czwartek, 31 grudnia 2015

W 1000 dni do poziomu 2000: część 10 - powstanie z popiołów albo magiczna reinkarnacja

Miał być definitywny koniec, ale chyba znowu nie do końca się udał. Nastąpiła chwilowa reinkarnacja - lub jak kto woli - powstanie z popiołów (patrz wyjaśnienie w ostatnim akapicie). Niby niewiele - a jednak cieszy!

Moje dawne jak i obecne braki są dość szerokie, więc tym samym trudno oczekiwać chociażby przyzwoitej gry. Pokrótce je przypomnę. Były i nadal są nimi:

1. Brak umiejętności w zakresie poprawnego rozgrywania debiutu.
2. Brak zrozumienia istoty oraz umiejętności planowania.
3. Brak odpowiedniego (wysokiego) poziomu taktycznego.
4. Brak znajomości typowych planów gry.
5. Brak umiejętności skutecznego ataku.
6. Brak umiejętności realizowania przewagi.

Poniżej można zerknąć na dwa wykresy - pokazują zmiany rankingu (i linie trendu) za rok 2014 i 2015. Wnioski tym razem każdy powinien sam wyciągnąć - wystarczy w tym celu uważnie poczytać zawarte na obrazkach wskazówki. Wbrew pozorom jest to dosyć proste, ale wymaga pewnego wysiłku.

Graficzne przedstawienie uzyskiwanych rankingów w roku 2014
(cały rok - okres 12 miesięcy; 145 partii).

Dałem sobie jeszcze jedną szansę. Mianowicie spróbuję do 1.1.2020 roku znaleźć odrobinę czasu i motywacji, aby powalczyć ze samym sobą. Będę w pełni zadowolony jeśli uda mi się utrzymać na FICS ranking (typu standard), który będzie oscylował w granicach 2040-2100. Będzie to wymagało sporo pracy ode mnie (wiem, wiem - inni zapewne byliby w stanie coś takiego zrobić w ciągu kilku miesięcy bądź nawet tygodni - niemniej uprzedzam, że wcale mnie to nie interesuje). Jeśli zatem w okresie co najmniej pół roku będę w stanie coś takiego osiągnąć to mój końcowy cel zostanie zrealizowany (tak, robię ten test/próbę SAM dla SIEBIE - nikt i nic poza mną mnie nie goni ani nie zmusza do tego). Można mnie albo wspierać... albo po prostu iść sobie pobiegać ;) :).

Graficzne przedstawienie uzyskiwanych rankingów w roku 2015
(cały rok - okres 12 miesięcy; 51 partii).

A co jeśli mi się tym razem (także) nie uda? Nic. Po prostu uznam, że niestety jestem zbyt leniwy i nie mam odpowiedniej motywacji ku temu, aby na pewien czas poświęcić się i zobaczyć na ile jestem w stanie nauczyć się sztuki na szachowej na nieco wyższym poziomie.

Dodam jeszcze, że w realu jak na razie nie czuję potrzeby grać klasycznych partii, więc uprzedzam, aby w komentarzach nie narzekać na to, że "lepiej było w ogóle zaprzestać grania w szachy". Przypominam, że to niestety ja podejmuje decyzje dotyczące tego co mam robić, a czego nie robić, więc jak komuś nie pasuje to może tego nie czytać i/lub nie komentować (w sposób pouczający i moralizatorski). Pozwalam na to - wszystkim tym, którym się to nie podoba! Tak samo jak na to, aby trzymać kciuki, że "a nóż się uda" [i co wtedy?] ;) :). LOL

PS. Ten wpis jest wyrazem stanowczego sprzeciwu wobec rozegrania (przez jednego ze znanych mi dobrze amatorów) w tym roku około setki partii... i "twórczej niemocy" wykręcenia rankingu 2000 (z poziomu posiadanej drugiej kategorii - a zrobionej już niemal 3 lata temu!).

Szok, niedowierzanie oraz po prostu ogromne trudności w zrozumieniu i zaakceptowaniu takiego fenomenu! Artur - please wake up before you get old - być może tym optymistycznym akcentem (i ostatnim wpisem w roku 2015 na blogu) może w końcu cię zniechęcę... albo dasz radę przełamać tę niemoc!

13 komentarzy:

  1. lepiej było w ogóle zaprzestać grania w szachy... (taki żarcik :P)

    A tak serio to witamy na pokładzie (dla trenujących) :D

    Banksy

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaprzestać można zawsze, więc jest na to czas :P. A sprawdzić kilka idei oraz zobaczyć jaki efekt może mieć trening na "starego człowieka, który morze"... to może być naprawdę ciekawe :).

    Kilka osób trzyma za mnie kciuki, więc chcę zobaczyć na ile mam w sobie jeszcze tej ikry albo motywacji ku temu, aby przebić "ostatni bastion". Z tego co wiem to na FICS niewiele osób (narodowości PL) pokonało na stałe barierę 2000 rankingu FICS typu standard. A znam co najmniej kilkanaście śmiałków, którzy pomimo kilkunastu lat grania w realu (i kilku na FICS) nie przebili NA STAŁE poziomu 1900-1950. I są to także gracze mający kategorię i/lub siłę szacowaną (albo zdobytą) na 1 kategorię.

    Welcome to the (chess) board of our ship - dear captain! ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Miałem nadzieję, że jeszcze zobaczę Cię grającego na FICSie (ile to już minęło?:) powodzenia i miłej gry!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratki Tomaszu. Ja też postanowiłem zrobić comeback :) Może jakiś wspólny trening :) ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratki Tomaszu. Ja też robię comeback :) Może wspólny trening ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zasugeruję w pierwszej kolejności opracowanie solidnego repertuaru debiutowego. Jest to zadanie trudne, ale przyniesie efekty przekładające się pozytywnie na wyniki. Czas potrzebny to około 2 miesięcy. Potem trzeba to jeszcze ograć - sprawdzić jak to działa w praktyce. Być może trzeba będzie następnie nanieść jakieś poprawki, dokonać pewnych zmian. Cały proces tworzenia, przyswajania i sprawdzania to zajęcie na cały rok.

    eszton

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za dobrą sugestię. Niestety nie mam nadmiaru czasu, więc nie będę w stanie zrealizować zadania typu "opracowanie solidnego repertuaru debiutowego". Jakiś zarys zrobię, ale na pewno nie solidny fundament dający możliwość trzymania się go na lata.

    PS. Zgadza się - debiut to u mnie najmniej poprawna i wytrzymała szachowa część całej budowli zwanej grą w szachy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. quote
    Moje dawne jak i obecne braki są dość szerokie, więc tym samym trudno oczekiwać chociażby przyzwoitej gry. Pokrótce je przypomnę. Były i nadal są nimi:

    1. Brak umiejętności w zakresie poprawnego rozgrywania debiutu.
    2. Brak zrozumienia istoty oraz umiejętności planowania.
    3. Brak odpowiedniego (wysokiego) poziomu taktycznego.
    4. Brak znajomości typowych planów gry.
    5. Brak umiejętności skutecznego ataku.
    6. Brak umiejętności realizowania przewagi.

    Ojej No to jest po prostu niemożliwe żeby Prof miał az tyle braków... no to Się aż w głowie nie mieści...

    mol

    OdpowiedzUsuń
  9. No niestety. NA WYŻSZYM poziomie niż 1200 czy 1400 "drobne" braki są coraz poważniejsze (znacznie bardziej widoczne).

    Warto dodać, że znam nieco pułapek, ale z debiutami jestem mocno w plecy. Planowanie dla mnie to czarna magia - chyba, że na poziomie zbyt ogólnym (albo bardzo prostym - jak plan matowania KQ vs K). Z taktyką niestety też jest niewesoło, bo tej na poziomie od 1700 w górę to zbyt mało przerobiłem :(. A typowe plany gry to wiem, że są w książkach - a nie u mnie w głowie :P. W przypadku atakowania to mój atak jest na poziomie 1300-1400. No i na koniec realizowanie przewagi wiąże się mocno z umiejętnością grania aktywnie oraz atakowania. Stąd tak wiele braków.

    PS. Mnie też początkowo nie chciało się to zmieścić w głowie ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Szok, niedowierzanie oraz po prostu ogromne trudności w zrozumieniu i zaakceptowaniu takiego fenomenu! Artur - please wake up before you get old - być może tym optymistycznym akcentem (i ostatnim wpisem w roku 2015 na blogu) może w końcu cię zniechęcę... albo dasz radę przełamać tę niemoc!"

    Ktoś powiedział mi kiedyś, że potrzebne jest ogranie i jeśli ktoś mający II kategorie chce uzyskać I kategorie nie trenując zbyt wiele musi rozegrać w ciągu roku około 100 partii klasycznych. Sprawdziłem to, rozegrałem 91 partii, zdobyłem normę cząstkową na I kategorie z 8 rund, dwa razy niedużo brakowało do kolejnej normy jednak to nie wystarczyło.

    Na początku 2015 miałem ranking 1507, w pewnym momencie (po turnieju w Warszawie) ranking spadł do 1479 (a mogło być jeszcze gorzej lecz ostatnie trzy partie w Warszawie szczęśliwie wygrałem - proste strzały w gorszych pozycjach). W krótkim czasie przebiłem się do rankingu 1571 bez przelicznika K=40, głównie za sprawą trzech udanych turniejów - Budapeszt U1600, MMM, Zabierzów - 5 rund. Niestety później wyszła psychologia (Rudnik). Zmiana podejścia dużo mi dało, tak jak kiedyś po słabym początku turnieju już praktycznie odpuszczałem, tak teraz zdarzało się, że po słabym początku wygrywałem kilka partii pod rząd uzyskując całkiem niezły wynik.

    Na początku roku trochę trenowałem i wreszcie udało się przekroczyć granicę elo 1600 (w chwili obecnej 1611). Niestety w chwili obecnej na trening nie mam czasu (sesja), a gdy miałem czas to najzwyczajniej nie chciało mi się. Moim zdaniem raczej nie zanosi się na to abym w najbliższym czasie jakoś znacznie podniósł poziom gry. Myślę, że teraz będę grał w okolicach tego elo 1600 (chciałbym podwyższyć ranking do 1700) a dopiero po studiach jeśli będzie mi się chciało i znajdę czas będzie szansa na podwyższenie poziomu gry.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie szachy przeszły na bardzo daleki plan (tzw. bardzo niski priorytet), więc już się nie łudzę, że cokolwiek zawojuję.

    Natomiast co do wyższego poziomu to jestem pewien, że konieczna jest analiza rozegranych partii i stałe eliminowanie najbardziej istotnych problemów (popełnianych błędów). Nikt nie mówi, że jest to łatwe, ale na pewno może być to istotny element, który sprawi, że osiągnięcie POZIOMU pierwszej kategorii będzie możliwe.

    PS. Mój obecny ranking na FICS (w tempie Standard) to magiczne 1993. Jedyne co może martwić to fakt, że brakuje i czasu, chęci i motywacji na to, aby grywać partie dłuższe (a nie blitze i bullety) i dodatkowo trenować nieco.
    PS.2. Co zrobić, aby dojść do 1700-1750 ELO? Zagrać w 2-3 turniejach i tracić w każdym z nich stale po 20-30 oczek :P Prawda, że proste? ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdybym wszedł na listę FIDE z rankingiem 1770 (mniej więcej taki mi wychodził po ubiegłorocznych turniejach w maju gdybym startował od zera) to wystarczyłoby zagrać 2-3 turnieje, a może nawet 1. Niestety żeby zdobyć 100pkt elo biorąc pod uwagę fakt, że nie każdy turniej wyjdzie jak wyjść powinien i jeszcze niższy przelicznik K=20 to jednak potrzebne są 2-3 lepsze turnieje lub dużo więcej turniejów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na pewno granie turniejów jest ważne. Jednak od pewnego poziomu bez analizy partii oraz eliminowania (najbardziej znaczących) błędów i STAŁEGO treningu - podwyższanie poziomu może być albo niemal zatrzymane albo bardzo utrudnione.

    Natomiast w przypadku solidnego treningu w okresie co najmniej pół roku - efekty mogą być zauważalne. Dlatego w moim rozumieniu - najpierw solidna praca nad szachami, a następnie zbieranie żniwa... czyli rozgrywanie partii na turniejach i uzyskiwanie dobrych (oczekiwanych) wyników - w tym także wzrostu punktów rankingowych (chociaż dla mnie najbardziej liczy się radość z gry oraz poczucie, że dziś gram lepiej niż wczoraj).

    OdpowiedzUsuń