poniedziałek, 7 listopada 2011

Ustalenie planu wynika z oceny pozycji: jeśli poprawnie potrafisz ocenić pozycję, to wiesz w jakim kierunku należy zmierzać

Tym razem będzie o planie... jeszcze nieco głębiej.

Ostatnio pisałem o tym czym jest plan i jak odróżnić (rozpoznać) dobry plan od słabego. Teraz krótko będę wnikał w poszczególne punkty o których wcześniej mówiłem. W punkcie pierwszym mówiłem, że dobry plan to taki, który uwzględnia właściwości pozycji (czyli zarówno elementy jak też prawidłową ocenę).

Jeśli potrafimy odpowiednio ocenić pozycję, wówczas wybór plan nie powinien stanowić większych trudności. 
Tak więc jeśli poprawnie potrafisz ocenić pozycję, wtedy wiesz w jakim kierunku należy zmierzać. Z kolei to sprawi, że będziesz potrafił bez większych problemów zaplanować grę i realizować swoje cele.
Tu oczywiście kłania się dużo szerszy temat związany z elementami oraz samą oceną oceny pozycji….Przykładowo jeśli przeciwnik ma słabe izolowane piony, wówczas twój plan jest jasny – sprawić, aby można było wykorzystać tę słabość. Można tego dokonać na kilka sposobów – albo przejść do końcówki bądź też od razu ustawić się w kierunku zbierania pionków. A z czego to wynika? No właśnie. Ustalenie planu wynika ze specyfiki pozycji – zrozumienia pojęcia słabość, siła jak też rekompensata. A czego to dokładnie dotyczy? Otóż zarówno punktów (pól) jak też figur (oczywiście także pionów). Jeśli więc wiemy na czym polegają silne i słabe strony naszej pozycji, wówczas wystarczy skupić się na tym, aby nadal wzmacniać i poprawiać to co przed nami. Przykładowo jeśli mam stratę piona, to chcę mieć rekompensatę (coś w zamian) – chociażby w postaci lepiej ustawionych figur czy też opanowanej wolnej linii. Idąc dalej: jeśli mam lepszą pozycję (np. piona więcej lub jakość), wówczas moim zadaniem jest nie tylko wzmacnianie pozycji (bo o tym zawsze trzeba myśleć), lecz przede wszystkim gaszenie i hamowanie realnych możliwości (planów) przeciwnika! Dużym błędem graczy poczatkujących (ale także i średnich) jest to, że po zdobyciu przewagi (zwykle materialnej) koncentrują się na tym co chcą dalej zrobić BEZ uwzględnienia możliwości przeciwnika. Natomiast w przypadku poniesienia straty bardzo trudno jest się szybko i realnie odnieść do pozycji i ułożyć plan obronny wraz z zarysem kontry! Coż można powiedzieć: to kwestia nie tylko doświadczenia, lecz także zrozumienia szachów i podejścia. Jeśli mając gorszą pozycję nie zaakceptujemy tego faktu, wówczas atakując jeszcze bardziej pogorszymy swoje położenie (w bardziej drastycznym wypadku – poniesienie jeszcze większe straty materialne, których potem nie będzie można zredukować do „ucieczki w strefę remisową”). Z kolei jeśli uzyskamy przewagę, a nie będziemy grali aktywnie (atakowali), to narażamy się na to, że szybko ta przewaga się ulotni.

Zastanówmy się w jaki sposób (z jakich powodów) powstają słabe, złe i błędne (obiektywnie mało realne do realizacji) plany gry? Czy czasami nie wynika to z popełniania błędów w ocenie pozycji? Według mnie jest tak znacznie częściej niż się podejrzewa. Osobiście tysiące razy się na tym łapałem (bardziej na przecenianiu mojej pozycji w stosunku do tego jakie były realne/prawdziwe możliwości i ocena).

Uważam, że można wyróżnić co najmniej kilka rodzajów błędów. Natomiast dzięki nim (tzn. z faktu ich popełniania) wynikają NIEREALNE (słabe) plany na dalszą grę. Jakie to błędy?

Przede wszystkim błędy w ocenianiu polegają na tym, że:
1) gracz ma obiektywnie pozycję lepszą, lecz ocenia jako gorszą
2) gracz ma obiektywnie pozycję gorszą, lecz ocenia jako lepszą
3) gracz ma obiektywnie pozycję równą, lecz ocenia jako gorszą
4) gracz ma obiektywnie pozycję równą, lecz ocenia jako lepszą

Poniżej odniosę się do wyżej wymienionych punktów i krótko je omówię (niebawem będę podawał bardziej skomplikowane przykłady).

Sytuacja 1: gracz ma obiektywnie pozycję lepszą, lecz ocenia jako gorszą.

Wystarczy powiedzieć, że tego typu błędy nie są zbyt częste, bowiem wymagają wyższego poziomu gry (oczywiście pomijam błędy w ocenie materialnej). Zwykle uwadze gracza umykają istotne elementy (możliwości), które zawiera pozycja: wolny piony, połączone zaawansowane piony, silne centrum, rozbita osłona króla, zajęcie linii, ściśnięta pozycja przeciwnika, odcięta figura, opanowane słabe pola, dobrze ustawione figury i świetna koordynacja między nimi (czyli możliwość ich połączenia w ataku na dany punkt lub sektor szachownicy).

W zależności od wielkości różnicy między oceną realną (obiektywną) a subiektywną – tak szybko i mocno mogą ulegać wahaniom wartości na skali oceny pozycji. Przykładowo gracz ocenia pozycję jako -2, a w rzeczywistości jest tylko +0,8. Jeśli nie odkryje i nie wykorzysta (doceni) tego, jakie możliwości ma w sobie pozycja, wówczas może dojść do tego, że po kolejnych 4-8 ruchach z obiektywnej oceny +0,8 nastąpi zmiana na -2. Wtedy zaś ratowanie pozycji będzie już bardzo trudne albo nawet niemożliwe (zwykle towarzyszy temu koncentracja gróźb trudnych do odparcia jak też zmniejszenie możliwości kontry).


Sytuacja 2: gracz ma obiektywnie pozycję gorszą, lecz ocenia jako lepszą.

Tutaj mamy odwrócenie poprzedniej sytuacji. Bardzo wiele słabszych i średnich graczy wpada w tego typu pułapkę z czysto psychologicznych i ludzkich powodów: pycha, brak krytycznego myślenia i oceny, lenistwo, nie branie pod uwagę możliwości przeciwnika, itd.

W tego typu pozycji zawodnik wierzy, że jego pozycja jest „dużo lepsza”, bo… (zwykle wystarczy takiemu graczowi przewaga materialna, by nie musiał reszty oceniać i brać pod uwagę przy końcowym bilansie pozycji). Dalej następuje proces uwielbienia swojej pozycji, więc „w lepszej pozycji mam prowadzić atak” (zgodnie z prawami Steinitza). No i po kilku lub kilkunastu ruchach, gracz „nagle odkrywa”, że z lepszej pozycji „bez powodu zrobiła się dużo gorsza”. Następnie zastanawia się JAK to jest (było) możliwe, aby „prawa Steinitza mogły ulec załamaniu”?! Bardzo często także bywa tak, że zawodnik sądząc, że ma dużo lepszą pozycję nie bierze pod uwagę istotnych czynników pozycyjnych, które wyżej omawiałem. Mając (lekką) figurę więcej nie przejmuje się tym, że dwa zaawansowane piony są już na 6 linii czy też jest pewien, że ta rozbita własnego osłona króla jest mało istotna w porównaniu do zysku figury. Przykładów są dziesiątki – sami zapewne w swoich i cudzych partiach oraz analizach będziecie mogli to zobaczyć (zwłaszcza jeśli autor stara się być maksymalnie obiektywny w ocenie).

Przykładowo gracz ocenia pozycję jako +2, a w rzeczywistości jest aż -0,8. Jeśli nie odkryje i nie wykorzysta (doceni) tego, jakie możliwości ma w sobie pozycja, wówczas może dojść do tego, że po kolejnych 5-10 ruchach z obiektywnej oceny -0,8 nastąpi zmiana na -2. Wtedy zaś ratowanie pozycji będzie już bardzo trudne (zwykle towarzyszy temu koncentracja gróźb trudnych do odparcia jak też zmniejszenie możliwości kontry). Słowem: po pewnych czasie gracz stwierdzi, że „coś źle poszło”, bo nagle „znikła cała przewaga” i pozycja jest już bardzo ciężka. W rzeczywistości złudzeniem była lepsza pozycja, więc grając „pod prąd” (tzn. niezgodnie z prawami Steinitza) potwierdza po raz kolejny złote zasady ustalone przez pierwszego mistrza świata.


Sytuacja 3: gracz ma obiektywnie pozycję równą, lecz ocenia jako gorszą.
Sytuacja 4: gracz ma obiektywnie pozycję równą, lecz ocenia jako lepszą.


Tego typu sytuacje – obiektywnie równe pozycje, które gracz ocenia jako (nieco) lepsze lub (nieco) gorsze mogą wynikać z braku wiedzy lub niezbyt dobrej syntezy wszystkich elementów oceny pozycji. Jak to możliwe? Bardzo prosto: wyobraźmy sobie taką pozycję:
Białe: K+W+G, Czarne: K+W. Bardzo często tego typu pozycje są „czysto remisowe”. I nie ma tutaj znaczenia to, że przewagę materialną mają białe – ważne jest rozpoznanie tego, że pozycja przy poprawnej grze jest remisowa (w wyjątkowych wypadkach przegrana). Czyżby zbyt drastyczny przykład, gdyż przewaga materialna jest zbyt duża? (+3). Proszę bardzo: przykład pozycji w której białe mają 2 piony na 1 na tym samym skrzydle: zwykle są to pozycje, które kończą się remisem. A jeśli jeszcze jest to zbyt duża przewaga, to wyobraźmy sobie sytuację, w której jedna strony ma 3 piony, natomiast druga posiada gońca. Pojawia się teraz pytanie: to skąd mam wiedzieć czy goniec będzie silniejszy niż 3 piony (mowa o końcówce). Odpowiem dość figlarnie: z teorii szachowej – czyli trywialnie mówiąc: z książek, które omawiają te zagadnienia (a obecnie jest ich co najmniej kilkadziesiąt: w tym kilkanaście naprawdę wysokiej klasy i łatwo dostępnych!).

W zależności od siły rozrzutu oceny zawodnika między realną a subiektywną oceną można powiedzieć, że:
a) jeśli różnica w ocenie jest bardzo niewielka – wówczas zawodnik jest dość silny i tego typu nieznaczna różnica nie powinna mieć większego wpływu na grę i wynik – o ile nie obierze on planu, który zmieni ocenę pozycji. Mam na myśli sytuacje w której zawodnik nie wychodzi poza „strefę remisu” – bez względu na to jaka będzie „goła” ocena materialna. Drastycznym przykładem niechaj będzie K+G+p (bandowy), gdzie strona słabsza wie co ma zrobić, aby lekko wycisnąć remis. Zachęcam do uważnego przestudiowania materiału, który został niedawno opublikowany w formie PDF: [czwartek, 27 października 2011: Wybierz sobie najbardziej oczywiste zakończenie - czyli o strefie remisowej słów kilka...]
b) jeśli różnica w ocenie jest duża – wówczas różnica powinna mieć istotny wpływu na grę i wynik. Najczęściej zawodnik jest na tyle słaby, że nie dostrzega istotnych elementów, które sprawiają, że pozycja jest remisowa. Czasami może to być „ślepota” polegająca na tym, że nie zobaczy on możliwości wymuszenia wiecznego szacha, wiecznego powtórzenia (np. stałego prześladowania figury) albo też przeceni swoją pozycję i nie doceni zaawansowanych pionów, możliwości ustawienia twierdzy, przejścia do remisowego zakończenia, w którym duża przewaga materialna nie daje wygranej, itp. Dość łatwo jest poznać takiego zawodnika, bo często w komentarzach powinno pojawiać się magiczne słowo „udało mu się uciec spod noża”, „miałem pozycję łatwo wygraną, ale coś niedokładnie zagrałem, dlatego remis”, „jakimś fuksem wybronił się z pozycji, która na pewno była przegrana”, itp. Nie muszę dodawać, że wiele setek razy to słyszałem także pod swoim adresem – nawet wtedy, gdy pokazywałem przeciwnikowi (i kibicom), że pozycja była remisowa. Oczywiście także silniejszym zawodnikom zdarzają się "ślepe oceny" - zwłaszcza jeśli są zmęczeni czy też bez odpowiednio wysokiej formy.


Podsumowując: każde błędy w ocenie pozycji będą wpływały na dalszy plan gry (a także na wynik). A na ile istotny będzie taki wpływ? Odpowiedź jest prosta: im większa różnica między oceną realną a oceną subiektywną oraz „zamianą ocen” – tym większy (negatywny) wpływ na dalszą grę (a także oczywiście plan i końcowy wynik rozgrywki).

Przykładowo jeśli nie zmieniamy znaku oceny pozycji: czyli z obiektywnej oceny pozycji dużo lepszej (+4) robimy tylko nieco lepszą (+2), wówczas nie powinno to mieć większego wpływu na grę i dalszy wynik. Czemu? Ponieważ zawodnik ma lepszą pozycję, w której zgodnie z prawami Steinitza – ma atakować. A jeśli będzie to robił wystarczająco przyzwoicie, wówczas powinien być w stanie zakończyć partię na swoją korzyść: błąd (różnica) w ocenie pozycji wpłynie co najwyżej na to, że przeciwnik będzie się nieco dłużej bronił zanim dostanie mata.

To samo dotyczy pozycji po przeciwnej stronie: jeśli oceniamy, że posiadamy pozycję na poziomie bardzo masakryczna (-4), a obiektywnie jest „tylko” bardzo ciężko (-2), wówczas efekt będzie taki sam. Mianowicie: wiedząc, że zgodnie z prawami Steinitza – mamy w gorszej pozycji obowiązek znakomicie i dokładnie się bronić (gdyż przeciwnik ma dużo lepszą pozycję), wówczas są duże szanse na to, że stając na głowie „wyciągniemy na remis” (a więc zrealizujemy swój plan). Pamiętajmy o tym, że im dłużej stawiamy solidny opór i utrudniamy przeciwnikowi realizację przewagi… tym większa szansa, że w końcu znajdziemy tę jedyną szansę, aby „urwać połóweczkę” (remis).

Natomiast przy „zamianie ocen” (znaku pozycji) wpływ będzie dużo bardziej istotny (krytyczny). Mianowicie oceniając subiektywnie pozycję na +2, gdy w rzeczywistości jest już -2 (albo odwrotnie) będziemy zmierzali w kierunku przepaści (będziemy atakować zamiast się bronić – i na odwrót). Nie trzeba chyba dodawać, że jest to droga donikąd i konieczna jest „korekta nieprawidłowej oceny pozycji”. Słowem: aby nauczyć się bardzo dobrze oceniać pozycje, trzeba znaleźć przyczynę dla której nasza ocena pozycji zbyt mocno odbiega od tego co jest tak naprawdę. Zauważmy, że w podanym przykładzie różnica (bezwzględna) kształtuje się na poziomie aż 4,0 (zmiana znaku z minusa na plus!), zaś w wyżej przytaczanych przykładach wynosi „jedynie” 2,8 (nie ma zmiany znaku na przeciwny!). I nie chodzi jedynie różnicę stopnia (wartości), lecz „różnicę znaku” – co jest dużo bardziej istotne.

Dla osób, które mają trudności z wyobrażeniem (i głębszym zrozumieniem) analizy i wniosków wyżej przedstawionych przykładów… proponuję taki drobny matematyczny przykład (jako wyjaśnienie):
1. Osoba X (na podstawie własnych rachunków) obliczyła, że 2+2= -3,99
2. Osoba Y (na podstawie własnych rachunków) obliczyła, że 2+2= 4,22
3. Obiektywna ocena działania (przeprowadzona przez idealny program) wykazała, że 2+2=4,00

Pytanie, która osoba była bliżej poprawnego (obiektywnego) wyniku? Ta, która uzyskała wartość -3,99 czy też 4,22? Widać o co chodzi? Będąc nieco bardziej wnikliwym można się przyczepić i powiedzieć: „przecież różnica bezwzględna {pomiędzy wartościami osób X oraz Y} wynosi jedynie 0,23”, więc jest to prawie nieistotne, prawda?
Można także zadać pytanie: czemu osoba Y została wyżej oceniona, skoro była „bardziej oddalona” od (obiektywnie najlepszego) wyniku aniżeli osoba X?

Mam nadzieję, że ten przykład (drobna analiza związana z wnikaniem w sedno planowania i oceny pozycji) może dać sporo do (prze)myślenia: zwłaszcza osobom, które lubują się w naukowym (logicznym, syntetycznym, analitycznym) podejściu do problemów. Z chęcią czekam na wasze komentarze: na pewno matematycy i pasjonaci myślenia (także logicznego) będą chcieli się podzielić swoimi wrażeniami. Od razu mówię, że ja jestem przede wszystkim humanistą, więc proszę mi wybaczyć brak spójności, logiki czy też wynikowości wywodów i przedstawianych tez, argumentów jak i analiz.

PS. Właśnie dziś (myślę, że około 8-9 rano) blog zostanie odsłonięty (wyświetlony) po raz 15.000! To na pewno drobny sukces, biorąc jeszcze pod uwagę fakt, iż w całym miesiącu październiku 2010 – liczba ta wynosiła 15, a obecnie miesięcznie wartość wyświetleń strony bloga waha się w granicach od 700 do 1000 wyświetleń miesięcznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz