niedziela, 29 listopada 2020

Myślenie na szachownicy nie musi boleć - czyli odczarowywanie tajemnic szachów jako narzędzia pomocnego w rozwoju (3)

W ostatnim czasie szachy ponownie zaczęły świecić. A jak to się stało? Takim meteorem na niebie okazał się serial Gambit królowej (na Netflixie pod nazwą Queen's Gambit). I co się okazuje, dziesiątki tysięcy ludzi na świecie chcą się dowiedzieć czym są szachy i dlaczego są uważane za coś naprawdę wartościowego, oraz co dzięki nim można osiągnąć. Jeśli jest zainteresowanie, to również stanowi to doskonałą okazję ku temu, aby przybliżyć je znacznie bardziej - zwłaszcza tym, którzy jeszcze nie mieli bliższego kontaktu z nimi. A nieskromnie dodam, że szachami zajmuję się niemal ćwierć wieku, więc jestem przekonany, że trochę na ich temat wiem, bo dużo czytałem, słuchałem, pisałem, analizowałem i oglądałem.

Kolejna porcja szachowej wiedzy będzie obejmowała różnorodne pytania. Będziemy również skupiali się na zagadnieniach, które można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, więc pewne wątki mogą się powtarzać. Tak czy inaczej wierzę, że zarówno pytania jak i odpowiedzi będą mogły wyzwolić ciekawość oraz przy okazji zaspokoić głód wiedzy związany z szachami i światem szachowym. Zapraszam zatem do tego, aby przyjrzeć się temu co na dziś przygotowałem...


Kadr ze znakomitego serialu Queen's Gambit - czyli po polsku Gambit Królowej (Netflix)
 
Pytanie 25: Czy szachiści uczą się wszystkich debiutów na pamięć? Czy Beth ucząc się początkowych ruchów z książki "współczesne debiuty szachowe" naprawdę wszystkie je zapamiętała?

Najpierw krótko powiedzmy sobie o tym czym są debiuty. Otóż są to początkowe ruchy w partii szachowej. W zależności od tego jaka będzie początkowa sekwencja ruchów, tak będzie się nazywał dany debiut, a nawet konkretny wariant. W dawnych czasach nie znano zbyt wielu debiutów, więc aby je poznać zaczęto je analizować. Co robić? Oceniać, które z ustawień w danej konfiguracji będzie bardziej korzystne dla jednej ze stron. A potem stopniowo zaczęto również zapisywać wszystkie te analizy, aby nie wymyślać koła od nowa czy też nie wyważać otwartych drzwi. Po kilkuset latach takich analiz i spisywania wszystkiego w mądrych księgach, w końcu pojawiło się tej wiedzy naprawdę dużo. Dlatego zaczęto potem tę wiedzę umieszczać w tak zwanych encyklopediach debiutowych. Niemniej z czasem konieczne było dzielenie tej wiedzy na mniejsze fragmenty. Dlaczego? Otóż różne pozycje w debiutach były analizowane przez tysiące szachistów, więc z czasem rozrosły się do ogromnych rozmiarów. Obecnie są wydawane książki zawierające kilkaset stron, tylko dla jednego debiutu. Bywają przypadki, że spośród debiutów bardziej złożonych wydawanych jest kilka lub kilkanaście książek, ponieważ każda z nich opisuje tylko jeden konkretny wariant w danym debiucie. Tak, analizy mogą być naprawdę bardzo głębokie i szczegółowe.

Teraz pytanie czy Beth rzeczywiście zapamiętała wszystkie te sekwencje ruchów, które zostały zapisane w księdze podarowanej jej przez dozorcę. Otóż tutaj trzeba znów zrobić pewne rozróżnienie. Mianowicie jeszcze kilkadziesiąt lat temu książka "współczesne debiuty szachowe" mogła mieć rozmiar powiedzmy 300 czy 400 stron. Jeśli zakładamy, że Beth była bardzo zdolną szachistką, to nie jest wykluczone, że bardzo szybko przyswajała informacje. Gdyby liczyć, że na lekcjach się nudziła, więc zamiast tego pochłaniała kolejne warianty szachowe, to na jednej sesji zajęć mogła przeczytać (i zrozumieć) bez większych problemów nawet 8-10 stron. Licząc dalej, wychodzi na to, że mogła tę mądrą księgę wchłonąć w zaledwie 2-3 miesiące intensywnej lektury. Zwłaszcza, że po formalnych zajęciach również mogła ją studiować, a szachy zapewne ją mocno wciągały.

W przypadku Beth zapewne można mówić o dobrym dostrzeganiu istotnych relacji jak i pamięci, ponieważ bez trudu powiedziała panu Scheibelowi w jaki sposób poruszają się bierki, pomimo że nie miała z nimi zbyt długiego kontaktu. Stąd można podejrzewać, że pochłonęła księgę debiutową, którą zalecił do przyswojenia jej pierwszy trener. Jednak warto wziąć pod uwagę, że przeciętny szachista nie wkuwa na pamięć tasiemcowych wariantów, lecz przede wszystkim buduje swój repertuar debiutowy. Oznacza to ni mniej ni więcej, że wybiera on pewne kontynuacje (warianty gry), które będzie w stanie zrozumieć i dobrze się będzie czuł rozgrywając pozycje, które z nich powstają. Dlatego można powiedzieć, że ucina sobie ogrom pracy, niejako wybierając tylko to co dla niego naprawdę istotne. Niemniej silni szachiści najczęściej dysponują bardzo dobrą pamięcią, więc nie jest wykluczone, że Beth mogła spamiętać niemal całą księgę debiutową. I nie tyle chodzi o recytowanie jej z pamięci, tylko raczej o to, aby być w stanie zrozumieć pozycję wynikającą z danego debiutu (wariantu) oraz wiedzieć co należy w niej zagrać. Taka sztuka nie jest wbrew pozorom czymś szalenie trudnym, zwłaszcza dla osób, które dysponują świetną pamięcią. Mogę dodać, że czołowi szachiści świata są w stanie zapamiętać nawet kilka tysięcy partii, a dodatkowo potrafią podać kolejne ruchy danej rozgrywki, gdy ustawimy przed nimi daną pozycję wynikłą po którymś ruchu.

Pytanie 26: Jak liczy się siłę swojej armii (i przeciwnika)? Jak porównuje się siłę poszczególnych figur?

Otóż w szachach mamy pewnego rodzaju ściągawkę, która pomaga nam w tym, aby mieć rozeznanie co do tego jaka jest siła naszej armii, a jaka naszego przeciwnika. To w bardzo dużym stopniu warunkuje w jaki sposób należy dalej grać.

Najprościej biorąc siła bierek jest względnie określona jako: pionek = 1, goniec = 3, skoczek = 3, wieża = 5, hetman = 9. Można zatem powiedzieć, że jeśli mamy hetmana i pionka to mamy niejako 10 punktów (pionków), a jak zostaje nam dwie wieże to również tyle samo. Od razu spieszę dodać, że co prawda króla nie wliczamy do naszych obliczeń (bo nie da się go wymienić za żadną figurę), ale jeśli chodzi o siłę bojową to ma on wartość pomiędzy gońcem a wieżą, czyli 4 punkty. Jego potęga ukazuje się w pełnej krasie w tak zwanej końcowej fazie gry, gdy nie ma już zagrożenia czyhającego ze wszystkich stron.

Jednak ta ocena siły bierek jest tylko teoretyczna lub względna. Dlaczego? Otóż realna siła figur i pionów zależy od ich pozycji i funkcji jakie pełnią. Pionek, który jest o krok od pola przemiany i niebawem jest gotowy do zamiany na najsilniejszą figurę (hetmana), na pewno nie jest warty jeden, lecz najczęściej co najmniej 7 lub 8. Bywają przypadki w których dwa pionki stojące na szóstej linii są silniejsze od samotnej wieży, gdyż nie jest ona w stanie zatrzymać przynajmniej jednego z nich na drodze do pola promocji (ostatniego rządu).

A jeśli chodzi o porównywanie siły bierek tego samego typu i rodzaju, to wygląda to następująco. Bierzemy pod uwagę przede wszystkim funkcje jakie pełnią oraz ich mobilność. Goniec, który atakuje króla i ma bardzo dużą mobilność jest warty dużo więcej niż goniec przeciwnika, który jest zamknięty (ograniczony) przez swoje piony. Tego typu ocena jest już dużo bardziej istotna w procesie szachowej bitwy. Zawodnicy wiedzą, że trzeba oceniać na podstawie tego co dana figura może zrobić i jak współpracuje z innymi.


Pytanie 27: Czy w szachach można jeszcze wymyślić coś nowego?

Trudne pytanie. Z jednej strony niektórzy szachiści, którzy poświęcili szachom całe życie, mówią, że nie ma w nich nic nowego. Z drugiej, bywają tacy, którzy twierdzą, że w szachach stale coś nowego zostaje wymyślone, tylko trzeba odpowiednio się temu przyglądać. Prawda jak zawsze jest gdzieś pośrodku. Dlaczego? Otóż rzeczywiście bardzo trudno coś nowego wymyślić jeśli chodzi o szachy, ponieważ są bardzo mocno analizowane. Niemniej są działy szachowe w których można tworzyć różne cuda i wtedy rzeczywiście można wymyślać coś nowego i dzielić się tym ze światem. Ten dział szachowy to tak zwana kompozycja. Jest to niejako tożsame z kompozycją muzyczną, więc widać tutaj dość prostą analogię. Tak jak w muzyce można tworzyć coś nowego, nawet bazując na tym co zostało wymyślone przez kilkaset ostatnich lat.

W przypadku szachów na najwyższym możliwym poziomie, to trzeba powiedzieć, że zachodzą dość istotne zmiany. Otóż silniki szachowe, czyli programy, których zadaniem jest ogrywanie wszystkich innych szachowych śmiałków (zwłaszcza krzemowych, bo białkowe są niestety zbyt słabe) przeżywają kolejny renesans. Dlaczego? Otóż z uwagi na potężne moce obliczeniowe oraz nowe algorytmy, które pokazały całemu światu szachowemu jak relatywnie niewiele wiemy jeszcze o szachach. Chodzi o przypadek programu szachowego opracowanego przez DeepMind - AlphaZero. Okazuje się, że naukowcy i programiści dokonali niemożliwego. Nie dość, że ich cudowne dziecko kilka lat temu pokonało najsilniejszy silnik szachowy Stockfish (ówczesnego mistrza świata w szachach), to do tego jeszcze pochwalili się, że aby osiągnąć ten kosmiczny poziom, wystarczyło im karmić sieci neuronowe od 9 do 12 godzin. To mniej więcej tak jakby sześciolatek zdawał egzamin matematyczny na profesora. Prawda, że jednak trudno o większy szok? Tak, to właśnie takie cuda pokazali nam ci goście z DeepMind. Zresztą jeszcze bardziej skomplikowana gra "Go", również nie musiała długo czekać na swój koniec, gdy w roku 2016 program AlphaGo pokonał w meczu legendarnego mistrza Lee Sedola. Dodam tylko, że partie szachowe, które rozgrywał program AlphaZero są tak oryginalne, że cały świat szachowy złapał się za głowę, aby zrozumieć jak u licha ten program może deklasować najsilniejszych na świecie krzemowych rywali. Arcymistrz Matthew Sadler oraz Mistrzyni Międzynarodowa Natasha Regan mieli okazję przeanalizować tysiące takich partii i swoimi wnioskami jak też przemyśleniami podzielili się w książce wydanej w roku 2019, pod tytułem "Game Changer". 


Pytanie 28: Czym się różnią rozgrywki blitza od normalnych partii szachowych?

Porozmawiajmy zatem o partiach szachowych, biorąc pod uwagę czas przeznaczony na zawodnika. Otóż najdłuższe partie, które trwają czasami nawet kilka godzin, to tak zwane partie klasyczne. W takich partiach obowiązkowo trzeba zapisywać wszystkie ruchy (tak, przeciwnika ruchy też) a dodatkowo można w nich naprawdę stracić sporo energii, którą czerpie nasz pokładowy komputer zwany mózgiem. Nasz umysł musi wykonywać ogromną pracę, ponieważ zwykle przez 3 do 4 godzin stale coś ocenia, przelicza, planuje, sprawdza, testuje, ocenia ryzyko, bierze pod uwagę różne czynniki, czy też po prostu próbuje przewidzieć przyszłość... na szachownicy. Po jednej takiej naprawdę solidnej partii można mocno się zmęczyć, zaś po dwóch pod rząd (albo między nimi z przerwą na szybki posiłek) można mieć co najmniej zawroty głowy. Skąd wiem? Bo grywałem takie partie i po sesji 6-7 godzinnej po prostu byłem jak wrak na morzu. Podkreślę jednak, że takie partie grywamy głównie wtedy, gdy chcemy poznać naszą siłę i wytrwałość w najlepszym wydaniu. To tak jak matura z matematyki, fizyki czy chemii, tyle że zwykle na poziomie rozszerzonym. No może nie jak zwykła matura, bo w takich partiach gdzie spotykamy się z profesjonalnymi zawodnikami (najczęściej to ci utytułowani), to zwykle taką maturę trzeba napisać na 90 procent lub wyżej, bo inaczej cała matura (i jej wynik) idzie do kosza. Trochę trudne wyzwanie, prawda? Aha, to dodam, że nie można cofać się do poprzednich zadań i przy okazji nie można zrobić więcej niż dwa małe skreślenia. Czemu? Bo w przeciwnym wypadku cała matura (bez jej sprawdzania) również idzie do kosza. Czy ja mówiłem, że szachy na poziomie profesjonalnym to jest krwawy sport? Może i nie mówiłem, ale naprawdę tam już nie ma żartów.

Jeśli nieco przyspieszymy partie, aby nie trwały kilka godzin, wówczas mamy do czynienia z partiami szybkimi. Zwykle za partię szybką uznaje się taką, w której każdy zawodnik ma więcej niż 10, ale mniej niż 60 minut. W praktyce turniejowej, a zwłaszcza online, oznacza to partię zwykle po 15-30 minut na zawodnika. Można powiedzieć, że jeśli jest cała godzina na partię, to można dość sporo pomyśleć, ale jak jest już tylko 15 minut, wówczas trzeba kierować się tak zwaną intuicją oraz szacować jak dużo czasu można przeznaczyć na dany ruch.

Jeszcze szybsze partie aniżeli partie szybkie (zwane rapidami), to partie typu błyskawicznego, zwane pieszczotliwie blitzami (po niemiecku blitz to błysk). Takie partie zakładają, że każdy gracz ma mniej niż 10 minut na partie. No i tutaj tego typu partie są dobre, aby się trochę rozgrzać, a z drugiej strony mają tę zaletę, że rozegranie 6-10 takich partii nie oznacza spędzenia całego dnia, lecz zwykle jedynie 1,5-2 godziny.

Technicznie można powiedzieć, że to jest koniec podziału jeśli chodzi o szybkość (tempo) rozgrywania partii. W praktyce jednak to nie wystarczy. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Świat bardzo szybko pędzi, więc i szachy ze sobą również porwał. Zwłaszcza dlatego, że dodatkowo mamy świat wirtualny w którym możemy za pośrednictwem sieci grywać z przeciwnikami z dowolnego zakątku naszej planety.

Kolejnym tempem w którym można nieźle sobie pompować adrenalinę, jest tempo zwane bulletem (po angielsku to jest pocisk). Bulety to takie pociski (czyli partie) w których każdy z graczy ma do dyspozycji mniej niż 3 minuty. Tak, dobrze napisałem - mniej niż 180 sekund. Zwykle jest to dwie minuty lub nawet jedna. I co ciekawe bywają szaleńcy, którzy uwielbiają grywać partie w których czas gra kluczową rolę. Warto jednak podkreślić, że są również specjaliści w tego typu rozgrywkach, więc to nie jest tak, że wystarczy robić dowolne ruchy szybciej niż nasz przeciwnik. Tutaj trzeba robić możliwie najlepsze ruchy w stosunkowo najkrótszym czasie. A do tego w końcowej fazie trzeba umieć blefować, aby przeciwnika ograć na czas, czyli żeby jego czas dobiegł do zera, a u nas została chociaż setna część sekundy.

I gdybym miał na tym zakończyć odpowiedź na pytanie o tempo gry w szachach, to bym napisał, że "szkoda, że ci wariaci nie postanowili jeszcze bardziej skrócić sobie czas, aby zobaczyć co się stanie, gdy będą mieli 15 sekund na zegarze lub mniej". No i niestety. Stało się. Właśnie taki czas, to tak zwane ultrabullety czyli inaczej mówiąc pociski świetlne. Sam nie rozumiem na czym polega gra w szachy mając na zegarze na całą partię ćwierć minuty, bo dla mnie minimum przy którym jeszcze zachowuję trzeźwy umysł i dobrą koordynację, to dokładnie 180 sekund. Ta granica trzech minut jest dla mnie tym czym dla innych są partie na minutę lub mniej. Nie wiem czy mam dodawać, że zawodnicy specjalizujący się w ultrabulletach są w stanie wykonać w ciągu 15 sekund nawet 80 lub 90 ruchów. Wiem, że to trudno sobie wyobrazić, gdy tego nie widać na żywo, ale dodam, że w końcowej fazie gry, gdy zostaje już tylko 2-3 sekundy do końca, zawodnicy wykorzystują tak zwane "turboruchy". Chodzi o tak zwany ruch "pre-move", który polega na tym, że zanim nasz przeciwnik wykona ruch, my już wydajemy komendę na szachownicy jaki będzie nasz kolejny ruch, który zostaje odpalony niemal natychmiast. A jak zrobimy jeszcze serię turboruchów, wówczas w ciągu jednej sekundy można takich ruchów naklepać nawet ze 20. To już jednak jest czyste (a w zasadzie mega szybkie)... szaleństwo.


Pytanie 29: W jaki sposób szachiści są w stanie (tak) szybko wykonywać ruchy, skoro szachy wymagają myślenia?

Szybkie wykonywanie ruchów, to kwestia kilku czynników. Pierwszy to ten, który nazywamy zegarem, czyli pozostałym czasem do namysłu dla danego gracza. Jeśli zawodnik ma tylko minutę do końca rozgrywki, a za każdy ruch nie dodajemy mu czasu, wówczas jeśli nie będzie kolejnych ruchów wykonywał szybciej, to po prostu przegra na czas, a to najczęściej oznacza przegraną partię. Dlatego musi pilnować budzika, bo inaczej jak mu zadzwoni, to będzie po zawodach. Z kolei drugim czynnikiem jest pozycja, a dokładniej to jej stopień skomplikowania. Jeśli widzę pozycję w której nie wiem co zagrać, bo jej nie pamiętam (nie analizowałem wcześniej) i nie rozumiem, to naturalne jest to, że muszę poświęcić na jej zrozumienie (rozgryzienie) trochę czasu. W przeciwnym wypadku jeśli odpalę 2-3 ruchy nieprzemyślane, to po kolejnych 8-10 może się okazać, że trzeba zakończyć rozgrywkę. Dlatego konieczne jest właśnie to, aby na tyle dobrze (dogłębnie) zrozumieć istotę pozycji, aby wiedzieć jaką decyzję podjąć i jaki ruch wykonać. A to wcale nie musi być ani łatwe ani szybkie. Dodatkową sprawą jest to, że bywają szachiści, którzy wypalają czas tak mocno, że w końcowej fazie im go zawsze brakuje, więc potem muszą grać szybko i przy okazji często walą mocniej w zegar. Ja akurat jestem zwolennikiem podejścia w którym jeśli widzę, że jest tylko jeden sensowny ruch i każdy inny jest znacząco gorszy, to wykonuję go natychmiast. Jeśli jednak okazuje się, że pozycja jest naprawdę skomplikowana, to staram się możliwie jak najlepiej ocenić pozycję, określić plan dla każdej ze stron i zobaczyć czy po wykonaniu mojego ruchu nie stracę za darmo jakiejś bierki albo nie podstawię mata. Bywają pozycje w których trzeba zadumać się na 10-15 minut, więc wtedy mózg paruje, bo pracuje na najwyższych obrotach. Oczywiście jeśli jest to partia w której mam do dyspozycji 90 minut, wówczas w kilku kluczowych momentach mogę się zawiesić na kilka lub kilkanaście minut, ale potem będę musiał mocno przyspieszyć. Z kolei jeśli grywam partię na 15 minut, wówczas dużą część ruchów wykonuję po 2-5 sekundach namysłu, zaś w pozycjach, które nie rozpoznaję i nie rozumiem ich istoty, wtedy zwykle muszę poświęcić 2-3 minuty, aby płynąć w dobrym kierunku. Wszystko zależy od tego na ile wiem co grać i zegar pozwala mi na dłuższe rozkminianie pozycji. Jednak generalnie unikam wpadania w tak zwane niedoczasy, bo potem okazuje się, że wykonując ruch zbyt szybko, nagle zupełnie przypadkowo popełniamy gruby błąd. Dodam jeszcze, że najczęściej jest tak, że jeśli w ciągu 10 minut nie jesteśmy w stanie zrozumieć pozycji, to znaczy, że jest ona na tyle skomplikowana, że warto będzie na nią spojrzeć w domu, aby zrozumieć co trzeba było zagrać... i to zrobić następnym razem.


Pytanie 30: Jakie są najczęstsze błędy, które popełniają początkujący i z czego się to bierze?

Takich błędów jest dość dużo. Niemniej można wymienić przynajmniej kilka z nich. Pierwszym błędem jest przekonanie, że w szachach, żeby wygrywać to trzeba mieć jakieś nadludzkie możliwości. Oczywiście im lepszy potencjał umysłowy, tym łatwiej jest wchłaniać szachowe pomysły, ale jednak pracę tak czy inaczej trzeba wykonać. Drugim błędem początkujących jest to, że chcieliby nagle przeskoczyć na poziom na którym grają dobrze, bez posmakowania poziomu na którym grają tragicznie czy też wyjątkowo źle. A tutaj tego się nie da, bo trzeba właśnie rozgrywać partie w których przegrywa się nie do końca rozumiejąc dlaczego, a potem stopniowo wchodzić na kolejne poziomy wtajemniczenia szachowego. Następnym błędem początkujących jest to, że nie zwracają uwagi na całą szachownicę oraz atakowane figury. Jest to naturalny objaw, bo właśnie są w procesie nauki, który ma im umożliwić to, aby nauczyli się kierować świadomość na istotne obszary szachownicy i oraz zagrożenia. Bywają również błędy związane z tym, że naoglądają się różnych filmów na YouTube, więc potem są skażeni wiedzą, która jest bardzo często szkodliwa. Sztuką jest wybieranie takich materiałów, które będą dla nas rozwojowe, a jednocześnie będą na naszym poziomie. Jest to o tyle trudne, że bez przewodnika mogą mieć trudności z tym, aby wybierać to co do dla nich najbardziej wskazane i pożądane. Są jeszcze inne błędy, ale myślę, że te są chyba najbardziej powszechne. Oczywiście ważne jest także to na ile dany szachowy amator jest otwarty na wskazówki oraz porady bardziej zaawansowanych zawodników. Jeśli ma w sobie taką gotowość, wówczas jego szkolenie jest naprawdę dużą satysfakcją. Jeśli jednak brakuje mu pokory i wszystko wie najlepiej, to zwykle jego kariera szachowa kończy się po kilku tygodniach lub najdalej miesiącach. Szachy poza wytrwałością oraz umiejętnością znoszenia porażek, uczą również pokory. Ten, kto potrafi słuchać tych, którzy się znają, ma większą szansę na sukces aniżeli ten, który nie bierze pod uwagę zdania innych. Wbrew pozorom tu jest też ukryty pewien paradoks, bo szachista tak czy inaczej zawsze jest w partii skazany sam na siebie. Jednak w przypadku procesu nauki warto jednak opierać się na tym co zostało wymyślone i przekazane przez tysiące szachistów na przestrzeni ostatnich kilku wieków. Tak przynajmniej mi się wydaje, dlaczego czytuję szachowe książki.


Pytanie 31: W którym momencie szachista jest już przekonany o tym, że partię na pewno wygra lub przegra?

W przypadku szachistów, to zwykle obowiązuje dość prosta zasada: im silniejszy szachista, tym wcześniej jest w stanie rozpoznać kiedy jego pozycja jest kompletnie wygrana lub przegrana. W przypadku szachistów, którzy grają wyłącznie dla przyjemności, nie da się jednoznacznie określić sytuacji w której partia wygrana rzeczywiście zostanie zamieniona na zwycięstwo. W takich partiach jest zbyt dużo losowości oraz pozycje, których szachista turniejowy nie jest w stanie przegrać, amator bez problemu da radę tego dokonać.

Generalnie pozycja szachowa jest obiektywnie wygrana tylko w jednym przypadku. Mianowicie, gdy da się wykazać, że istnieje (przynajmniej) jedna droga do zamatowania króla przeciwnika, bez względu na to jak dobre ruchy będzie wykonywał zawodnik broniący się. Tyle teorii, teraz nieco praktyki - spróbujmy z polskiego na nasz. W praktyce wygrana pozycja jest wtedy, gdy mamy na tyle dużą przewagę materialną, że przeciwnik nie ma wystarczającej rekompensaty za utracony materiał. Mówiąc jeszcze prościej, strata wieży u jednego z zawodników oznacza niemal zawsze przegraną pozycję, zakładając że zawodnik z przewagą materialną ma już odpowiednio wysoki poziom, aby potrafić tę przewagę zamienić na mata. Przy jeszcze wyższym poziomie wystarczy stracić gońca lub skoczka, aby partii nie dało się już uratować. Natomiast na bardzo wysokim poziomie strata kluczowego pionka jest równoznaczna z przegraną. Ja jestem mniej więcej na poziomie na którym jeśli przeciwnik straci gońca bez odpowiedniej rekompensaty, to jestem w stanie wygrać z nim 9 na 10 przypadków (ten jeden przypadek to wyciśnięty remis).

Pojawia się jeszcze dodatkowe pytanie: czemu nie każdy zawodnik nie poddaje partii, gdy straci gońca lub skoczka? Otóż zwykle w partiach szybkich dochodzi kluczowy element czasu. W sytuacji, gdy tracimy figurę, a nie mamy w zamian nic co stanowi rekompensatę, to nasze zadanie sprowadza się do tego, aby albo rzucić wszystko do ataku i modlić się o to, aby przeciwnik pod presją się załamał i popełnił kluczowy błąd. Można również zastosować taką strategię w której będziemy starali się maksymalnie utrudniać przeciwnikowi realizację przewagi i przykładowo unikali wymian jak też blokowali pozycję za pomocą pionów. W ten sposób jest szansa, że przeciwnik będzie musiał stracić znacznie więcej energii oraz czasu, aby w końcu przełamać naszą pozycję. Jeśli będzie zbyt niecierpliwy, to zbyt szybkie upraszczanie pozycji może sprawić, że jego pozycja może być gorsza (pomimo przewagi materialnej) a niekiedy nawet i przegrana. Kolejnym elementem jest jeszcze to, że w przypadku, gdy wkładamy całe serce i umysł w to, aby wygrać partię, a jednym kompletnie nieprzemyślanym (lub niespodziewanym) ruchem rujnujemy naszą pozycję, to jesteśmy tak załamani i jednocześnie wściekli na siebie, że nie jesteśmy w stanie zaakceptować faktu porażki, więc przeciągamy partię możliwie jak najdłużej. Można powiedzieć, że do pewnego poziomu jest to akurat pozytywny nawyk, ponieważ uczymy się twardości a jednocześnie stawania na głowie, aby znajdować niesamowite ruchy, które sprawią, że nie przegramy partii.


Pytanie 32: Czy wszyscy szachiści to są ludzie, którzy są inteligentni oraz znakomicie myślą logicznie i matematykę mają w jednym palcu?

No właśnie. Przede wszystkim szachiści to ludzie tak różnorodni jak wszyscy inni. Dlaczego? Otóż dlatego, że w szachach jest dużo poziomów gry, więc każdy może znaleźć sobie w nich miejsce i nimi się cieszyć oraz dzięki nim rozwijać. Na wyższych poziomach rzeczywiście będzie tak, że większość szachistów będzie musiała wykazywać się logicznym i krytycznym myśleniem jak i dobrą pamięcią. Z czego to się bierze? Otóż z tego, że bez umiejętności krytycznego myślenia nie będą w stanie przekroczyć kolejnego poziomu i po prostu nie będą robić postępów. Zwykle tak bywa, gdy dany szachista jest przemądrzały i żadne argumenty do niego nie docierają - nawet o jego braku obiektywnego spojrzenia na siebie i swój poziom. Z kolei dobra pamięć będzie potrzebna do tego, aby szybciej przywoływać z pamięci pozycje, które wcześniej były analizowane, tak aby nie musieć tracić energii i czasu na wymyślanie koła na nowo czy też wyważanie otwartych drzwi. O ile wiele osób, które z matematyką sobie świetnie radzą ciągnie do szachów, to niekoniecznie wielu szachistów jest dobrych z matematyki. Tak samo jest z programistami. Wielu z nich poszukuje takiej rozrywki, aby ich umysł odpoczywał za pomocą intelektualnych ćwiczeń, ale niekoniecznie wszyscy, którzy grają w szachy, wracając po turnieju do domu, siadają przed klawiaturą i tworzą ciągi, które są zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych.

To co w takim razie cechuje ludzi o ścisłym umyśle, że tak często są dobrzy w szachach? Otoż to, że właśnie za pomocą szachów mogą realizować swój potencjał. Inaczej mówiąc, oni podchodzą do szachów tak samo jak do matematyki, fizyki czy programowania. Są bardzo ciekawi, szybko zauważają istotne relacje jak też bardzo dobrze potrafią wnioskować i nie boją się testować oryginalnych idei. Dodatkowo bardzo często słuchają osoby, które są od nich dużo wyżej w szachowej hierarchii, bo wiedzą, że dzięki nim mogą się wiele nauczyć, nie tracąc czasu na samodzielne testy i poszukiwania. Dlatego tutaj warto mówić o pewnej postawie oraz osobach, które mają specyficzne cechy, a nie jedynie zdolności szachowe.


Pytanie 33: Dlaczego tak mało dziewcząt i kobiet grywa w szachy?

No i przed nami kolejne drążenie zagadnienia. Być może warto powiedzieć co nieco o kobietach w kontekście agresywności, pewności siebie oraz chęci zwyciężania. Mianowicie okazuje się, że kobiety nie mają tej twardości psychicznej oraz poziomu agresywności jak też pewności siebie, aby stawać w szranki na równi z mężczyznami. Rzadko kiedy widywałem kobiety, które były w stanie rywalizować na naprawdę wysokim poziomie, tak aby dawać radę grać w szachy z mężczyznami. Najczęściej były to nieliczne kobiety, które były szkolone w klubie i wcześniej bardzo często dobrowolnie przymuszane do szachów przez ojca. Przymus dobrowolny polega na tym, że albo dziewczynka zgadza się, że będzie trenowała szachy albo jeśli się na to nie zgadza, to zostają jej odcięte ważne dla niej możliwości rozwoju zainteresowań oraz aktywności. Mówiąc nieco mniej tajemniczo, zwykle ojciec stawia ultimatum polegający na tym, że trenuje szachy i chodzi na zajęcia taneczne (sportowe), albo żadnych zajęć nie ma i może się spotykać z koleżankami, ale w ograniczonym zakresie. Jeśli dziewczynka odnajduje się w szachach i naprawdę je czuje, wówczas taki szantaż emocjonalny raczej nie jest bardzo szkodliwy, ale jeśli nie odnajduje się i jest wrażliwa... to chyba każdy rozumie jaki koszmar przeżywa. Wracając jednak do kobiet twardych i trenujących szachy, to kobiety, które były w stanie mnie ogrywać w szachach musiały się charakteryzować tym, że albo zaczęły grę w szachy od najmłodszych lat albo pracowały nad szachami (niemal zawsze pod okiem trenera) przez kilka dobrych lat. Niemal zawsze była to kombinacja obu tych czynników. Moje podejrzenia idą w tę stronę, że kobiety, które mają bardzo silną część odpowiedzialną za logiczne myślenie, mają w szachach szansę na coś więcej. Oczywiście pod warunkiem, że poświęcą się szachom, bo inaczej nie ma dyskusji.

Solidny zawodnik szachowy to osoba, która ma dość dobry potencjał intelektualny poparty pracą nad szachami oraz poświęceniem się im na kilka lub kilkanaście lat. Jeśli kobieta robi tak zwaną karierę szachową, to tylko wtedy, gdy od najmłodszych lat zaczyna trening szachowy oraz ma nad sobą osobę, która będzie ją pilnowała odnośnie realizowania zaleceń trenera i niezbędnego treningu. A co do pewności siebie oraz agresywności to można powiedzieć, że również są kluczowe, chociaż akurat agresywność bardziej rozumiana jako wytrwałość, stałe podnoszenie sobie poprzeczki i wyciąganie wniosków z porażek wraz z postawą "no pain - no gain". Rzadko kiedy zdarza się, aby kobieta która odnosi sukcesy w szachach była bardzo skromna i nie potrafiła sprzeciwiać się jeśli chodzi chociażby o to co w szachach jest lepsze lub gorsze. Bywają co prawda kobiety, które nie ujawniają swojej agresywności dopóki nie ma ku temu bezpiecznych warunków. Generalnie jednak kobiety, które mają umysł bardzo mocno logiczny i ciągnie je w kierunku abstrakcyjnych treści, zwykle odnajdują się w szachach. I to bez znaczenia czy są to kobiety studiujące matematykę, chemię, fizykę czy też programowanie. I tak jak już wcześniej nieco wspominałem, pewność siebie bardzo często idzie w parze z ich możliwościami umysłowymi, a gdy pojawiają się sukcesy (nie tylko szachowe), wówczas są one dla nich tylko potwierdzeniem tego, że mogą być naprawdę dobre - także w szachach. Jednak często pierwszym zapalnikiem i motorem sukcesu jest ojciec, który zna wartość szachów lub nauki, więc kieruje tak swoje działania, aby córka mogła rywalizować z innymi w obszarach bardzo wymagających takich jak szachy, matematyka czy programowanie.


Pytanie 34: Dlaczego osiągnięcie poziomu mistrzowskiego w szachach zajmuje kilkanaście lat i czemu jak tak mało mistrzów?

Osiągnięcie poziomu mistrzowskiego w szachach to mniej więcej to samo co osiągnięcie doktoratu w innych wymagających dziedzinach. Do tego poziomu dochodzi zaledwie kilka lub kilkanaście osób na tysiąc. Można z tego wnioskować, że może to być po prostu trudne, a do tego wymagające znacznego poświęcenia. Tak samo jest rzecz jasna w matematyce, fizyce czy innych dziedzinach. Szachy pod tym względem są tylko różne o tyle, że przy okazji są także grą. Jednak rywalizacja turniejowa jest zacięta i nikt tanio skóry nie sprzedaje. Wystarczy powiedzieć, że w mojej szachowej karierze na przestrzeni ostatnich 23 lat mojego grania w szachy, wygrałem zaledwie 3 turnieje klasyczne (tak, to te w których partie są naprawdę długie i trzeba je również zapisywać). W przypadku turniejów szybkich to nie przypominam sobie, abym zmieścił się w pierwszej (nagrodzonej) trójce więcej niż 12-15 razy. Podkreślę, że mówię oczywiście o turniejach rozgrywanych w rzeczywistości. A ile tych turniejów rozegrałem? Turniejów klasycznych myślę, że około 30, zaś tych szybkich jakieś 80. I doświadczyłem tego, że im wyższy poziom rywalizacji, tym więcej trzeba rozumieć oraz lepiej radzić sobie ze stresem, porażkami oraz presją. Biorąc pod uwagę, że nie doszedłem jeszcze do najniższego tytułu szachowego, widać wyraźnie, że samo granie w szachy (nawet i 50 lat) nie oznacza, że dojdziemy do poziomu mistrzowskiego. Widziałem i znałem zawodników, którzy grali w szachy przez 40, 50 czy nawet 60 lat i nie osiągnęli więcej niż zaledwie pierwsza kategoria (zarówno poziomem jak i formalnie).

Sekret dojścia do poziomu mistrzowskiego jest dość prosty: mieć odpowiednio duży potencjał intelektualny, zacząć trening szachowy w wieku lat 5 lub 6 (nie później!) i po 7-8 latach poważnego treningu oraz występowania w turniejach szachowych... dojść do poziomu mistrza. Dobrze jest także podkreślić, że kluczowa jest również rola rodziców, którzy będą akceptować i wspierać nasze dążenie do mistrzostwa. Zwykle jest związane z ponoszeniem kosztów rocznych w wysokości co najmniej kilkunastu tysięcy złotych (zwykle jest to przedział 15-20 tysięcy). No i oczywiście trzeba wytrwać przez takie 7-8 lat, aby w końcu pojawił się sukces, o którym wszyscy marzą. Dodam znowu, że jedni z najsilniejszych zawodników na świecie - Hindusi, ćwiczą szachy od 5 roku życia, przez mniej więcej 3-5 godzin dziennie. I potem wieku lat 12-13, gdy wydaje nam się, że mamy przed sobą dziecko, które chce z nami pograć w szachy... okazuje się, że to rekin, który chce nas pożreć żywcem na szachownicy. Gdy tak sobie policzymy teraz 4 godziny codziennego treningu (jeden dzień wolny), to tygodniowo wyjdzie to 24 godziny, zaś rocznie co najmniej 1200 godzin przeznaczonych na szachowy trening. Pomnóżmy to jeszcze przez 7-8 lat i wtedy będziemy mieli wartość 8400-9600 godzin. Nie muszę chyba dodawać, że około 90% dzieci (nie mówiąc o dorosłych) nie jest w stanie tego zrealizować, bo jest to naprawdę poświęcenie się szachom. Ci nieliczni, którzy decydują się na to, najczęściej osiągają tytuł mistrza szachowego - albo mistrza Fide (FM) albo międzynarodowego (IM). Natomiast ci, którzy mają odpowiedni potencjał oraz zasoby (tak, tak - finanse!) i są dobrze prowadzeni przez trenera - nawet arcymistrza (GM).


Pytanie 35: Czy szachy są zarezerwowany wyłącznie dla elity i mogą w nie grać tylko ci, którzy się do nich nadają i są inteligentni?

Na szczęście szachy są absolutnie dla wszystkich. Nie ma znaczenia płeć, wiek, kolor skóry, status, pochodzenie, wykształcenie, poglądy czy też bycie osobą religijną. Można powiedzieć, że każdy może się w szachach odnaleźć jeśli będzie miał okazję spróbować. Od razu muszę podkreślić, że w szachy nie muszą grać wszyscy, tak samo jak nie wszyscy muszą grać na pianinie, pisać oprogramowanie, być lekarzem albo prawnikiem czy też artystą. Dawniej szachy rzeczywiście były tylko dla wybranych, ale stopniowo to się zmieniało. Szachy dla elity to określenie najsilniejszych na świecie turniejów na które są zapraszani tylko czołowi zawodnicy. W takim układzie organizator zaprasza wybrane osoby i nikt spoza tej elity nie może w takim turnieju brać udziału. Tradycyjnie jednak w szachy mogą brać absolutnie wszyscy.

Kolejna sprawa to kwestia tego co to znaczy, że ktoś się nadaje do szachów a inni już nie. Zwykle pod tym enigmatycznym zwrotem mamy na myśli to, że ktoś odniesie sukcesy w szachach, zaś inni niestety nie. I tutaj jest to zupełnie tożsame z tym, że ktoś nadaje się na matematyka, muzyka, śpiewaka, malarza, sportowca czy też prawnika albo chirurga. Niemniej dobrze jest dać sobie szansę i zobaczyć jak inni grają w szachy, a dodatkowo nauczyć się zasad i zagrać kilka partii. Jeśli nam się spodoba ta magiczna kraina figurek, które tańczą na szachownicy, wówczas możemy w niej zostać i się rozgościć, a jeśli nie - warto szukać szczęścia i radości gdzie indziej. Pamiętajmy także o tym, że grę w szachy można zacząć w dowolnym wieku, tak samo jak z przerwą od szachów - można ją zrobić kiedy tylko dusza zapragnie.


Pytanie 36: Czy możesz powiedzieć coś więcej na temat szachów i tych, którzy w nie grają, w kontekście liczb? Jak to wygląda?

Może powiem coś co powinno rozbudzić apetyt na kolejne nasze rozważania. Zatem zobaczmy jak świat szachowy wygląda w kontekście liczb. Tym razem każdy niechaj samodzielnie wyciągnie wnioski albo rozkoszuje się tym, że szachy mogą naprawdę być potężne. Przy okazji chcę podkreślić, że wszystkie poniższe dane są szacunkowe, więc trzeba wziąć drobną poprawkę na to, że nie są to dane najdokładniejsze. Oczywiście na ile mogłem to starałem się, aby jak najmniej odbiegały od stanu faktycznego.

1. Na świecie bardziej lub mnie regularnie grywa w szachy co najmniej 600 milionów ludzi.

2. Światowa federacja szachowa (Fide) zrzesza 380 tysięcy zawodników mających międzynarodowy ranking w szachach klasycznych. Wszystkich zawodników, którzy mają jakikolwiek międzynarodowy ranking jest prawdopodobnie około 800 tysięcy.

3. Mężczyzn, którzy do tej pory zdobyli tytuł szachowy jest co najmniej 25 tysięcy, zaś kobiet 4 tysiące.

4. Na światowej liście rankingowej w grupie 150 najsilniejszych zawodników świata jest sklasyfikowana tylko jedna kobieta.

5. Największy szachowy portal na świecie do gry w szachy (chesscom) ma około 25-30 milionów zarejestrowanych użytkowników. Z tego aktywnych jest prawdopodobnie około 3 milionów.

6. Na drugim z największych szachowych portali na świecie (lichess), jest jednocześnie zalogowanych około 100 tysięcy graczy, a z tego partie rozgrywa jednocześnie około 40 tysięcy zawodników.

7. W serwisie lichess w ciągu ostatnich 12 miesięcy zostało rozegranych ponad 830 milionów partii.


ŹRÓDŁO: https://www.sparkchess.com/chess-players-titles-and-ratings-in-2019.html

 
I znowu nasza szachowa wiedza może się powiększyć, więc mam nadzieję, że ta dawka informacji oraz przemyśleń będzie dobrym pretekstem do tego, aby wspólnie dyskutować bądź też samodzielnie poszukiwać informacji oraz opracowań związanych z tym co nas szczególnie zainteresuje. Oczywiście świat szachowy jest na tyle duży, że każdy może wybrać coś ciekawego dla siebie i tym się zachwycać, analizować czy też zgłębiać temat. Zwłaszcza, że od kilkunastu miesięcy świat szachowy w bardzo dużym stopniu przeniósł się sieci, więc jak weźmiemy pod uwagę technologię za pomocą której możemy dzielić się szachową magią, to zobaczymy, że szachy są znacznie bardziej pojemne aniżeli większość ludzi myśli. Dlatego w kolejnej odsłonie powiemy coś więcej na temat tego jak szachy są promowane i transmitowane za pomocą sieci. Tak, tak - szachy online to następny wątek, który będziemy rozwijali w ramach odpowiedzi na różne pytania związane ze światem szachowym.

Przy okazji jeśli jesteś zainteresowany kursem szachowym, który opracowałem, to poniżej załączam obrazek, na którym są niezbędne informacje, aby się z nim zapoznać. Wystarczy wejść na stronę szachy dla każdego (pisane łącznie), aby poczytać na temat tego co przygotowałem. Mam nadzieję, że chętni będą mogli mieć dostęp do znakomitego narzędzia, które pozwoli każdemu bezpiecznie i pewnie rozpocząć przygodę z procesem szachowego szkolenia.
 

niedziela, 22 listopada 2020

Myślenie na szachownicy nie musi boleć - czyli odczarowywanie tajemnic szachów jako narzędzia pomocnego w rozwoju (2)

W ostatnim czasie szachy ponownie zaczęły świecić. A jak to się stało? Takim meteorem na niebie okazał się serial Gambit królowej (na Netflixie pod nazwą Queen's Gambit). I co się okazuje, dziesiątki tysięcy ludzi na świecie chcą się dowiedzieć czym są szachy i dlaczego są uważane za coś naprawdę wartościowego, oraz co dzięki nim można osiągnąć. Jeśli jest zainteresowanie, to również stanowi to doskonałą okazję ku temu, aby przybliżyć je znacznie bardziej - zwłaszcza tym, którzy jeszcze nie mieli bliższego kontaktu z nimi. A nieskromnie dodam, że szachami zajmuję się niemal ćwierć wieku, więc jestem przekonany, że trochę na ich temat wiem, bo dużo czytałem, słuchałem, pisałem, analizowałem i oglądałem.
 

Kadr ze znakomitego serialu Queen's Gambit - czyli po polsku Gambit Królowej (Netflix)
 
Tym razem spróbujmy odpowiedzieć na kilkanaście pytań szachowych, które również wiążą się z serialem Gambit królowej (na Netflixie pod nazwą Queen's Gambit). Mam nadzieję, że będą one nie tylko gotową odpowiedzią, ale przede wszystkim inspiracją i zachętą do tego, aby samodzielnie poszukiwać odpowiedzi oraz zastanawiać się nad tym co zostało przekazane. Dodam, że staram się dobierać pytania w taki sposób, aby były nie tylko ciekawe, ale również wartościowe dla osób niekoniecznie zajmujących się szachami na co dzień. Mam nadzieję, że kolejna porcja szachowej strawy będzie ciepło przyjęta. Przy okazji chcę podkreślić, że długość odpowiedzi nie jest zależna od pytania, lecz raczej od tego co mam obecnie w głowie i czym chcę się podzielić. Niektóre pytania mają naprawdę duża głębię, więc będziemy je zgłębiać je w kolejnych odsłonach.

No to lecimy z kolejną porcją, tak aby zaspokoić ciekawość i być może wywołać kolejne wątki, które mogą być tajemnicami jakie będziemy odkrywać niebawem.


Pytanie 13: Po czym poznać, że Beth ma talent do szachów?

Otóż w momencie, gdy w pierwszym odcinku jest scena w której w klasie nauczycielka daje z matematyki różne testy dla całej klasy... Beth z mowy ciała nauczycielki, która podeszła do niej i zapytała czy już skończyła prace, biorąc testy do ręki widoczne jest ogromne zaskoczenie. Podejrzewam, że rozwiązała bezbłędnie wszystkie zadania, bo nie stanowiły dla niej żadnego wyzwania. Jeśli dodamy do tego hipotezę związaną z tym, że prawdopodobnie rozwiązała wszystkie zadania w ciągu kilku minut (a na test była przewidziana cała lekcja), to już mamy wskazówkę skąd talent, który mógł się objawić, gdy pojawi się odpowiednia możliwość – niejako talent do szachów.

Co jeszcze na to wskazuje? Otóż Beth wychodząc zmoczyć gąbkę, idzie do piwnicy, gdzie widzi pana Scheibela, który studiuje szachowe ruchy na szachownicy. Doskonale widać, że Beth zostaje niemal przyciągnięta poprzez magiczne figurki. Jest to pewnego rodzaju uaktywnienie ciekawości, którą wyzwoliły szachowe drewniane figurki, a Beth tylko na to czekała.

Warto zaznaczyć, że jej mama napisała pracę doktorską z matematyki (uniwersytet w Cornell), którą widzimy, gdy matka postanawia spalić różne rzeczy, a w międzyczasie jej córka Beth, bierze do ręki jej pracę doktorską. To sugeruje, że mogła się obracać wokół pasji matki, a do tego również była zachęcana do głębokich przemyśleń. To rzecz jasna wraz z dobrymi genami może być znakomitym materiałem do wchłaniania abstrakcyjnych idei, a takowe właśnie występują w szachach.

Poza tym mając do wyboru śpiewanie pieśni religijnych, ucieka się do drobnego podstępu, tak aby wyjść do piwnicy i zobaczyć co się dalej będzie działo z tymi magicznymi figurkami pana Scheibela. Nie chce wracać do klasy i chce wiedzieć jak się nazywa gra w którą w piwnicy stale godzinami studiuje pan Scheibel. Dodatkowo wychodzi to, że Beth bardziej woli towarzystwo obiektów wokół niej, aniżeli ludzi. Zwłaszcza jeśli śpiewanie w kaplicy pieśni nie jest dla niej w żaden sposób interesujące w porównaniu z szachami. Dostrzegamy w pierwszym odcinku także to, że figury przesuwane przez dozorcę, który wyraźnie się skupia nad tym czym się zajmuje... z pewnością jest zarówno dla niego jak i dla Beth – bardzo wciągające.

W nocy leżąc w łóżku wyobraża sobie (wizualizuje) ruch poszczególnych figur oraz analizuje to co się z nimi dzieje. Po raz pierwszy widać, w jaki sposób widzi figury i pionki na suficie wraz z szachownicą, która jest dla nich tłem. Jeśli ktoś nie może zasnąć bez tego, aby obcować z szachami, to jest to wyraźny znak ku temu, że szachy mogą być dla niego (dla niej) czymś ważnym.


Pytanie 14: Czy rozpoczęcie nauki gry w szachy w wieku 12, 15, 20 lub 30, 40, 50 lat oznacza, że już nigdy nie będę dobrze grać w tę grę?

To jest właśnie pytanie, które słyszę wielokrotnie i za każdym razem pytam co to znaczy grać dobrze. Zwykle bardzo dobry poziom amatorski może osiągnąć około 70-90% tych, którzy zaczynają przygodę z szachami. Warunkiem jest oczywiście to, aby na pewien czas poświęcić się szachom, bo szachy są naprawdę wymagające. Do tego od ostatnich kilku lat konkurencja jest coraz większa, zaś rywalizacja znacznie bardziej zacięta. Zwłaszcza dlatego, że mamy możliwość rozgrywania dziesiątek tysięcy partii z niemal niezliczoną liczbą przeciwników. A jeśli dodać do tego również ogromne zasoby szachowe służące do treningu oraz podwyższania swojego zrozumienia szachów oraz poziomu, to wszystko powinno być znacznie bardziej zrozumiałe. Jeszcze 20-25 lat temu dostęp do informacji był raczej dość skromny (generalnie książki i pojedyncze programy), a dziś mamy niemal szachowy raj.


Pytanie 15: Jak dobry jesteś w szachach Tomaszu? Ilu losowo wybranych ludzi, którzy chcieli zagrać z tobą byłbyś w stanie pokonać w meczu?

Myślę, że po 25 latach zajmowania się szachami i rozegraniu ponad 250 tysięcy partii w sieci oraz uczestnictwa w ponad 200 turniejach szachowych w realu, mój poziom jest już naprawdę poważny. Nie jest to profesjonalna gra w szachy, ale zdecydowanie dosyć silna gra na poziomie „zaawansowanego szachowego amatora (pasjonata)”. Jak silny obecnie jestem w szachach? Myślę, że statystyki mogą tutaj pokazać nieco lepiej to, że nie należę do chłopców do bicia i na 100 losowo wybranych przeciwników byłbym w stanie w meczu pokonać około 92-95 z nich. Tak, tylko około 5-8 osób byłoby w stanie stawić taki opór, abym nie był w stanie ich pokonać (mecz zakończyłby się remisem lub moją przegraną). W zależności od tego jakie tempo gry weźmiemy pod uwagę, moje wyniki są w przedziale 1,4-4,5% najlepszych zawodników (dane z serwisu szachowego Lichess).
 
Tak, w przypadku gdy jestem zmuszony pokazać na co mnie stać jestem w stanie dość poważnie kąsać na szachownicy. Dopiero w przypadku bardzo silnych zawodników turniejowych (mam na myśli zawodników od poziomu pierwszej kategorii w górę) zaczynam przypominam grzecznego kotka, a nie bardzo niebezpiecznego tygrysa.








Pytanie 16: Czy naprawdę jesteś taki dobry w szachach czy tylko się chwalisz? A może tak ci się tylko wydaje?

Myślę, że nie tylko mi się tak wydaje, bo świadczą o tym uzyskiwane wyniki (mam na myśli szachy online). Przykładowo w turniejach organizowanych na innym serwisie szachowych (chesscom, największy na świecie), ostatnio w ramach testów dokonałem takiego oto wyczynu. Na 1017 graczy biorących udział w takim turnieju (odbywają się one non-stop) po prostu uciekłem wszystkim i zająłem pierwsze miejsce. I co ciekawe na dwóch kolejnych miejscach za mną zawodnicy rankingiem przewyższający mnie o 200 do 400 punktów rankingowych (można powiedzieć, że o co najmniej jedną klasę silniejsi ode mnie).



Przekładając na nieco prostszy język: w ciągu 60 minutowego turnieju online typu Arena (po zakończonej partii gramy natychmiast kolejną z tymi, którzy są dostępni do gry) granego tempem 3+0 (trzy minuty na partię dla każdego zawodnika, bez dodawanego czasu po każdym ruchu), wycisnąłem najwięcej punktów, więc zostałem jego zwycięzcą. Od razu dodam, że nie jest to proste bo wymaga absolutnie maksymalnego skupienia od pierwszej minuty do ostatniej sekundy! A jak widać z tabeli chętnych na pierwsze miejsce jest naprawdę wielu.

Mogę dodać, że moja gra w szachach powolnych (gdzie czas na partie to co najmniej 30 minut na partię) jest niestety trochę słabsza, ponieważ nie mam tak dużej cierpliwości jak też wytrwałości, aby być w stanie rozgrywać tak długie partie (długie w porównaniu do tych 5, 10 czy 15 minutowych). Niemniej uważam, że w szachy potrafię dość dobrze sobie radzić. Mogę w tajemnicy powiedzieć, że niektórzy szachowi streamerzy z serwisu Twitch już się o tym przekonali wielokrotnie i wiedzą, że Tomasz nie należy do grupy chłopców do bicia, tylko tych z którymi trzeba się na szachownicy liczyć… albo uczyć się przegrywać.


Pytanie 17: Dlaczego Beth Harmon z serialu Gambit Królowej osiągnęła tak niesamowicie wysoki poziom?

Było ku temu kilka powodów. Pierwszym z nich był ten, że trafiła na odpowiednią dziedzinę aktywności w której mogła się wykazać. Kolejnym było to, że miała odpowiednie zasoby oraz wsparcie, aby być w stanie zajść daleko. Następny powód jest taki, że wchłaniała szachy i nimi oddychała, co widać z momencie gdy na zajęciach (w sierocińcu) pilnie studiuje książkę od dozorcy. A jak do tego dołożymy dobre geny i warunki w jakich wzrastała, to wszystko zaczyna ładnie układać się w całość.

Dobrze jest wspomnieć, że nie wszyscy robią tak wielkie postępy w tak krótkim czasie. W tym serialu chodziło o pokazanie różnych wątków, więc warto o tym pamiętać. Zwykle postępy niemal wszystkich szachistów nie są tak spektakularne. Wyjątki stanowią dzieci, które naprawdę mają bardzo duży potencjał i są odpowiednio ukierunkowywane jak też wspierane w procesie szachowego rozwoju. Zwykle na początkowym etapie takim wsparciem są rodzice (najczęściej ojciec gra kluczową rolę), a potem natychmiast konieczne jest wsparcie ze strony profesjonalisty – trenera lub instruktora szachowego. W kolejnej odsłonie powiemy sobie o kobiecym geniuszu, który kilkadziesiąt lat temu zawojował szachowy świat – siostrach Polgar.


Pytanie 18: A co mam zrobić jeśli mam dziecko, które wykazuje zainteresowanie różnymi aktywnościami o charakterze intelektualnym?

Tutaj odpowiedź nie jest zbyt prosta, ale myślę, że możemy co nieco omówić to zagadnienie. Mianowicie najważniejsze jest zrozumienie tego, że każde dziecko jest inne i każde z nich ma inne możliwości, potrzeby oraz charakter. Dodatkowo nie ma jedynego idealnego sposobu rozwijania intelektu. Przykładowo: jedno dziecko będzie znakomicie radziło sobie z tworzeniem i rozwiązywaniem zadań z matematyki, inne eksperymentowało w przypadku różnych obiektów (fizyka i chemia), zaś kolejne będzie chciało odkrywać i rozwijać swój potencjał za pomocą różnych gier. Jeśli weźmiemy do tego możliwość rozwoju intelektu oraz rywalizowania, to szachy niejako są jednym z najbardziej znanych narzędzi do tego. Warto pamiętać, że nie jest ani najlepsze ani jedyne. Są po prostu tym co z nimi zrobimy. Równie dobrze dziecko może się rozwijać projektując lub budując różne obiekty – samoloty, budynki, czołgi czy też rakiety albo inne pojazdy.

Jeśli jednak dziecko będzie miało możliwość zapoznać się z szachami i ich spróbować, to zwykle bardzo szybko będziemy wiedzieli na ile są one dla niego odpowiednie. Dzieci, które wykazują się bardzo mocnymi właściwościami jeśli chodzi o logiczne myślenie, mają tendencję do tego, aby niejako wchłaniać szachy. Bardziej pytaniem będzie to na ile będą świadome i chętne do tego, aby zdrowo zatracić się w szachach i wycisnąć z siebie tyle ile tylko możliwe. A obecnie dość łatwo jest znaleźć osoby, które zajmują się pomaganiem w rozwoju szachowym (trenerzy i instruktorzy szachowi), ponieważ mamy erę cyfrową i do tego komunikacja online jest na takim poziomie na jakim jeszcze nigdy nie była. Do tego także są potężne zasoby, więc wyzwaniem jest tak naprawdę to, aby w tym wszystkim się odnaleźć i być świadomym celu oraz możliwościami (sposobami, drogami) jakie prowadzą do jego realizacji.


Pytanie 19: Czy lepiej jest gdy dziecko rozwija swój potencjał za pomocą matematyki czy szachów? A może muzyka lub taniec?

Tak jak wcześniej wspomniałem, każde dziecko ma inny potencjał i w czym innym może być świetne. Jedne mają dryg do tańca lub muzyki, zaś inne do biegania, skakania czy też do pracy twórczej bądź intelektualnej (analitycznej).

Zwykle dzieci, które wykazują uzdolnienia logiczne i potrafią znakomicie dostrzegać zależności oraz myśleć niezależnie jak i zadawać trudne pytania oraz wyjaśniać rzeczywistość w zupełnie innych kategoriach (niż oczekiwane w stosunku do ich wieku), bardzo szybko poszukują czegoś w czym będą mogły się sprawdzić. Bardzo często widuję osoby zajmujące się ścisłymi dziedzinami (matematyka, fizyka, chemia, statystyka, czy też programowanie), które naturalnie odnajdują się w szachach. Zwykle wystarczy dać im po prostu okazję do tego, aby poznały szachy i zobaczyły w jaki sposób mogą dzięki nim nawiązywać kontakt z innymi ludźmi, którzy również widzą w szachach „coś więcej”. Potem to już tylko kwestia tego, aby wspierać dziecko w procesie rozwoju (szachowego), ale w mądry sposób. Chodzi o to, aby z jednej strony zapewniać dziecku to co niezbędne (szachy, literatura, programy, możliwość uczestnictwa w turniejach, dostęp do trenera, itp.), a z drugiej wymagać od niego tego, aby na bazie tej inwestycji pokazywały, że mają one sens. Nie chodzi o to, aby z dziecka zrobić emocjonalnego niewolnika, lecz raczej o to, aby dziecko miało poczucie odpowiedzialności za to czym się zajmuje. Jeśli nie czuje przysłowiowego bluesa, wówczas lepiej jest po prostu nie inwestować w szachy, lecz znaleźć coś co dziecku będzie pasowało i w czym się chce odnajdywać i realizować. I czy to będzie pianino, malowanie, sztuka, grafika, bieganie, śpiewanie czy też inne aktywności, to tak naprawdę nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko to, aby dziecko czuło, że zajmuje się czymś co dla niego jest ważne, wartościowe i dające możliwość realizacji swojego potencjału. Tylko tyle, a zarazem aż tyle.


Pytanie 20: Czy bez studiowania szachów, czytania książek i rozwiązywania zadań da się dojść do dobrego poziomu?

Znakomite pytanie, które również bardzo często się przewija. Dawniej wydawało mi się dość naiwne, ale wydaje mi się, że dziś widzę intencje tych, którzy takie pytanie zadają. Dlatego wierzę w to, że to pytanie jest naprawdę ważne i postaram się nieco bardziej wniknąć w jego istotę.

Z jednej strony uważam, że nie da się dojść do wysokiego poziomu bez studiowania szachów, czytania książek i rozwiązywania zadań, ponieważ logiczne jak też zdroworozsądkowe jest to bez pracy nie ma kołaczy, czy też trening czyni mistrza. I nie ma tutaj tak naprawdę znaczenia czy chodzi o matematykę, szachy, pianino, śpiewanie, bieganie czy rysowanie albo malowanie. Nie ćwiczysz – twój rozwój niejako stoi w miejscu.

Jednak trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną szalenie istotną kwestię. Mianowicie – obecnie pytanie o to w jaki sposób można trenować jest nieco inne. Czemu? Otóż chociażby dlatego, że mamy bardzo efektywne narzędzia i zasoby do dyspozycji. O co chodzi? Mam na myśli to, że zamiast czytać książkę szachową, można wykorzystać do tego trenera, który będzie nam podawał najważniejsze wnioski z lektury tej pozycji. W ten sposób oszczędzamy czas i energię, które możemy poświęcić na indywidualny trening. Poza tym za pomocą programów szachowych możemy przejrzeć powiedzmy 200 partii w ciągu jednego dnia. Natomiast jeszcze 30-40 lat temu musielibyśmy na to samo ćwiczenie poświęcić powiedzmy 2 lub 3 tygodnie, bo musielibyśmy ustawiać i przestawiać szachowe figurki na realnej szachownicy. Obecnie możemy zrobić to kilkanaście razy szybciej za pomocą programów, które mogą obsługiwać miliony partii zapisane w bazach, które mamy na swoim komputerze (lub w chmurze).

Z drugiej strony wiele osób pyta czy musi czytywać książki, które według nich są albo trudne albo nudne… albo nie mają czasu na tego typu aktywność. I tutaj okazuje się, że część zawodników nie lubi studiować debiutów, inni końcówek, jeszcze inni pozycji z tak zwanej gry środkowej. Zdecydowana większość amatorów szachowych zgadza się jedynie na to, aby ćwiczyć rozwiązywanie zadań szachowych zwanych treningiem taktyki. Pytanie czy tego typu ćwiczenia sprawią, że można zajść wysoko? A może bardzo wysoko? Jeden z profesorów zadał mi pytanie o to czy to, że nie był w stanie osiągnąć wysokiego szachowego poziomu wynikało z tego, że nie ćwiczył debiutów. Tutaj trudno jest odpowiedź jednoznacznie, bo mówiąc naukowo – mam za mało danych. Podejrzewam, że jeśli osiągnięty poziom był na tyle wysoki, że bez nauki debiutów poziom nie mógł rosnąć dalej w tym samym tempie, wówczas tak – Wojciechu siadamy do debiutów oraz uczymy się ich, aby nie hamować rozwoju. Trudno jest bowiem przybiec na metę w pierwszej trójce, gdy na starcie zostaniemy na tyle w blokach, że potem gonitwa na całym dystansie będzie tylko gonieniem, aby zmieścić się w pierwszej dziesiątce. Z drugiej strony można grać naprawdę przyzwoicie bez uczenia się debiutów na pamięć. Wystarczy tylko rozumieć to co chce się osiągnąć i w jaki sposób do tego zmierzać. Mówiąc fachowo, trzeba wiedzieć jakiego typu pozycje po debiucie będą dla nas sensowne, abyśmy mogli na ich podstawie dalej je rozwijać. Temu często służą tak zwane systemy debiutowe. Czyli pewne struktury do których zmierzamy, bez poświęcania setek godzin na to, aby uczyć się kilkuset wariantów mających po kilkanaście rozgałęzień (to właśnie tego się tak bardzo boją i nienawidzą amatorzy). Z trzeciej strony zapytajmy się samych siebie – czy gdyby nauka o mózgu nie była tak fascynująca, to czy szachy nie dostałyby więcej czasu oraz bardziej profesjonalnego wsparcia? Przecież dojście do poziomu profesora wymagało kilkunastu lat poświęcenia, prawda profesorze? To samo właśnie robią zawodowi szachiści, którzy chcą być „naukowymi szachistami”. Mam nadzieję, że teraz ten temat jest już znacznie jaśniejszy.

No i jeszcze jeden wątek, aby to wszystko miało ręce i nogi. W szachach chodzi o to, aby wybierać najlepsze (lub wystarczająco dobre) rozwiązania na podstawie tego co przed nami. Im więcej wartościowej wiedzy będziemy mieli na danym (każdym) poziomie, tym łatwiej będzie nam się orientować w tym co i dlaczego musimy zagrać. Przykładowo w moim przypadku poświęciłem kilkadziesiąt godzin na naukę różnych końcówek (głównie wieżowych), które w początkowym okresie mojego rozwoju nie były zbyt istotne. Teraz jednak dzięki ich znajomości ogrywam zawodników, którzy nie do końca wiedzą co trzeba zagrać i do czego dążyć. No dobra, ale czy nie można tego samego wymyślić przy desce? Teoretycznie można, ale w praktyce rzadko kiedy to działa. Dlaczego? Otóż przede wszystkim dlatego, że skala trudności zwykle bywa naprawdę wysoka. Natomiast drugim elementem jest to, że nie mamy zbyt dużo czasu na analizę i nie możemy cofać figurek (w procesie treningu oczywiście możemy i nawet musimy). I jeśli dodamy do siebie te powody (elementy), wówczas widzimy, że zwykle wygrywa ten, który jest po prostu przygotowany. A jak daleko niekiedy trzeba przewidywać? Bywają końcówki w których trzeba znać pewne konkretne pozycje, a do nich prowadzi zwykle 8, 10, 15, 20 a niekiedy i 40 ruchów. I w procesie takiej drogi 30-40 ruchowej wystarczy tylko jeden zły ruch, który zaprzepaści całość wykonanej pracy, aby uzyskać remis lub wygrać daną pozycję.

Podsumowując, jeśli ktoś nie jest szachowym geniuszem i dostrzega bardzo wiele zależności na szachownicy i to na głębokim poziomie… to jednak zalecam dodatkową pracę nad szachami. Od nas zależy to czy będzie ona wykonana z pomocą trenera czy też samodzielnie będziemy realizowali trening. Tak czy inaczej praca musi zostać wykonana – tutaj nie wymyślono nic oryginalnego od ostatnich co najmniej dwóch tysięcy lat. Zmieniły się jedynie możliwości – mamy narzędzia dużo bardziej efektywne aniżeli pocieranie o siebie pionków (przez pół dnia), aby wreszcie rozpalić ogień (na szachownicy).


Pytanie 21: Dlaczego tak mało dziewcząt i kobiet grywa w szachy?

Kolejnym powodem dla którego stosunkowo niewiele dziewcząt i kobiet uczestniczy w szachach jest stereotyp związany z szachami. Z czym się on wiąże? Otóż zwykle uważa się, że szachy są męskie, bo wymagają wysokiej inteligencji i najlepiej, aby zajmowali się nimi naukowcy oraz programiści jak też matematycy. Owszem, wszystkie wymienione grupy świetnie odnajdują się w świecie szachowym, ale nie oznacza to, że inni nie mogą obok nich również funkcjonować. W przypadku dziewcząt dużym problemem jest to, że stanowczo zbyt często wielu ludzi (rodziców) uważa, że „lepiej poszukajmy coś bardziej odpowiedniego dla naszej córki”. Na szczęście powoli się to zmienia, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Przy okazji warto zaznaczyć, że pokutuje również dziwna moralność, która z jednej strony mówi, że „dajmy naszej córce spróbować szachów”, zaś z drugiej „jak ci nie wychodzi to nic się nie przejmuj”. W przypadku chłopców sprawa tak nie wygląda, bo mają dość prosty komunikat – albo dajesz z siebie w szachach wszystko na co cię stać, albo szukamy innych możliwości (np. piłka nożna). Wyobraźmy sobie taką sytuację w matematyce. Tomasz musi rozwiązywać zadania szachowe przez 6 godzin na każdym weekendzie albo kończy się jego szachowa kariera, zaś zdolna Agata jeśli nie zrobi kilku zadań codziennie, to zostawiamy matematykę, „bo ona nie jest dla ciebie”. Czy to ma sens? Nie!!! Agata codziennie po kilka godzin nie tylko rozwiązuje z uczniami zadania matematyczne, ale także stale dodatkowo opracowuje kolejne materiały na lekcje w szkole, szkolenia nauczycieli czy też do przygotowywania na konkurs z matematyki. No i po 10 czy 15 latach takiej pracy, która jest poświęceniem… jest mistrzynią matematyczną. Z kolei Tomasz woli wolniejsze tempo, więc zamiast poświęcić się szachom na 10 lat, wybiera dłuższą ścieżkę, więc osiąga podobny poziom (tyle, że w szachach), ale nie po 10 czy 15 latach, lecz dopiero po 25.

Jaki zatem wniosek? Jeśli chcemy, aby szachy były także dla dziewcząt i kobiet dobrym narzędziem rozwoju (przede wszystkim umysłu), to dajmy im podejście profesjonalne i na tej podstawie niechaj zdecydują czy chcą się w nich odnajdywać i poświęcić na pewien czas, czy też to zupełnie nie jest dla nich i chcą się realizować w innych obszarach. I od razu dodam, że nie chodzi o to, aby nagle miliony kobiet zaczęło grać w szachy oraz studiowało literaturę szachową po kilka godzin dziennie, tylko po prostu dajmy dziewczynkom (i kobietom) takie same szanse. Inaczej nadal będziemy widzieli przepaść między obiema płciami i będziemy się dziwić, że kobiety nie mają możliwości rozwoju za pomocą szachów. A przecież mogą i powinny taką szansę mieć!


Pytanie 22: Czy w przypadku bohaterki Beth Harmon jest możliwy tak szybki progres (postęp)?

Nie, tak szybki postęp jaki widzimy w serialu nie jest możliwy. Warto wziąć pod uwagę kilka istotnych wątków. Jednym z nich jest pokazanie tego, że Beth wchłania szachy jak odkurzacz, a z drugiej – bez pracy nie ma odpowiednich efektów. Jednak sytuacja w której Beth przegrywa z Benem wszystkie partie, bo nie ma profesjonalnej wiedzy szachowej, a potem młóci trzech zawodników, którzy nie są amatorami… w sensie gry jednoczesnej i to w formie tak zwanego blitza – tak, to już jest fikcja. Nie tyle fikcja, że tak szybko zrobiła (można zrobić) tak ogromny postęp, lecz dodatkowo nikt na świecie nie jest w stanie ogrywać bardzo silnych profesjonalnych zawodników grając na trzech szachownicach w tak krótkim czasie. Gdyby to był czas po 20-30 minut dla Beth, a jej przeciwnicy mieliby 15-20 minut, wówczas miałoby to jeszcze pewien sens (jest to możliwe). Jednak szybkość z jaką Beth zrobiła postęp, to już fikcja, którą ogląda się dość wygodnie, bo niewiele osób ma świadomość ile to jest godzin ciężkiej pracy. Zakładając że Beth jest utalentowana i pracuje naprawdę ciężko nad szachami, to byłaby w stanie zrobić coś podobnego, ale po około 3-5 latach poświęcenia. To mniej więcej tak jakby 8-latek był w stanie rozwiązać arkusz egzaminu ósmoklasisty na poziomie 30%, a potem miesiąc później maturę rozszerzoną na poziomie 90% lub wyżej. Wygląda na trochę zbyt dużą abstrakcję, prawda?


Pytanie 23: Jakie cechy charakteru powinno się mieć, żeby osiągnąć sukces w szachach?

Szachy wymagają kilku istotnych cech, które przybliżają do osiągnięcia w nich sukcesu. Wiele z tych cech jest wspólnych dla innych dziedzin, co raczej nie powinno dziwić. A więc powiedzmy sobie o tych cechach.

Pierwsza cecha to wytrwałość oraz umiejętność pracowania w dłuższej perspektywie. Chodzi o to, że zwykle sukces w szachach nie osiąga się po tygodniu, miesiącu czy roku, lecz 5, 10 czy 15 latach. Dlatego jeśli ktoś nie czuje szachów i nie są one dla niego ważne, to nie osiągnie w nich sukcesu. Tutaj nie ma drogi na skróty. Większość zawodników, którzy grają w szachy na poziomie profesjonalnym, po prostu codziennie zajmuje się szachami, ale nie tylko graniem, lecz również treningiem. Bez tego nie ma możliwości osiągnięcia wysokiego poziomu.

Drugą cechą niezbędną do szachowego sukcesu jest wysoki poziom ambicji – czyli niejako rywalizacji ze sobą. Stawanie sobie celów, które są wysokie, a jednocześnie realne. Taka osoba wie, że będzie musiała poświęcić część swojego życia na to, aby dojść do poziomu do którego nie dojdzie około 95% populacji. Zwykle takie osoby zdają sobie sprawę z tego, że jest to kilkunastoletnia droga, którą trzeba podzielić na etapy jak też realizować poszczególne cele cząstkowe, aby wypełnić cel główny.

Trzecia cecha to ta związana z myśleniem logicznym i krytycznym. Osoba, która nie ma pewnych minimalnych umiejętności w tym zakresie, nie osiągnie wysokiego poziomu szachowego. Liczba poświęconych godzin nie będzie mieć wówczas większego znaczenia. Stąd właśnie u osób z zespołem Aspergera szachy mogą być doskonałym narzędziem w którym będą się odnajdować. Tak samo osoby, które wykazują się niezwykłymi umiejętnościami rozumowania (zwykle widoczne najwcześniej w matematyce) są w stanie bardzo szybko wyciskać szachowe sztangi, dzięki którym budują swoją szachową siłę. A potem przekładają ją na kolejne poziomy.

Czwarta cecha to umiejętność radzenia sobie z porażkami, stresem oraz dobre zdrowie. W przypadku tej cechy konieczne jest to, aby zrozumieć, że przegrane partie są absolutnie niezbędne do tego, aby móc wyciągać wnioski, a na ich bazie – polepszać swój poziom gry. Bywają przypadki w których osoby nie są w stanie zaakceptować przegranych, więc to ich hamuje w rozwoju szachowym. Co do kwestii zdrowia to oczywiście też jest to niejako oczywiste, że osoby, które mają poważne problemy zdrowotne nie będą w stanie osiągnąć wysokiego poziomu gry. Zwłaszcza dlatego, że w przypadku rywalizacji turniejowej, konieczna jest umiejętność nie tylko dobrego zarządzania czasem, ale także i stresem. Napięcie jakie towarzyszy na poziomie profesjonalnym jest tak duże, że bardzo często zawodnicy nie są w stanie w nocy zasnąć i wypocząć. To rzecz jasna skutkuje tym, że potem w kolejnej partii (zwykle następnego dnia) nie są na tyle zregenerowani, żeby zagrać na odpowiednio wysokim poziomie.

Można powiedzieć, że to są te niezbędne cechy bez których nie ma możliwości osiągania sukcesu szachowego. Przy czym sukces szachowy definiujemy w tym przypadku osiągnięcie poziomu profesjonalnego – przynajmniej najniższego tytułu szachowego (obecnie jest to poziom kandydata na mistrza). Nie muszę tutaj dodawać, że również dobrze byłoby, aby osoba chcąca profesjonalnie zajmować się szachami miała wsparcie w zakresie finansowym, bo przykładowo roczny koszt szachowego szkolenia na poziomie zawodowym to naprawdę spory wydatek – około 60 do 80 tysięcy złotych (odpowiednik 2,5 rocznego średniego wynagrodzenia).


Pytanie 24: Ile ruchów do przodu trzeba przewidywać w szachach?

Pytanie, które niemal zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Dlaczego? Otóż dlatego, że można na nie najkrócej odpowiedzieć – to zależy od pozycji. A ta odpowiedź jest tym bardziej kuriozalna, że praktycznie na każde szachowe można w ten sposób udzielić odpowiedzi.

Jeśli natomiast chodzi o odpowiedź nieco bardziej konkretną, to rzeczywiście zależy to od pozycji. Bywają pozycje w których wystarczy przewidywać na 1-2 ruchy do przodu, ale jeśli są pozycje kluczowe, wówczas niekiedy nawet konieczne jest przewidywanie na 5, 8, 10 czy nawet 15-20 ruchów do przodu. Jednak tak głębokie przewidywania zwykle są bardzo rzadkie. A dodatkowo im głębiej dany zawodnik „zagląda” w szachownicy, tym zwykle jest to łatwiejsze zadanie. To mniej więcej tak jakby zapytać w jaki sposób policzyć sumę liczb od 1 do 100, które powiększają się o jeden. Teoretycznie zadanie wygląda na karkołomne (bez kalkulatora oczywiście), ale w praktyce wystarczy tylko znać wzór na sumę ciągu arytmetycznego… albo wymyślić go przy szachownicy.

W szachach tak naprawdę kluczem nie jest samo przewidywanie daleko i głęboko, lecz raczej wybieranie tych dróg, które dają nam najlepsze możliwości. Inaczej mówiąc, lepiej jest przewidywać na 2-3 ruchy do przodu, ale za każdym razem we właściwym kierunku. Oczywiście jest to bardzo trudne wyzwanie i można powiedzieć, że pewna sztuka, ale właśnie cały szkopuł polega na tym, aby wybierać najbezpieczniejsze drogi w kierunku szczytu (sukcesu). W dużym przybliżeniu można powiedzieć, że jest to coś takiego jak w matematyce umiejętność nieświadomego odrzucania zupełnie błędnych rozwiązań czy też dróg. W badaniach okazuje się, że profesjonalni szachiści nie widzą pewnych rozwiązań, które rozważają amatorzy. Oni po prostu widzą „w dobrym kierunku”. Stąd właśnie ich zdolność do tego, aby bardzo szybko rozgrywać partie na bardzo wysokim poziomie. Mają już tak wytrenowany umysł, że wiedzą jakiego typu pozycje są dobre, a które będą złe czy wręcz przegrane. No i odsiewają te przegrane i słabe, a skupiają się na docieraniu do dobrych i wygranych. To w takim telegraficznym skrócie.

Ogólnie mówiąc, szachista który gra partie na poważnym poziomie, skupia się na tym, aby wyszukiwać ruchy, które są obiecujące (dobre), a nie na tym, aby głęboko przekopywać szachownicę i warianty, które w głowie powodują mętlik. Owszem bywają szachiści, których określa się mianem „kalkulatorów”, ale zwykle bez umiejętności związanych ze strategią oraz oceną jakości uzyskiwanych pozycji… zatrzymują się na pewnym poziomie i dalej nie przechodzą. Łatwo ich poznać po tym, że gdy dzielą się swoim procesem myślenia, to rysują wiele strzałek i pokazują dziesiątki wariantów, które mogą powstać. Profesjonalni szachiści nie tracą energii na tego typu rzeczy, bo wiedzą, że chodzi o to, aby kopać w dobrym kierunku, a nie kopać wszystko wokół siebie co na drzewo nie ucieka.


I tym oto sposobem mamy za sobą kolejną porcję odpowiedzi na serię pytań. Oczywiście pytań jeszcze pozostało dość dużo, ale tak jak obiecałem – będziemy się nimi zajmować i coraz bardziej poszerzać naszą wiedzę związaną z szachami oraz szachowym światem. Naprawdę jest to fascynujący świat, bo bardzo wiele wątków się w nim zawiera. A co jeszcze jest świetne: coraz więcej osób garnie się do tego, aby poznać szachy i tajemnice które są w nich zawarte.

Pamiętajmy jeszcze o jednym istotnym szczególe. Im więcej uczymy się o szachach tym mniej wiemy. Niemniej jest to pozytywna wiadomość, nawet jeśli wydaje się nieco dziwna. Jeden z czołowych bardzo silnych szachistów stwierdził kiedyś, że jeśli ktoś uważa, że bardzo dużo rozumie z szachów, to tak naprawdę nie ma o nich kompletnie pojęcia.


Przy okazji jeśli jesteś zainteresowany kursem szachowym, który opracowałem, to poniżej załączam obrazek, na którym są niezbędne informacje, aby się z nim zapoznać. Wystarczy wejść na stronę szachy dla każdego (pisane łącznie), aby poczytać na temat tego co przygotowałem. Mam nadzieję, że chętni będą mogli mieć dostęp do znakomitego narzędzia, które pozwoli każdemu bezpiecznie i pewnie rozpocząć przygodę z procesem szachowego szkolenia.
 

 (kliknij aby powiększyć)

poniedziałek, 16 listopada 2020

Myślenie na szachownicy nie musi boleć - czyli odczarowywanie tajemnic szachów jako narzędzia pomocnego w rozwoju (1)

W ostatnim czasie szachy ponownie zaczęły świecić. A jak to się stało? Takim meteorem na niebie okazał się serial Gambit królowej (na Netflixie pod nazwą Queen's Gambit). I co się okazuje, dziesiątki tysięcy ludzi na świecie chcą się dowiedzieć czym są szachy i dlaczego są uważane za coś naprawdę wartościowego, oraz co dzięki nim można osiągnąć. Jeśli jest zainteresowanie, to również stanowi to doskonałą okazję ku temu, aby przybliżyć je znacznie bardziej - zwłaszcza tym, którzy jeszcze nie mieli bliższego kontaktu z nimi. A nieskromnie dodam, że szachami zajmuję się niemal ćwierć wieku, więc jestem przekonany, że trochę na ich temat wiem, bo dużo czytałem, słuchałem, pisałem, analizowałem i oglądałem.

Kadr ze znakomitego serialu Queen's Gambit - czyli po polsku Gambit Królowej (Netflix)

W poniższej serii będę starał się odpowiadać na pytania, które dotyczą szachów i są z nimi związane. Z uwagi na to, że takich pytań jest co najmniej kilkadziesiąt, to stąd właśnie pomysł na całą serię artykułów. W każdym z nich będę odpowiadał na pewną pulę pytań, więc wierzę, że dzięki temu po kilku takich odcinkach, nasza wiedza dotycząca szachów i spraw z nimi związanych... będzie znacznie większa. A to na pewno da wielu osobom większą świadomość tego czym są szachy i czy warto się nimi zajmować. A być może również pozwoli nieco odczarować tajemniczy świat szachowy, w którym część ludzi czuje się jak ryba w wodzie! Na tym koniec przeciągania... zaczynajmy!

Pytanie 1: Od którego roku życia należy zaczynać naukę gry szachy, aby dojść do bardzo wysokiego poziomu (szczebla)?

To zależy od tego o jak wysokim poziomie myślimy. Jeśli ma to być poziom mistrza świata, to zwykle 4-5 rok życia jest takim dzwonkiem, którego nie można przespać. Zdecydowana większość zawodników pierwszej dziesiątki światowej zaczynała zabawę z szachami w wieku lat 4, a trening szachowy najpóźniej w wieku lat 7. Wyjątek stanowią zawodnicy nieco starsi, wśród których bywali tacy, którzy zaczynali wyjątkowo późno, bo w wieku 9-10 lat. Niemniej niesamowita obecna konkurencja i technologia, która jest dostępna niemal dla każdego, wymusza obniżenie tego wieku do lat 4-5.

Jeśli chodzi o poziom poniżej mistrzowskiego to w zasadzie można powiedzieć, że praktycznie jest to wiek niemal każdy poniżej lat 30-35. Później też jeszcze jest możliwe, ale bardzo niewielu zawodników jest w stanie realnie to osiągnąć. Wyjątkami są osoby, które poświęcają się szachom na kilka lat, najczęściej pod okiem trenera. Jednak zwykle w wieku około 40 roku życia przychodzi taki czas, że bez mocnych predyspozycji szachowych, osiągnięcie poziomu mistrza może już nie być możliwe. Warto o tym pamiętać, aby się niepotrzebnie nie katować. Przy okazji podkreślę, że szachami można się w pełni cieszyć, nie musząc zdobywać kolejnych kategorii czy tytułów. Jest to nie tylko możliwe, ale niemal zawsze wskazane.


Pytanie 2: Czy można samemu nauczyć się gry w szachy?

Tak, jak najbardziej. Pytanie jednak co rozumiemy pod pojęciem nauczenia się gry w szachy. Nauczenie się wszystkich zasad gry w szachy, to kwestia od 15 do 60 minut. Wszystko zależy czym chcemy przekazać tylko suchą wiedzę czy też odpowiedzieć na pytania jakie się pojawią w trakcie omawiania zasad. Jest wiele samouczków dostępnych w Internecie, zwłaszcza w serwisie YouTube. Nauka zasad obejmuje naukę takich elementów jak: szachownica, poruszanie się i zbijanie bierek (figur i pionków), posunięcia specjalne jakimi są roszada, promocja i bicie w przelocie, jak też sytuacje w których jest szach (atak na króla), mat (koniec partii dającej zwycięstwo) i pat (koniec partii, ale kończący się remisem). I odpowiednio przy normalnym tempie na szachownicę przeznacza się 5 minut, bierki - 15-20 minut, posunięcia specjalnie - 15-20 minut i sytuacje zakończenia partii, około 10-15 minut. I to właśnie daje jedną godzinę, aby w pełni zapoznać się ze wszystkim zasadami gry w szachy, tak aby je dobrze rozumieć. Oczywiście jasne jest to, że tak jak w przypadku nauki matematyki, gry na pianinie czy też innej aktywności - dzięki pomocy nauczyciela (w szachach mówimy najczęściej o trenerach lub instruktorach), znacznie szybciej i efektywnie przebiega proces nauki pod okiem specjalisty.


Pytanie 3: Jaka jest różnica między nauczeniem się gry w szachy, a graniem w szachy na dobrym poziomie?

Nauczanie się gry w szachy to kwestia jednej godziny, zaś granie na dobrym poziomie to kilka lub kilkanaście lat nauki i stałego podwyższania swojego poziomu. Dzieje się tak dlatego, że w szachach jest bardzo dużo możliwości, więc konieczne jest do tego wypracowanie tak zwanego systemu dzięki któremu będziemy mogli rozpoznawać pozycje na szachownicy, dostrzegać i rozumieć istotne elementy i zależności między nimi, a następnie na podstawie procesu analizy - podjąć decyzję, czyli wybrać najlepszy (albo wystarczająco dobry) ruch. Wydaje się to proste, ale jednak im bardziej wymagająca pozycja i przeciwnik, tym więcej wysiłku oraz poświęcenia to wymaga. Tutaj nie ma drogi na skróty. Nikt nie rodzi się mistrzem: ani w szachach ani w matematyce. To, że ktoś wykazuje (szczególne) predyspozycje do danej dziedziny (aktywności), oznacza, że szybciej i efektywniej pochłania to na co inni potrzebują więcej czasu i pracy.


Pytanie 4: Co to znaczy grać dobrze w szachy i czym jest dobry poziom w szachach?

To jest jedno z pytań na które zawsze odpowiadam pytaniem: a co to według ciebie oznacza grać dobrze? Dla jednego grać dobrze to tak, aby wygrywać z rodzeństwem. Kolejny ustawi sobie poprzeczkę na takiej wysokości, aby pokonać tatę, wujka czy dziadka. Jeszcze inny będzie uważał, że granie dobrze jest wtedy, gdy może ogrywać wszystkich na kółku szkolnym, zaś jeszcze innym w klubie czy też w danym mieście. Bywają jednak tacy, którzy oczekują konkretnego poziomu wyrażonego jako ranking (tak jak chociażby w tenisie), a nawet jako uzyskanie kategorii czy tytułu szachowego. Dlatego bywają szachiści mający pierwszą kategorię, którzy uważają, że grają dobrze, bo to w większości gwarantuje im pokonywanie 90-95% przeciwników, którzy nie są zawodowymi (turniejowymi) szachistami. Niemniej w przypadku szachistów zawodowych bywają mistrzowie, którzy uważają, że będą grać dobrze jeśli będą mieli (międzynarodowy) ranking ELO na poziomie 2500 czy 2600 punktów, lub gdy w końcu uzyskają tytuł mistrza międzynarodowego lub arcymistrza. Porównując nieco do matematyki. Czy ten, który dobrze radzi sobie w matematyce, to osoba, która na egzaminie ósmoklasisty z matematyki jest w stanie uzyskać 90% lub wyżej czy może co najmniej 30% na maturze z matematyki? I kolejne pytanie - na poziomie podstawowym czy rozszerzonym? Myślę, że aby rozwiązać ten węzeł gordyjski, to na jedno możemy (powinniśmy) się zgodzić. Mianowicie ustalmy, że akceptujemy to, iż każdy zawodnik, który uzyskał tytuł szachowy, na pewno gra dobrze w szachy. Odpowiednikiem najniższego tytułu szachowego jest kandydat na mistrza, który w świecie nauki można porównać do tytułu licencjata. Myślę, że to powinno nieco wyjaśnić zagadnienie "co to znaczy grać dobrze w szachy".


Pytanie 5: Jaki jest cel (sens) samodzielnego treningu?

Samodzielny trening jest niezbędny do tego, aby proces rozwoju szachowego przebiegał optymalnie. Bywa również wówczas, gdy dany zawodnik nie chce lub nie może pozwolić sobie na trening z trenerem lub instruktorem szachowym. Celem treningu jest rozwój oraz stałe doskonalenie się. W szachach polega to głównie na tym, że analizujemy nasze partie oraz pozycje, które sprawiają nam trudności. Dzięki temu znajdujemy błędy i ich przyczyny, a potem opracowujemy lekarstwo. Ostatnim etapem jest zastosowanie wniosków do poprawy naszego poziomu (redukcji błędów) oraz kolejne testy, czyli rozgrywki szachowe, które pokażą w jakim jesteśmy miejscu i jakiego typu (kolejne) błędy wymagają naszej pracy. Tak czy inaczej dobrze jest gdy trening jest dobrze zorganizowany i realizowany. Oznacza to, że w szachach można pracować nad dowolnym elementem, ale nie oznacza to, że będziemy się optymalnie rozwijali. Im lepiej rozpoznamy problemy, które wymagają naprawy i im lepiej opracujemy zalecenia do wdrożenia (oczywiście na bazie wniosków), tym szybciej i solidniej będziemy się rozwijali. Warto dodać, że w przypadku, gdy mamy do dyspozycji trenera, wówczas ten bardzo szybko jest w stanie wskazać obszary, które wymagają poprawy, oraz sposoby pracy i konkretne ćwiczenia, które trzeba zrealizować, aby nasz poziom wzrastał. Samemu też oczywiście można, ale nie zawsze jest to efektywne. Zwłaszcza, że sami nie do końca wiemy jakie błędy robimy i z czego one wynikają, nawet jeśli wspomagamy się w naszej pracy analitycznej odpowiednimi programami (zwanymi silnikami). To mniej tak samo jak nauczyciel matematyki. Jest w stanie spojrzeć na naszą (naszego dziecka/ucznia) twórczość ze znacznie wyższego poziomu i znaleźć przyczyny problemów jak też zalecić odpowiednie lekarstwo.


Pytanie 6: Czy w szkołach powinny być kółka szachowe?

Tak, w szkołach i wszelkich placówkach edukacyjnych, powinny być dostępne różne gry, tak aby dzieci mogły wybrać te, które im najbardziej pasują. Dobrze byłoby, aby byli również przewodnicy, którzy będą w stanie pokazywać dzieciom różne gry, a w momencie, gdy dane dziecko któraś z nich wyjątkowo zainteresuje a nawet wciągnie, wówczas można odesłać do specjalisty. W ten sposób można wyławiać tak zwane perełki. I to zarówno te uzdolnione matematycznie, muzycznie, plastycznie czy też ruchowo (motorycznie). A stąd już tylko krok do jeszcze lepszego ukierunkowania, aby rozwijać swój potencjał (talent). W przypadku matematyki może to być odpowiedni dział, w muzyce - instrument lub zespół, w plastyce - technika malowania czy rysowania, zaś w zakresie ruchowym - chociażby dana aktywność sportowa. A jak w przypadku szachów? Zwykle zainteresowanie szachami wykazują niemal wszystkie dzieci, które uwielbiają przedmioty ścisłe. Niemniej absolutnie nie oznacza to, że tylko dzieci "niehumanistyczne" mogą się nimi zajmować. Nie! Chodzi jedynie o to, że osoby które uwielbiają ścisłe rozumowanie (przetwarzanie), bardzo często automatycznie ciągną do szachów, a dodatkowo są dla nich doskonałą możliwością rozwijania umysłu i jednocześnie rywalizowania na wysokim poziomie (turniejowym).


Pytanie 7: Czy do nauki szachów potrzebne są tradycyjne szachy? (drewniane lub plastikowe)

Jeszcze 20 lat temu takie pytanie raczej nie byłoby zbyt sensowne. A dzisiaj bywa tak, że młodzi gracze nie mają drewnianych (czy też plastikowych) szachów u siebie w domu, bo mają szachy w komputerze i na tablecie oraz smartfonie. Nie jest potrzebna realna (drewniana) szachownica, chociaż ja akurat jestem z tego pokolenia, które jednak bardzo cenią możliwość dotykania i przestawiania figurek. Współczesna młodzież jednak wykorzystuje w ogromnym stopniu technologię, bo za jej pomocą trening może być realizowany znacznie bardziej efektywnie. Wystarczy wspomnieć o natychmiastowym ustawieniu i wyszukaniu pozycji z dowolnej partii z bazy kilku milionów partii turniejowych... oraz kilkuset milionów partii granych w sieci. Dlatego w młodszym wieku dobrze jednak mieć realną szachownicę, chociażby dlatego, aby nie musieć cały czas skupiać wzroku na ekranie. Dodam jeszcze, że na odpowiednio wysokim poziomie jest możliwe czytanie książek szachowych bez konieczności posiadania szachownicy. Chodzi o to, że od czasu do czasu w książkach są na kolejnych stronach pokazane małe szachownice (zwane diagramami), więc jeśli ktoś jest w stanie wyobrażać sobie zmiany na szachownicy opisywane za pomocą tak zwanej notacji szachowej, wówczas może czytywać książki szachowe bez szachownicy - zarówno realnej jak i wirtualnej. Jednak to dopiero na wysokim poziomie, a to wymaga wykonania wcześniej dość sporej pracy (z szachownicą).


Pytanie 8: W jaki sposób rozpoznać zdolne dziecko, które przejawia talent do szachów?

Zwykle wystarczy uważna obserwacja tego co wyprawia dziecko na szachownicy. Jeśli mamy osobę, która potrafi oceniać poziom gracza na podstawie rozgrywanych partii, to zwykle po około 8-10 partiach jest w stanie zorientować się jaki jest przybliżony poziom danej osoby. Bardzo zdolne dzieci po prostu grają na poziomie o 2-3 klasy wyższym aniżeli zwykłe dzieci. To tak jak w matematyce. Nagle okazuje się, że 8-9 latek już interesuje się zagadnieniami z klasy 6-7-8, bo te na jego szkolnym poziomie są dla niego zupełnie nudne. Tak samo jest w szachach. Dziecko po prostu czuje pozycje i rozgrywa je tak jak grywają gracze turniejowi (zawodowi). Dochodzi do tego również prostota w wyborze ruchów, którą można określić jako "elegancję". Odpowiednikiem w muzyce byłoby zagranie utworu uważanego za trudny... bardzo czysto. Tego się nie da nie zauważyć. Wystarczy tylko uważnie się przyglądać. Ja gdy to widzę, to zawsze mnie to uderza i za każdym razem sprawdza się, że mam do czynienia z umysłem ścisłym. To tak samo jak widzimy, że 10-letnie dziecko bez problemu potrafi rozwiązywać zadania na poziomie 7-8 klasy czy też nawet te ze szkoły średniej. Raczej niewielu uznałoby to za przypadek, prawda? Zwłaszcza jeśli wykluczymy jakąkolwiek niedozwoloną pomoc ze strony innych osób lub urządzeń. Tak samo jest w przypadku szachów. Nie da się nie zauważyć talentu dziecka, który wykazuje (objawia) się w szachach, jeśli wiemy w jaki sposób i na co patrzeć.


Pytanie 9: Czy dziecko potrafi samodzielnie czytać literaturę szachową?

Jeśli dziecko zna dobrze wszystkie litery oraz cyfry, to gdy umie czytać zwykły tekst, to powinno być w stanie również czytać podstawową literaturę szachową. Oczywiście im bardziej zdolne dziecko, tym bardziej zaawansowane szachowe książki jest w stanie studiować. No i przy okazji można znowu zaznaczyć, że cudowne dzieci, które zapisały się w historii szachów, samodzielnie pracowały nad szachami studiując różne szachowe materiały. Bywały przypadki, że jedno z cudownych dzieci - niejaki Amerykanin Robert Fischer, nawet nauczył się języka rosyjskiego, aby studiować to co w obecnym czasie tworzyli w szachach najlepsi na świecie, czyli Rosjanie. Dlatego jeśli dziecko jest w stanie płynnie czytać, to bez większych trudności powinno poradzić sobie z podstawowymi książkami do nauki szachów. Dobrze jednak wcześniej upewnić się co do skali trudności danej pozycji szachowej, aby przypadkowo nie wybrać dziecku podręcznika do matematyki na poziomie studiów, zapominając że dziecko jest dopiero w klasie 4 lub 5 szkoły podstawowej. To w zasadzie jedyny niezbędny warunek, pomijając język w jakim jest napisana książka. Piszę to w takim kontekście, że coraz więcej jest literatury szachowej wydawanej po angielsku, więc można powiedzieć, że mamy niemal otwarty świat szachowy. Osobiście jeszcze 15-20 lat temu musiałem kupować i czytywać książki szachowe po rosyjsku, z uwagi na to, że te angielskojęzyczne były albo bardzo trudno dostępne albo też wyjątkowo drogie (najczęściej i jedno i drugie). A teraz mamy ten luksus, że 90% literatury szachowej jest wydawanej po angielsku, zaś te pozostałe 10% po rosyjsku... jest coraz częściej tłumaczone na angielski. Pomijam w tym miejscu języki, które nie są kluczowe jeśli chodzi o świat szachowy, nawet jeśli w tych językach także bywa wydawana literatura szachowa (niemiecki, francuski, włoski, itd.).


Pytanie 10: Czy dziewczynki i kobiety powinny grać w szachy?

Tak, jak najbardziej. Dziewczynki powinny mieć możliwość nauki gry w szachy, nawet jeśli nie muszą się nimi zajmować na poważnie czy na stałe. Chodzi o to, aby każdy miał okazję spróbować swoich sił w szachach i przekonać się o tym czy mu one pasują. Jeśli odpowiadają, wówczas można się w nich zanurzyć i popracować znacznie głębiej, a jeśli nie - można (i nawet trzeba) poszukiwać tego co będzie dla nas tym co nas pociąga, kręci i nie daje spać po nocach. Dlatego tym bardziej się cieszę, że dzięki serialowi Gambit królowej, bardzo wiele kobiet zainteresowało się szachami. A przy okazji również okazuję się, że coraz więcej rodziców (i nauczycieli) rozumie, że szachy wcale nie są tylko dla chłopców (mężczyzn) i nie są tylko dla osób, które są dobre w przedmiotach ścisłych. To bardzo cieszy, bo dzięki temu jest szansa, że zarówno dziewczynki jak i kobiety, będą miały kolejną szansę, aby spróbować "męskiego świata". Tak naprawdę to świata ludzkiego, ale w dużej mierze (nadal) stereotypowo rezerwowanego dla mężczyzn. Jest kolejna okazja, aby to stopniowo zmieniać.


Pytanie 11: Dlaczego tak mało dziewcząt i kobiet grywa w szachy?

Bardzo dobre pytanie. Dawniej mówiono, że dlatego, że kobiety się nie nadają, bywały wręcz stwierdzenia, że kobiety są głupie (głupsze), więc nie są one dla nich dobre. Potem na szczęście następowało stopniowe oświecenie. Zamiast krzywdzących stwierdzeń, zaczęto się poważniej przyglądać temu zagadnieniu. No i po latach powtarzania bzdur, w końcu ktoś odważył się na to, aby przeprowadzić badania naukowe. No i wyszedł mega zaskakujący wniosek, na który nikt nie chciał wpaść, bo chyba był(by) zbyt rewolucyjny (dla mężczyzn). Okazało się, że jeśli szachy są dostępne dla 1000 chłopców, a dla dziewcząt zaledwie pięćdziesiątki, to po kilkunastu latach z tego tysiąca chłopców opadnie 80%, czyli zostanie 200, którzy będą grali na solidnym poziomie turniejowym, zaś w przypadku dziewcząt, też niech odpadnie dokładnie 80%, ale wtedy zostanie zaledwie dziesiątka kobiet, które będą rywalizowały "jak równy z równym" (tak, to ironia logiczna), więc wniosek będzie prosty nawet jeśli durnie błędny, żeby nie powiedzieć debilny: kobiety nie nadają sie do szachów, bo na 200 mężczyzn (chłopców) mamy zaledwie 10 kobiet (dziewczynek). No i właśnie to kolejny argument za tym, aby uczyć gry w szachy: jest dzięki temu szansa, że damy również dziewczynkom możliwość rozwijania swojego umysłu za pomocą szachów. I od razu dodam, że nie jest to ani jedyny ani jedyny ani cudowny środek ku temu. Na pewno jednak jest to jeden z tych, które są stosunkowo proste i bardzo tanie (przynajmniej do momentu zawodowego grania w szachy).


Pytanie 12: Jaki poziom szachowy osiągają dziewczynki oraz kobiety w stosunku do chłopców i mężczyzn?

Trudne pytanie, bo wymaga uwzględnienia kilku elementów. Ogólnie mówiąc, w szachach kobiety wypadają blado w stosunku do mężczyzn. I nie, nie dlatego, że są głupie czy gorsze, tylko dlatego, że po prostu nie mają takich samych szans na starcie. Jeśli bowiem weźmiemy 200 chłopców i 100 dziewczynek, które mają biec na dystansie 10 kilometrów, to zakładając każdej dziewczynce dodatkowy plecak z obciążeniem 5-10 kilogramów, raczej nie mamy zbyt dużej szansy, że na mecie zamelduje się dwukrotnie więcej chłopców aniżeli dziewczynek. Chłopców na mecie będzie 150 (opadnie 1/4 czyli 25 chłopców), zaś dziewczynek już tylko 25 (tak, tylko te najtwardsze dobiegną, bo reszta nie będzie w stanie fizycznie przebiec więcej niż połowę dystansu). Dlatego obecnie statystyki są straszliwe. Im starszy zawodnik, tym większa przepaść między liczbą kobiet grających dobrze w szachy w stosunku do mężczyzn. Niemniej same statystyki nie oznaczają, że którąś z płci jest lepsza czy gorsza (moralnie).

No i teraz druga strona medalu, za którą mężczyźni postawią mi piwo, zaś kobiety zrozumieją dlaczego pewne obszary wymagają podejścia "albo się poświęcasz, albo nie biegnij w tej dziedzinie z nimi" (pomijam kwestie wspierania w rozwoju). Mianowicie mężczyźni, którzy zwykle w szachach chcą się sprawdzić i szachy są dla nich naprawdę... nie znają pojęcia "lekka gra". Dla pewnej części mężczyzn szachy są potwierdzeniem ich męskości. Tak jak dawniej dla wielu chłopców najważniejsze były to kto się bije najlepiej, tak dla tych, którzy cenią intelektualną stronę, odpowiednikiem jest "kto w szachy się bije najlepiej". Dlatego właśnie rywalizowanie z chłopcami i mężczyznami może być tak trudne (są też inne elementy oczywiście). Dziewczynki muszą być co najmniej dwukrotnie bardziej agresywne (nie mylić z przemocą!) i pewne siebie, aby startować do chłopców. I te, które mają odpowiednie wsparcie i dodatkowo wykazują się pracą nad szachami, zwykle zachodzą stosunkowo daleko w szachach. Ba! Bardzo często zyskują naprawdę duży (chociaż cichy) szacunek chłopców, bo "uważaj, bo ta dziewczyna gra na równi z nami" (chłopcami). Problem jest znacznie szerszy, więc w kolejnych odsłonach będę chciał go rozwijać. Zwłaszcza, że jest do tego przestrzeń jak też wiele różnych wyjaśnień. Mówiąc w skrócie, podobny problem występuje w matematyce. Im niższy poziom tym więcej dziewczynek, które bardzo dobrze odnajdują się w matematyce. A potem jakby magicznie ktoś tym dziewczynkom zabrał "magiczne moce", więc jak konkurs matematyczny to "szukamy tylko chłopców". I w ten sposób utrwalamy pewne stereotypy, a dodatkowo zabieramy możliwość rozwoju dziewczynkom. Pytanie czy nie powinienem jakiegoś doktoratu z tego napisać.


Myślę, że na początek te kilkanaście pytań powinny uruchomić ciekawość i być może wyobraźnię, a nawet krytyczne myślenie. Moje odpowiedzi na te pytania nie są z pewnością jedyne ani najlepsze, ale jestem pewien, że na pewno stanowią dobry punkt wyjścia do dyskusji. Zwłaszcza jeśli będziemy chcieli się przyglądać szachom z wielu różnych perspektyw. Na dzisiejszą pracę domową proponuję obejrzenie serialu Gambit królowej. Oczywiście tylko dla chętnych, bo to nie jest praca obowiązkowa. Jednak z wielu źródeł dodam, że jest to serial, który w ostatnim czasie kilku tygodniu podbił świat seriali. I co niesamowite, niemal wszyscy cieszą się z obejrzenia tego serialu, bazującego na szachach, ale nie będącym typowo filmem o szachach. Tym bardziej cieszy to, że w tak znakomity sposób autorzy przemycili szachy, tak aby dla nikogo nie były one narzędziem do robienia sobie krzywdy. Okazuje się bowiem, że każdy odnajduje w tym serialu coś innego, ale równie wartościowego. Dla jednych są to motywy szachowe, dla innych rozwijania potencjału, dla jeszcze innych pokazania silnej kobiety, a jeszcze innych - zmagania się z życiem i różnymi wyzwaniami (nie tylko szachowymi). Dlatego szczególnie polecam ten serial, bo bardzo dawno nie było tak dobrego jeśli chodzi o motyw szachów, który wszystkich jednoczy! Brawo dla twórców!

Jeśli ktoś nie jest przekonany do tego dlaczego warto obejrzeć ten serial, to tutaj krótki artykuł na temat 10 powodów dla których warto to zrobić: https://www.buzzfeed.com/larryfitzmaurice/10-reasons-watch-the-queens-gambit


Przy okazji jeśli jesteś zainteresowany kursem szachowym, który opracowałem, to poniżej załączam obrazek, na którym są niezbędne informacje, aby się z nim zapoznać. Wystarczy wejść na stronę szachy dla każdego (pisane łącznie), aby poczytać na temat tego co przygotowałem. Mam nadzieję, że chętni będą mogli mieć dostęp do znakomitego narzędzia, które pozwoli każdemu bezpiecznie i pewnie rozpocząć przygodę z procesem szachowego szkolenia.

(kliknij aby powiększyć)