sobota, 26 maja 2012

Sprint na szachownicy - zbyt szybko czy dostatecznie wolno?

Czasami zdarza się tak, że wiemy co grać w danej pozycji. Wystarczy rzut oka, aby zobaczyć, że dany ruch będzie bardzo dobry lub najlepszy. Bywa i tak, że przeciwnik zużywa dość dużo czasu... a to zapewnia nam możliwość myślenia na "jego czasie". Wówczas jeśli charakter (istota) pozycji nie ulega zmianie, to zwykle gramy swoje.

Niebawem spróbuję nieco bliżej przyjrzeć się takiemu zagadnieniu: jak zmienia się wielkość zużycia czasu w poszczególnych pozycjach: kiedy można grać "od ręki", kiedy nieco zwolnić, a kiedy zająć się naprawdę głęboką zadumą. Nie zawsze bowiem trzeba i można myśleć... znacznie dłużej niż należy.

Poniżej zabawna partia (rozegrana w ramach rozgrywek ligowych). Po pierwsze z początkowego czasu 45+45 ani razu nie miałem mniej niż 45:00 (czas 45sekund jest dodawany po wykonaniu pierwszego ruchu). Po drugie: przeciwnik stopniowo wzmacniał pozycję, lecz moje wojska dały radę utrzymać całość pozycji.

Na koniec natomiast mogła (po wymianie) powstać końcówka, która także jest twierdzą (o której już kilka razy wspominałem). Przeciwnik natomiast po wykonaniu 22 ruchu miał 4 minuty na zegarze (ja wówczas 47,5), a po kolejnych nie więcej niż 2,5-3. Partia trwała blisko 2 godziny (43 ruchy), a na  końcu u mnie na zegarze widniał taki oto czas: 47:39. Jak widać czasami czas jakby zatrzymywał się w miejscu.... ;-)


Poniżej nieco śmieszna, lecz być może i ciekawa partia - pomimo braku fajerwerków warto zwrócić uwagę na wyczekującą strategię białych, która tym razem przyniosła sukces.



Tutaj natomiast są komentarze z Watchbota: http://mekk.waw.pl/mk/watchbot/game/3573171

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz