poniedziałek, 21 listopada 2016

W 1000 dni do poziomu 2000: część 13 - wnioski z przerabianego materiału i praktyki

Poprzedni artykuł był zaledwie miesiąc temu. Powodem podzielenia się kolejnymi wrażeniami jest potwierdzenie kilku szachowych hipotez i teorii, które udało mi się ostatnio sprawdzić.

1. Rozgrywanie dłuższych partii jest niezbędne, aby podnosić poziom oraz testować i utrwalać nabytą wiedzę.
2. Lektura Józefa Sławina (jego sławnej serii) jak i rozwiązywanie zadań taktycznych przynoszą oczekiwane efekty.
3. Po to, aby wejść na wyższy poziom konieczne jest zrobienie 1-2 kroków wstecz.

W ciągu ostatnich 10 tygodni rozegrałem około 80 partii tempem standardowym (minimum to 15 minut na zawodnika), w tym aż 33 partie na czas 30 minut (lub więcej) dla każdego zawodnika. Wydaje się to niewiele, ale jak na okres 2,5 miesiąca [od 2016-09-04 do 2016-11-20] to moim zdaniem raczej dobry wynik (biorąc pod uwagę inne zadania i intensywne obowiązki pozaszachowe).

W tym okresie udało mi się uzyskać dosyć dobre wyniki z kilkoma przeciwnikami (czas 45+45 lub 30+10). Głównie były to partie rozgrywane w ramach ligii szachowej na FICS (Tournament League).

2016-11-20 = OliverIsaac (1877)
2016-10-31 = ThatDay (1966)
2016-10-29 = mattointre (2065)
2016-09-30 = LNO (1982)
2016-09-06 + CapitanSgrakkio (1890)

Oczywiście nie są jakieś wielkie nazwiska szachowego świata, ale w tych partiach musiałem się mocno spocić, aby wycisnąć remis (a raz nawet była wykorzystana szansa wygranej).

 
Wykres 1: Graficzne przedstawienie postępu w roku 2016 - od 04.08 do 20.11. Linia trendu w końcu zaczęła przekraczać poziom 2000! Tak więc w końcu zaczęła się dobra zabawa i realizacja kolejnego celu, którym jest stabilizacja linii trendu oraz osiągnięcie rankingu 2100!


Teraz krótki komentarz najbardziej istotnych spraw

Grając partie standardowe na FICS mam okazję stale sprawdzać to czego się nauczyłem w ostatnim czasie. Dzięki temu widzę co się dzieje, jakie błędy popełniam i co trzeba zrobić, aby je wykorzenić. Wystarczy stale wyciągać wnioski i dopasowywać do nich konkretną pracę (zadania). Często jest tak, że widzę, iż moja gra jest dość spójna oraz logiczna, ale niekiedy zupełnie nie poznaję tego, że naprawdę aż tak słabo gram. Powodem tego jest nie tyle brak koncentracji, motywacji czy zaangażowania, ile integrowanie się nowej wiedzy. W pewnym momencie wszystko okazuje się istotne: kontrola centrum, obrona zdobytego piona, zajęcie wolnej linii, zrobienie roszady, wymiana figury, poświęcenie piona w zamian za aktywność czy też rozwinięcie następnej figury. A w końcu okazuje się, że wszystkiego jednocześnie nie da się osiągnąć... i mówiąc najprościej "pozycja sypie się jak domek z kart".

Co warto również podkreślić - zauważam pozytywne efekty lektury tomów Józefa Sławina. Coraz częściej zaczynam rozumieć pozycje, które pojawiają się przede mną, kojarzę wymagania pozycji jak też powoli tworzę plany gry dla obu stron i unikam prostych błędów taktycznych. Uświadamiam sobie, że dawniej pewnych ruchów kompletnie nie brałem pod uwagę, nie wspominając o tym, że potrafię ocenić rodzaj końcówki, która powstanie (względnie może powstać) jak też szanse na to czy uda się ją wybronić. Wnioski są naprawdę bardzo pouczające: na wyższym poziomie zawodnik musi nie tyle umieć dostrzegać więcej ważnych elementów, ale przede wszystkim umieć odróżnić najbardziej istotne wymagania przy wykorzystaniu możliwości tkwiących w danej pozycji. Niektórzy nazywają to holistycznym (całościowym) podejściem do szachów, a jeszcze inni - odsiewaniem ziaren od plew. Tak czy inaczej - wcale nie jest to takie proste jak się z boku każdemu wydaje. Poważna partia szachów wymaga naprawdę dużej wiedzy oraz maksymalnego skupienia, zaangażowania oraz tworzenia mniejszych lub większych dzieł sztuki.

No i jeszcze o krokach wstecz, aby wystrzelić do przodu. Im trudniejszy i obszerniejszy zakres wiedzy, którą nabywamy... tym więcej trzeba (świadomej) praktyki, aby poukładać wszystkie elementy szachowej wiedzy w spójną całość (system). W moim wypadku zawsze kolejnemu przeskoczeniu na wyższy poziom towarzyszył (przejściowy) regres. Stąd właśnie typowe "rozsypywanie się gry", aby po niezbędnej praktyce nastąpiło "nagłe" przejście na niespotykany dotąd poziom. A jakie to uczucie? Nie wiem jak inni to doświadczają i postrzegają, ale dla mnie zawsze to wiąże się z otwarciem oczu na nowe, nieznane możliwości oraz koncentracja na czymś czego dotychczas nie mogłem lub nie chciałem dostrzegać bądź (z)rozumieć.

I na koniec parę słów o tym co udało mi się potwierdzić.

1) Przeoczenia taktyczne (zwłaszcza proste!) zabijają każdą partię: poczynając od tej kompletnie amatorskiej, kończąc na cudownych dziełach sztuki, których logicznego i pięknego zakończenia nie mogliśmy doświadczyć, ponieważ "błąd taktyczny zniszczył cały wielogodzinny twórczy wysiłek". To jednocześnie smutne, ale i ważne doświadczenie oraz wniosek.

2) Brak odpowiedniej osłony króla (najczęściej pionowej) oraz obrońców w jego pobliżu powoduje częste porażki. Powodem ku temu jest to, że wolne linie wokół króla sprawiają, iż jego obrona wiąże się często z koniecznością wyboru jak wiele materiału trzeba oddać (aby uniknąć kompletnie przegranej pozycji bądź mata). Jedynym wyjątkiem, który udało mi się znaleźć (i przy okazji potwierdzić) to sytuacja w której nie ma możliwości wykorzystania tej słabości. Oczywiście niemal zawsze dotyczy to gry końcowej w której nie ma już zagrożenia matowego.

3) Brak lub nieodpowiednia kontrola centrum sprawia, że rozwój i koordynacja naszych figur (jak też i pionów) stoi pod znakiem zapytania. Bardzo często wiąże się to z brakiem przestrzeni do manewrowania, a to powoduje sytuacje w których brakuje nam ruchów, które poprawią pozycję, a przeciwnik ma takich możliwości aż nadto! Tutaj niestety także nie ma wiele do kombinowania: albo kontrolujemy centrum, albo zgadzamy się na to, że przeciwnik sprawi, że w końcu nie będziemy mieli ruchów, które utrzymują pozycję.

4) Brak rozwiniętych i aktywnych figur sprawia, że powstają tak zwane trwałe słabości (głównie pionowe lub związane z pozycją i bezpieczeństwem króla). To natomiast powoduje, iż pozycja jest strategicznie lekko przegrana. Wielu amatorów nie wie co oznacza ten termin. Spróbuję zatem wyjaśnić. Chodzi przede wszystkim o to, że pomimo różnych możliwości rozwoju gry, nie jesteśmy w stanie uniknąć strat materialnych jak też wtargnięcia wojska przeciwnika do naszego obozu z wiadomym skutkiem. A najgorsze jest to, że pozornie pozycja stoi równa (zwłaszcza pod kątem materialnym), a przy głębszym spojrzeniu okazuje się, iż to przeciwnik będzie tworzył groźby oraz plany nie do odparcia... a my możemy jedynie poszukiwać sposobów jak przeciągnąć nasz stan agonii. Najkrócej ujmując: wszystko co chcemy zagrać napotyka na prostą i skuteczną kontrę ze strony przeciwnika. Takich pozycji trzeba unikać jak ognia oraz przede wszystkim trzeba je z daleka rozpoznawać oraz zapobiegać ich powstawaniu.

5) Warianty debiutowe są ściśle powiązane z ideami oraz koncepcjami, które muszą gwarantować taką grę dzięki której będziemy mogli tworzyć i realizować nasze plany (wraz z poprawkami na to czego chce przeciwnik). Im lepiej rozpoznamy istotne właściwości danego debiutu (i konkretnego wariantu), tym łatwiej oraz solidniej przejdziemy do gry środkowej. W tej fazie największą katastrofą jest wejście w tak zwane forsowne warianty po których pozycja sypie się jak domek z kart.

Są gracze, którzy opracowują sobie takie warianty (bazy danych w postaci partii oraz warianty debiutowe zapewniane przez silniki i książki szachowe), a potem koszą wszystkich śmiałków, którzy odważą się wejść na niebezpieczny teren bez bardzo dobrego przygotowania. A nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że nie jest niczym wesołym osiągnięcie kompletnie przegranej pozycji po 10, 12 czy 16 ruchach. Stąd właśnie konieczność nauki i zrozumienia podstawowych wariantów i pozycji, które chcemy rozgrywać. W obecnych czasach jest to niestety absolutna konieczność - zwłaszcza, że nie sposób przeskoczyć tej fazy partii... i faktu, że tysiące szachistów (także silnych amatorów!) poświęcają setki i tysiące godzin po to, aby opracować, rozgrywać i udoskonalać (w tym poszerzać!) repertuar debiutowy. Wówczas walka z takim zawodnikiem bez odpowiedniego przygotowania przypomina najczęściej rozgrywkę czołgu przeciwko rowerowi. Trudno to nazwać walką, gdy już po debiucie wynik jest rozstrzygnięty, a następne 20 czy 30 ruchów to jedynie realizacja przewagi, którą solidny amator bez mrugnięcia okiem powinien być w stanie zamienić na wygraną.


PODZIĘKOWANIA za wsparcie w szachowej podróży (thanksgiving for support at my chess journey) dla takich niesamowitych pasjonatów i amatorów szachowych jak:

I want to thank for the support to one of my friend from FICS - my Serbian friend patzer Spaske (Nimzo) who is the biggest manager and best hunter on young talents. And of course kudos goes to Introspection and Lars (LNO) for allowing me to test any concepts and ideas I want to check - you are simply fantastic and reliable sparring partners! Last, but not least - Mark (mcstorytaller) who gives me some food for thoughts and for his inspiration, kibitzing, rooting and cheering for me! Thank you my dear chess friends for such an amazing support and keeping fingers crossed on me! ♔♔♔♛♛♛♘♘♘♡♡♡ ♥♥♥ ✪

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz