poniedziałek, 7 sierpnia 2017

W 1000 dni do poziomu 2000: część 26 - poziom i zrozumienie to nie tylko wysoki ranking

W ciągu ostatnich kilku dobrych lat rozmyślałem i czytywałem rożne artykuły (na blogach, forach szachowych i w książkach) na temat postępu oraz rankingu. Pomimo tego, iż proces ten trwa już dość długo to jednak nadal mam problem ze zrozumieniem jego istoty. Mianowicie stale nurtują mnie takie oto pytania:

1. Dlaczego ludzie zachwycają się wysokim rankingiem?
2. Czy wysoki ranking odpowiada wysokiej sile gry?
3. Czy niski ranking odpowiada słabej sile gry?
4. Jak mierzyć wiedzę szachową?
5. Jak mierzyć szachowe umiejętności?
6. Czy można mieć wysoki ranking i niskie umiejętności?
7. Czy można mieć niski ranking i wysokie umiejętności?
8. Czy ranking idealnie odzwierciedla poziom gry?
9. Co powoduje, że każdy chce mieć wysoki ranking?
10. Jak to możliwe, że zawodnik solidnie gra a ma niski ranking?

Oczywiście pytań było i nadal jest znacznie więcej. Te jednak są najbardziej jaskrawym przykładem tego co w ostatnich kilku latach zajmowało mój szachowy umysł. I teraz będę chciał pokrótce rozprawić się z tymi pytaniami, bo podejrzewam, że jest setki (o ile nie tysiące) amatorów, którzy również zadają sobie takie pytania... a znalezione odpowiedzi albo są dla nich niezadowalające albo po prostu nierozwojowe.

Ludzie często zachwycają się wysokim rankingiem, ponieważ automatycznie (bezkrytycznie!) wiążą ze sobą następujące dwa elementy (relacje), którymi oczywiście są: wysoki ranking = wysoka siła gry. I co najciekawsze często ten schemat ułatwia życie i okazuje się dość dobrym przybliżeniem! Niemniej bywa również i tak, że nie wszystko złoto co się świeci.

Najczęściej wysoki ranking odpowiada wysokiej sile gry jeśli są zachowane niezbędne warunki. Są nimi przede wszystkim: odpowiednio duża ilość rozegranych partii przeciwko silnym zawodnikom (co najmniej 100, a idealnie to 500), tempo partii przynajmniej 30 minut na zawodnika (idealnie z dodawanym czasem), różnorodni przeciwnicy oraz rozgrywanie partii dając z siebie wszystko na co stać danego zawodnika. W skrócie wyjaśnię czemu służą wymienione elementy.

Jeśli widzimy wysoki ranking zawodnika, który rozegrał 10 czy 20 partii to oznacza to, że musimy dać mu czas się jeszcze wykazać. Tak samo jak przeczytamy wstęp do 300-stronicowej książki trudno nam ocenić na ile jest ona dobra, ciekawa, przydatna i odpowiadająca rzeczywistości oraz naszym oczekiwaniom i potrzebom, prawda? Stąd właśnie konieczność rozegrania co najmniej 100 partii. Jest to bowiem minimalny próg, który gwarantuje nam to, że zawodnik zdążył pokazać swoje umiejętności na dystansie, który możemy uznać za istotny. Nikt bowiem nie będzie oceniał zawodnika, który biegnie na dystansie 10 kilometrów po tym jak przebiegnie pierwsze 100 metrów, zgadza się?

Tempo partii to fachowe określenie tego ile czasu ma każdy zawodnik na tworzenie i rozwiązywanie problemów na szachowej planszy. Nie można brać na poważnie partii w których jest przewidziane na jej rozegranie poniżej 30 minut z uwagi na to, że w praktyce będzie to oznaczać, że zawodnik musiał wiele razy podawać jedynie przybliżone rozwiązania. To mniej więcej tak jakbyśmy na maturze z matematyki na 40 zadań (w tym 10 otwartych) dali zaledwie 1 godzinę. Owszem, większość maturzystów, którzy przygotowali się do egzaminu będzie w stanie go zaliczyć na 50% lub więcej, ale zrobienie wyniku 90% lub wyższego graniczy z cudem. Dlaczego? Otóż na zadania zamknięte będzie trzeba przeznaczyć co najmniej 30 minut (zakładam bardzo szybkie tempo w którym poświęcamy jedną minutę na każde z nich), więc na pozostałe 10 otwartych zostaje nam magiczne pół godziny. Zwykle jedno zadanie otwarte zajmuje 8-10 minut, więc możemy rozwiązać tego typu zadań zaledwie 3 lub 4. Na ostatnie 6 zadań zabraknie nam po prostu czasu, nawet jeśli zakładamy, że nasze umiejętności są na dobrym lub bardzo dobrym poziomie.

Różnorodni przeciwnicy są gwarancją tego, że zawodnik, aby mieć wysoki ranking... musi potrafić naprawdę dużo. Dlaczego? Otóż daje nam to okazję ku temu, aby sprawdzić szeroki zakres wiedzy i umiejętności badanego szachisty, gdyż wielu różnych zawodników po prostu stwarza różne problemy na szachownicy. Jeden będzie grał agresywnie od samego początku, kolejny będzie zapierał pozycje ile tylko się da, zaś jeszcze kolejny będzie grał stabilnie i wyczekiwał na możliwość kontrataku. Będą zawodnicy, którzy grają różne warianty debiutowe, nie boją się poświęcić materiał za inicjatywę, znający dobrze końcówki, potrafiący poświęcać materiał, aby zamatować króla czy też tacy, którzy w trudnych sytuacjach będą bez problemu znajdowali drogę do remisu. I w ten oto sposób nasz zawodnik będzie musiał zmierzyć się z wieloma różnorodnymi wyzwaniami i jeśli ze wszystkimi sobie świetnie poradzi, to będzie to znaczyć, że naprawdę dużo potrafi.

Ostatni element na który musimy zwrócić uwagę to rozgrywanie partii na pełnych obrotach. Jeśli zawodnik biegnie na dystansie 100 metrów, ale nie daje z siebie wszystko to wiemy jedynie tyle, że na pewno jest w stanie przebiec szybciej niż uzyskany wynik (np. czas 12 sekund). Nie wiemy jednak o ile szybciej jest w stanie przebiec dany dystans. Weźmy inny przykład. Załóżmy, że mamy sportowy samochód, ale nie możemy patrzeć na licznik wskazujący szybkość (prędkość). Co z tego, że widzimy, iż wyprzedza samochody jadące 60km/h jak nie wiemy czy dałby radę wyprzedzić motor uciekający 200km/h? Mam nadzieję, że teraz jest już jasne skąd konieczność tego, aby zawodnik pokazał absolutnie wszystko na co go stać.

Podsumujmy: losowo testowany zawodnik rozegrał 100 partii lub więcej, grał wszystkie z nich tempem 30 minut lub wolniejszym (czyli zarówno on jak i jego przeciwnik mieli więcej dostępnego czasu), poziom jego przeciwników wahał się w granicach 1900-2000 i byli to różnorodni zawodnicy... i obowiązkowo nasz zawodnik rozegrał wszystkie partie tak jakby w każdej z nich walczył o życie. Czy tak uzyskany (określony) ranking odpowiada jego realnej sile gry? Moim zdaniem tak! Oczywiście nie jest to absolutny dowód na to, że dany zawodnik nie potrafi jeszcze więcej, ale moim zdaniem na pewno są zachowane absolutnie niezbędne warunki ku temu, aby stwierdzić, że ranking zawodnika nie jest przypadkowy lub też zupełnie nie odpowiada jego możliwościom.

No dobrze to teoria i wszystko ładnie pięknie, ale co z praktyką? Czy te akademickie rozważania można jakoś przenieść na praktykę i pokazać na konkretnym przykładzie? Okazuje się, że tak! Zerknijmy zatem na krótką analizę trzech zawodników. Od razu dodam, że każdy z nich jest mi znany i od pewnego czasu przyglądam się im uważnie.


Zawodnik nr 1: Kevin (Introspection)

Widać wyraźnie, że w tym roku ma problemy ze stabilnością gry, więc czerwona linia trendu przez pierwsze półrocze dobrze się trzymała, ale w ostatnich 2 miesiącach nastąpił wyraźny spadek. Widać, że w maju tego roku udało mu się wycisnąć linię trendu do poziomu 1735, co jest naprawdę solidnym wynikiem.


Zawodnik nr 2: Vitali (ascoliloko)

Jeden z najładniejszych przykładów stabilnego zawodnika, który jeszcze nie pokazał pełni swoich możliwości, ale z przebiegu linii trendu wyraźnie widać, że stale pnie się w górę. Na początku roku nieco poniżej 1800, a pod jego koniec z pewnością dotrze (i być może nieznacznie przekroczy) do magicznego 1900.


Zawodnik nr 3: Tomasz (NokiaTwenty)

W tym przypadku widzimy zawodnika, który trochę podkręcił swój ranking, ale przez ostatnie pół roku niezbyt wiele popracował nad szachami, więc jego linia trendu uległa wysyceniu. Oznacza to, że dopóki nie zacznie na nowo trenować i stale poprawiać swoje słabe strony, tak długo marzenia o przeniesieniu linii trendu ponad poziom 2100 pozostaną jedynie w sferze niespełnionych oczekiwań.


Przyjrzyjmy się teraz istotnym elementom, których nie widać na żadnym wykresie. Nie można ich także zgadnąć, więc konieczne są tak zwane twarde dane. Oto i one:

Kolejno są nimi: ilość rozegranych partii (tylko partie standard), obecny ranking, średni ranking przeciwników (białym i czarnym kolorem) i procent zwycięstw (średnia dla partii granych obydwoma kolorami)

Zawodnik nr 1: Kevin (Introspection) - 421 partii, 1697, 1796/1757, 42.9%
Zawodnik nr 2: Vitali (ascoliloko)   - 64 partie, 1903, 1918/1902, 53.1%
Zawodnik nr 3: Tomasz (NokiaTwenty)  - 205 partii, 2043, 1819/1817, 76.1%

Teraz krótkie wyjaśnienie tego co oznaczają te konkretne wartości i jakie mają odniesienie do tego o czym była mowa w artykule.

Kevin gra z zawodnikami o średnim rankingu prawie 1800 i uzyskuje z nimi 43% zwycięstw. Jego linia trendu waha się w przedziale 1690-1720, więc można powiedzieć, że na obecnym etapie jest bliska wysycenia. Przebicie linii trendu do poziomu 1800 będzie wymagało nieco większej stabilności gry oraz poprawienia gry końcowej.

Vitali gra z zawodnikami o średnim rankingu nieco ponad 1900 i uzyskuje z nimi 53% zwycięstw. Zanim dojdzie do pierwszego wysycenia linia trendu musi osiągnąć poziom 1900. Dopiero wówczas będziemy wiedzieli na ile jeszcze drzemie w nim siła i moc, która sprawia, że z zawodnikami na desce krwawo się rozprawia ;).

Tomasz gra z zawodnikami o średnim rankingu nieco ponad 1800 i uzyskuje z nimi 76% zwycięstw. Jego obecny ranking jest w zasadzie idealnym odzwierciedleniem pełnego wysycenia. Inaczej mówiąc wygrywa zbyt dużo partii ze zbyt słabymi (rankingowo) przeciwnikami. Dopóki nie weźmie się za bary z dużo silniejszymi zawodnikami (2000-2100), tak długo jego ranking nie przebije na stałe 2100. Wymaga to oczywiście solidnej gry, ale także nadrobienia braków w elementach, które są słabym ogniwem... a to kwestia treningu, ogrania i analiz. I to wymaga co najmniej kilku setek godzin pracy Tak! Tylko tyle... i zarazem aż tyle.


No i myślę, że na koniec wypadałoby wrzucić jakąś niespodziankę, tak aby już nic (poza własnymi przemyśleniami) do szczęścia nie było potrzebne, prawda? Sprawdźmy zatem jak wygląda statystka najsilniejszego rankingowo gracza przeciwko dwóm pozostałym.

Tomasz przeciwko: Kevin (Introspection) - 122 partie, uzyskane 114.5 pkt (wynik 93.9%)
Tomasz przeciwko: Vitali (ascoliloko) - 6 partii, uzyskane 4 pkt (wynik 66.7%)

No i kolejny raz przekonujemy się o istotnym elemencie: siła gry jest związana ze zrozumieniem gry, a ranking tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Przeciwko Kevinowi radzę sobie znakomicie (94% na dystansie ponad 100 partii!) chociaż od ostatnich kilku miesięcy zauważyłem, że coraz częściej wyrywa mi remis. Natomiast przeciwko Vitalijowi jest coraz trudniej. Odkąd przekroczył ranking 1900 (stało się to 5 miesięcy temu)... nie udało mi się z nim jeszcze wygrać partii klasycznej. Dodam jeszcze, że grywałem z nim partie szybkie i również miałem poważne problemy z wygrywaniem. Zatem to nie jest przypadek, że ten zawodnik pnie się w górę.

Można zatem powiedzieć, że ranking Vitalija jest niedoszacowany (nie uległ wysyceniu) a mój ranking jest trochę nadmiernie podkręcony (uległ praktycznie pełnemu wysyceniu). Z kolei ranking Kevina jest na tyle niestabilny, że na razie musi popracować nad tym, aby jego linia trendu wróciła na poziom 1700, a potem stopniowo przepychać ją do 1800. Nie oznacza to, że będzie to łatwe, lekkie i przyjemne zadanie, ale jednak jest to możliwe.

Na zakończenie dodam, że niebawem odpowiem na pytania o to jak mierzyć wiedzę szachową a jak szachowe umiejętności. Jestem przekonany, że uważne i krytyczne przeczytanie ze zrozumieniem tego artykułu pozwolić znaleźć odpowiedzi na resztę pytań (przede wszystkim tych wymienionych na początku). Warto również samodzielnie poszukiwać innych źródeł w których tkwi ogrom szachowej wiedzy jak też odpowiedzi na wiele ciekawych, trudnych czy też nietypowych zagadnień.

5 komentarzy:

  1. A ja zauważyłem dwie rzeczy. Po pierwsze jak gram z silniejszymi zawodnikami to później łatwiej mi się gra z tymi słabszymi (tak jakby gra z silniejszymi czegoś mniej nauczyła np. "twardej gry"). Druga rzecz - jeśli sobie nabije ranking to większość osób z niższym rankingiem gra tak jakby bardziej asekuracyjnie i łatwiej ich pokonać (trudniej przegrać). Dotyczy to zarówno partii na żywo jak i w internecie.

    @Rutra

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się Arturze. Jeśli gra się z silniejszymi zawodnikami, wówczas często można się od nich nauczyć "ciekawych sztuczek". Po jakimś czasie zaczyna się "magia", bo ci słabsi grają "znacznie słabiej niż dawniej".

    Drugi argument jest także prawdziwy, ale działa tylko do pewnego stopnia: to znaczy do momentu, gdy słaby gracz (gracze) nie zorientuje się, że ranking jest sztucznie nabity, więc teraz można zacząć "skalpować nabijacza".

    Wniosek: pierwsza sprawa jest w porządku jeśli się wyciąga wnioski oraz przegrywa się po walce (a nie ja po spotkaniu z czołgiem). Natomiast druga jest pewnego rodzaju "zamroczeniem rankingowym", któremu ulegają słabsi zawodnicy zwracający bardzo mocno uwagę na to z jakim rankingiem grają.

    Tak czy inaczej moim zdaniem lepiej jest grać solidnie niż mieć wysoki ranking. Innymi słowy - wolałbym mieć siłę gry mistrza i ranking 2000, aniżeli ranking 2300 i siłę gry pierwszej kategorii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio przeglądałem nieco materiałów matematycznych i innych / w tym „Umysł Mistrza” oraz książkę Daniela Coyle’a /Kod geniuszu/jak i inne np. niektóre wpisy na forach internetowych, ale na razie tylko i aż cytat:


    Jeśli chcesz być być zwycięzcą musisz myśleć jak zwycięzca! Musisz wiedzieć dokąd zmierzasz i mieć świadomość że niezwykle ważne jest to, jak sam daleko postanawiasz dojść! […] ważna jest nie tylko świadomość celu, ale i świadomość drogi do jego osiągnięcia. […] potrzebne są umiejętności przezwyciężania trudności, ćwiczenia wytrwałości czerpania satysfakcji nawet z drobnych sukcesów cząstkowych a także umiejętności korygowania zachowania. [...] Po trzecie na drodze do osiągania celów ogromne znaczenie ma wiara w siebie, w swoje możliwości, w swoje wewnętrzne zasoby. Potrzebna jest tu umiejętność budowania pozytywnego obrazu siebie.
    Myśl - działaj - zwyciężaj!

    Jan Przewoźnik - szachista i matematyk

    Prawdopodobnie można to uogólnić i na inne obszary aktywności umysłowej i nie tylko…

    mol

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się szanowny Profesorze Molu! :)

    Jan Przewoźnik to najlepszy szachista wśród psychologów i chyba najlepszy psycholog wśród szachistów (mowa oczywiście o naszym terenie szachowym). To osoba, która wiele lat poświęciła na doskonalenie zawodowe - zarówno w sferze psychologii jak i szachów.

    A co do książek, które mogą wstrząsnąć nieco spojrzeniem na perspektywy rozwoju szachowego to jedną z najlepszych na świecie jest zdecydowanie ta: Grandmaster Preparation - Thinking Inside the Box by Jacob Aagaard (wydana przez Quality Chess).

    http://www.qualitychess.co.uk/products/2/154/grandmaster_preparation_-_thinking_inside_the_box_by_jacob_aagaard/

    Być może w przyszłości ukaże się jej recenzja. Natomiast za chwilę będzie można przeczytać recenzję szachowej biblii NM Dana Heismana (autora comiesięcznej porcji "Novice Nook" publikowanej na stronie ChessCafe - dawniej dostępnej bez żadnych opłat). Jej pełny tytuł to: A Guide to Chess Improvement: The Best of Novice Nook (by Dan Heisman).

    OdpowiedzUsuń
  5. Chodziło mi raczej o to, że gdy miałem ranking w okolicach 1500-1550 to zdarzały mi się porażki z zawodnikami 1350-1550 i nie chodzi mi o juniorów, którzy mieli zaniżone rankingi, tylko o osoby, które grały na takim poziomie jaki miały ranking. Teraz gdy mam ok. 1650 częściej wygrywam z tymi 1350-1550. Częściej dzieją się "szachowe cuda", wychodzę z niejednego wora (jakiś czas temu na P'15 wygrałem z II 1250 [przeciwnik już pokonywał zawodników 1600] partie, w której straciłem wieże). Ale nie wiem czy to kwestia tego, że mam wyższy ranking i moi przeciwnicy grają ostrożniej (pasywniej) czy po prostu gram lepiej niż wtedy gdy miałem 1550.

    Natomiast raz na kurniku mając 1600 wszedłem sobie na innym nicku (z rankingiem 1300) i nagle nie mogłem pokonać tych 1500, których wcześniej bez problemu ogrywałem. Grali jak zaczarowani, przeciwko 1600 zachowawczo, pasywnie, a przeciwko 1300 (mimo, że to ta sama osoba) aktywnie.

    OdpowiedzUsuń