środa, 15 sierpnia 2012

Jak w 1000 dni dojść do poziomu 2000 - czyli wyzwanie dla prawdziwych wojowników szachowych

Tym razem spróbuję pokrótce zapowiedzieć mój pomysł. Mianowicie chcę zrealizować serię wpisów (artykułów), które będą poświęcone najważniejszym wnioskom i radom jakie trzeba wziąć pod uwagę, gdy chcemy w ciągu 1000 dni dojść do poziomu 2000.

2000 to poziom 1 kategorii męskiej, to już początek naprawdę solidnej gry i koniec grania "for fun" (czyli dla zabicia czasu, rozrywki).

1000 dni to okres 3 lat, który odpowiednio przeznaczony na trening może sprawić, że twój ranking i poziom będzie miał na początku magiczną cyfrę 2.


Tak więc "dwa tysiące w ciągu tysiąca dni", czy to możliwe?

Jakie warunki trzeba spełnić, aby tego dokonać?

Czy taki cel zrealizować może każdy czy tylko wybrani szczęśliwcy?

Z jakiego poziomu trzeba wystartować do 2000? Z 1200, 1400, 1600 czy 1800?

Dlaczego potrzeba na to aż 1000 dni a nie 100 czy zaledwie 50?

Po czym poznać, że poziom 2000 został już osiągnięty?

Kto będzie w stanie powtórzyć tę podróż? Każdy, nikt czy jedynie niektórzy?

Jak się zapatrują na to inni szkoleniowcy - trenerzy, autorzy książek i poradników?

Gdzie i kiedy jest możliwe zrealizowanie tego celu?


Michael de la Maza kilka dobrych lat temu, po wygraniu turnieju (grupy do 2000) w Filadelfii w World Open, napisał dość sensacyjną książkę "400 punktów rankingowych w 400 dni". Natomiast ja zamierzam napisać krótki poradnik (jako seria artykułów), który pokaże "niezbędne warunki dla osiągnięcia poziomu 2000 w 1000 dni". Być może będzie to dla osób, które grają na wynik - dobra wskazówka ku temu, aby albo "zacisnąć zęby" albo po prostu "odpuścić".

Z pewnością najbardziej zaskakujące będzie to, że nie będzie to jedynie teoretyczny przewodnik, lecz spisane i wyjaśnione wszystkie wnioski na żywym przykładzie naukowca-zawodnika, który musiał na sobie sprawdzić wiele rzeczy, aby określić, które są niezbędne do osiągnięcia sukcesu zwanego dojściem do poziomu 2000.

Mam nadzieję, że będzie to stanowić inspirację i zachętę dla wszystkich śmiałków, aby sprawdzić na sobie, które z opisanych cech i elementów są (lub były) w waszym przypadku niezbędne - spośród tych, które zostaną przeze mnie wymienione - do tego, aby dojść do poziomu 2000. Warto podkreślić, że dla jednych taki poziom to pestka, lecz dla innych (zwłaszcza osób, które nie poświęcają dużo czasu na szachy) to już może być szczyt marzeń!

Jak to możliwe? Czy on blefuje? Kto taki dojdzie (albo doszedł?) do poziomu 2000? Czy to wyczyn na miarę supermana? Czy człowiek może latać? Czy tylko supermani potrafią czynić cuda? O tym już niebawem będziecie mogli się dowiedzieć.... a poniżej drobne cuda Dwighta Howarda z najlepszej na świecie ligii koszykówki - NBA. Tak naprawdę nie wiadomo czy to jeszcze człowiek czy już Superman!




Czy tylko Superman potrafi latać? A czy człowiek potrafi zamieniać się w Super-Humana?
Jak, gdzie i kiedy i dlaczego jest to możliwe? Nie wierzycie - zobaczcie wyżej!

8 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja w tym temacie czekam na swój przyjazd do Stalowej :) i wypicie za twoje 2100 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niebawem postaram się dać wstępny zarys mojego pomysłu. Będzie to dość duże wyzwanie dla mnie, ponieważ będzie wymagało wiele pracy i poświęceń. Niemniej traktuje to jako "opus magnum", więc liczę, że uda mi się to zrobić naprawdę z sercem (napisanie "z klasą" nie byłoby dokładnie w pełni tym co chciałbym).

    Najbardziej cenna dla mnie będzie w serii tych artykułów (wpisów) tak zwana "konstruktywna krytyka". Nie zależy mi tym razem ani na oklaskach ani na pochwałach ani tym bardziej współczuciu. Będę potrzebował dużo informacji zwrotnych oraz sugestii co i jak można (czy wręcz trzeba!) poprawić, ulepszyć, zmienić. Z mojej strony postaram się dać najbardziej realną oraz konkretną wersję jaką będę w stanie wypracować. I tu od razu wyjaśniam, że będę szedł nieco "po bandzie" - to będą moje poglądy, doświadczenia oraz pomysły (czy też sugestie) na bazie tego samego innych zawodników, autorów (książek i artykułów w dowolnej formie) oraz trenerów, którzy proponują swoje rozwiązania. I będę BEZWZGLĘDNY - jeśli uznam, że coś nie jest na tyle istotne albo prawdziwe na ile inni to opisują, to napiszę wprost. Jeśli zaś zobaczę, że dany autor pisze bzdury to albo zostanie to całkowicie pominięte, albo też nie zostanie na tej sugestii (poradzie) przysłowiowej suchej nitki.

    Przy okazji dodam, że jeśli dotrwam do ukończenia całości (wstępnie planuję ukończyć całą serię w drugiej połowie roku 2013), wówczas będzie można nieco pomyśleć o tym czy czasami całość tego co wyprodukuję nie nadaje się przypadkiem do zainteresowania dla potencjalnego wydawcy (marzę, aby całość mogła zostać wydana albo po polsku albo też po angielsku). Natomiast po tym wszystkim mój niesamowity profesor mol uroczyście w dawnej stolicy... nada mi najwyższy tytuł naukowy - profesora zwyczajnego. A wtedy... oj będziemy świętowali, oj będziemy! :).

    @Michal
    Jak tam będziesz często mnie odwiedzał, to chyba z tych 2100 stopnieje do 2000, bo w końcu ta ciecz (tudzież roztwór?!) trochę paruje. Kolega doktor powinien coś o tym wiedzieć - chyba, że na zajęciach z parowania gdzieś... wyparował?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem o co tobie chodzi... Jaki masz cel w szachach, ale wiem że od dość długiego czasu piszesz tego bloga. Jeżeli twoim celem w szachach jest podnoszenie poziomu, to tracisz czas na pisanie bloga i prowadzenia pseudo rozmyśleń.
    3 lata na I kategorie? O rok napewno za dużo...

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście masz rację kolego "Anonimowy" - 3 lata na 1 kategorię, to stanowczo za długo. Myślę, że możesz nam pokazać w jaki sposób należy to robić tak, aby nie tracić czasu ani energii na niepotrzebne sprawy. Wierz mi, że z pewnością nie tylko ja na tym skorzystam, ale i setki innych amatorów, którzy nie mają pojęcia, siły i determinacji (oraz charakteru i siły woli), by to osiągnąć.

    Ja szachami się bawię i przy okazji możliwie najpełniej cieszę się nimi: jeśli miałbym postawić dwie wartości - prowadzenie bloga (jako forma przemyśleń i dzielenia się tym co mi się podoba z innymi) oraz zdobycie 1 kategorii (nie ważne czy w rok czy 10 lat), to wybrałbym to pierwsze. Przede wszystkim interesuje mnie to, aby dzielić się swoimi przemyśleniami, testowaniem różnych pomysłów oraz sprawdzenie co działa a co nie działa.

    Jeśli masz własną książkę czy też stronę (ew. bloga) na której są wypisane wszytkie elementy, którymi trzeba się kierować, aby osiągnąć 1 kategorię, to proszę o podanie - z pewnością będą to cenne porady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, czasem zaglądałem na twojego bloga, chyba z nudów, jednak muszę przyznać że twoje „przemyślenia, teorie itd.”, nie są głupie i z teoretycznego punktu widzenia być może nawet wiesz jak zostać mistrzem szachowym. Cieszę się że wolisz opcję pisania bloga, widać że piszesz z pasją. Ważne jest to że bawisz się szachami i to cię cieszy.

      Mogę opisać sposób w jaki ja zdobyłem pierwszą kategorię, ale nie wiem czy warto się wysilać i opisywać sposoby dzięki którym to osiągnąłem. Powodem jest to że te „setki amatorów nie mają…siły i determinacji (oraz siły charakteru i woli), by to osiągnąć”. Odpowiedzcie sobie na pytanie po co wam potrzebna jest I kategoria? Po to by błyszczeć? Po to by grać lepiej?

      Boli was trening? Mnie kiedyś czasem bolało, dlatego że wychodziłem poza swoje kompetencje. Obecnie podczas treningu patrzę z przyjemnej strony na trening. Oznacza to że robie to dla samej czynności, bo trening szachowy po prostu mnie cieszy. Cieszy mnie to że coraz bardziej rozumiem aspekty tej gry i gram coraz lepiej i na tym się skupiam.

      Wybaczcie drodzy szachiści, uwielbiam was wszystkich ale nie zamierzam wam opisywać jak dojść do I kategorii. Dlaczego? Bo ogólnie rzecz biorąc, to nie jest ciężkie i takie wyjątkowe jak wam się wydaje. Po drugie wystarczy trenować następujące aspekty gry szachowe:
      a)Debiut – rozumieć go, znać warianty, struktury, uczyć się na bazie cały partii z elementami gry środkowej i końcowej. ( w Polsce książek debiutowych nie ma dobrych, jedyną dobrą którą bym polecił to „obrona królewsko indyjska” – Gufeld, to wzór książki której należy polecić.
      b)Strategia/Taktyka- jeżeli chodzi o taktykę to wiadomo – zadania szachowe. Strategii nauczycie się przez studiowanie debiutów i partii klasycznych.
      c)Studiowanie partii klasycznych i analiza własnych partii.
      d)Końcówki szachowe – bez komentarza
      e)Uczyć się polepszać następujące umiejętności: liczenie wariantów, ocena pozycji, planowanie
      f)gra praktyczna – konieczna przymusowo
      Codziennie trenować po 2h a w dni wolne od 5-6h i osiągnięcie znacznie więcej niż I kategoria, w zależności od poziomu jakiego posiadacie.
      A teraz przepraszam ale w grudniu muszę zrobić normę kandydacką, a tracę częściowo czas pisząc tu :-)
      Pozdrawiam wszystkich

      Usuń
  6. Dziękuje za wpis. Życzę sukcesu w osiągnięciu normy na KM! Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że niewiele osósb jest w stanie (cyt): "Codziennie trenować po 2h a w dni wolne od 5-6h". Oczywiście mam na myśli amatorów, którzy lubią zagrać w szachy w kurniku, przy piwku w knajpie lub u kolegi w domu czy też czasem pojechać na turniej sprawdzić się z innymi graczami.

    Myślę, że 1 kategoria (poziom 2000) nie jest jakoś magicznie wysoki, lecz na pewno dla tysięcy amatorów jest to poziom niemal "mistrzowski". Główny problem polega na tym, że niemal wszystkim osobom, które znam lub z którymi rozmawiałem... brakuje wytrwałości, zaparcia, charakteru, siły woli czy też innych cech, które sprawią, że w każdym tygodniu kolejnych kilku lat treningu, będzie zapisane: "zrobione".

    I pięknie napisałeś: "boli was trening". Dla niektórych trening szachowy to pojęcie niemal nieznane. Znam osobiście kilku graczy, którzy rocznie siedzą na kurniku (grając w szachy lub inne gry) około 900-1000 godzin, a ich realny trening to raptem 1% tej wartości.

    Kilka dobrych lat temu udało mi się wykonać około 250-300 godzin treningu w skali roku i był to mój niedościgniony rekord.

    Ja coraz bardziej dochodze do mega-odkrywczego wniosku, że realizacja celu (także szachowego) wymaga banalnej (!?) metody: codziennie zrobić to co trzeba, bez względu na to czy nam się chce czy nie. Oczywiście im bardziej się tym (procesem postępu) cieszymy i fascynujemy, tym większa szansa, że częściej będzie nam się chciało.

    W moim wypadku jestem absolutnie (!) przekonany, że rok solidnego treningu (mam na myśli około 1000-1200 godzin w skali roku) bez problemu dałby "wbicie" na poziom 2000. Jak tego dokonać (trenować szachy codziennie chociażby przez 1,5-2godziny) to już dla mnie kosmicznie trudne wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń