poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Statystyka, szachowy ranking i jego zmiany: drobne matematyczne cuda szachowe okiem amatora (2)

Tym razem chciałbym pokazać na „żywym przykładzie” dlaczego przypisywany do nas ranking nie jest tym samym co nasze cechy, które można nazwać obiektywnymi. Jeśli bowiem mamy 180 cm wzrostu i ważymy 80-85 kg i posiadamy niebieskie (błękitne) lub brązowe (piwne) oczy, to jest to informacja praktycznie dla wszystkich niezależna, prawda? Natomiast uzyskiwany ranking (zarówno ten wysoki jak i niski) może być bardzo podatny na przekłamania. Zwłaszcza wtedy, gdy nie chcemy bądź nie potrafimy krytycznie podchodzić do tego co widzimy. Być może poniższy krótki wykład pomoże w „opadnięciu klapek założonych na oczy”, wszystkim tym którzy są pewni, że „twój ranking zawsze mówi prawdę o tobie”. Czy aby naprawdę? Przyjrzyjmy się zatem temu co tak naprawdę powinien dla nas znaczyć ranking i uzyskiwane przez nas wyniki.

Na serwerze FICS funkcjonuje bardzo rozbudowany system rankingowy oparty o świetny system rankingowy opracowany przez profesora Marka Glickmana – nazywany roboczo „systemem Glicko” (tak, oprócz systemu profesora ELO są także inne stosowane w praktyce).

Poniżej prezentuję stronę autora systemu rankingowego używanego w szachach (właśnie na serwerze FICS, ale także przez inne federeacje – między innymi amerykańską USCF).

Dodatkowo dość „prosto” opisane systemy rankingowe Glicko i ulepszona wersja, czyli Glicko-2. Fascynująca lektura dla tych, którzy lubią wiedzieć skąd co się bierze, co oznacza i znają język angielski. Dobrze jest kilka razy przeczytać te dokumenty, gdyż fachowy język może na początku nieco odstraszać. Zapewniam jednak, że większość najistotniejszych informacji można zrozumieć  (dokumenty w formacie PDF).

System jest naprawdę bardzo zaawansowany, jednak jeśli nie rozumiemy jego istoty, lecz spoglądamy wyłącznie na cyferki stojące przy naszym nicku, wówczas możemy się nieźle nabrać. Co to oznacza w praktyce? Otóż przy początkowym „rozruchu” dzięki wykorzystywaniu pewnych cech (dzięki znajdowanych w nich „lukach”) systemu rankingowego Glicko (stosowanego na FICS) można dość szybko zdobyć relatywnie bardzo wysoki ranking. Warto podkreślić jednak, że w zamian za „szybkie nabicie” system ukazuje wyraźnie, że nasz ranking nie jest ustabilizowany (a więc dla tych co wiedzą co znaczy mała wartość „RD” – bardzo mało wiarygodny).

Postanowiłem sprawdzić w praktyce jak zachowa się ranking, gdy z początkowego poziomu (na serwerze FICS każdemu zawodnikowi jest nadawany ranking 1720 przed rozegraniem pierwszej partii) uda się wygrać kilkanaście partii pod rząd – i to bez zaliczenia porażki, remisu czy bez „ustawianych partii”. Dodam, że eksperyment przeprowadzałem w okresie niecałych 7 miesięcy. Żaden z uczestników nie był świadomy, że jest jego uczestnikiem – był to zatem tak zwany eksperyment naturalny.

Rozgrywałem partie szachowe nie klasyczne, lecz tak zwane „Szachy 960” (znane również jako szachy Fischera lub szachy losowe). I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu udało mi się zrealizować mój pomysł, a przy tym uzyskać dość wysoki ranking – bo aż nieco ponad 2100. Zatem z początkowego poziomu 1720, po wygraniu 15 partii z rzędu z zawodnikami o średnim rankingu 1600 – system dodał do wyjściowego rankingu aż 380 oczek. Tak więc pokazałem i udowodniłem sobie, że można bez ogromnych wyrzeczeń... osiągnąć ranking 2100. Tak, właśnie dzięki "sztuczkom z rankingiem" lub wykorzystaniu jego specyficznych elementów ("krytycznych luk").

Zmiany rankingowe (kolor zielony) przy 14 wygranych partiach pod rząd - aż do przecięcia rankingu 2100.

Pojawia się jednak pytanie czy tego typu osiągnięcie należy traktować poważnie i bardzo się z niego cieszyć. Według mnie z pozytywnego (zakończonego sukcesem) przeprowadzenia eksperymentu na pewno tak, natomiast w sensie szachowego rozwoju – raczej należy patrzeć na ten wynik nieco humorystycznie, ze znacznym przymrużeniem oka... i dużym dystansem. Dlaczego?

Otóż dopiero po rozegraniu znacznie większej ilości partii byłaby szansa, aby można było w pełni zachwycać się takim wynikiem. No dobrze – ale jak duża musi być ta „znacznie większa ilość partii”? Według mnie dopiero po rozegranych co najmniej 100 partiach można mówić o takim elemencie jak wiarygodność rankingu.

Jaką wartość w praktyce ma dla nas ten eksperyment? Według mnie z pewnością należy zwrócić uwagę na następujące zagadnienia. Mianowicie musimy zwracać szczególną uwagę na to czym jest ranking, jakie jest jego znaczenie i jak do niego podchodzić. Oto moje wskazówki:
  1. Ranking (uzyskany wynik) osiągnięty w bardzo krótkim przedziale czasu nie powinien być traktowany poważnie. Dlaczego? Geniuszem przez 5 minut może być każdy z nas, ale bycie silnym zawodnikiem codziennie to już domena tylko nielicznych. Jak mawiał jeden z amerykańskich młodych arcymistrzów (GM Hikaru Nakamura): „Forma szachowa może być chwilowa, zaś klasa zawodnika jest zawsze stała”.

  2. Ranking (uzyskany wynik) osiągnięty w bardzo niewielu partiach również nie powinien być traktowany poważnie. Remisowanie bądź też ogrywanie mistrzów w 3 partiach rocznie nie świadczy o naszym mistrzostwie. Jednak ogrywanie (bądź remisowanie) mistrzów w co trzeciej partii – to już bardzo duże osiągnięcie.

  3. Na początkowym okresie rozgrywanych partii może dochodzić do wielu zaburzeń (zarówno pozytywnych jak i negatywnych) – dotyczy to zarówno grania przez Internet jak też grania w realu po dłuższej przerwie. Warto o tym szczególnie pamiętać, gdy nasz poziom ulega zmianie – zwłaszcza, gdy cofamy się o 2 kroki, by zaraz wystrzelić 3 lub 4 do przodu.

  4. Ranking (uzyskany wynik) osiągnięty ze zbyt słabymi przeciwnikami nie powinien być traktowany poważnie. Ogrywanie głuchych i ślepych (z całym szacunkiem dla tej grupy graczy), którzy grają jedynie dla zabawy – raczej nie będzie świadczyło o tym, że jesteśmy silnymi zawodnikami, tylko znaleźliśmy się w grupie w której „jednooki wśród ślepców jest królem”. Na pewno świadczy to o jednym – dobrze (lub znakomicie) radzimy sobie ze słabymi przeciwnikami. Pytanie czy rozwiązywanie zadań z matematyki na poziomie szkoły podstawowej lub gimnazjalnej naprawdę świadczy o tym, że jesteśmy biegli w matematyce?

  5. Ranking (uzyskany wynik) powinien być analizowany w odniesieniu do pewnych okresów czasu – przede wszystkim porównywany z wynikami osiągniętymi poprzednio. Jeśli poprzednio nasz ranking wynosił 1200, 1300, 1400, 1500, 1600 a obecnie stale utrzymujemy poziom rankingowy 1650-1700, to z pewnością widać wyraźnie, że robimy postępy. Z kolei jeśli poprzednie okresy rankingowe układały się następująco: 1900, 1800, 1700, 1600 i doszliśmy do poziomu 1550-1500, który stale utrzymujemy i nie możemy wbić się na kolejny (wyższy), to co to może oznaczać? Zwykle albo jest to kryzys szachowy (popularny „spadek formy” bądź regres) albo też nadany ranking początkowy był zdecydowanie zbyt wysoki i następuje „bolesna kalibracja”.

  6. Ranking (uzyskany wynik) powinien być ZAWSZE krytycznie interpretowany. Tutaj wiele osób zapomina, że mat na szachownicy jest jednoznacznie interpretowany, natomiast „magia rankingu” sprawia, że wiele ludzi kompletnie głupieje, wariuje oraz traci poczucie radości z szachów – właśnie dlatego, że nie rozumie dobrze tego co się kryje za „magicznymi cyferkami”. Im mniejszy zasób wiedzy o rankingu, sposobie jego obliczania i zmian oraz o wnioskach, które powinny być wyciągane dzięki niemu... tym więcej stresu i mniej radości z tej wspaniałej gry. Dobrze zatem wiedzieć, że ranking musi być brany z dystansem!

  7. Ranking (uzyskany wynik) powinien być przede wszystkim elementem, który pomaga nam w określeniu naszych silnych i słabych stron. To chyba jeden z najważniejszych punktów, który powinien stale być noszony w głowie i po każdym turnieju lub meczu – dobrze jest zaglądać do tego punktu, aby nie przeceniać znacznie rankingu a ignorować znaczenie rozwoju szachowego i realizowania naszego potencjału dzięki szachom.

  8. Ranking (uzyskany wynik) powinien być traktowany poważnie dopiero wówczas, gdy jest wiarygodny oraz wtedy gdy jest realnym wynikiem wzrostu siły i jakości gry. Jak już wiele razy podkreślałem – im bardziej wiarygodny ranking (zachowane istotne elementy, które nie zaburzają jego istoty i „czystości”) tym poważniej możemy się mu przyglądać. Co mega ważne – jeśli siła i jakość gry wzrasta (wyrażona i mierzona poziomem, ilością oraz jakością popełnianych błędów), a ranking nie idzie „w parze” z tymi zmianami, wówczas osiągany ranking należy ignorować. Często zdarza się to właśnie wtedy, gdy ostatnio uzyskany ranking był wynikiem naprawdę słabej gry, a w następnych okresach dzięki solidnej pracy i treningowi - „nagle” magicznie nasz poziom rankingowy zdaje się „strzelać w kosmos”. 

  9. Ranking (uzyskany wynik) osiągnięty powinien nas informować o naszych obecnie zaprezentowanych możliwościach oraz pomagać w opracowaniu i uaktualnianiu naszego planu rozwoju i realizowanych celów. W przypadku gdy uzyskiwane wyniki rankingowe można uznać za wiarygodne – wówczas jest to bardzo dobre potwierdzenie tego, że nasza efektywna praca, setki godzin spędzonych przy desce w zaciszu domowym i na turniejach – nie są jedynie wynikiem przypadku. Najczęściej jest to „zwykle poświęcenie” i dawanie z siebie wszystkiego na co w danym dniu i warunkach nas stać. Szczęście można schować do kieszeni – szachy nie są grą losową, zaś wykonywana godzinami efektywna praca w końcu musi przynosić efekty. Tak, szachy są wspaniałym modelem sprawiedliwego podziału – ci, którzy pracują solidnie mają wyniki, a ci którzy udają, że pracują – widzą postęp w grze oraz świetne wyniki tych pierwszych.

  10. Ranking jest tylko lepszym lub gorszym oszacowaniem i przybliżeniem tego co mierzy. Pamiętajmy o tym, że w partiach przez nas rozgrywanych zawartych jest o wiele więcej istotnych informacji aniżeli w „gołym wyniku uzyskanym”. Zbyt teoretycznie? Proszę bardzo. W mojej karierze zdarzyło się, że dwukrotnie uzyskałem „czysty wynik”– czyli właśnie taki w którym dany zawodnik wygrywa wszystkie partie (żadnego remisu). Raz był to „czysty wynik” na dystansie aż 11 rund (uzyskany ranking 1545), a kolejnym razem – po blisko 8 latach – na jedynie 9 rundach (uzyskany ranking 1660). Wyniki pewnie robiące wrażenie na tych, którzy zaczynają swoją przygodę z szachami, prawda? Niemniej żadna z podanych informacji nie powie nam nic o jakości (poziomie) gry zaprezentowanych podczas tych dwóch porównywanych rozgrywek. Natomiast zachowane zapisy partii pozwalają na ich analizowanie – a co za tym idzie na bardzo wszechstronne porównywanie zarówno poczynionego postępu jak też jakości, ilości i poziomu błędów. Warto o tym pamiętać!

Liczę na to, że dzięki temu wykładowi zdecydowana większość graczy będzie bardziej świadoma tego czym jest ranking i na czym polega krytyczne podejście do niego. Byłoby fantastycznie, gdyby dzięki niemu zawodnicy rozmawiali ze sobą w ten (lub podobny sposób): „Wiesz ostatnio analizowałem uzyskiwane przeze mnie rankingi oraz wyniki, które dały mi wiele do myślenia. Zauważyłem, że w partiach z zawodnikami o wysokim rankingu radzę sobie znacznie lepiej (gorzej) niż z zawodnikami o niskim rankingu. Być może są to powody dla których powinienem grać częściej w turniejach silniej obsadzonych, bo dzięki temu szybciej osiągnę zamierzony cel!”. Prawda, że piękne?

PS. Podkreślam wyraźnie, że nie jestem ani statystykiem ani matematykiem, a więc moje przemyślenia mogą zawierać błędy, których nigdy nie popełniliby fachowcy o których wspomniałem. Dlatego warto czytać nie tylko ze zrozumieniem, ale przede wszystkim krytycznym podejściem! Dziękuję za wyrozumiałość. Szczególne podziękowania za inspirację dla profesora Marka Glickmana i profesora Pawła Mola!

piątek, 29 marca 2013

10 bezcennych wskazówek i porad jak grać lepiej w szachy

Poniżej przedstawiam wskazówki i porady, które mają na celu uświadomienie początkujących graczy o tym na co trzeba zwracać uwagę. Mam na myśli niezbędne elementy (są to najważniejsze, ale nie wszystkie!), których przestrzeganie zapewni znacznie lepszą jakość partii.
  1. Graj czysto – nie podstawiaj a jak przeciwnik za darmo daje to sprawdź czy możesz wziąć. Czysta gra polega na tym, że nie oddajemy materiału (czyli figur oraz pionków) bez żadnego celu lub rekompensaty. Dotyczy to każdej fazy gry – zarówno debiutu, gry środkowej jak i końcowej. Ten punkt jest tak ważny, że jeśli nie zostanie spełniony, wówczas wszystkie kolejne są już mało istotne. Inaczej mówiąc tylko ten jeden element „zabija” wszystkie pozostałe. To mniej więcej tak jakbyś rozwiązywał maturę z matematyki, gdy nagle jednym napadem szału (z uwagi na gruby błąd) drzesz na strzępy kartkę ze wszystkimi rozwiązaniami zadań. Prawda, że w banalny sposób „zabijasz swoją pracę”? Jeśli nie wiesz co zrobić, aby grać czysto to podpowiem, że trzeba za każdym razem sprawdzić czy dana bierka (figura lub pionek) są atakowane a nie są bronione. Na wyższym poziomie trzeba sprawdzić czy są „odpowiednio bronione” (najprościej mówiąc czy ilość atakujących przeważa ilość bierek broniących). Są to tak zwane podstawy taktyki i można znaleźć je w każdym podręczniku dla początkujących oraz na tysiącach stron w Internecie. Dodam, że niekiedy (a nawet często!) przejście tego okresu zajmuje dość długo, ale dopiero jego „przeskoczenie” gwarantuje minimum dla którego inni będą mogli oglądać (a być może i podziwiać) twoje partie bez łapania się za głowę i pukania w czoło.

  2. Odnajduj groźby przeciwnika i zapobiegaj im. Za każdym razem wyszukujemy groźby, które zawiera pozycja i staramy się je neutralizować. Jeśli jest kilka gróźb, to koncentrujemy się na zapobieganiu tym najbardziej destrukcyjnym, a następnie próbujemy szukać rozwiązania kolejnych. Ideałem jest to, aby nie wykonywać ruchu dopóki nie zrozumiemy tego jakie groźby zawiera pozycja – co jest w stanie przeciwnik „zepsuć” w naszej pozycji. Pamiętajmy, że groźby mogą być płytkie lub głębokie – najważniejsze na początku nauki jest to, aby natychmiast rozpoznawać te płytkie – 1-2 ruchowe. Dopiero po biegłym opanowaniu płytkich gróźb, warto zająć się tymi głębszymi (3-4 ruchowymi). Wystarczy zrozumieć to, że groźbą jest to co by nam niedobrego zrobił przeciwnik, gdyby miał jeszcze jeden darmowy ruch. Czyli po wykonaniu ruchu przez przeciwnika sprawdzamy co by zagrał, gdyby miał możliwość zagrania bez ruchu wykonanego przez nas. Prawda, że proste? Wysoki poziom gry polega na tym, że nie dopuszczamy do pojawienia się i realizacji gróźb, które będą nie do odparcia i będą związane ze zmianą oceny pozycji (czyli z pozycji remisowej wchodzimy do strefy przegranej).

  3. Atakuj, graj aktywnie i przechwytuj inicjatywę – stale twórz groźby i nie czekaj na rozwój wydarzeń. Staraj się za każdym razem narzucać przeciwnikowi swoje warunki, czyli przechwytuj inicjatywę oraz z niej korzystaj. Jeśli sytuacja wymaga tego, aby realizować inne (ważniejsze) cele, wówczas oszacuj czy lepiej jest „szaleć z inicjatywą” czy też dokończyć realizowanie innych celów – nawet kosztem utraty inicjatywy. Jeśli chodzi o groźby, to pamiętaj o tym, żeby nie tworzyć takich, które nie mają szachowego sensu (czyli są zbyt „miękkie” i nieistotne). Im więcej gróźb stworzysz i stale będziesz naciskał, dociskał i wyciskał ostatnie soki z pozycji i przeciwnika – tym większa szansa, że w końcu wygrasz. Dodam, że wcale nie jest to łatwe, ale niesamowicie satysfakcjonujące! Wygrywanie partii, gdy dominujesz na szachownicy i pokazujesz „kto tu jest szefem i wydaje rozkazy” daje wielu zawodnikom niezłego kopa! A kiedy nie grać aktywnie? Wyjątkiem jest tylko sytuacja, w której aktywna gra pogarsza twoją pozycję – wówczas graj pasywnie. Niemal zawsze dotyczy to pozycji typu twierdza - budujesz coś na kształt „chińskiego muru” i pokazujesz przeciwnikowi, że „za Chiny nie przejdzie”. Warto dodać, że dotyczy to przede wszystkim pozycji z gry końcowej – jeśli wiesz jakiego typu pozycja jest remisowa nawet gdy przeciwnik ma stosunkowo dużą przewagę – wówczas ustawiasz twierdzę i zabezpieczasz się przed jej rozmontowaniem.

  4. Połącz aktywną grę z bezpieczeństwem: zabezpieczaj swoją pozycję oraz jednocześnie atakuj i osłabiaj pozycję przeciwnika! To zdecydowanie jedno z najtrudniejszych zadań jako że wymaga ono znacznej wiedzy i sporego doświadczenia. Jednak im lepiej będziesz potrafił je realizować, tym szybciej będziesz osiągał kolejne stopnie szachowego wtajemniczenia. Bezpieczeństwo jest kluczem ku temu, aby nie przegrywać, natomiast aktywność drzwiami za którymi czeka na ciebie zwycięstwo. Natomiast bez otwarcia zamka w drzwiach – nie będziesz w stanie ich wyważyć (a więc osiągnąć sukcesu). Dlatego właśnie tak ważne jest to, aby wiedzieć jakie relacje występują między bezpieczeństwem i aktywnością. Im silniejsi przeciwnicy, tym trudniej będzie ci mieć pełną kontrolę nad powyższymi dwoma elementami. Dan Heisman mówi o tym krótko: „szachy tak naprawdę koncentrują się przede wszystkim na bezpieczeństwu i aktywności – dopóki nie zrozumiesz tego, tak długo twoje partie będą kulawe”. Warto zaznaczyć, że nie wszystko złoto co się świeci. Liczy się istota pozycji, a nie jedynie to jak ona wygląda. Bywa bowiem tak, że na pozór bezpieczna pozycja jest tak naprawdę już przegrana, bądź też pozycja „odkrytego króla” jest znacznie lepsza niż przeciwnika. Dlaczego? Otóż wspólnym mianownikiem jest to, że nie ma możliwości wykorzystania danej słabości. Właśnie z tego powodu możecie czasami zobaczyć jak silniejszy zawodnik gra „wbrew zdrowemu rozsądkowi”, a tak naprawdę po partii okaże się, że lepiej rozumiał on pozycję i wiedział kiedy „złamać zasady”.

  5. Zawsze graj z planem – nie przesuwaj drewna w tę i z powrotem. Próbuj za każdym razem, aby twoja gra wiązała się z określonym planem i jego bieżącą realizacją. Nie muszą to być bardzo odległe (i abstrakcyjne) plany, ale przynajmniej na takie na 2, 4 czy 6 ruchów do przodu. Często są nimi: przerzucenie figury w lepsze miejsce, zdwojenie ciężkich figur, zajęcie ważnego punktu w obozie przeciwnika, rozbicie pionowej struktury, stworzenie wolnego piona czy też zabezpieczenie słabych punktów w naszej pozycji. Warto podkreślić, że „granie z duchem pozycji” polega na tym, aby nie wykonywać „oderwanych” (od planu) ruchów, tylko stale wzmacniać pozycję, dalej osłabiać przeciwnika, kontynuować realizację naszych zamierzeń czy też „nie dawać się pokusom” w postaci zmiany planu na gorszy (mniej efektywny, bardziej niebezpieczny dla nas czy chociażby trudniejszy w realizacji). Logiczna partia powinna przypominać budowę budynku – wszystko zaplanowane i konsekwentnie realizowane – krok po kroku. Wyjątkiem może być jedynie sytuacja w której zmiana planu jest konieczna ponieważ jest on nie do zrealizowania bądź też pojawiła się możliwość zmiany planu, dzięki której natychmiast zdobędziemy przewagę (lub jeszcze szybciej oraz łatwiej ją zrealizujemy). Oczywiście im więcej planów znamy (a te zwykle są pokazywane w partiach mistrzów lub podręcznikach dotyczących strategii i planowania), tym łatwiej nam się gra. Mistrzowie są w stanie niemal w każdej pozycji (poza losowymi) wskazać plany dla obu stron. Dlaczego? Otóż nauczyli się oni wszystkich najważniejszych i najczęściej spotykanych pozycji (struktur) i planów w nich występujących. Nie jest to wcale takie trudne jak się wydaje na pierwszy rzut oka, ale zapamiętanie, zrozumienie oraz stosowanie ich w praktyce – drastycznie (!) ułatwia i przyspiesza naszą grę! Lasker mówił nawet o tym, iż „lepiej jest grać z nie najlepszym planem aniżeli bez niego”. I według mnie to święta racja!

  6. Graj dużo poważnych partii, graj je na maxa i stale poszukuj silniejszych przeciwników. Ten punkt gwarantuje opanowanie techniki oraz stałą naukę tego co robisz dobrze, a co wymaga zmiany. Dzięki graniu poważnych partii masz okazję „zdążyć się wykazać”. Natomiast dzięki graniu „na maxa” wiesz, że wynik partii nie był w żadnym momencie niezależny od ciebie (bowiem dałeś z siebie wszystko na co było cię stać w tej rozgrywce). Z kolei silniejsi przeciwnicy będą zapewniali ci stały rozwój: konieczność wkładania coraz większego wysiłku oraz rozwiązywania i tworzenia nowych, nieznanych i jeszcze trudniejszych problemów. A jakie partie to „poważne”? Partia poważna musi spełniać co najmniej dwa kluczowe warunki: grana na maxa (bez tego drugi warunek nie ma zastosowania) jak też grana tempem, którym „zdążysz porządnie popracować i dać z siebie wszystko”. Moje osobiste kryterium to co najmniej 30 minut dla każdego zawodnika (idealnie 45 lub 60). Według mnie gwarantuje to tak zwane „minimum przyzwoitości”, a w przypadku czasu dodawanego (zwykle jest to 30 sekund za każdy ruch) pozwala spokojnie rozegrać partię na dobrym (wysokim) poziomie. W partiach typu 45+45 (45 minut i 45 sekund dodawane po każdym ruchu) przeciętna partia (40-60 ruchów) trwa zwykle 1,5 do 2 godzin. W praktyce jest to łatwe do zrealizowania (czym innym jest granie partii, gdzie każdy z zawodników ma po 1,5 lub 2 godziny na partię) i przy okazji bardzo dobry trening przed występami w prawdziwych turniejach. Jak dużo partii trzeba rozgrywać (w ramach treningu), aby być naprawdę dobrym? Zwykle za minimum przyjmij jedną dziennie (za wyjątkiem niedzieli). W ciągu roku wychodzi około 300-320. Natomiast w realu – zwykle powinno to być około 40-60 partii turniejowych (oczywiście w zależności od możliwości zawodnika).

  7. Analizuj każdą poważną partię, znajduj wszystkie błędy (przede wszystkim te najbardziej istotne), wyciągaj wnioski na przyszłość i nie powtarzaj tego samego błędu po raz kolejny. To silnik całej maszynu postępu szachowego. Bez analizy nie będziesz tak naprawdę wiedział dlaczego przegrywasz – często problemów jest znacznie więcej niż zwykłe przeoczenie czy podstawka. Pamiętaj, że słabi gracze nie robią analiz, ale mistrzowie nie pójdą spać zanim nie dowiedzą się co tak naprawdę było przyczyną porażki. Samo znalezienie błędu to dopiero początek, bowiem teraz trzeba zastanowić się nad tym co zrobić, aby już go nie powtarzać. Następnie trzeba dojść do powodu powstawania błędu i wyciągnąć wnioski związane z tym, aby unikać wszelkich (najistotniejszych) wpadek. Warto pamiętać, że błędy będą zawsze się pojawiały, więc proces ich eliminacji nie będzie miał końca (na tym właśnie polega rozwój). Ulegną zmianie jedynie poziomy, ilość oraz jakość błędów. Tutaj zależność jest bardzo prosta: im mniej błędów niskiego poziomu (znaczenia), tym silniejszy zawodnik.

  8. Studiuj partie mistrzów! Dzięki przeglądaniu gry mistrzów będziesz w stanie zobaczyć w jaki sposób skutecznie rozprawiają się ze swoimi przeciwnikami. Pamiętaj, aby były one dobrze skomentowane – chodzi o jak najlepszy opis słowny związany z odkryciem planów, zyskaniem i realizacją przewagi czy też innych elementów. Partie bez komentarzy słownych są dobre, ale dopiero dla zawodników, którzy ich nie potrzebują (zwykle są to gracze co najmniej 1 kategorii lub kandydata na mistrza). Warto jeszcze podkreślić, aby zaczynać od tych partii, które były grywane przez dawnych (starych) mistrzów. Dlaczego? Otóż przede wszystkim z uwagi na to, że są one dość proste i plany w nich stosowane powinny być zrozumiałe dla wszystkich początkujących graczy. Zasada studiowania jest prosta: im silniejszy gracz tym bardziej współczesny mistrz (albo nawet arcymistrz). Nie zalecam studiowania partii współczesnych arcymistrzów (chyba, że ktoś ma już siłę 1 kategorii i poziom około 2000), bowiem są one tak trudne, iż korzyści z nich będą dość nikłe. Lepiej jest dobrze przestudiować (i nauczyć się ich na pamięć!) 20 partii dawnych mistrzów aniżeli 2 partie współczesnych arcymistrzów.

  9. Taktyka i kombinacje to twoje codzienne fascynacje! Stale rozwiązuj kombinacje oraz analizuj zadania (pozycje) taktyczne – przede wszystkim te z gry środkowej. Im więcej pozycji jesteś w stanie zrozumieć tym szybciej i łatwiej znajdziesz podobieństwo do tej, która jest przed tobą na szachownicy – lub też tej, która może powstać. Warto podkreślić, że rozwiązanie (a nawet studiowanie!) zadań nie polega na ich mechanicznym „odklepaniu”, lecz zrozumieniu ich mechanizmu działania oraz krytycznych elementów pozycji dzięki którym były one możliwe! Jaka z tego będzie korzyść? Otóż dla mnie korzyścią było (jest) to, iż rozwiązałem ponad 10 tysięcy zadań (od mata w 1 do wygrania pionka w 3-5 ruchach), więc obecnie w partiach z zawodnikami poziomu 1500-1800 bardzo szybko jestem w stanie znaleźć uderzenie taktyczne – zarówno wtedy, gdy sam je realizuję (czy też planuję) jak i wówczas, gdy przeciwnik „zasadził się z groźbą”. I znowu jeśli ktoś poważnie myśli o bardzo wysokim poziomie amatorskim (2000-2200), to podkreślę, że bez posiadania bazy danych obejmującej co najmniej 20-30 tysięcy pozycji z taktyki – z pewnością nie będzie to możliwe. Mówię i myślę o tym, że dana osoba biegle (!) jest w stanie rozpoznawać proste i średnio trudne „taktyczne strzały” w ciągu kilkunastu sekund, a nie poszukuje uderzenia 2-3 ruchowego... w ciągu kilku minut!

  10. Stale opisuj pozycje jak i zmiany w nich zachodzące! Następnie sprawdzaj czy można te informacje wykorzystać do znalezienia uderzenia taktycznego (kombinacji). Nie wykonuj ruchu dopóki nie upewnisz się, że twój ruch jest bezpieczny! Tego punktu trudno szukać w listach porad „jak grać lepiej”, ponieważ niewielu autorów (w tym także i bloggerów) zdaje sobie sprawę z ogromnych konsekwencji jakie on za sobą niesie (mowa o skutkach, które ponoszą amatorzy, gdyż mistrzowie już się tym nie zajmują). Na czym on zatem polega? Otóż opisywanie zmian zachodzących w pozycji – to taki wewnętrzny dialog, który mówi (a raczej podpowiada) nam na co takiego należy zwrócić uwagę. Przykładowo jeśli widzę, że po ostatnim ruchu przeciwnika – hetman i król stoją w jednej linii, wówczas mówię do siebie (po cichu oczywiście): „ooo, hetman wszedł na linię z królem – sprawdzę czy można to w jakiś sposób wykorzystać! Może jakieś związanie albo szpila?”. Tak samo jest z kontrolą linii, punktów czy danych obszarów szachownicy. Jest to bardzo ważne, gdyż znacząco ułatwia wyszukiwanie „czułych punktów” (fachowo nazywanych słabościami) jak też znajdywanie sposobów ich (natychmiastowego) wykorzystania. Natomiast opis pozycji jest związany z realizowanym przez nas planem oraz tym co „widać z pozycji” (to z kolei wiąże się z zakresem wiedzy ze strategii – im więcej elementów potrafimy wskazać jak też znamy ich znaczenie – tym łatwiej jest „wyciągać istotne informacje” z dowolnej pozycji!). Często są to opisy w stylu: „mam kontrolę nad linią „a” oraz atakuję słabego (odstałego) pionka. Dodatkowo związałem gońcem piona e6, więc poszukam możliwości wykorzystania tych słabości”. Od siebie dodam, że im lepszy opis pozycji i zmian zachodzących po wykonanym ruchu – tym łatwiej jest znajdywać najlepszy ruch. Jeśli natomiast chodzi o ostatnią wskazówkę, to przed fizycznym wykonaniem ruchu (nie ważne czy grając w realu czy też za pośrednictwem sieci Internet) należy sprawdzić (w głowie) czy przeciwnik nie będzie w stanie tego wykorzystać. Bardzo często w literaturze wspomina się o tzw. „blundercheck”. Oznacza to sprawdzenie ruchu pod kątem „podstawki” - czyli możliwości w której przeciwnik za darmo nam coś zbije, da mata (tak, czasem takie podstawki też się zdarzają, gdy gra jest bardzo wymagająca i wyczerpująca) lub przeprowadzi kombinację! Tak więc zanim wykonamy zaplanowany przez nas ruch zróbmy test kontrolny! Tak samo sprawdzajmy czy nie zaszła istotna zmiana w pozycji po wykonaniu ruchu przez przeciwnika! Tego typu „testy” mogą w istotny sposób poprawić jakość naszej gry – ich celem jest całkowite wyeliminowanie prostych podstawek lub błędów taktycznych.
W ten oto sposób doszliśmy do końca. Czy te porady sprawią, że będziesz grał lepiej? NIE! Same porady nic nie dają – tak samo jak wiedza, która nie jest stosowana w praktyce. Jednak jestem absolutnie przekonany, że dzięki solidnemu przemyśleniu i zastosowaniu tych wskazówek – twoja jakość partii (a często idzie za tym w parze także zadowolenie z tego co stworzyliśmy) ulegnie poprawie. Jak dużej? Tego nie wiem – to bowiem zależy od tego na jakim jesteś poziomie oraz jak wiele z powyższych elementów wpływa destrukcyjnie na twoje partie.

Powyższe wskazówki i rady mogą być przydatne głównie dla graczy poziomu 1000-1500. Warto pamiętać o tym, że w tym opracowaniu nie ma nic o czym świat szachowy by nie wiedział od co najmniej stu lat. Oryginalne może być jedynie ujęcie tematu – wybranie konkretnych wskazówek i porad oraz ich omówienie. Jakie były kryteria dzięki którym stworzyłem tę „złotą listę”? Otóż starałem się spośród dziesiątek „dobrych rad” wybrać te, które uznałem za najbardziej istotne dla początkujących graczy. Dodatkowo obiecałem sobie, że oprę je o własne doświadczenie związane z popełnianymi przeze mnie błędami. Mam cichą nadzieję, że minimum przyzwoitości wypełniłem. Spotkałem się już bowiem z tyloma radami i wskazówkami dotyczącymi „lepszej gry” i „poprawiania twoich szachów”, że trudno zliczyć. Niemal wszystkie z nich mają jedną wspólną wadę – są zbyt oderwane od konkretnego gracza oraz próbują w telegraficznym skrócie opowiedzieć (przekazać) coś co zwykle jest przekazywane i ćwiczone przez trenerów w procesie szkolenia trwającym co najmniej kilkanaście bądź kilkadziesiąt miesięcy.

Osobiście nie lubię tworzyć artykułów czy wpisów, które są zbyt oderwane od rzeczywistości i nie mają żadnego praktycznego zastosowania. Dlatego długo wahałem się czy powinienem opublikować tę listę, jednak (nie)jeden z szachowych amatorów i pasjonatów poprosił mnie, abym napisał coś co może ukierunkować grę na właściwe tory i dać drogowskaz na drodze do lepszej jakości rozgrywanych partii. Tak więc spełniam tę prośbę i oczekuję, że ta lista będzie ciepło oraz krytycznie przyjęta. Mile widziane są także komentarze, które będą dla mnie przekonującą zachętą, aby podejmować kolejne tak trudne i często niechciane tematy.

czwartek, 28 marca 2013

Solidny jak skała repertuar debiutowy dla czarnych - czyli GM Viacheslav Eingorn pokazuje jak budować perspektywiczne pozycje od pierwszego ruchu

Eingorn jest bardzo doświadczonym arcymistrzem z Ukrainy. Wielokrotnie reprezentował Ukrainę na różnych rozgrywkach drużynowych – w roku 2001 wygrywając złoty medal na Drużynowych Mistrzostwach Świata. W roku 2006 na olimpiadzie szachowej trenował zwycięską kobiecą drużynę Ukrainy. Warto również dodać, że posiada także tytuł starszego trenera Fide.

Poniżej chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami dotyczącymi książki:
A rock-solid chess opening repertoire for black (Repertuar debiutowy dla czarnych – solidny jak skała) – książką napisaną przez GM Eingorna. Być może osoby poszukujące książki, która pomoże w zbudowaniu repertuaru debiutowego czarnymi – nie będą musiały przechodzić podobnego rozczarowania jakie mnie spotkało. Byłem pewien, że tytuł na okładce jest dokładnie tym czego potrzebowałem, gdy tymczasem... spotkała mnie niespodzianka.

Teraz kilka słów o książce. Wydana w 2012 roku przez Gambit, zawiera 192 strony i miękką okładkę – warto dodać, że jest ona w dość małym formacie (142x208mm) i w układzie dwóch kolumn. Pomimo tego jest w niej zawartych stosunkowo dużo informacji. Spróbuję poniżej zaprezentować najważniejsze elementy.

Repertuar zaproponowany przez GM Eingorna bazuje na różnych wariantach obrony francuskiej. (połowa książki – aż 86 stron jest poświęcona na omówienie pozycji powstających w tym debiucie). Książka podzielona jest na 3 części. W pierwszej omawia warianty powstające po 1.e4 e6, w drugiej po 1.d4 e6, natomiast w trzeciej krótko omawia pozostałe możliwości. Autor skupił uwagę na tym, aby po dowolnym ruchu białych (za wyjątkiem 1.Nf3) czarne mogły odpowiadać 1...e6 – i następnie przechodzić do pozycji, które będą dla nich najbardziej wygodne. Do tego starał się dobierać tak warianty, aby nie były one „bardzo oklepane” – co może być niekiedy elementem zaskoczenia dla przeciwników.

Z uwagi na to, że autor skoncentrował się przede wszystkim na różnych wariantach, więc książka jest zalecana przede wszystkim dla graczy poziomu 1700-1900. Osoby, które mają poziom 2100 (lub wyższy) mogą być dość mocno rozczarowane – niemniej z pewnością będą w stanie znaleźć kilka ciekawych idei proponowanych przez autora. Największą wadą jest moim zdaniem tytuł. Sugeruje bowiem (pełny albo jak kto woli gotowy) repertuar dla czarnych, gdy tymczasem według mnie jest to znakomity szablon (!) ku temu, aby można było na jego bazie stworzyć coś w rodzaju repertuaru debiutowego.

Znakomicie podsumował tę książkę jeden z bloggerów Sean Marsh:
Polecam tę książkę jako szablon dla graczy klubowych, którzy chcą opracować sobie szeroki zakres stosunkowo łatwego do przyswojenia repertuaru. Natomiast poważni gracze turniejowi (chodzi o zawodników od poziomu 1900-2100) będą musieli nieco bardziej dostać po kościach – w przypadku testowania zalecanych otwarć (wariantów) przeciwko twardym przeciwnikom (w domyśle tych od poziomu 2200 w górę).


Poniżej link do krótkiej recenzji Carstena Hansen, który systematycznie przeprowadza recenzje książek na stronie ChessCafe. W jego ocenie zdobyła ona 4/6 „gwiazdek”, co oznacza, że jest to dobra książka (zakres ocen tak jak obecnie w szkole: od 1 do 6).

Podsumowując – jeśli ktoś szuka gotowego repertuaru debiutowego dla czarnych – a nie samego szablony na którym będzie go budował, wówczas ta pozycja na pewno nie spełni jego oczekiwań. Jeżeli jednak ktoś potrzebuje dobrego szablonu – przeglądu solidnych, obronnych wariantów dla czarnych – z elastyczną możliwością przechodzenia w różne typy pozycji (które opierają się przede wszystkim na strukturach wynikających z obrony francuskiej), wówczas ta książka może okazać się niezwykle pomocna. Zaznaczam jednak, że prawie wcale nie ma w niej opisów strategicznych, lecz wyłącznie opisywane warianty z bardzo krótkim komentarzem (oceną).

 

Informacje o tej książce można znaleźć na stronie wydawnictwa Gambit:

I na koniec: osoby, które chcą wiedzieć co (czyli opis jakich debiutów i wariantów) zawiera ta książka – na pewno będą mogły zobaczyć na spis treści (poniżej link do pliku PDF):

Jaki wniosek z tej lekcji dla mnie? Dość prosty, lecz mam nadzieję wartościowy także dla innych osób. Warto poszukiwać recenzji oraz opisów dotyczących książek, które planujemy zdobyć. Zwłaszcza wówczas, gdy są to książki, które niekoniecznie muszą być nam znane czy też dobre. W ten prosty sposób można bowiem uniknąć niepotrzebnego rozczarowania i poczucia straty.

 

czwartek, 21 marca 2013

Schematy matowe – czemu warto je znać i o tym jak można zamatować swojego tatę

Okazuje się, że wiele osób nie ma dobrze opanowanych schematów matowych. Czy oni coś w ten sposób tracą? Na pierwszy rzut oka nic, ale przy bliższym spojrzeniu – dość dużo. Przede wszystkim będą miały trudności w rozpoznaniu sytuacji, gdy nadarzy się okazja na wykorzystanie tych schematów. A czy te wzorce matowe mają zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy matujemy gołego króla? Otóż nie! Cały problem tkwi właśnie w tym, że one są wykorzystywane na każdym etapie partii! Najczęściej posługują się nimi silniejsi gracze w grze środkowej – z uwagi na największe możliwości ataku matowego na króla i potencjalne ogromne komplikacje czające się na tych, którzy odważą się je wykorzystywać. Jednak warto podkreślić, że mają one zastosowanie również w grze końcowej, gdzie także bywają nie tylko pułapki, ale również próby zorganizowania siatki matowej. Wówczas brak dobrej znajomości takich schematów – a następnie dobrego ich przećwiczenia na kilkudziesięciu przykładach – będzie powodował błędy. Jak to możliwe? Otóż nie zdając sobie sprawy z możliwych siatek matowych – będziemy czasami zmuszani do tego, aby oddać materiał po to, aby uniknąć mata.

Teraz pojawia się pytanie skąd wziąć takie schematy matowe. Otóż bywają one przede wszystkim w książkach dla początkujących (a nawet dla dzieci) lub też są zawarte w ogólnych podręcznikach do nauki gry w szachy. Uważam, że warto zobaczyć przyjrzeć się tym oto poniższym pozycjom.

Pierwsza z nich to książeczka (a raczej broszura) Bogdana Zerka „Schematy matowe” (wydanie język polski/uniwersalny - każdy na świecie może zrozumieć obrazki czyli szachowe diagramy, 48 stron), natomiast druga to książka „How To Beat Your Dad at Chess” napisana przez arcymistrza Murray'a Chandlera (wydanie język angielski, 128 stron).


Autor książki Bogdan Zerek, tak oto pisze o swojej książeczce (broszurze)„Schematy matowe”:
Obserwując grę dzieci i szachistów do II kategorii zauważyłem pewną prawidłowość. Ich gra sprowadza się przede wszystkim do liczenia różnego rodzaju wariantów, które często mają niewiele wspólnego z oceną pozycji i jakimkolwiek planem gry. Nie wyobrażają sobie sytuacji czy ustawień, które można osiągnąć. Podobnie jest z pozycjami matowymi. Dzieci i szachiści niższych kategorii nie znają konstrukcji matowych (schematów matowych) stwarzanych przez poszczególne bierki lub grupy figur. Nie potrafiąc wyobrazić sobie jakie maty mogą (wcale nie muszą) powstać w danej pozycji stają się bezradni w takich sytuacjach i bardzo często rezygnują z kombinacji. Tłumaczą się tym, że nie mogli doliczyć, albo bali się grać, nie widząc możliwości matowania.
Aby ułatwić dzieciom grę i nauczyć je właściwego myślenia, stworzyłem zbiór matów, które wykonują różne bierki szachowe. Oczywiście można go poszerzyć dopisując własne przykłady, ale przedstawione w prezentowanej książce "Schematy matowe" są w pełni wystarczające. Chciałbym dodać, że celowo nie napisałem pracy "Mat w jednym posunięciu", ponieważ nie chodzi o to, aby dziecko znalazło mata w jednym ruchu, ale zapamiętało sytuację matową (schemat).
Książka przeznaczona jest przede wszystkim dla dzieci, szachistów do II kategorii i trenerów szachowych, a także dla wszystkich szachistów, którzy mają problem z wyobrażeniem sobie różnorodnych sytuacji matowych.


Natomiast pozycja Murray'a Chandlera „How To Beat Your Dad at Chess” (Jak pokonać swojego tatę w szachy), jest tak oto charakteryzowana przez wydawnictwo i recenzentów:
To nie jest wyłącznie książka dla dzieci – za „tatę” możesz wstawić dowolnego przeciwnika, który systematycznie cię ogrywa! Ta książka uczy 50 śmiertelnych matów – podstawowych wzorców ataku, które stale pojawiają się pomiędzy zawodnikami wszelkich poziomów. Każdy motyw matowy jest dokładnie i prosto wyjaśniony, jak też jest podanych kilka opisowych przykładów. Test końcowy pozwala czytelnikowi sprawdzić umiejętności rozpoznawania wzorców (schematów). Jest to doskonała kolekcja ukazująca w jaki sposób wymusić mata – poprzez znakomicie dobranych 50 przykładów – wszystkie pięknie wyjaśnione i ilustrowane (diagramami).

Można także pobrać próbkę książki z poniższego linka:


Poniżej krótka lista linków, które pokazują najczęstsze maty:


Tutaj natomiast możemy sprawdzić naszą znajomość niektórych wzorców matowych (białe zaczynają i matują w 1 ruchu). W każdym linku znajduje się test w którym jest 12 pozycji.

Natomiast tutaj możemy zobaczyć animowane obrazki (matowe finały):

A tutaj kilka linków (pliki PDF), które można przejrzeć lub ściągnąć (wszystkie ukazujące matowe finały):

Natomiast ostatni link zawiera plik PDF w którym trzeba rozpoznać czy jest mat czy pat oraz czy jest możliwy jakikolwiek prawidłowy ruch czarnych. Pozycja bardzo dobra dla nauki dzieci.


Szczególnie polecam książkę Murray'a Chandlera „How To Beat Your Dad at Chess”, gdyż uważam, że bardzo ładnie pokazuje 50 najczęściej stosowanych w praktyce ataków (i finałów) matowych – zwłaszcza będzie ona przydatna dla graczy w przedziale rankingowym 1000-1600. Według mnie jest znakomita i bardzo przystępnie nie tylko pokazuje, ale także uczy w jaki sposób wykorzystywać pozycję w której „finał matowy dojrzał do realizacji”. Wbrew pozorom nie jest ona wyłącznie dla dzieci lub początkujących szachistów, gdyż osoby, które chcą uzupełnić braki w swojej edukacji – także mogą czegoś się nauczyć.

Natomiast broszura „Schematy matowe” Bogdana Zerka według mnie powinna być dostępna bezpłatnie jako forma reklamy wydawnictwa (i w ten sposób pozyskiwania potencjalnych klientów innych książek szachowych). Zawarte w niej pozycje (w sumie aż 273 diagramy, co odpowiada 95-99% realnie potrzebnych w praktyce schematów) są bardzo dobrze dobrane i użyteczne. Uważam jednak, że bez wsparcia ze strony opisu i co najmniej kilkudziesięciu przykładów – są mniej więcej tym samym co wydanie tabliczki mnożenia lub alfabetu: na pewno są ważną pomocą dla początkujących szachistów, ale moim zdaniem tego typu broszury powinny być dostępne bez żadnych opłat dla każdego (zwłaszcza jak jest to w formie bez żadnego komentarza, przykładów oraz wyjaśnienia mechanizmów).

wtorek, 19 marca 2013

Strategiczny repertuar debiutowy dla białych - czyli IM John Watson pokazuje jak budować perspektywiczne pozycje od pierwszego ruchu

Osobiście nigdy wcześniej nie zajmowałem się debiutami jako że nie miały one dla mnie żadnej (twórczej) wartości. Traktowałem je wyłącznie jako „wykuwanie na blachę a potem bezmyślne odtwarzanie”. Taki okres nienawiści do tej „mechanicznej fazy” trwał aż 14 lat. Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż niestety brutalna rzeczywistość zmusiła, aby przełamać niechęć także i do tej fazy gry. I pojawiła się w końcu konieczność (chęć to zbyt delikatne określenie), aby zbudować solidne podstawy repertuaru debiutowego grając białym kolorem. Tak więc po podjęciu decyzji zdecydowałem się na znalezienie i zakup najbardziej odpowiedniej dla mnie książki. Wiedziałem, że będzie to dosyć trudne zadanie, ale byłem pewien, że nie mogę tego na dłużej odkładać. W końcu trafiłem na jedną z książek, która była dla mnie przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Poniżej podzielę się moimi wrażeniami i krótkim jej opisem.

Jedną z najnowszych pozycji, którą stworzył niejaki John Watson jest książka dotycząca budowy repertuaru debiutowego: A Strategic Chess Opening Repertoire for White (Strategiczny repertuar debiutowy dla białych).

Dlaczego akurat ta książka mnie przekonała do tego, aby się nią bliżej zainteresować? Otóż udało mi się znaleźć recenzje wiarygodnych szachowych teoretyków w których wyraźnie widać, że autor dość solidnie zrealizował postawione przed sobą zadanie. Na czym ono polegało? Przede wszystkim na tym, aby wyszukać takie warianty, które zapewnią białym dobrą strategiczną grę, a jednocześnie nie będzie konieczne poświecenie kilkunastu lat na przygotowania związane z tysiącami wariantów i rozpracowanych pozycji do 26-30 ruchu! Główna idea tej książki tkwi w tym, aby opanować wszystko co niezbędne do tego, aby bez problemu wiedzieć jak reagować białymi na wszelkie (sensowne) próby czarnych. A jakimi ruchami zajął się autor? Otóż przedstawił on plan rozwoju za pomocą ustawienia pionów d2-d4 i c2-c4. Na okładce zresztą znajduje się ciekawy napis: „kompletny plan ataku po 1.d4 i 2.d4”.

Kim jest jej autor? Otóż to dobrze znany John Watson – mistrz międzynarodowy i ceniony autor wielu książek szachowych. Poniżej lista pozycji, które wyszły spod pióra tego teoretyka:
Secrets of Modern Chess Strategy, Chess Strategy in Action, Mastering the Chess Openings volume 1, Mastering the Chess Openings volume 2, Mastering the Chess Openings volume 3, Mastering the Chess Openings volume 4, Chess Openings for Kids.

Widać zatem wyraźnie, że jego skrzywienie szachowe dość wyraźnie koncentruje się wokół słowa strategia oraz debiut. Warto podkreślić, że stał się dość znany dzięki dwóm książkom: Tajemnice nowoczesnej strategii oraz Szachowa strategia w akcji. Te dwie książki w bardzo ciekawy sposób omawiają tematy związane ze strategią (zwłaszcza zawierają krytykę teorii słynnego Arona Nimzowitscha, twórcy „Mojego systemu”).

Dla kogo jest przeznaczona ta książka? Według mnie dla wszystkich ambitnych graczy, którzy chcą zbudować repertuar debiutowy, który jest oparty o strategię – stopniowe budowanie pozycji i dopiero po tym rozpoczęcie działań o charakterze atakującym. To jest właśnie powód dla którego gracze, którzy chcą grać ostre i szybkie szachy – nie znajdą w niej nic wartościowego.

Obaj recenzenci, posiadający tytuł IM (czyli mistrza międzynarodowego) – zarówno Jeremy Silman jak i John Donaldson – stwierdzają zgodnie, że to znakomita pozycja dla wszystkich zawodników poziomu 1800-2400. Bardzo trudno mi powiedzieć czy osoby mające poziom 2300+ rzeczywiście są w stanie skorzystać z tej książki, niemniej jestem pewien, że niewiele osób mających poziom poniżej 1800 – będzie w stanie z niej skorzystać w pełni czerpiąc z jej zawartości. Przede wszystkim z uwagi na to, że autor podaje wiele wariantów z opisem w stylu „i czarne mają wiele słabości”, „czarne są ścieśnione”, „białe mają niewielką, ale stabilną przewagę”.

Poniżej podaję linki do recenzji przeprowadzonej przez wspominanych powyżej mistrzów:

Pewnie kilka osób zastanowi się co w takim razie mnie przekonało, aby nabyć tę książkę? Przede wszystkim pozytywne recenzje jak też bardzo wyraźnie określony poziom (zakres rankingowy) dla którego jest ona polecana. No i na koniec styl w jakim została opisana. A cóż w nim takiego urzekającego? Otóż moim zdaniem opisanie wszystkich najważniejszych wariantów oraz bogatych komentarzy do pozycji wynikających z danych otwarć – i to na jedynie 270 stronach... musiało wymagać bardzo dużej biegłości! Do tego znany i wysoko ceniony autor, analizy sprawdzane komputerowo, wiele napisanych wcześniej książek związanych ze szlifowaniem debiutów oraz bardzo świeża pozycja (data wydania to 24 lipiec 2012 roku). Obecnie jest bardzo wiele książek o debiutach i repertuarach debiutowych – niemniej myślę, że wybranie odpowiedniej dla graczy poziomu (rankingu) 1700-1800-1900 wcale nie musi być takie łatwe. Z jednej strony bowiem nie chodzi o zakup encyklopedii debiutowej, zaś z drugiej polecane warianty muszą gwarantować stabilność (czyli to, aby za kilka miesięcy nie okazało się, że trzeba znowu rezygnować z tego co polecał autor) jak też być opisane tak, aby bez problemu można było zrozumieć jakie plany w danym wariancie towarzyszą obu stronom.

Osobiście jest bardzo zadowolony z tej książki, nawet pomimo tego, że jej przerobienie będzie wymagało co najmniej 400-600 godzin solidnej pracy przez okres co najmniej 9-12 miesięcy. Niemniej świadomie podjąłem decyzję o kupnie tej książki i jej stopniowym zgłębianiu. Granie w szachy bez repertuaru debiutowego – po blisko 15 latach braku wyników i co najważniejsze postępu – naprawdę mi się mocno znudziło, a nawet „przejadło”. To właśnie był powód dla którego zaprzyjaźniłem się z tą świetną książką Johna Watsona, która bardzo mi przypadła do gustu. Być może jeszcze będzie kiedyś okazja, aby napisać o tym w jaki sposób pomogła mi ona osiągnąć stabilny poziom 2000-2100 (czyli siła pierwszej kategorii). Wierzę, że dzięki systematycznemu przerabianiu tej książki w końcu uda mi się ta sztuka!

I na koniec: osoby, które chcą wiedzieć co (czyli opis jakich debiutów i wariantów) zawiera ta książka – na pewno będą mogły zobaczyć na spis treści (poniżej link do pliku PDF):


niedziela, 10 marca 2013

W 1000 dni do poziomu 2000: część 7 – informacja zwrotna dotycząca rozgrywanych partii: interpretacja i wykorzystanie celem poprawy

W poprzednim wykładzie powiedzieliśmy sobie o planie pracy w postaci arkuszu (tabeli). Tym razem chciałbym poruszyć temat związany z tak zwaną informacją zwrotną (po angielsku „feedback”). Podstawą ku temu będzie informacja zwrotna związana z ilością rozegranych partii, ich jakością i popełnianymi błędami, ich analizą oraz wyciąganymi wnioskami a następnie zastosowaniu planu poprawy tego co nie działa optymalnie.

Powiemy sobie w skrócie na czym polega interpretacja informacji zwrotnej i jej wykorzystanie celem poprawy naszej pracy (treningu).

Jeśli już posiadamy najważniejsze elementy, które określiliśmy jako gwarancja sukcesu, wówczas możemy na bieżąco sprawdzać jaką wiadomość zwrotną nam to daje.

A. Rozegrane partie: czy partie treningowe były rozgrywane systematycznie, z pełnym zaangażowaniem, koncentracją oraz wolą zwycięstwa? Czy zakładana ilość (tygodniowa lub miesięczna) została zrealizowana? Jeśli nie to dlaczego? Czy przychodziłeś punktualnie na partie i czy byłeś wypoczęty przed ich rozpoczynaniem? Czy w niektórych partiach miałeś poczucie, aby jak najszybciej „odklepać” i mieć je już za sobą? Czy bałeś się rozgrywać partie z silniejszymi (lub słabszymi) przeciwnikami – z uwagi na możliwą stratę rankingu? Czy pojawiały się jakieś nieprzewidywane trudności z ich rozgrywaniem (zbyt dużo innych obowiązków, trudności finansowe, choroba, złe połączenie internetowe, brak odpowiednich przeciwników, nieodpowiednie pory ich rozgrywania, itp.).

B. Jakość partii i popełniane błędy: czy w partiach zdarzały się podstawki? Jeśli tak to jak wielkie (strata wieży, gońca, piona) jak często (w każdej partii, co 2-3 partie, co 30 ruchów) i co było tego przyczyną? Czy jesteś zadowolony ze wszystkich partii i włożonego wysiłku w czasie ich rozgrywania? Które z partii były dla ciebie szczególnie trudne do rozgrywania i dlaczego? Czy błędy tego samego rodzaju stale się powtarzają? Czy zauważasz pewne grupy (typy) pozycji w których najczęściej popełniasz błędy? Jak sobie radzisz gdy zobaczysz, że popełniłeś błąd? Czy sprawdzasz każdy ruch (zwłaszcza pod kątem taktycznego obalenia) przed jego wykonaniem? Czy wykorzystujesz błędy przeciwnika (szczególnie taktyczne) i czy potrafisz nadal grać twardo, gdy zdobędziesz przewagę?

C. Analiza partii i wyciągane wnioski: czy za każdym razem analizujesz rozegrane partie? Czy masz tendencje ku temu, aby analizować tylko swoje wygrane rozgrywki? W jaki sposób wygląda twoja analiza? Czy poszukujesz błędów w każdej pozycji czy masz tendencje do tego, aby znajdować tylko grube (oczywiste) błędy? A jak wygląda poszukiwanie planów w partiach? Czy twoja gra jest spójna, logiczna oraz harmonijna? Jak często zapisujesz wnioski wyciągnięte po każdej partii? Czy układają się w jedną wspólną całość? Jak reagujesz na stale powtarzające się błędy oraz na brak wiedzy związany ze znajdywaniem planów gry dla obu stron?

D. Plan poprawy na podstawie wniosków: czy dzięki wnioskom wiesz nad czym należy pracować? Czy koncentrujesz się na poprawie wybranych elementów czy wszystkich? Czy zapisujesz na bieżąco, które elementy najbardziej hamują twój szachowy rozwój oraz realizację planu? Czy zdarza ci się pisać plan poprawy, który jest zbyt obszerny lub nieadekwatny do wyciąganych wniosków? Czy modyfikujesz plan treningowy w oparciu o spostrzeżenia dotyczące wniosków? Czy sprawdzasz co jakiś czas na ile twój zmodyfikowany plan pomaga ci w realizowaniu celów (zadań) cząstkowych? Czy boisz się modyfikować plan i dostosowywać go do aktualnych potrzeb?

 
Poniżej zobaczymy jak może wyglądać przykładowa (hipotetyczna) samoocena.

A. Rozegrane partie – ocena 7/10. Do pełni szczęścia brakuje rozgrywania partii z silniejszymi przeciwnikami oraz bardziej systematycznie. Należy zdecydowanie poprawić przychodzenie punktualne na partie oraz bycie możliwie maksymalnie wypoczętym przed ich rozpoczynaniem. Nadal trzeba mocno pracować nad koncentracją w czasie partii oraz unikania partii „do odklepania”.

B. Jakość partii i popełniane błędy – 6/10. Brakuje zdecydowanie lepszej taktyki i wykorzystywania okazji – zarówno w ataku jak i w obronie. Bywają niestety także wpadki taktyczne (1-2 ruchowe) i bardzo często (!) wykonywane ruchy bez wcześniejszego (nieco głębszego) sprawdzenia ich konsekwencji (często nie ma żadnej analizy pod kątem poprawności taktycznej!). Dodatkowo brakuje dalszej twardej gry po okresie obrony – bardzo często następuje rozluźnienie i bardzo szybko „wpadka”. Szczególnie widoczny jest brak dobrej taktyki na wyższym poziomie (1800-2100) oraz trudności z patrzeniem na elementy (rozwiązania) kombinacyjne – bardzo często następuje etap koncentrowania się wyłącznie na własnym planie.

C. Analiza partii i wyciągane wnioski – 7/10. Brakuje analizy partii pod kątem debiutowym – zwłaszcza dotkliwe są braki związane z tym jakie są plany gry w danych otwarciach, systemach czy wariantach. Stale powtarza się wniosek dotyczący braku sprawdzania ruchu przed jego zagraniem jak też uzupełnienia wiedzy (dziury!) debiutowej. Bywają nieliczne pozycje w których nie wiadomo jaki plan gry należy obrać. Należy popracować nad większym dystansem siebie jak i porażek. Ponadto trzeba uczyć się radzenia sobie ze stresem – przede wszystkim nie wściekaniu się i zbyt długim rozdrapywaniu ran (oraz obwinianiu siebie) związanych z „głupimi błędami” czy też spadkiem rankingu oraz kryzysem formy.

D. Plan poprawy na podstawie wniosków – 3/10. Brakuje motywacji i zrozumienia konieczności ciężkiej i systematycznej pracy nad najbardziej dotkliwymi błędami i słabościami. Należy dogadać się ze sobą odnośnie nie pomijania błędów, które bywają niewygodne. Dodatkowo pracować nad akceptacją własnych słabości i ich poprawy – głównie bazując na wnioskach wyciąganych na podstawie analizy partii. Konieczna jest większa koncentracja na efektach (uzyskiwanych wynikach) a nie jedynie na nierealnych oczekiwaniach. Należy odpuścić sobie testowanie elementów, które już zostały setki razy sprawdzone. Nie bać się patrzeć i akceptować własne słabości (tak te natury czysto szachowej jak i pozaszachowe). Nadal śmiało modyfikować plan w zależności od uzyskiwanych efektów oraz wniosków, które mają największą siłę.


Pamiętajmy, że powyższa interpretacja może być dużo bardziej rozbudowana. Niemniej warto podkreślić, że za każdym razem należy mieć na uwadze to czemu ma ona służyć. Absolutnie nie chodzi o to, aby się biczować, lecz krytycznym okiem spojrzeć na własną twórczość. Wiele zawodników boi się tego, że ich partie oraz popełniane błędy świadczą o nich jako o osobach głupich, leniwych czy „nie nadających się” do tej gry (tak, do szachów). Bardzo często nie chcą analizować swoich błędów, słabości czy też słabych stron... lecz wolą uciec od tego tematu. Pamiętajmy, że mają oni do tego prawo. Wiele razy powtarzałem, że każdy może czerpać z szachów tyle ile chce oraz potrzebuje. Jedni zatem będą kibicowali innym zawodnikom, zaś inni będą stale „siedzieli w analizach i książkach”. Kolejni będą się zachwycali pięknymi pozycjami czy nawet kombinacjami albo końcówkami. Jeśli jednak wszystkim z nich będzie sprawiać to przyjemność i dzięki temu będą mogli w pożyteczny sposób spędzić czas... to należy tylko bić brawo! :).

W przypadku zawodników, którzy chcą podwyższać swoje umiejętności oraz poziom (ranking), konieczne jest nieco inne podejście. Mianowicie - im bardziej będziemy obiektywni w stosunku do samego siebie, tym szybciej uda nam się osiągać kolejne szczeble szachowego wtajemniczenia. Droga do mistrzostwa nie jest ani łatwa ani szybka ani także bezbolesna. Dlatego jednak tak bardzo inni cenią tych, którzy osiągnęli wysoki poziom w tej dziedzinie. Nie każdy musi być mistrzem szachowym i nie wszyscy są w stanie nimi zostać. Najczęściej zostają nimi osoby, które wiedzą czego chcą, wytrwale dążą do celu oraz zgadzają się poświęcić część swojego życia na to, aby osiągnąć coś do czego inni mogą nigdy w życiu nie dojść. I to też jest piękne – zwłaszcza jeśli zobaczymy, że na sukces trzeba sobie solidnie zapracować.

środa, 6 marca 2013

Najpierw ruszaj, później pomyśl - czyli o tym w jaki sposób można grać bezbłędnie bez myślenia

Tym razem zaprezentuję dość ciekawy sposób, w którym spróbuję wykazać, że w pewnych pozycjach nie musi być konieczne myślenie, lecz może wystarczyć dobra pamięć i stosowanie pewnych określonych reguł (zasad). Jako przykład posłuży nam najprostsza na świecie końcówka, czyli K+p przeciwko K. Zapraszam do lektury.

Podam przykład tego w jaki sposób siła dobrze ustalonego "kodu" (elementu systemu?) jest w stanie sprawić, że daną pozycję (w tym przypadku końcówkę danego typu) nie przegra NIKT, kto będzie stosował się do ściśle określonych (podanych poniżej) zasad:

Poniżej zobaczymy kilka rysunków (diagramów). Co należy z nich zrozumieć i zapamiętać? Oto najważniejsze elementy:

a) kolor czerwony – pole na którym stoi pion, jeśli staniemy na nim królem, wówczas zbijamy piona! Automatycznie następuje remis (bez względu na to czy przeciwnik się na to zgadza czy nie).

b) kolor zielony – pole na którym blokujemy ruch piona; leży ono zawsze bezpośrednio przed pionem i nazywamy je (głównym) polem blokady. Jeśli na nim staniemy, to nie ma możliwości, abyśmy przegrali tę pozycję – oczywiście grając poprawnie.

c) żółty kolor – pole na którym mamy ostatnią szansę na to, aby „nie wypaść z pól”; warto pamiętać, że jest ono zawsze o jedną linię niżej niż pole blokady; nazywamy je polem rezerwowym

d) kolor niebieski - opozycja pionowa – sytuacja w której króle stoją naprzeciwko siebie w odległości nieparzystej liczby pól (1, 3 lub 5): w tym przypadku musimy pamiętać o stosowaniu „opozycji pionowej”, czyli stanięciu na linii pionowej względem króla przeciwnika – w odległości nieparzystej liczby pól (w naszym przykładzie będzie to niemal zawsze jedno pole odległości)

Na diagramie widoczne pola czerwone (bij piona), zielone (blokada i pion nie ruszy, a mucha nie siada!) oraz żółty (spuszczamy się po linie od piona, który jest naszym hakiem). Natomiast kolorem niebieskim zaznaczono opozycję pionową - położenie króli względem siebie w nieparzystej liczbie pól (tutaj 1). Warto zapamiętać, że zawsze oba króle gdy będą w opozycji - muszą zajmować pole tego samego koloru.

Rysunek po lewej: Kxb5 (zasada 1: bij piona), Kd5 (zasada 2: blokada piona) i ta sama zasada po Kg5! (pion g6 nie ma prawa ruszyć, bo na jego drodze stanął monarcha, barykadując mu drogę naprzód)
Rysunek po prawej: Kb2 (zasada nr 2), Kd1 (zasada nr 3) i ostatnia pozycja: Kg1 (zasada nr 4).

Teraz mamy poniższe zasady (od najważniejszej do najmniej istotnej - studenci nazywają takie zasady "4Z"), których musimy przestrzegać, aby zremisować. Należy je przeczytać, następnie dobrze zrozumieć i bezbłędnie zapamiętać (ich sens!).

1. Zbij piona - musi on być niebroniony (i stać obok naszego króla, czyli być atakowany przez nas)

2. Zajmij (główne) pole blokady - zahamuj ruch piona!

3. Zejdź na pole rezerwowe - stań przed pionem na jego drodze!

4. Zajmij opozycję pionową (krótką) względem króla.


Teraz krótkie wyjaśnienie. Powyższe zasady musimy stosować od 1 do 4. Czyli jeśli jest możliwe zastosowanie pierwszej, wówczas zbijamy (ostatniego) piona i natychmiast pojawia się remis. W przypadku, gdy nie można zastosować ani 1 ani 2, wtedy stosujemy "najwyższą dostępną", czyli 3. A jeśli już nie można żadnej z 3 pierwszych, to zostaje ostatnia deska ratunku czyli zasada 4.

A co jeśli nie będzie możliwe zastosowanie żadnej z wyżej wymienionych zasad? Wówczas możliwe są w zasadzie jedynie dwa rozwiązania:

1) Nasz król jest jeszcze zbyt daleko od piona, więc nie ma możliwości zrealizowania którejkolwiek zasady. Wówczas staram się tak kroczyć naszym monarchą, aby nie pozwolić stronie silniejszej na wejście królem przed piona.

2) Pozycja jest po prostu przegrana, bo nie udało nam się zająć na tyle dobrej pozycji, aby mieć możliwość korzystania z „czterech sposobów obrony”.

A jakie będzie zadanie domowe? Spróbujcie ustawiać różne pozycje w których strona słabsza będzie miała króla nie dalej od piona niż w odległości 2-3 pól. Starajcie się rozegrać kilkanaście razy tę pozycję (król z pionem przeciwko królowi) na dowolnej z kolumn (od a do h) czy też rzędów (pion na linii od 2 do 7). Testujcie dotąd aż zrozumiecie na czym polega cała „magia” tego systemu. Pamiętajcie, aby za każdym razem stosować reguły od góry od numeru 1 do 4. Przy okazji można w ten sposób nauczyć obrony tej konkretnej pozycji (końcówki) dziecko w wieku lat 4 czy 5. Starsze dzieci można testować poprzez ustawienie pozycji na szachownicy – następnie przyjrzenie się jej przez 30-40 sekund... a potem już opaska na oczy – i sprawdzamy nie tylko zapamiętanie powyższych zasad, ale także znajomość pól szachownicy! W ten sposób działamy w myśl zasady: wilk syty i owca cała – lub jak kto woli: pamięć pełna i szachista bezpieczny! Życzę powodzenia w testowaniu „kodu” tego mini-systemu. Może komuś uda się go złamać? Z pewnością programiści bliżej będą chcieli się przyjrzeć temu "algorytmowi", aby go zoptymalizować ;) :).

PS. Ostrzegam, że dzieci mogą być mega zadowolone, gdy tato (lub mama, ciocia, siostra, wujek, dziadek bądź przyjaciel albo dobry kolega) pokażą i nauczą w jaki sposób można magicznie zremisować tego typu końcóweczkę. Jeśli zaś jeszcze do tego dołączymy element zabawy (np. ściganie się na czas, aż do momentu pata, tak aby nie popełnić żadnego błędu w obronie), to... cel tego artykułu zostanie osiągnięty, zaś autor będzie bardzo szczęśliwy i zadowolony, że mógł podsunąć ciekawy pomysł.

Powodzenia w nauce kochani Tatusiowie i Mamusie, niechaj szachowo wymiatają.... wasze synusie i córusie! Z pewnością dzięki temu będzie szansa, aby odkrywali talenty wasi przyszli geniusze! :)

wtorek, 26 lutego 2013

Statystyka, szachowy ranking i jego zmiany: drobne matematyczne cuda szachowe okiem amatora (1)

Co prawda obiecałem sobie, że nie będę publikował nic na czym się dostatecznie dobrze nie znam, jednak walory edukacyjno-motywujące są dla mnie znacznie ważniejsze niż moje kalectwo w danych tematach. Liczę na wyrozumiałość ze strony grona osób zajmujących się nauką (zwłaszcza statystyką i przetwarzaniem danych) i bardzo mocne przymrużenie obu oczu przy czytaniu poniższego wpisu. Dziękuję.

Czy ranking nie kłamie? Jak interpretować i odczytywać dane statystyczne, które widnieją na różnych wykresach? Dlaczego ranking jest podatny na manipulację? Jak tego unikać? Czy ktoś gra silno (solidnie) czy ma jedynie wysoki ranking? Czy jest możliwe posiadanie zawyżonego lub zaniżonego rankingu? O co w tym wszystkich chodzi?

Pytań jest wiele. Dziś spróbuję odpowiedzieć na jedno z nich. Mianowicie pokażę w jaki sposób można stosunkowo niewielkim wysiłkiem sprawić sobie dość ładnie wyglądający ranking. A zatem do dzieła!

Co by się stało gdyby 2 graczy zagrało ze sobą mecz składający się co najmniej ze 100 partii? Jakie wnioski można byłoby wyciągnąć z danych mówiących o ilości wygranych i remisów? Przypomnijmy symbole i ich znaczenie w tym kontekście. Plusem (+) oznaczamy partie wygrane, z kolei minusem (-) przegrane. W przypadku remisu pojawia się magiczny znaczek równości (=). Czyli przykładowo rozegrano 162 partie, zwycięzca uzyskał 148.5 pkt. Jak wyglądają magiczne znaczki? Otóż można to zapisać w ten oto sposób: +144 (zwycięstw), -9 (porażek), =9 (remisów). A jak wysoki procent zwycięstw daje taki wynik? Otóż dodajemy do siebie wszystkie zwycięstwa (warte po 1 pkt) oraz remisy (każdy po 0,5 pkt) i następnie dzielimy tę sumę przez liczbę partii (tutaj 162). Wychodzi zatem wskaźnik zwycięstw (w skrócie "wz") w wysokości 91.7%.

Teraz zastanówmy się o ile silniejszy był zawodnik A (zwycięzca) od gracza B (pokonanego). Jak można to oszacować? Otóż w tym celu posługujemy się tabelą, którą opracowali matematycy (o statystycznym zacięciu). Po angielsku nazywa się to "Elo rating vs. winning probabilities" i można sobie o tym poczytać w tym miejscu: http://www.ascotti.org/programming/chess/elo.htm


Tabela wartości (procentowych) zwycięstw (wz) w stosunku do różnicy poziomu między zawodnikami

Powyżej zobaczymy tabelę w której mamy następujące dane: w lewej kolumnie (.99, .67, czy .12) oznaczenie dotyczące procentu zwycięstw (nasz wskaźnik "wz" w ujęciu procentowym). Przykładowo .99 oznacza 99%, zaś .67 dokładnie 67%. Z kolei po prawej stronie obok tego wskaźnika mamy wartość dodatnią bądź ujemną (jeśli wskaźnik jest wysoki to będzie zawsze dodatnia, a jak niski to ujemna). Oznacza on odniesienie silniejszego gracza względem słabszego. I tak ".92 +401" oznacza, że gracz A, który uzyskuje 92% wskaźnik zwycięstw nad przeciwnikiem B, może być (przynajmniej statystycznie) traktowany jako silniejszy o +401 punktów. Przykładowo jeśli gracz B ma ranking 1580, wówczas jego przeciwnik ma mieć ranking powiększony o 401, czyli aż 1981. Słowem? Wystarczy znać wartość procentową zwycięstw (lub ilość partii rozegranych z wynikiem końcowym), aby można było oszacować o ile punktów jeden gracz jest silniejszy od drugiego.

Czy same te dane są wystarczające? Otóż nie. Należy jeszcze uwzględnić następujące zmienne (elementy), które będą zapewniały jak największą wiarygodność tego wskaźnika (a następnie wyciągane z nich wnioski). Przede wszystkim musimy spełnić takie kryteria jak:

a) minimalna ilość partii - nie mniejsza niż 20. Poniżej tej wartości będzie ciężko uznać, iż wynik nie był w dużej (tzn. istotnej statystycznie) mierze przypadkowy. Natomiast od 100 partii w górę można być niemal całkowicie pewnym, iż nie ma w nim więcej niż 1-2% przypadku. Jest to bowiem praktycznie zbyt duża ilość partii, aby przypadek mógł odgrywać jakąkolwiek istotną statystycznie rolę.

b) jednolitość partii - czyli wszystkie powinny być rozgrywane w takim samym (lub bardzo podobnym) tempie. To proste. Chodzi o to, aby partie było jednakowe pod względem czasu do namysłu dla obu graczy. Idealnie gdy wszystkie są takie same, a w praktyce można dopuścić pewne wyjątki polegające na tym, że partie są bardzo zbliżone do siebie. Chociażby tak. Rozegrano 100 partii, z tego 90 z nich tempem po 20 minut na zawodnika, zaś pozostałe z nich po 15 minut. Im mniejsze różnice między zmianą czasu do namysłu między grupami partii, tym większa wiarygodność.

c) partie powinny być rozgrywane naprzemiennie - raz białym kolorem, a następnie czarnym. W ten sposób dostaniemy wynik dla każdego gracza który rozegrał tę samą liczbę partię kolorem białym jak i czarnym. Ważne jest także to, aby stale (co partię) zmieniać kolor albo jeśli nie ma takiej możliwości to rozegrać hurtem połowę partii jednym kolorem, a następnie pozostałą część - kolorem przeciwnym.

d) warunki dla obu graczy powinny być identyczne. Tutaj chodzi głównie o to, aby każdy miał takie same szanse na wygrywanie jak i na przegrywanie. Jeśli jednemu z przeciwników będzie przeszkadzała żona lub dziecko, zaś drugi będzie miał "święty spokój" w czasie rozgrywek, wówczas wyniki partii nie mogą być uznawane za wiarygodne. Tak samo w przypadku, gdy jeden z graczy ma techniczne warunki znacznie gorsze niż jego przeciwnik. Prostym przykładem będzie słabe połączenie internetowe powodujące tzw. lagi czy chociażby niesprawna myszka, zbyt mała (niewyraźna) szachownica, bierki czy też inne istotne elementy związane z grą w szachy.

e) postawa w stosunku do meczu (badania) - obaj zawodnicy powinni w każdej z partii starać się dawać z siebie wszystko (popularne określenie "cisnąć na wygraną ile fabryka daje"). Nawet jeśli styl gry jest ryzykowny lub też przeciwnik wykorzystuje słabości nie związane bezpośrednio z umiejętnościami szachowymi. Warto dodać, że chodzi przede wszystkim o to, aby zbadać różnicę w sile (poziomie) gry w warunkach optymalnych. A za takie możemy uznać te w których obaj przeciwnicy pokazują pełnię swoich możliwości. Pamiętajmy, że wliczamy w to także strategię meczową, która przykładowo może zakładać to, że dany gracz będzie "zapierał na remis", dotąd aż uzna to za skuteczną metodę pozwalającą na wygranie meczu.

Wszystko ładnie, pięknie, tyle że to rozważania teoretyczne, prawda? Świetnie byłoby gdybyśmy pokazali jak to się ma na praktycznym przykładzie. No to proszę bardzo! W ramach "eksperymentu naukowego" przeprowadziłem test polegający na symulacji takiego meczu z jednym z zawodników (nota bene kolega, który czasami stawiał tak potężny opór, że wydawało mi się jakbym przepychał się i walczył z czołgiem).

Test ten rozpoczął się w dniu 2011-06-05, natomiast zakończył się dokładnie w 2013-02-24. To dość długi okres, bo aż blisko dwa lata. Niemniej bardzo ważnym elementem było to, że był to tak zwany eksperyment naturalny. Otóż badany nie miał najmniejszego pojęcia o tym, że uczestniczy w badaniu - w przeciwnym razie wyniki byłyby mocno zniekształcone (możliwość manipulacji, aby pokazać się z lepszej strony lub stresu związanego z tym, aby "nie dać plamy").

Statystyka z rozegranego "meczu" - pokazano przegląd końcowego wyniku z hipotetycznym przeciwnikiem. Tutaj na 162 partie (+144, -9, =9) uzyskano 148,5 pkt, co daje wynik procentowy blisko 92%. To z kolei odpowiada statystycznie różnicy +401 pkt na korzyść zwycięzcy

W ramach meczu rozegrano 162 partie następującymi tempami: 2 partie P60+10 (60+10 oznacza, że każdy zawodnik ma 60 minut na partię i za każdy wykonany ruch dostaje dodatkowe 10 sekund; niewykorzystane dodatkowe sekundy sumują się w pozostałym czasem); 4 partie P45+45, 13 gier P45+15, 16 partii 30+30, 44 gry P30+15, 28 gier P30+10, 4 partie P20+10, 3 partie P15+15, 43 partie P15+10 (oraz pomijane w dalszych rozważaniach: 1 partia P15+5, 3 partie P10+10 i jedyna partia bez dodawanego czasu P15+0). Białym kolorem rozegrałem 74 partie, zaś czarnym pozostałe 88. Było także kilka "bloków jednokolorowych" (gdzie dany gracz grał pod rząd więcej niż 2 partie).

W skrócie ujmując: wszystkie partie miały czas dodawany przynajmniej 10 lub 15 sekund. Najczęściej królowały takie tempa jak: P30+15 (44 gry), P15+10 (43 partie), P30+10 (28 gier), 30+30 (16 partii), P45+15 (13 gier), co daje łącznie 144 partie (pominięto pozostałe 18).

Natomiast uzyskano wynik o którym była mowa powyżej (tak, w naszych rozważaniach teoretycznych). Mianowicie +144 (zwycięstw), -9 (porażek), =9 (remisów) daje wskaźnik zwycięstw (w skrócie "wz") w wysokości 91.7% (zaokrąglamy do 92%). Zatem różnica (statystyczna) gracza A nad przeciwnikiem B, może być (przynajmniej statystycznie) traktowana jako wartość +401 punktów. Przykładowo jeśli gracz B ma ranking 1580, wówczas jego przeciwnik ma mieć ranking powiększony o 401, czyli aż 1981.

Warto zaznaczyć, że rzeczywistości mój przeciwnik posiada od kilku miesięcy 3 kategorię, zaś ja od kilku dobrych lat 2. Często wykorzystywałem swoje doświadczenie, spryt i szachowe niespodzianki, tak aby ratować się w bardzo trudnych sytuacjach. W innym wypadku niemożliwym byłoby uzyskanie tak imponującego statystycznie wskaźnika zwycięstw, gdyż realnie dzieli nas mniej więcej około 1,5 klasy gry (ok. 220-250 oczek), a nie jak można zbyt szybko uwierzyć: +401 punktów (wynikających z odczytywanego wartości dla 92% wskaźnika zwycięstw).

W rzeczywistości na FICS zakres rankingowy mojego przeciwnika waha się w ostatnim czasie pomiędzy 1620 a 1680 (średni 1645), natomiast mój pomiędzy 1940 a 2000 (średni 1970). Widać zatem wyraźnie, że różnica statystyczna powinna wynosić między nami 325 punktów. I jak łatwo odczytać z tabeli - najbliższa różnica dla wartości +322 pkt to .87, co oznacza wskaźnik zwycięstw na poziomie jedynie 87%. Skąd zatem ta rozbieżność kilku procent w otrzymanym wyniku statystycznym (92%) a realną różnicą (87%)? Przede wszystkim odpowiada za to dość mocno "mieszane" tempo gry (pkt b), nieco lepsze warunki gry - zwłaszcza na początku, gdy mój przeciwnik nie miał biegłości w obsługiwaniu programu do rozgrywania partii przez Internet (pkt e), początkowe granie partii niekoniecznie "na maxa" oraz istotnie mniejsza liczba partii białym kolorem (pkt c). Wszystko to po zsumowaniu bez problemu powinno wyjaśnić powstałą wyżej rozbieżność. Wierzę, iż podane przeze mnie rozumowanie i interpretacje mogą zostać przyjęte jako "dość rozsądne". Ostrzegam szczególnie przed tym, aby zawsze krytycznie przyjmować (interpretować) uzyskiwane wyniki jak też w jak największym stopniu eliminować wszelkie możliwe istotne błędy. W przeciwnym wypadku dostaniemy tak zwane artefakty (co oznacza to słowo - można sprawdzić w Wikipedii).

Oczywiście jest to tylko pewne dość duże przybliżenie istotnego tematu, który opiera się o statystykę. Niemniej mam nadzieję, że pomimo zastosowania dość dużych uproszczeń udało mi się pokazać w jaki sposób może to wyglądać w praktyce. Przepraszam wszystkich statystyków i osoby pasjonujące się tą niezwykłą dziedziną za przekazywanie "dziwnych wniosków" na podstawie dość mało krytycznie wyszukanych danych. Niemniej dla amatorów szachowych konieczna była "realnie uproszczona, żywa wersja".

Na koniec drobna zagadka i pozdrowienia dla jednej z osób, która nie wierzy w cuda. Mam nadzieję, że uda się sprawić, aby doszło do czegoś co statystycznie jest trudno wytłumaczalne ;). Pozdrawiam serdecznie niedowiarka i liczę na to, że pamięć i refleks będą na tyle dobre, aby nie zaspać... gdy pociąg wskaże niebezpieczną prędkość kosmiczną!




Just 5 months and that high train?! Are you kidding me??! It's simply unbelievable. Twenty one hundred?! Did I really hear that correctly? It's impossible - it would have been a miracle if he would be able to do it - even just once! No way! Please don't fix (FICS) me up that way my dear friend! It's not that funny as you think!!!

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Mistrz kontra amator – porówanie podejścia w dążeniu do mistrzostwa

Zobaczmy jak może wyglądać porównanie modelu mistrza i amatora. Najpierw krótka lista punktów, a następnie ich omówienie.


Mistrz zauważa pewne elementy i relacje między bierkami, gdyż jego doświadczenie oraz „radar” w głowie natychmiast wychwytuje to co najbardziej istotne. Z kolei amator próbuje poszukiwać po całej szachownicy czegoś „na czym można oko zawiesić”.

Mistrz na poziomie świadomym nie dostrzega pewnych ruchów – są one niejako dla niego niewidoczne. Natomiast amator widzi wszystko, więc dopiero musi stosować filtry, które pomogą mu odrzucić ruchy beznadziejne od dobrych.

Mistrz jest w stanie widzieć nie więcej niż 2-3 kontynuacje i spośród nich wybrać tę najlepszą. Natomiast amator mając problem z tym, aby widzieć te najbardziej sensowne możliwości – analizuje wszystko, tak aby nie przeoczyć tych ruchów, które mogą okazać się naprawdę silne.

Mistrz bardzo często używa intuicji i na niej polega. Natomiast amator zastanawia się, stara się wszystko uzasadniać, obliczać i oceniać. Brak doświadczenia i nikła intuicja nie pozwala mu na to, aby oszczędzać czas i energię – zwłaszcza w momentach, gdy należy zagrać naturalny, logiczny ruch.

Mistrz myśli, to znaczy, iż nastała pozycja w której dość trudno jest odróżnić jedną możliwość od drugiej – wymaga to głębokiego wniknięcia w pozycję i umiejętnego wyciągania wniosków wraz z dokładną oceną pozycji. Natomiast amator zwykle wie lepiej, bo nawet nie ma pojęcia (często także ochoty), iż w danej pozycji trzeba „mocno wniknąć, aby ją przewiercić”. Jest bowiem święcie przekonany, że wszystko jest już tak proste, że nie wymaga żadnego wysiłku.

Mistrz w procesie znajdywania najlepszych ruchów – opiera się w bardzo dużym zakresie na swoim doświadczeniu, zaś amator – jedynie na obliczeniach. Doświadczenie nabyte przez mistrza sprawia, że pewne charakterystyczne pozycje są znacznie szybciej odrzucane bądź pogłębiane. Z kolei stałe obliczenia prowadzone przez amatora bardzo często kończą się jednym wielkim chaosem w głowie.

Mistrz przed ostatecznym podjęciem decyzji co do swojego ruchu – poszukuje obalenia tego co znalazł. Próbuje odnaleźć coś, co sprawi, że jego zakładany ruch (oraz obrany plan) zostanie przez przeciwnika obalony. Natomiast amator znajduje tylko potwierdzenia tego, że w końcu znalazł najlepszą możliwość. Brak krytycznego podejścia do swojej oceny i wybranej kontynuacji powoduje, że bardzo często jego przeciwnik wykonuje ruch, który niweczy zamiary amatora. Niekiedy tak szybko i skutecznie, że już po kilku ruchach pozycja jest natychmiast do poddania.

Mistrz stale poszukuje różnych sposobów na poprawianie swojej pozycji. Nie wystarcza mu to, że wyprowadził figury czy to, że piony kontrolują centrum, a wieże otwarte linie. Stara się znajdywać optymalne miejsca na to, aby figury i piony wypełniały jak najlepiej swoje funkcje. Natomiast amator ma tak dobrą pozycję, że robi ruchy „byle do przodu” i nie wnika w to gdzie ma słabości i jak się ich pozbywać, systematycznie polepszając pozycję.

Mistrz wykonuję ciężką pracę, by wyciągać wnioski i je stosować w kolejnych partiach (oraz pozycjach, które w nich uzyskuje i do których dąży). Stara się o to, aby znaleźć pewne schematy, reguły czy też zasady, które pozwolą na jeszcze lepsze i efektywniejsze znajdywanie optymalnych ruchów. W przypadku amatora zwykle mamy do czynienia z tym, że znajduje on jedynie rozwiązania poszczególnych problemów na szachownicy. Rzadko kiedy ma on ochotę i siłę na to, aby wyciągać wnioski i znajdywać pewne uniwersalne reguły rozgrywania danych grup pozycji.


Warto na koniec podkreślić, że używane tutaj słowo "mistrz" odnosi się do pewnej postawy charakteryzującej się dążeniem do mistrzostwa. Nie zawsze jest ono tożsame z uzyskanym poziomem gry czy też tytułem. Często może się to pokrywać, ale niekiedy mogą zdarzać się przypadki w której osoba nosząca tytuł mistrza - wcale nim nie jest - ma jedynie nadany szachowy tytuł.

piątek, 28 grudnia 2012

Power Mates – potężne matowanie jest dla każdego wyzwaniem (4)

Kolejny zestaw pozycji do rozwiązania – w postaci dwóch diagramów: początkowego (pozycji wyjściowej w której dana strona zaczyna) i końcowego (pozycji w której jest mat).


Zadanie i rozwiązanie z partii nr 5 i 6

Zadanie nr 5: pozycja wyjściowa i obok końcowa: czarne zaczynają i matują w 2 ruchach
 
Zadanie nr 6: pozycja wyjściowa i obok końcowa: białe zaczynają i matują w 3 ruchach