wtorek, 24 kwietnia 2012

Motywy taktyczne, schematy, taktyka, kombinacje, nauka atakowania i nieustanne ćwiczenia - tak w końcu dojdziesz do poziomu 2000-2100

Tym razem nieco dziwny temat, niemniej za chwilę wyjaśnię o co chodzi. Kolejny raz odkryłem coś co dla innych jest „znane od czasów, gdy jeszcze nie wynaleziono czasu”. Co tym razem?

Otóż chyba zaczynam rozumieć pewne elementy (tzw. klucze) do tego, aby naprawdę soldnie umieć taktykę (a ściślej: umieć skutecznie tworzyć atak i go realizować, zdobywając przewagę). Zawsze wydawało mi się, że jestem dobry z taktyki, lecz złudzeniami wiecznie żyć nie można, prawda?

Dlaczego samo rozwiązywanie zadań zwykle nie bywa tak skuteczne jak się oczekuje? Oto kilka powodów:

1. Rozwiązujesz zbyt mało zadań. Jeśli chcesz być solidnym graczem chociażby w taktyce, to raczej nie będzie to możliwe jeśli przerobisz jedynie 200, 300 czy 500 zadań. Osiągnięcie mistrzostwa to raczej co najmniej 5 lub 10 tysięcy (!) rozwiązanych zadań. Różnica jest naprawdę istotna. Być może łatwiej będzie to zrozumieć jeśli porównamy to do osób, które zajmują się kulturystyką i podnoszeniem ciężarów. Podniesienie w ciągu roku 500 razy sztangi ważącej 50 kg nie da takich efektów jak jej podniesienie 3 czy 5 tysięcy prawda? Tak samo jak przejście (przebiegnięcie) rocznie 300 kilometrów nie jest jakimś niesamowitym wyczynem, ale już „nabicie” 3 lub 5 tysięcy kilometrów (tak, własnymi nogami!) to naprawdę musi zrobić wrażenie! Wychodzi wtedy na to, że codziennie trzeba przebiec (przejść) co najmniej 10-14 km. Jeden z sekretów to tak zwana ilość powtórzeń (ekspozycji). Tu jest zależność banalna: im więcej – tym lepiej.

2. Rozwiązujesz zadania bez stopniowo narastającej skali trudności. Przykładowo rozwiązujesz rocznie 5 tysięcy zadań, jednak są one na tyle proste, że na każde z nich tracisz jedynie 30 sekund. I widać wyraźnie, że będziesz ekspertem, ale na niskim poziomie! Dlatego konieczne jest ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki – stawianie coraz trudniejszych zadań (celów). Przykładowo spróbuj rozwiązać 1000 zadań o poziomie 1000-1200, kolejny tysiąc dla zawodników 1200-1400, następnie 1600-1800 i w końcu 1800-2000. Jak myślisz czy twój przeciwnik, który stale rozwiązywał jedynie zadania o poziomie 1400-1600 będzie tak sprawny w obszarze taktyki czy nie?

3. Rozwiązujesz zadania niepraktyczne – przykładowo zamiast rozwiązywać zadania, które będą miały realne odbicie w twoich partiach, przerabiasz sobie studia szachowe. W ten sposób na pewno poszerzasz swoje horyzonty szachowe, ale nie spodziewaj się tego, że twój poziom taktyki ulegnie szybkiej poprawie. Zadania muszą być takie, które będą dawały ci możliwie największą szansę na pojawianie się tych samych motywów w niemal identycznych konfiguracjach (pozycjach). Inaczej zbyt duża „abstrakcja” sprawi, że napracujesz się jak dzik, a efekty będą jak ziarenka piasku.

4. Rozwiązujesz zadania, ale nie ćwiczysz (nie doskonalisz) nauki atakowania. Bez nauki atakowania twój nawet wysoki poziom taktyki będzie sprowadzał się do tego, że nie będziesz w stanie w pełni go wykorzystać. Wyobraź sobie najnowszy model Ferrari, który wyciąga 280 km/h, a ty możesz nim jechać z maksymalną prędkością 60 km/h. Nie masz bowiem odpowiedniej drogi, a po leśnych drogach raczej nie poszalejesz, prawda? I teraz puść wodze fantazji i zobacz jak przecinasz pełną parą po super autostradzie gdzie masz możliwość sprawdzić w pełni możliwości twojej rakiety! Jest drobna różnica?! No właśnie! Nauka ataku wraz z przerabianiem zadań da ci możliwość „wjeżdzania na szybsze pasy ruchy, a nawet na super autostradę”. Nie trzeba chyba wspominać, że obecnie jest dość dużo podręczników, które omawiają zagadnienia nauki sztuki atakowania. Wystarczy wziąć taką książkę i stopniowo ją przerabiać.

5. Grywasz pozycje (debiuty, warianty), które nie dają możliwości aktywnej i możliwie bogatej gry. Wówczas hamujesz swoje możliwości, bo nie dość, że nie będziesz mógł poszukiwać trudnych uderzeń, to przede wszystkim – nie będziesz mógł je stopniowo tworzyć! Liczenie na błędy przeciwnika raczej sobie odpuść: atak ma być wymuszeniem przez ciebie na przeciwniku tego, aby w końcu (pod wpływem nieustannej presji!) popełnił błąd… a jak nie popełni, to także abyś mógł zdobyć przewagę. Dlatego warto studiując partie mistrzów ataku, przy okazji poszukać odpowiednich wariantów (systemów) debiutów, które będą gwarantowały „ogień na szachownicy”.

Mój banalny błąd w rozumieniu taktyki polegał na tym, że nie dostrzegałem tego, że konieczne są analizy pozycji (a także najlepiej całych partii), tak aby wiedzieć W JAKI SPOSÓB dochodzi do tego, że można potem tworzyć dynamiczne i ostre pozycje. Dodatkowo należy rozumieć i stosować różne możliwości (schematy, motywy), dzięki którym nasz skonstruowany atak będzie rozstrzygający. Spieszę od razu dodać, że niedawo ukazała się książka GM Jacoba Aagaarda (po polsku), która właśnie uczy tej trudnej sztuki ataku. "Podręcznik ataku" (po polsku dokładny tytuł brzmi "Agresywne szachy") został opracowany przez autora na podstawie wielu lat doświadczeń, setek godzin analiz oraz kilku lat pisania tej pracy. Myślę, że obecnie jest to z pewnością jeden z najlepszych podręczników, który pokazuje jak należy dobrać się skutecznie do pozycji przeciwnika. Warto dodać, że za ten podręcznik (po angielsku wyszły 2 części "Attacking manual", autor pisał je kilka lat!) Jacob otrzymał nagrodę! (z rąk samego mistrza świata Vishy Ananda!) Być może będzie to dobra rekomendacja tego, że tą książką na pewno się nie rozczarujecie.



Na koniec zaś jeśli już dojdziemy do pozycji w której mamy niemal to samo co ćwiczymy (przerabiając zadania ze zbioru kombinacji  typu „białe zaczynają i wygrywają”), wówczas możemy sobie postawić przysłowiową kropkę nad i. Gwarantuję wam, że samo przerabianie zadań nie da wam tego efektu co połączenie z pracą nad partiami i pozycjami, w których autor pokazuje w jaki sposób powstaje atak, co i gdzie należy atakować i w jaki sposób wykorzystywać wszelkie niedokładności (a także błędy).

Zauważcie, że bardzo często strona broniąca się (zwłaszcza przez dłuższy czas) popełnia błędy, które decydują o losach partii. Zwykle strona atakująca jeśli popełni niewielki błąd, to przejdzie jedynie do równej (lub nieco gorszej) pozycji. Natomiast w przypadku strony broniącej, zwykle jeden błąd będzie kluczowy w skutkach.

Jak doszedłem do tego genialnego wniosku? Sam do końca nie wiem. Może to efekt oświecenia a może w końcu coś do mnie dociera? Osobiście sprawdziłem na własnej skórze: przerobiłem 555 pułapek debiutowych, w których autor pokazuje partie kończące się w granicach 13-15 ruchu. Udało mi się na tyle dobrze to przerobić i zrozumieć, że dzięki tej wiedzy najczęściej zauważam coraz szybciej (i łatwiej) proste uderzenia taktyczne (czy tzw. małe kombinacje) właśnie w granicach do 15 ruchu. Na nieco wyższym poziomie już moja „taktyka debiutowa” jakoś nie działa, dlaczego? Otóż okazuje się, że po pierwsze mam wtedy silniejszych przeciwników, a po drugie grają oni na tyle poprawnie debiut, że raczej nawet do 20 ruchu nie mam szans wziąć coś więcej niż piona (i to zwykle za inicjatywę). Natomiast w grze środkowej i końcowej umyka mi dużo motywów z uwagi na to, że w tych obszarach moje zdolności zauważania kombinacyjnych (taktych) uderzeń są raczej skromne. Jestem natomiast pewien, że solidne przestudiowanie 1-2 książek na temat ataku wraz z przerobieniem 2-3 tysięcy zadań od poziomu 1800 w górę, musi dać dużo lepsze efekty w sztuce ataku. Natomiast stałe atakowanie przeciwnika oraz tworzenie coraz bardziej złożonych i głębiej ukrytych gróźb (tak, to właśnie dają analizy pozycji i zadania na poziomie 2000-2200), sprawi że przeciwnicy zaczną „magicznie” popełniać więcej błędów.

Będę starał się sprawdzić tą hipotezę na własnej skórze. Jeden z zawodników, który gra dynamiczne (niekiedy niepoprawne) szachy potwierdził, że dzięki temu udało mu się dojść do poziomu 2150 (FICS), więc coś w tym być musi. Oczywiście nie samą taktyką i kombinacjami człowiek żyje… jednak jak to mawiał Steinitz (czy też Lasker):

W szachach niemal zawsze zwycięża ten kto (skutecznie) atakuje. W pozycji w której mamy przewagę, brak ataku (często pod pojęciem ataku jest rozumiane także „istotne wzmocnienie pozycji”) spowoduje jej utratę. Słowem: atakuj na tyle ile można i ucz się to robić coraz lepiej. Wiele osób (mowa o zawodnikach <2100) nie tylko nie umie (ale także nie chce!) się solidnie bronić, więc szansa na praktyczne efekty (lepszy wyniki) jest dość duża.

Jeśli ja bez umiejętności atakowania doszedłem do poziomu 1900-1950 (FICS), to czy przy znacznie lepszych umiejętnościach w obszarze ataku (oraz polepszeniu poziomu debiutów) nie będzie możliwe dojście do poziomu 2100? Podejrzewam, że jest to właśnie jedna z najprostszych dróg ku temu prowadząca. Pamiętajmy, że w równych końcówkach bardzo trudno jest przeciwnika ograć, więc trzeba wypracować przewagę w grze środkowej. A właśnie w tej fazie gry można maksymalnie skomplikować grę (hetmany oczywiście obowiązkowe!) i zdobyć "coś", co będzie można stopniowo realizować w końcówce. Mam nieodparte wrażenie, że inaczej nie da rady na stałe przebić poziomu 1950.


Poniżej GM Aagaard otrzymuje dyplom i wyróżnienie za to, że wyjątkowo ładnie pisze książki szachowe. W tym przypadku sam Mistrz Świata Vishy Anand, pofatygował się, aby pogratulować Jakubowi (na turnieju w Londynie). Warto przypomnieć, że w roku 2010 BCF (Brytyjska Federacja Szachowa) uznała "książką roku" dwa tomy "Podręcznika ataku" (ang. Attacking Manual 1 i 2).
 

Agresywne szachy: Podręcznik walki - po polsku; czyli esencja sztuki atakowania - praca GM Aagaarda! Pytanie czy Vishy Anand czasem nie przerabiał książek Jakuba?! No właśnie, jak to było?

1 komentarz:

  1. Drugą czesc Penelopa tez ma w planach wydac. To tak dla zainteresowanych. Podobno ma byc jeszcze w kwietniu ale z tym chyba moga miec problem :)

    OdpowiedzUsuń