalej :) Cheers :*

    OdpowiedzUsuń
  4. @CriticalThinker

    Ja również wolę zachować milczenie jeśli chodzi o moje partie ;). Trochę za długo mi zeszło z tym, aby zacząć grać przyzwoicie, więc chyba w końcu wypadałoby przesuwać te pionki z jakimś sensem a nie tylko "random moves".

    Z tym, że gram bardzo dobrze to nie wiem co powiedzieć. Jakbyś widział z mojej perspektywy, to uwierzyłbyś, że IM LEPIEJ gram TYM WIĘCEJ widzę jak słabo gram! I to chyba jest klucz do tego, aby dalej coś kopać w tym temacie.

    Myślę, że na FICS potrafię przebić się przez poziom 1950+, bo przez 2100 to jeszcze sporo wody musi upłynąć. A co do formy to byłbym ostrożny, bowiem ta bywa czasami jak rozkapryszona dama ;).

    A co do wyliczeń to mają one na celu dać nieco do myślenia - nie są one ani wyrocznią ani obiektywną prawdą. Można na pewno jednak zauważyć pewne prawidłowości i relacje między tym co było dawniej, jest obecnie i będzie w niedalekiej (i nieco dalszej) przyszłości.

    Naprawdę nieźle mnie rozbawiło to zdanie: "Widziałem wiele Twoich partii i grasz bardzo dobrze". Przypomniało mi się powiedzenie jakiegoś trenera szachowego (chyba któryś z rosyjskich lub ukraińskich): "Tylko SILNY zawodnik wie jak SŁABO gra" (po rosyjsku to mniej więcej idzie tak: "Tolko silnyj igrok znajet... kak płocho on igrajet"). I tego się trzymam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Można wrzucić przebieg partii z Rudnika, byłbym wdzięczny

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Partie nie mają większej wartości, więc szkoda tracić miejsce. Poza tym warto pamiętać, że moi obecni lub przyszli przeciwnicy mieliby idealne źródło do przygotowania się na mnie w przyszłych partiach... a to znacząco ułatwiłoby im zadanie ;) :).

    OdpowiedzUsuń