sobota, 10 marca 2012

Jeżeli oszukujesz siebie i ciągle szukasz usprawiedliwień swoich porażek, to wiedz, że coś się dzieje

Jeżeli oszukujesz siebie i szukasz usprawiedliwień swoich porażek, to wiedz, że coś się dzieje

Do szachów można podchodzić na wiele sposobów. Każdy może sam wybrać to jak będzie je traktował. Chciałbym w tym miejscu jednak podkreślić podejście POWAŻNE - w wymiarze rywalizacji oraz rozwoju (maksymalnego wykorzystywania) swoich możliwości.

1) Jeśli chcesz wygrywać, MUSISZ zdecydować się na podejście poważne: takie jakie stosują NAJLEPSI. Przy tym nieważne jest czy chodzi o poziom 1200, 1800, 2600 czy 3200. W takim podejściu liczą się najlepsze metody, narzędzia i ciągłe doskonalenie. Tu nie ma miejsce na samooszukiwanie siebie. Inaczej mówiąc: im dłużej oszukujesz siebie tym bardziej dotkliwa będzie porażka na wyższym poziomie. Nie trzeba wspominać, że proces rozwoju będzie znacząco zahamowany, prawda?

2) Im bardziej zaprzeczasz swoim słabościom, popełnianym błędom oraz wnioskom z przebiegu partii... tym bardziej ograniczasz swoje możliwości rozwoju. Jeśli często (stale) przegrywasz w końcówce, a unikasz poprawienia tej fazy gry, wówczas samodzielnie zgadzasz się na to, aby twoja gra (poziom) nie miał możliwości "rozwinięcia skrzydeł w pełni". Słowem: wybór należy do ciebie.

3) Jeśli stale popełniasz te same błędy, a oczekujesz innych rezultatów... wówczas jesteś głupcem. Prosta zasada logiki mówi o tym, że jeśli A+B=C to trudno, aby za następnym razem (oczywiście bez zmiany warunków zadania) A+B było równe F. Są dwie rzeczy, które są nieskończone: głupota ludzka oraz wszechświat. Einstein (autor tych słów) miał poważne wątpliwości JEDYNIE odnośnie wszechświata.

4) Przyznanie się PRZED SOBĄ do tego, że popełniasz stale (te same) błędy jest wyjątkowo trudne. Dlaczego? Otóż dzięki znajdywaniu "innych przyczyn" można łatwo, lekko i bez bólu oszukiwać siebie. Przecież to późna pora albo pełnia księżyca sprawiła, że przegrałem partię. A remisowa końcówka? Jasne, że nie zremisowałem, bo Janek czytał w pokoju obok książkę "Zbrodnia i kara". Można wymyślać sobie jeszcze TYSIĄCE albo miliony powodów... jednak skutek jest ten sam: ograniczamy sami siebie, chociaż na pewno usprawiedliwianie daje nam poczucie ULGI. Gdyby bowiem okazało się, że w szachach WYŁĄCZNIE ja jestem winien temu, że zagrałem tak jak zagrałem... to co wtedy? No właśnie: trzeba byłoby zmierzyć się z samym sobą, własnymi słabościami oraz tym czemu tak się dzieje. A to bywa bolesne, czasem nawet bardzo.

5) Ludzie stosują różne sztuczki (zwane mechanizmami obronnymi), którymi się samooszukują. Wyobraźnia ludzka nie zna granic, zaś mechanizmy samooszukiwania się bywają wyjątkowo skuteczne. Bardzo łatwo wychwycić graczy, którzy posługują się nimi niczym magiczną różdżką: zwykle poszukują przyczyny (winy) nie w sobie, lecz poza sobą. Szachy jednak są tak paskudną grą, że nie można (logicznie przynajmniej!) zwalać winy na otoczenie, gdyż tylko my sami mamy wpływ na partię - nie jest to sytuacja w której kolega z drużyny źle poda piłkę, więc nie będziemy w stanie nic z tym zrobić.

Zauważmy jak zachowują się PRAWDZIWI mistrzowie (osoby, które poszukują prawdy, a nie usprawiedliwień). Najlepsi na świecie przede wszystkim szukają przyczyny (winy) w sobie - za swoje porażki, niepowodzenia czy brak realizowania danych zadań (celów). Zauważcie jak Karpow czy Kasparow analizując partie przedstawiają lepsze rozwiązania najczęściej komentując: "nieudane zagranie", "zupełnie nie zauważyłem", "to była bardzo zła decyzja z mojej strony" - i nie patrzą na to czy są to ruchy przeciwnika czy też ich.


Dzisiejsza puenta? Jeśli zależy ci na długofalowym rozwoju (a nie chwilowym sukcesie, który jest tylko mirażem), musisz poważnie podejść do tego co robisz - bez względu czy dotyczy to szachów, życia czy nauki albo sportu. Im mniej będziesz siebie oszukiwał, tym większa szansa na to, abyś mógł "daleko zajść" - przynajmniej na tyle daleko na ile sam sobie nie zaczniesz SZKODZIĆ.

I teraz wiadomość, która może lekko szokować: odkrycie (a raczej zrozumienie!) tego zajęło mi (dzięki szachom) blisko 15 lat, ale gdyby nie kolejna porażką, którą miałem PRZYJEMNOŚĆ otrzymać... to na pewno proces samooszukiwania dalej bym systematycznie i wytrwale pielęgnował!

Mam nadzieję, że ten wpis wywoła w tobie nie tyle zadumę, ile złość, wściekłość, niedowierzanie czy też myśli w stylu: "(dobrze, że) mnie to (na pewno) nie dotyczy". Wiedz jednak, że wtedy (tzn. gdy pomyślisz, że to na pewno nie jest do ciebie lub o Tobie) coś się (niedobrego) dzieje - nawet jeśli nie chcesz się przed sobą przyznać do tego.

Każdy sam wybiera to czy chce (a jeśli tak to dlaczego i jak długo) oszukiwać się czy też woli iść trudniejszą drogą, ale taką, która jest pewna i znacznie bardziej korzystna.

Jedyne zdrowe i poważne podejście do szachów w aspekcie rozwoju i rywalizacji (jako maksymalne wykorzystywanie swoich możliwości), to podążanie drogą prawdy - nawet (a może przede wszystkim?!) jeśli jest ona niewygodna, wymagająca oraz ucząca pokory.



Jeśli sądzisz, że nigdy sam siebie nie oszukujesz albo jesteś przekonany, że ta przestroga na pewno ciebie nie dotyczy..., to wiedz, że na pewno coś się (niedobrego) dzieje. Diabeł czyha na ciebie z każdej strony!

Jeżeli oszukujesz siebie i szukasz usprawiedliwień swoich porażek, to wiedz, że coś się (niedobrego) dzieje. Nie ma znaczenia to czy chodzi o szachy, życie czy religię - to prawo działa na każdego!

Więcej na temat mechanizmów obronnych można przeczytać chociażby tutaj:
http://www.kolonaukowe.pl/mechanizmy-obronne-pomoc-czy-przeszkoda [Mechanizmy obronne pomoc czy przeszkoda? - Maria Szuster]


Warto się zastanowić nad tym czy w naszym przypadku:

- mechanizmy obronne nie prowadzą do przesadnych i sztywnych zachowań. Działanie mechanizmów obronnych może doprowadzić do wytworzenia się "zaklętego kręgu" obrony przed niektórymi popędami i pragnieniami. Obrona ta stwarza nowe problemy, przed którymi jednostka znów musi się bronić i uruchamiać nowe mechanizmy obronne. Trudno jest określić, kiedy działanie mechanizmów obronnych jest "normalne", a kiedy "nadmierne".

- mechanizmy obronne pomagają czy przeszkadzają rozwiązywać stojące przed nami zadania życiowe, czy pomagają czy utrudniają nam przystosowanie się do różnych sytuacji życiowych: pracy, nauki, małżeństwa, znoszenia niepowodzeń.

- wspomagają one wszechstronny rozwój osobowości, czy w tym określonym wypadku ten rozwój hamują. Na przykład: reakcje wypierania mogą spowodować, że całe obszary życia stają się dla jednostki niedostępne.

Im jest silniejsze ego, nasze myślenie o sobie, rozumienie siebie, tym mniejszy lęk
  i tym mniej patologiczne obrony stosujemy, które mniej zniekształcają rzeczywistość

1 komentarz:

  1. Jedyne zdrowe i poważne podejście do szachów w aspekcie rozwoju i rywalizacji (jako maksymalne wykorzystywanie swoich możliwości), to podążanie drogą prawdy - nawet (a może przede wszystkim?!) jeśli jest ona niewygodna, wymagająca oraz ucząca pokory.

    wydaje sie ze tak jest nie tylko w szachach....

    W matematyce nie ma drogi specjalnie dla królów.
    Euklides

    mol

    OdpowiedzUsuń