wtorek, 14 lutego 2012

7 grzechów głównych: o tym kiedy brak postępów nie powinien cię dziwić – czyli uzyskanie niepochlebnego statusu no progress jeśli stale powtarzasz te same błędy

Dzisiaj powiemy sobie o tym jakie możemy wyróżnić 7 grzechów głównych: o tym kiedy brak postępów nie powinien cię dziwić – czyli uzyskanie statusu no progress jeśli stale powtarzasz te same błędy. Być może niektórzy zechcą się nawrócić i uda im się zobaczyć, że mogą podążać niewłaściwą drogą. A jak wiadomo - sukces buduje się na prawdzie i solidnych podstawach.

Zastanówmy się dlaczego bardzo często nie widać czynionych przez nas postępów. Jakie elementy mogą na to wpływać? Czy rzeczywiście brak postępów (lub postęp niewspółmierny do wkładu pracy) nie wynika ze stosowania nieprawidłowych (nieefektywnych) metod pracy? Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

1. Nie pracujesz nad szachami, lecz tylko i wyłącznie grasz.
2. Nie analizujesz rozgrywanych partii.
3. Nie wyciągasz wniosków z popełnianych błędów.
4. Nie uczysz się koniecznego zakresu materiału, którego braki wykazała analiza.
5. Nie grywasz stale poważnych partii.
6. Nie rozgrywasz partii z coraz silniejszymi przeciwnikami.
7. Nie monitorujesz swojego postępu.

Podsumowując: powyższe 7 grzechów głównych, to moje hipotezy dotyczące tego, dlaczego bardzo znacząca grupa szachowych zapaleńców (mam na myśli około 70-90%) nie robi (oczekiwanych) postępów w szachach.

Mam wrażenie, że bez uwzględnienia przynajmniej tych zagadnień, postęp będzie niemożliwy lub przynajmniej bardzo powolny. Nie chodzi bowiem o to, aby bardzo dużo pracować a niewiele osiągnąć, prawda? Już Lasker pisząc w swojej książce („Podręcznik gry szachowej”) wskazał na szalenie istotny problem związany z efektywnością nauczania szachów. Mianowicie powiedział, że jeśli chodzi o to zagadnienie, to jesteśmy jeszcze w przedszkolu - szachy nie doczekały się bowiem kompleksowej analizy sposobów nauczania. Każdy trener, instruktor czy też rodzic niejako samodzielnie przeciera szlaki w znajdywaniu odpowiedniego sposobu, który sprawi, że osoba ucząca się szachów osiągnie sukces (tzn. zrealizuje zamierzony cel).


Wierzę, że ten artykuł sprawi, że pojawi się wiele zagadnień do przemyślenia lub też zmiany. Niemniej mam nadzieję, że dzięki nie popełnianiu 7 grzechów głównych będziecie w stanie podążać właściwą drogą - taką, która zapewni wam stałe doskonalenie się dzięki szachom.

Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej, zapraszam do przeczytania artykułu (5 stron, format PDF): http://beginnerchessimprovement.weebly.com

8 komentarzy:

  1. 1. Nie pracujesz nad szachami, lecz tylko i wyłącznie grasz.
    2. Nie analizujesz rozgrywanych partii.
    3. Nie wyciągasz wniosków z popełnianych
    "Bez analizy nie bedziemy w pełni wiedzieli na czym polegaja problemy z nasza gra..."

    Jednakze tu jest chyba potrzebna pomoc trenera/ instruktora badz osoby bardziej kompetentnej, ktora wskaze nam nasze slabosci i zaleci ich usuniecie.

    mol

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiscie im lepszy trener czy instruktor tym pełniejszy obraz naszych problemów będzie w stanie nakreślić. Jednak warto samodzielnie próbować analizy (nawet przestawiając figury), gdyż w ten sposób będziemy wiedzili czego nie zauważamy w trakcie analitycznej pracy. Trener czy też silnik powinny potwierdzić lub obalić nasze przypuszczenia oraz oceny (wraz z błędnymi wariantami).

    Osobiście po (prawie) każdej partii poważnej robię mini-analizę silnikiem Houdini i dzięki temu widzę (z grubsza oczywiście) jakie błędy popełniam. Natomiast analiza tego czemu nie zagrałem w czasie partii danego ruchu, pokazuje w czym tkwi problem. Według mnie wystarczy stale koncentrować się na usuwaniu największych i średnich problemów.

    Jak już dojdziemy do poziomu drobnych błędów i niedokładności, wówczas warto na jakiś czas poprosić trenera o to, aby wskazał nam dalszą drogę rozwoju i zalecił sposoby usunięcia błędów i pracy nad słabościami.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co sądzisz o notowaniu w czasie partii na zapisie czasu który poświęciłeś na dane posunięcia, czy byłeś pewny ruchu etc. I wykorzystywaniu tego przy analizie, jak mnie nie myli to chyba kiedyś coś takiego widziałem na jakimś turnieju.

    OdpowiedzUsuń
  4. To zależy od tego z jakiej perspektywy patrzymy:

    1. Przepisy (gry turniejowej w realu): wolno notować wyłącznie ruchy i propozycje remisu. Wszystkie inne nie są dozwolone (a więc zabronione). Oczywiście pytanie czy przeciwnikowi będzie się chciało zgłaszać i co zrobi sędzia.

    2. Cel danej czynności. W tym wypadku notowanie zużytego czasu na dany ruch będzie na pewno ważną informacją przy analizie partii. Jeśli jest to robione automatycznie (np. na FICS jest taka opcja przy zapisywaniu rozegranych partii), wówczas można się w pełni skupić na partii. Jeśli natomiast trzeba samodzielnie to robić, wtedy pojawia się problem: mianowicie - czy grałeś na maxa czy też 10% {albo i więcej} mocy procesora zwanego umysłem, poświęciłeś na zapisywanie czasu po każdym ruchu?

    Nie bardzo natomiast wiem jak notować czy jest się pewnym danego ruchu czy nie. Można oczywiście stosować jakieś znaczki (podobne do tych stosowanych powszechnie), jednak według mnie nie będzie to maksymalnie efektywne.

    Najlepiej moim zdaniem dawać z siebie maxa w każdej (ważnej) partii i natychmiast po jej zakończeniu zanotować (nie ważne czy w zeszycie, laptopie czy dyktafonie) kluczowe myśli: właśnie tego typu jak wyżej: która pozycja (ruch) sprawiała mi problemy, jakim stopniem koncentracji i zaangażowania się posługiwałem w czasie partii, ile czasu zostało mi na rozegranie końcówki, kiedy zużyłem więcej czasu niż zwykle, jakie mogły być tego przyczyny, itp. Taka analiza będzie o niebo cenniejsza, ponieważ będziemy mieli minimalne zakłócenia w czasie partii. W przeciwnym razie może dojść do sytuacji, że koncentrowanie się na czynnościach poza "czystym graniem" spowoduje, że nasze dodatki nie będą do partii możliwie najlepiej rozegranej przez nas, tylko do partii, która była w 60, 70 czy 80% grana na maxa (pozostała część energii poszła na "przełączanie się"). Oczywiście jeśli mamy osobę (np. instruktora czy trenera albo kolegę) lub urządzenie (wspominamy wyżej FICS, który notuje zużyty czas na każdy ruch), dające możliwości zapisywania dodatkowych informacji, wówczas będzie to bardzo cenny materiał do dalszych analiz.

    W przeciwnym razie dochodzi do tego o czym wiele razy pisali badacze - jednoczesnej koncentracji na zadaniu (grze w szachy) oraz (głębokiej i świadomej) obserwacji siebie przy wykonywaniu tej czynności. Rezultat? Jakość gry zdecydowanie się obniża, więc wtedy nie badamy siebie w idealnej sytuacji (przy dawaniu z siebie maxa), lecz jedynie w sytuacji w której "cośtam" gramy i przy okazji od razu komentujemy (zapisujemy, itp.). Moim zdaniem - korzyści w takim podejściu są znacznie mniejsze niż wady.

    OdpowiedzUsuń
  5. ?Quote:
    2. Nie analizujesz rozgrywanych partii.

    A zwłaszca partii PRZEGRANYCH, a wśrod nich ZWŁASZCZA takich, ktore przegrane zostały bardzo szybko (chodzi o niepoprawne rozegranie otwarcia, badz tez ogolniej: bledy w ocenie pozycji). Czym innym jest bowiem np. przegranie wiezowki przy rownym materiale z rywalem wyzszej klasy, ktora powinna była skonczyc sie remisem. W takim wypadku nalezy wyszukac bledny ruch (ruchy ...?) po ktorym ten remis zniknał.

    mol

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy tak zwanych pogromach (tzn. zbyt szybkich porazkach) nalezy natychmiast włączyć alarm i zastanowić się jak mogło dojść do czegoś takiego. Czym innym jest jednak przegranie wieżówki czy pionkówki po 2-3 godzinach gry, a inna para kaloszy, gdy wtopimy partie zanim dobrze usiądziemy do gry. Tutaj jest podobnie jak z podstawkami - wystarczy "jeden strzał" i reszta to tylko czekanie na cud. Dlatego warto grać uważnie i powoli - chyba, że znany dane pozycje "na wylot". Inaczej postęp będzie bardzo powolny lub też niemożliwy. No i nie należy zachwycać się remisami uzyskanymi w totalnie przegranej pozycji - jest to sportowa "połówka", ale jeśli chodzi o postęp to tylko i wyłącznie pomoc przeciwnika. Stawanie się mistrzem nie może być oparte na tym, że czekamy na duże błędy przeciwnika - zresztą od poziomu 2100-2200 już niemal ich nie ma (poza przypadkami tzw. szachowej ślepoty i grubych niedoczasów).

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Nie pracujesz nad szachami tylko wylacznie grasz

    No to zalezy od ludzi, jedni cieszą sie gra i graja:) - a inni chca sie rozwijac i ciezko pracuja

    ja osobiscie jestem gdzies po srodku, lubie grac, ale tez zawsze przeznaczam troszke czasu na nauke, ksiazki, analizy, chestempo

    hajdzik

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypominam, ze chodzi o STALY i WIDOCZNY - oraz adekwatny do włożonej pracy - postep. Taki, który będzie dawał radość, satysfakcję oraz poczucie dobrze spełnionego wysiłku :). Oczywiście warto pracować nad szachami i cieszyć się nimi :). Przynajmniej ja tak staram się robić. Warto pamiętać także, że dojście do wyższych stopni wtajemniczenia szachowego wymaga pracy, czasu, wytrwałości oraz efektywnego treningu. Niebawem zaprezentuję wywiad z zawodnikiem posiadającym tytuł KM (poziom 2200) i zobaczymy skąd się biorą osoby, które grają "dużo lepiej niż my amatorzy" ;).

    PS. Niebawem też zaprezentuję podobny artykuł NM Dana Heismana :). Tyle, że zaprezentował on nieco ponad 20 punktów, zamiast tylko 7 jak ja to zrobiłem ;).

    OdpowiedzUsuń