piątek, 29 marca 2013

10 bezcennych wskazówek i porad jak grać lepiej w szachy

Poniżej przedstawiam wskazówki i porady, które mają na celu uświadomienie początkujących graczy o tym na co trzeba zwracać uwagę. Mam na myśli niezbędne elementy (są to najważniejsze, ale nie wszystkie!), których przestrzeganie zapewni znacznie lepszą jakość partii.
  1. Graj czysto – nie podstawiaj a jak przeciwnik za darmo daje to sprawdź czy możesz wziąć. Czysta gra polega na tym, że nie oddajemy materiału (czyli figur oraz pionków) bez żadnego celu lub rekompensaty. Dotyczy to każdej fazy gry – zarówno debiutu, gry środkowej jak i końcowej. Ten punkt jest tak ważny, że jeśli nie zostanie spełniony, wówczas wszystkie kolejne są już mało istotne. Inaczej mówiąc tylko ten jeden element „zabija” wszystkie pozostałe. To mniej więcej tak jakbyś rozwiązywał maturę z matematyki, gdy nagle jednym napadem szału (z uwagi na gruby błąd) drzesz na strzępy kartkę ze wszystkimi rozwiązaniami zadań. Prawda, że w banalny sposób „zabijasz swoją pracę”? Jeśli nie wiesz co zrobić, aby grać czysto to podpowiem, że trzeba za każdym razem sprawdzić czy dana bierka (figura lub pionek) są atakowane a nie są bronione. Na wyższym poziomie trzeba sprawdzić czy są „odpowiednio bronione” (najprościej mówiąc czy ilość atakujących przeważa ilość bierek broniących). Są to tak zwane podstawy taktyki i można znaleźć je w każdym podręczniku dla początkujących oraz na tysiącach stron w Internecie. Dodam, że niekiedy (a nawet często!) przejście tego okresu zajmuje dość długo, ale dopiero jego „przeskoczenie” gwarantuje minimum dla którego inni będą mogli oglądać (a być może i podziwiać) twoje partie bez łapania się za głowę i pukania w czoło.

  2. Odnajduj groźby przeciwnika i zapobiegaj im. Za każdym razem wyszukujemy groźby, które zawiera pozycja i staramy się je neutralizować. Jeśli jest kilka gróźb, to koncentrujemy się na zapobieganiu tym najbardziej destrukcyjnym, a następnie próbujemy szukać rozwiązania kolejnych. Ideałem jest to, aby nie wykonywać ruchu dopóki nie zrozumiemy tego jakie groźby zawiera pozycja – co jest w stanie przeciwnik „zepsuć” w naszej pozycji. Pamiętajmy, że groźby mogą być płytkie lub głębokie – najważniejsze na początku nauki jest to, aby natychmiast rozpoznawać te płytkie – 1-2 ruchowe. Dopiero po biegłym opanowaniu płytkich gróźb, warto zająć się tymi głębszymi (3-4 ruchowymi). Wystarczy zrozumieć to, że groźbą jest to co by nam niedobrego zrobił przeciwnik, gdyby miał jeszcze jeden darmowy ruch. Czyli po wykonaniu ruchu przez przeciwnika sprawdzamy co by zagrał, gdyby miał możliwość zagrania bez ruchu wykonanego przez nas. Prawda, że proste? Wysoki poziom gry polega na tym, że nie dopuszczamy do pojawienia się i realizacji gróźb, które będą nie do odparcia i będą związane ze zmianą oceny pozycji (czyli z pozycji remisowej wchodzimy do strefy przegranej).

  3. Atakuj, graj aktywnie i przechwytuj inicjatywę – stale twórz groźby i nie czekaj na rozwój wydarzeń. Staraj się za każdym razem narzucać przeciwnikowi swoje warunki, czyli przechwytuj inicjatywę oraz z niej korzystaj. Jeśli sytuacja wymaga tego, aby realizować inne (ważniejsze) cele, wówczas oszacuj czy lepiej jest „szaleć z inicjatywą” czy też dokończyć realizowanie innych celów – nawet kosztem utraty inicjatywy. Jeśli chodzi o groźby, to pamiętaj o tym, żeby nie tworzyć takich, które nie mają szachowego sensu (czyli są zbyt „miękkie” i nieistotne). Im więcej gróźb stworzysz i stale będziesz naciskał, dociskał i wyciskał ostatnie soki z pozycji i przeciwnika – tym większa szansa, że w końcu wygrasz. Dodam, że wcale nie jest to łatwe, ale niesamowicie satysfakcjonujące! Wygrywanie partii, gdy dominujesz na szachownicy i pokazujesz „kto tu jest szefem i wydaje rozkazy” daje wielu zawodnikom niezłego kopa! A kiedy nie grać aktywnie? Wyjątkiem jest tylko sytuacja, w której aktywna gra pogarsza twoją pozycję – wówczas graj pasywnie. Niemal zawsze dotyczy to pozycji typu twierdza - budujesz coś na kształt „chińskiego muru” i pokazujesz przeciwnikowi, że „za Chiny nie przejdzie”. Warto dodać, że dotyczy to przede wszystkim pozycji z gry końcowej – jeśli wiesz jakiego typu pozycja jest remisowa nawet gdy przeciwnik ma stosunkowo dużą przewagę – wówczas ustawiasz twierdzę i zabezpieczasz się przed jej rozmontowaniem.

  4. Połącz aktywną grę z bezpieczeństwem: zabezpieczaj swoją pozycję oraz jednocześnie atakuj i osłabiaj pozycję przeciwnika! To zdecydowanie jedno z najtrudniejszych zadań jako że wymaga ono znacznej wiedzy i sporego doświadczenia. Jednak im lepiej będziesz potrafił je realizować, tym szybciej będziesz osiągał kolejne stopnie szachowego wtajemniczenia. Bezpieczeństwo jest kluczem ku temu, aby nie przegrywać, natomiast aktywność drzwiami za którymi czeka na ciebie zwycięstwo. Natomiast bez otwarcia zamka w drzwiach – nie będziesz w stanie ich wyważyć (a więc osiągnąć sukcesu). Dlatego właśnie tak ważne jest to, aby wiedzieć jakie relacje występują między bezpieczeństwem i aktywnością. Im silniejsi przeciwnicy, tym trudniej będzie ci mieć pełną kontrolę nad powyższymi dwoma elementami. Dan Heisman mówi o tym krótko: „szachy tak naprawdę koncentrują się przede wszystkim na bezpieczeństwu i aktywności – dopóki nie zrozumiesz tego, tak długo twoje partie będą kulawe”. Warto zaznaczyć, że nie wszystko złoto co się świeci. Liczy się istota pozycji, a nie jedynie to jak ona wygląda. Bywa bowiem tak, że na pozór bezpieczna pozycja jest tak naprawdę już przegrana, bądź też pozycja „odkrytego króla” jest znacznie lepsza niż przeciwnika. Dlaczego? Otóż wspólnym mianownikiem jest to, że nie ma możliwości wykorzystania danej słabości. Właśnie z tego powodu możecie czasami zobaczyć jak silniejszy zawodnik gra „wbrew zdrowemu rozsądkowi”, a tak naprawdę po partii okaże się, że lepiej rozumiał on pozycję i wiedział kiedy „złamać zasady”.

  5. Zawsze graj z planem – nie przesuwaj drewna w tę i z powrotem. Próbuj za każdym razem, aby twoja gra wiązała się z określonym planem i jego bieżącą realizacją. Nie muszą to być bardzo odległe (i abstrakcyjne) plany, ale przynajmniej na takie na 2, 4 czy 6 ruchów do przodu. Często są nimi: przerzucenie figury w lepsze miejsce, zdwojenie ciężkich figur, zajęcie ważnego punktu w obozie przeciwnika, rozbicie pionowej struktury, stworzenie wolnego piona czy też zabezpieczenie słabych punktów w naszej pozycji. Warto podkreślić, że „granie z duchem pozycji” polega na tym, aby nie wykonywać „oderwanych” (od planu) ruchów, tylko stale wzmacniać pozycję, dalej osłabiać przeciwnika, kontynuować realizację naszych zamierzeń czy też „nie dawać się pokusom” w postaci zmiany planu na gorszy (mniej efektywny, bardziej niebezpieczny dla nas czy chociażby trudniejszy w realizacji). Logiczna partia powinna przypominać budowę budynku – wszystko zaplanowane i konsekwentnie realizowane – krok po kroku. Wyjątkiem może być jedynie sytuacja w której zmiana planu jest konieczna ponieważ jest on nie do zrealizowania bądź też pojawiła się możliwość zmiany planu, dzięki której natychmiast zdobędziemy przewagę (lub jeszcze szybciej oraz łatwiej ją zrealizujemy). Oczywiście im więcej planów znamy (a te zwykle są pokazywane w partiach mistrzów lub podręcznikach dotyczących strategii i planowania), tym łatwiej nam się gra. Mistrzowie są w stanie niemal w każdej pozycji (poza losowymi) wskazać plany dla obu stron. Dlaczego? Otóż nauczyli się oni wszystkich najważniejszych i najczęściej spotykanych pozycji (struktur) i planów w nich występujących. Nie jest to wcale takie trudne jak się wydaje na pierwszy rzut oka, ale zapamiętanie, zrozumienie oraz stosowanie ich w praktyce – drastycznie (!) ułatwia i przyspiesza naszą grę! Lasker mówił nawet o tym, iż „lepiej jest grać z nie najlepszym planem aniżeli bez niego”. I według mnie to święta racja!

  6. Graj dużo poważnych partii, graj je na maxa i stale poszukuj silniejszych przeciwników. Ten punkt gwarantuje opanowanie techniki oraz stałą naukę tego co robisz dobrze, a co wymaga zmiany. Dzięki graniu poważnych partii masz okazję „zdążyć się wykazać”. Natomiast dzięki graniu „na maxa” wiesz, że wynik partii nie był w żadnym momencie niezależny od ciebie (bowiem dałeś z siebie wszystko na co było cię stać w tej rozgrywce). Z kolei silniejsi przeciwnicy będą zapewniali ci stały rozwój: konieczność wkładania coraz większego wysiłku oraz rozwiązywania i tworzenia nowych, nieznanych i jeszcze trudniejszych problemów. A jakie partie to „poważne”? Partia poważna musi spełniać co najmniej dwa kluczowe warunki: grana na maxa (bez tego drugi warunek nie ma zastosowania) jak też grana tempem, którym „zdążysz porządnie popracować i dać z siebie wszystko”. Moje osobiste kryterium to co najmniej 30 minut dla każdego zawodnika (idealnie 45 lub 60). Według mnie gwarantuje to tak zwane „minimum przyzwoitości”, a w przypadku czasu dodawanego (zwykle jest to 30 sekund za każdy ruch) pozwala spokojnie rozegrać partię na dobrym (wysokim) poziomie. W partiach typu 45+45 (45 minut i 45 sekund dodawane po każdym ruchu) przeciętna partia (40-60 ruchów) trwa zwykle 1,5 do 2 godzin. W praktyce jest to łatwe do zrealizowania (czym innym jest granie partii, gdzie każdy z zawodników ma po 1,5 lub 2 godziny na partię) i przy okazji bardzo dobry trening przed występami w prawdziwych turniejach. Jak dużo partii trzeba rozgrywać (w ramach treningu), aby być naprawdę dobrym? Zwykle za minimum przyjmij jedną dziennie (za wyjątkiem niedzieli). W ciągu roku wychodzi około 300-320. Natomiast w realu – zwykle powinno to być około 40-60 partii turniejowych (oczywiście w zależności od możliwości zawodnika).

  7. Analizuj każdą poważną partię, znajduj wszystkie błędy (przede wszystkim te najbardziej istotne), wyciągaj wnioski na przyszłość i nie powtarzaj tego samego błędu po raz kolejny. To silnik całej maszynu postępu szachowego. Bez analizy nie będziesz tak naprawdę wiedział dlaczego przegrywasz – często problemów jest znacznie więcej niż zwykłe przeoczenie czy podstawka. Pamiętaj, że słabi gracze nie robią analiz, ale mistrzowie nie pójdą spać zanim nie dowiedzą się co tak naprawdę było przyczyną porażki. Samo znalezienie błędu to dopiero początek, bowiem teraz trzeba zastanowić się nad tym co zrobić, aby już go nie powtarzać. Następnie trzeba dojść do powodu powstawania błędu i wyciągnąć wnioski związane z tym, aby unikać wszelkich (najistotniejszych) wpadek. Warto pamiętać, że błędy będą zawsze się pojawiały, więc proces ich eliminacji nie będzie miał końca (na tym właśnie polega rozwój). Ulegną zmianie jedynie poziomy, ilość oraz jakość błędów. Tutaj zależność jest bardzo prosta: im mniej błędów niskiego poziomu (znaczenia), tym silniejszy zawodnik.

  8. Studiuj partie mistrzów! Dzięki przeglądaniu gry mistrzów będziesz w stanie zobaczyć w jaki sposób skutecznie rozprawiają się ze swoimi przeciwnikami. Pamiętaj, aby były one dobrze skomentowane – chodzi o jak najlepszy opis słowny związany z odkryciem planów, zyskaniem i realizacją przewagi czy też innych elementów. Partie bez komentarzy słownych są dobre, ale dopiero dla zawodników, którzy ich nie potrzebują (zwykle są to gracze co najmniej 1 kategorii lub kandydata na mistrza). Warto jeszcze podkreślić, aby zaczynać od tych partii, które były grywane przez dawnych (starych) mistrzów. Dlaczego? Otóż przede wszystkim z uwagi na to, że są one dość proste i plany w nich stosowane powinny być zrozumiałe dla wszystkich początkujących graczy. Zasada studiowania jest prosta: im silniejszy gracz tym bardziej współczesny mistrz (albo nawet arcymistrz). Nie zalecam studiowania partii współczesnych arcymistrzów (chyba, że ktoś ma już siłę 1 kategorii i poziom około 2000), bowiem są one tak trudne, iż korzyści z nich będą dość nikłe. Lepiej jest dobrze przestudiować (i nauczyć się ich na pamięć!) 20 partii dawnych mistrzów aniżeli 2 partie współczesnych arcymistrzów.

  9. Taktyka i kombinacje to twoje codzienne fascynacje! Stale rozwiązuj kombinacje oraz analizuj zadania (pozycje) taktyczne – przede wszystkim te z gry środkowej. Im więcej pozycji jesteś w stanie zrozumieć tym szybciej i łatwiej znajdziesz podobieństwo do tej, która jest przed tobą na szachownicy – lub też tej, która może powstać. Warto podkreślić, że rozwiązanie (a nawet studiowanie!) zadań nie polega na ich mechanicznym „odklepaniu”, lecz zrozumieniu ich mechanizmu działania oraz krytycznych elementów pozycji dzięki którym były one możliwe! Jaka z tego będzie korzyść? Otóż dla mnie korzyścią było (jest) to, iż rozwiązałem ponad 10 tysięcy zadań (od mata w 1 do wygrania pionka w 3-5 ruchach), więc obecnie w partiach z zawodnikami poziomu 1500-1800 bardzo szybko jestem w stanie znaleźć uderzenie taktyczne – zarówno wtedy, gdy sam je realizuję (czy też planuję) jak i wówczas, gdy przeciwnik „zasadził się z groźbą”. I znowu jeśli ktoś poważnie myśli o bardzo wysokim poziomie amatorskim (2000-2200), to podkreślę, że bez posiadania bazy danych obejmującej co najmniej 20-30 tysięcy pozycji z taktyki – z pewnością nie będzie to możliwe. Mówię i myślę o tym, że dana osoba biegle (!) jest w stanie rozpoznawać proste i średnio trudne „taktyczne strzały” w ciągu kilkunastu sekund, a nie poszukuje uderzenia 2-3 ruchowego... w ciągu kilku minut!

  10. Stale opisuj pozycje jak i zmiany w nich zachodzące! Następnie sprawdzaj czy można te informacje wykorzystać do znalezienia uderzenia taktycznego (kombinacji). Nie wykonuj ruchu dopóki nie upewnisz się, że twój ruch jest bezpieczny! Tego punktu trudno szukać w listach porad „jak grać lepiej”, ponieważ niewielu autorów (w tym także i bloggerów) zdaje sobie sprawę z ogromnych konsekwencji jakie on za sobą niesie (mowa o skutkach, które ponoszą amatorzy, gdyż mistrzowie już się tym nie zajmują). Na czym on zatem polega? Otóż opisywanie zmian zachodzących w pozycji – to taki wewnętrzny dialog, który mówi (a raczej podpowiada) nam na co takiego należy zwrócić uwagę. Przykładowo jeśli widzę, że po ostatnim ruchu przeciwnika – hetman i król stoją w jednej linii, wówczas mówię do siebie (po cichu oczywiście): „ooo, hetman wszedł na linię z królem – sprawdzę czy można to w jakiś sposób wykorzystać! Może jakieś związanie albo szpila?”. Tak samo jest z kontrolą linii, punktów czy danych obszarów szachownicy. Jest to bardzo ważne, gdyż znacząco ułatwia wyszukiwanie „czułych punktów” (fachowo nazywanych słabościami) jak też znajdywanie sposobów ich (natychmiastowego) wykorzystania. Natomiast opis pozycji jest związany z realizowanym przez nas planem oraz tym co „widać z pozycji” (to z kolei wiąże się z zakresem wiedzy ze strategii – im więcej elementów potrafimy wskazać jak też znamy ich znaczenie – tym łatwiej jest „wyciągać istotne informacje” z dowolnej pozycji!). Często są to opisy w stylu: „mam kontrolę nad linią „a” oraz atakuję słabego (odstałego) pionka. Dodatkowo związałem gońcem piona e6, więc poszukam możliwości wykorzystania tych słabości”. Od siebie dodam, że im lepszy opis pozycji i zmian zachodzących po wykonanym ruchu – tym łatwiej jest znajdywać najlepszy ruch. Jeśli natomiast chodzi o ostatnią wskazówkę, to przed fizycznym wykonaniem ruchu (nie ważne czy grając w realu czy też za pośrednictwem sieci Internet) należy sprawdzić (w głowie) czy przeciwnik nie będzie w stanie tego wykorzystać. Bardzo często w literaturze wspomina się o tzw. „blundercheck”. Oznacza to sprawdzenie ruchu pod kątem „podstawki” - czyli możliwości w której przeciwnik za darmo nam coś zbije, da mata (tak, czasem takie podstawki też się zdarzają, gdy gra jest bardzo wymagająca i wyczerpująca) lub przeprowadzi kombinację! Tak więc zanim wykonamy zaplanowany przez nas ruch zróbmy test kontrolny! Tak samo sprawdzajmy czy nie zaszła istotna zmiana w pozycji po wykonaniu ruchu przez przeciwnika! Tego typu „testy” mogą w istotny sposób poprawić jakość naszej gry – ich celem jest całkowite wyeliminowanie prostych podstawek lub błędów taktycznych.
W ten oto sposób doszliśmy do końca. Czy te porady sprawią, że będziesz grał lepiej? NIE! Same porady nic nie dają – tak samo jak wiedza, która nie jest stosowana w praktyce. Jednak jestem absolutnie przekonany, że dzięki solidnemu przemyśleniu i zastosowaniu tych wskazówek – twoja jakość partii (a często idzie za tym w parze także zadowolenie z tego co stworzyliśmy) ulegnie poprawie. Jak dużej? Tego nie wiem – to bowiem zależy od tego na jakim jesteś poziomie oraz jak wiele z powyższych elementów wpływa destrukcyjnie na twoje partie.

Powyższe wskazówki i rady mogą być przydatne głównie dla graczy poziomu 1000-1500. Warto pamiętać o tym, że w tym opracowaniu nie ma nic o czym świat szachowy by nie wiedział od co najmniej stu lat. Oryginalne może być jedynie ujęcie tematu – wybranie konkretnych wskazówek i porad oraz ich omówienie. Jakie były kryteria dzięki którym stworzyłem tę „złotą listę”? Otóż starałem się spośród dziesiątek „dobrych rad” wybrać te, które uznałem za najbardziej istotne dla początkujących graczy. Dodatkowo obiecałem sobie, że oprę je o własne doświadczenie związane z popełnianymi przeze mnie błędami. Mam cichą nadzieję, że minimum przyzwoitości wypełniłem. Spotkałem się już bowiem z tyloma radami i wskazówkami dotyczącymi „lepszej gry” i „poprawiania twoich szachów”, że trudno zliczyć. Niemal wszystkie z nich mają jedną wspólną wadę – są zbyt oderwane od konkretnego gracza oraz próbują w telegraficznym skrócie opowiedzieć (przekazać) coś co zwykle jest przekazywane i ćwiczone przez trenerów w procesie szkolenia trwającym co najmniej kilkanaście bądź kilkadziesiąt miesięcy.

Osobiście nie lubię tworzyć artykułów czy wpisów, które są zbyt oderwane od rzeczywistości i nie mają żadnego praktycznego zastosowania. Dlatego długo wahałem się czy powinienem opublikować tę listę, jednak (nie)jeden z szachowych amatorów i pasjonatów poprosił mnie, abym napisał coś co może ukierunkować grę na właściwe tory i dać drogowskaz na drodze do lepszej jakości rozgrywanych partii. Tak więc spełniam tę prośbę i oczekuję, że ta lista będzie ciepło oraz krytycznie przyjęta. Mile widziane są także komentarze, które będą dla mnie przekonującą zachętą, aby podejmować kolejne tak trudne i często niechciane tematy.

czwartek, 28 marca 2013

Solidny jak skała repertuar debiutowy dla czarnych - czyli GM Viacheslav Eingorn pokazuje jak budować perspektywiczne pozycje od pierwszego ruchu

Eingorn jest bardzo doświadczonym arcymistrzem z Ukrainy. Wielokrotnie reprezentował Ukrainę na różnych rozgrywkach drużynowych – w roku 2001 wygrywając złoty medal na Drużynowych Mistrzostwach Świata. W roku 2006 na olimpiadzie szachowej trenował zwycięską kobiecą drużynę Ukrainy. Warto również dodać, że posiada także tytuł starszego trenera Fide.

Poniżej chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami dotyczącymi książki:
A rock-solid chess opening repertoire for black (Repertuar debiutowy dla czarnych – solidny jak skała) – książką napisaną przez GM Eingorna. Być może osoby poszukujące książki, która pomoże w zbudowaniu repertuaru debiutowego czarnymi – nie będą musiały przechodzić podobnego rozczarowania jakie mnie spotkało. Byłem pewien, że tytuł na okładce jest dokładnie tym czego potrzebowałem, gdy tymczasem... spotkała mnie niespodzianka.

Teraz kilka słów o książce. Wydana w 2012 roku przez Gambit, zawiera 192 strony i miękką okładkę – warto dodać, że jest ona w dość małym formacie (142x208mm) i w układzie dwóch kolumn. Pomimo tego jest w niej zawartych stosunkowo dużo informacji. Spróbuję poniżej zaprezentować najważniejsze elementy.

Repertuar zaproponowany przez GM Eingorna bazuje na różnych wariantach obrony francuskiej. (połowa książki – aż 86 stron jest poświęcona na omówienie pozycji powstających w tym debiucie). Książka podzielona jest na 3 części. W pierwszej omawia warianty powstające po 1.e4 e6, w drugiej po 1.d4 e6, natomiast w trzeciej krótko omawia pozostałe możliwości. Autor skupił uwagę na tym, aby po dowolnym ruchu białych (za wyjątkiem 1.Nf3) czarne mogły odpowiadać 1...e6 – i następnie przechodzić do pozycji, które będą dla nich najbardziej wygodne. Do tego starał się dobierać tak warianty, aby nie były one „bardzo oklepane” – co może być niekiedy elementem zaskoczenia dla przeciwników.

Z uwagi na to, że autor skoncentrował się przede wszystkim na różnych wariantach, więc książka jest zalecana przede wszystkim dla graczy poziomu 1700-1900. Osoby, które mają poziom 2100 (lub wyższy) mogą być dość mocno rozczarowane – niemniej z pewnością będą w stanie znaleźć kilka ciekawych idei proponowanych przez autora. Największą wadą jest moim zdaniem tytuł. Sugeruje bowiem (pełny albo jak kto woli gotowy) repertuar dla czarnych, gdy tymczasem według mnie jest to znakomity szablon (!) ku temu, aby można było na jego bazie stworzyć coś w rodzaju repertuaru debiutowego.

Znakomicie podsumował tę książkę jeden z bloggerów Sean Marsh:
Polecam tę książkę jako szablon dla graczy klubowych, którzy chcą opracować sobie szeroki zakres stosunkowo łatwego do przyswojenia repertuaru. Natomiast poważni gracze turniejowi (chodzi o zawodników od poziomu 1900-2100) będą musieli nieco bardziej dostać po kościach – w przypadku testowania zalecanych otwarć (wariantów) przeciwko twardym przeciwnikom (w domyśle tych od poziomu 2200 w górę).


Poniżej link do krótkiej recenzji Carstena Hansen, który systematycznie przeprowadza recenzje książek na stronie ChessCafe. W jego ocenie zdobyła ona 4/6 „gwiazdek”, co oznacza, że jest to dobra książka (zakres ocen tak jak obecnie w szkole: od 1 do 6).

Podsumowując – jeśli ktoś szuka gotowego repertuaru debiutowego dla czarnych – a nie samego szablony na którym będzie go budował, wówczas ta pozycja na pewno nie spełni jego oczekiwań. Jeżeli jednak ktoś potrzebuje dobrego szablonu – przeglądu solidnych, obronnych wariantów dla czarnych – z elastyczną możliwością przechodzenia w różne typy pozycji (które opierają się przede wszystkim na strukturach wynikających z obrony francuskiej), wówczas ta książka może okazać się niezwykle pomocna. Zaznaczam jednak, że prawie wcale nie ma w niej opisów strategicznych, lecz wyłącznie opisywane warianty z bardzo krótkim komentarzem (oceną).

 

Informacje o tej książce można znaleźć na stronie wydawnictwa Gambit:

I na koniec: osoby, które chcą wiedzieć co (czyli opis jakich debiutów i wariantów) zawiera ta książka – na pewno będą mogły zobaczyć na spis treści (poniżej link do pliku PDF):

Jaki wniosek z tej lekcji dla mnie? Dość prosty, lecz mam nadzieję wartościowy także dla innych osób. Warto poszukiwać recenzji oraz opisów dotyczących książek, które planujemy zdobyć. Zwłaszcza wówczas, gdy są to książki, które niekoniecznie muszą być nam znane czy też dobre. W ten prosty sposób można bowiem uniknąć niepotrzebnego rozczarowania i poczucia straty.

 

czwartek, 21 marca 2013

Schematy matowe – czemu warto je znać i o tym jak można zamatować swojego tatę

Okazuje się, że wiele osób nie ma dobrze opanowanych schematów matowych. Czy oni coś w ten sposób tracą? Na pierwszy rzut oka nic, ale przy bliższym spojrzeniu – dość dużo. Przede wszystkim będą miały trudności w rozpoznaniu sytuacji, gdy nadarzy się okazja na wykorzystanie tych schematów. A czy te wzorce matowe mają zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy matujemy gołego króla? Otóż nie! Cały problem tkwi właśnie w tym, że one są wykorzystywane na każdym etapie partii! Najczęściej posługują się nimi silniejsi gracze w grze środkowej – z uwagi na największe możliwości ataku matowego na króla i potencjalne ogromne komplikacje czające się na tych, którzy odważą się je wykorzystywać. Jednak warto podkreślić, że mają one zastosowanie również w grze końcowej, gdzie także bywają nie tylko pułapki, ale również próby zorganizowania siatki matowej. Wówczas brak dobrej znajomości takich schematów – a następnie dobrego ich przećwiczenia na kilkudziesięciu przykładach – będzie powodował błędy. Jak to możliwe? Otóż nie zdając sobie sprawy z możliwych siatek matowych – będziemy czasami zmuszani do tego, aby oddać materiał po to, aby uniknąć mata.

Teraz pojawia się pytanie skąd wziąć takie schematy matowe. Otóż bywają one przede wszystkim w książkach dla początkujących (a nawet dla dzieci) lub też są zawarte w ogólnych podręcznikach do nauki gry w szachy. Uważam, że warto zobaczyć przyjrzeć się tym oto poniższym pozycjom.

Pierwsza z nich to książeczka (a raczej broszura) Bogdana Zerka „Schematy matowe” (wydanie język polski/uniwersalny - każdy na świecie może zrozumieć obrazki czyli szachowe diagramy, 48 stron), natomiast druga to książka „How To Beat Your Dad at Chess” napisana przez arcymistrza Murray'a Chandlera (wydanie język angielski, 128 stron).


Autor książki Bogdan Zerek, tak oto pisze o swojej książeczce (broszurze)„Schematy matowe”:
Obserwując grę dzieci i szachistów do II kategorii zauważyłem pewną prawidłowość. Ich gra sprowadza się przede wszystkim do liczenia różnego rodzaju wariantów, które często mają niewiele wspólnego z oceną pozycji i jakimkolwiek planem gry. Nie wyobrażają sobie sytuacji czy ustawień, które można osiągnąć. Podobnie jest z pozycjami matowymi. Dzieci i szachiści niższych kategorii nie znają konstrukcji matowych (schematów matowych) stwarzanych przez poszczególne bierki lub grupy figur. Nie potrafiąc wyobrazić sobie jakie maty mogą (wcale nie muszą) powstać w danej pozycji stają się bezradni w takich sytuacjach i bardzo często rezygnują z kombinacji. Tłumaczą się tym, że nie mogli doliczyć, albo bali się grać, nie widząc możliwości matowania.
Aby ułatwić dzieciom grę i nauczyć je właściwego myślenia, stworzyłem zbiór matów, które wykonują różne bierki szachowe. Oczywiście można go poszerzyć dopisując własne przykłady, ale przedstawione w prezentowanej książce "Schematy matowe" są w pełni wystarczające. Chciałbym dodać, że celowo nie napisałem pracy "Mat w jednym posunięciu", ponieważ nie chodzi o to, aby dziecko znalazło mata w jednym ruchu, ale zapamiętało sytuację matową (schemat).
Książka przeznaczona jest przede wszystkim dla dzieci, szachistów do II kategorii i trenerów szachowych, a także dla wszystkich szachistów, którzy mają problem z wyobrażeniem sobie różnorodnych sytuacji matowych.


Natomiast pozycja Murray'a Chandlera „How To Beat Your Dad at Chess” (Jak pokonać swojego tatę w szachy), jest tak oto charakteryzowana przez wydawnictwo i recenzentów:
To nie jest wyłącznie książka dla dzieci – za „tatę” możesz wstawić dowolnego przeciwnika, który systematycznie cię ogrywa! Ta książka uczy 50 śmiertelnych matów – podstawowych wzorców ataku, które stale pojawiają się pomiędzy zawodnikami wszelkich poziomów. Każdy motyw matowy jest dokładnie i prosto wyjaśniony, jak też jest podanych kilka opisowych przykładów. Test końcowy pozwala czytelnikowi sprawdzić umiejętności rozpoznawania wzorców (schematów). Jest to doskonała kolekcja ukazująca w jaki sposób wymusić mata – poprzez znakomicie dobranych 50 przykładów – wszystkie pięknie wyjaśnione i ilustrowane (diagramami).

Można także pobrać próbkę książki z poniższego linka:


Poniżej krótka lista linków, które pokazują najczęstsze maty:


Tutaj natomiast możemy sprawdzić naszą znajomość niektórych wzorców matowych (białe zaczynają i matują w 1 ruchu). W każdym linku znajduje się test w którym jest 12 pozycji.

Natomiast tutaj możemy zobaczyć animowane obrazki (matowe finały):

A tutaj kilka linków (pliki PDF), które można przejrzeć lub ściągnąć (wszystkie ukazujące matowe finały):

Natomiast ostatni link zawiera plik PDF w którym trzeba rozpoznać czy jest mat czy pat oraz czy jest możliwy jakikolwiek prawidłowy ruch czarnych. Pozycja bardzo dobra dla nauki dzieci.


Szczególnie polecam książkę Murray'a Chandlera „How To Beat Your Dad at Chess”, gdyż uważam, że bardzo ładnie pokazuje 50 najczęściej stosowanych w praktyce ataków (i finałów) matowych – zwłaszcza będzie ona przydatna dla graczy w przedziale rankingowym 1000-1600. Według mnie jest znakomita i bardzo przystępnie nie tylko pokazuje, ale także uczy w jaki sposób wykorzystywać pozycję w której „finał matowy dojrzał do realizacji”. Wbrew pozorom nie jest ona wyłącznie dla dzieci lub początkujących szachistów, gdyż osoby, które chcą uzupełnić braki w swojej edukacji – także mogą czegoś się nauczyć.

Natomiast broszura „Schematy matowe” Bogdana Zerka według mnie powinna być dostępna bezpłatnie jako forma reklamy wydawnictwa (i w ten sposób pozyskiwania potencjalnych klientów innych książek szachowych). Zawarte w niej pozycje (w sumie aż 273 diagramy, co odpowiada 95-99% realnie potrzebnych w praktyce schematów) są bardzo dobrze dobrane i użyteczne. Uważam jednak, że bez wsparcia ze strony opisu i co najmniej kilkudziesięciu przykładów – są mniej więcej tym samym co wydanie tabliczki mnożenia lub alfabetu: na pewno są ważną pomocą dla początkujących szachistów, ale moim zdaniem tego typu broszury powinny być dostępne bez żadnych opłat dla każdego (zwłaszcza jak jest to w formie bez żadnego komentarza, przykładów oraz wyjaśnienia mechanizmów).

wtorek, 19 marca 2013

Strategiczny repertuar debiutowy dla białych - czyli IM John Watson pokazuje jak budować perspektywiczne pozycje od pierwszego ruchu

Osobiście nigdy wcześniej nie zajmowałem się debiutami jako że nie miały one dla mnie żadnej (twórczej) wartości. Traktowałem je wyłącznie jako „wykuwanie na blachę a potem bezmyślne odtwarzanie”. Taki okres nienawiści do tej „mechanicznej fazy” trwał aż 14 lat. Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż niestety brutalna rzeczywistość zmusiła, aby przełamać niechęć także i do tej fazy gry. I pojawiła się w końcu konieczność (chęć to zbyt delikatne określenie), aby zbudować solidne podstawy repertuaru debiutowego grając białym kolorem. Tak więc po podjęciu decyzji zdecydowałem się na znalezienie i zakup najbardziej odpowiedniej dla mnie książki. Wiedziałem, że będzie to dosyć trudne zadanie, ale byłem pewien, że nie mogę tego na dłużej odkładać. W końcu trafiłem na jedną z książek, która była dla mnie przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Poniżej podzielę się moimi wrażeniami i krótkim jej opisem.

Jedną z najnowszych pozycji, którą stworzył niejaki John Watson jest książka dotycząca budowy repertuaru debiutowego: A Strategic Chess Opening Repertoire for White (Strategiczny repertuar debiutowy dla białych).

Dlaczego akurat ta książka mnie przekonała do tego, aby się nią bliżej zainteresować? Otóż udało mi się znaleźć recenzje wiarygodnych szachowych teoretyków w których wyraźnie widać, że autor dość solidnie zrealizował postawione przed sobą zadanie. Na czym ono polegało? Przede wszystkim na tym, aby wyszukać takie warianty, które zapewnią białym dobrą strategiczną grę, a jednocześnie nie będzie konieczne poświecenie kilkunastu lat na przygotowania związane z tysiącami wariantów i rozpracowanych pozycji do 26-30 ruchu! Główna idea tej książki tkwi w tym, aby opanować wszystko co niezbędne do tego, aby bez problemu wiedzieć jak reagować białymi na wszelkie (sensowne) próby czarnych. A jakimi ruchami zajął się autor? Otóż przedstawił on plan rozwoju za pomocą ustawienia pionów d2-d4 i c2-c4. Na okładce zresztą znajduje się ciekawy napis: „kompletny plan ataku po 1.d4 i 2.d4”.

Kim jest jej autor? Otóż to dobrze znany John Watson – mistrz międzynarodowy i ceniony autor wielu książek szachowych. Poniżej lista pozycji, które wyszły spod pióra tego teoretyka:
Secrets of Modern Chess Strategy, Chess Strategy in Action, Mastering the Chess Openings volume 1, Mastering the Chess Openings volume 2, Mastering the Chess Openings volume 3, Mastering the Chess Openings volume 4, Chess Openings for Kids.

Widać zatem wyraźnie, że jego skrzywienie szachowe dość wyraźnie koncentruje się wokół słowa strategia oraz debiut. Warto podkreślić, że stał się dość znany dzięki dwóm książkom: Tajemnice nowoczesnej strategii oraz Szachowa strategia w akcji. Te dwie książki w bardzo ciekawy sposób omawiają tematy związane ze strategią (zwłaszcza zawierają krytykę teorii słynnego Arona Nimzowitscha, twórcy „Mojego systemu”).

Dla kogo jest przeznaczona ta książka? Według mnie dla wszystkich ambitnych graczy, którzy chcą zbudować repertuar debiutowy, który jest oparty o strategię – stopniowe budowanie pozycji i dopiero po tym rozpoczęcie działań o charakterze atakującym. To jest właśnie powód dla którego gracze, którzy chcą grać ostre i szybkie szachy – nie znajdą w niej nic wartościowego.

Obaj recenzenci, posiadający tytuł IM (czyli mistrza międzynarodowego) – zarówno Jeremy Silman jak i John Donaldson – stwierdzają zgodnie, że to znakomita pozycja dla wszystkich zawodników poziomu 1800-2400. Bardzo trudno mi powiedzieć czy osoby mające poziom 2300+ rzeczywiście są w stanie skorzystać z tej książki, niemniej jestem pewien, że niewiele osób mających poziom poniżej 1800 – będzie w stanie z niej skorzystać w pełni czerpiąc z jej zawartości. Przede wszystkim z uwagi na to, że autor podaje wiele wariantów z opisem w stylu „i czarne mają wiele słabości”, „czarne są ścieśnione”, „białe mają niewielką, ale stabilną przewagę”.

Poniżej podaję linki do recenzji przeprowadzonej przez wspominanych powyżej mistrzów:

Pewnie kilka osób zastanowi się co w takim razie mnie przekonało, aby nabyć tę książkę? Przede wszystkim pozytywne recenzje jak też bardzo wyraźnie określony poziom (zakres rankingowy) dla którego jest ona polecana. No i na koniec styl w jakim została opisana. A cóż w nim takiego urzekającego? Otóż moim zdaniem opisanie wszystkich najważniejszych wariantów oraz bogatych komentarzy do pozycji wynikających z danych otwarć – i to na jedynie 270 stronach... musiało wymagać bardzo dużej biegłości! Do tego znany i wysoko ceniony autor, analizy sprawdzane komputerowo, wiele napisanych wcześniej książek związanych ze szlifowaniem debiutów oraz bardzo świeża pozycja (data wydania to 24 lipiec 2012 roku). Obecnie jest bardzo wiele książek o debiutach i repertuarach debiutowych – niemniej myślę, że wybranie odpowiedniej dla graczy poziomu (rankingu) 1700-1800-1900 wcale nie musi być takie łatwe. Z jednej strony bowiem nie chodzi o zakup encyklopedii debiutowej, zaś z drugiej polecane warianty muszą gwarantować stabilność (czyli to, aby za kilka miesięcy nie okazało się, że trzeba znowu rezygnować z tego co polecał autor) jak też być opisane tak, aby bez problemu można było zrozumieć jakie plany w danym wariancie towarzyszą obu stronom.

Osobiście jest bardzo zadowolony z tej książki, nawet pomimo tego, że jej przerobienie będzie wymagało co najmniej 400-600 godzin solidnej pracy przez okres co najmniej 9-12 miesięcy. Niemniej świadomie podjąłem decyzję o kupnie tej książki i jej stopniowym zgłębianiu. Granie w szachy bez repertuaru debiutowego – po blisko 15 latach braku wyników i co najważniejsze postępu – naprawdę mi się mocno znudziło, a nawet „przejadło”. To właśnie był powód dla którego zaprzyjaźniłem się z tą świetną książką Johna Watsona, która bardzo mi przypadła do gustu. Być może jeszcze będzie kiedyś okazja, aby napisać o tym w jaki sposób pomogła mi ona osiągnąć stabilny poziom 2000-2100 (czyli siła pierwszej kategorii). Wierzę, że dzięki systematycznemu przerabianiu tej książki w końcu uda mi się ta sztuka!

I na koniec: osoby, które chcą wiedzieć co (czyli opis jakich debiutów i wariantów) zawiera ta książka – na pewno będą mogły zobaczyć na spis treści (poniżej link do pliku PDF):


niedziela, 10 marca 2013

W 1000 dni do poziomu 2000: część 7 – informacja zwrotna dotycząca rozgrywanych partii: interpretacja i wykorzystanie celem poprawy

W poprzednim wykładzie powiedzieliśmy sobie o planie pracy w postaci arkuszu (tabeli). Tym razem chciałbym poruszyć temat związany z tak zwaną informacją zwrotną (po angielsku „feedback”). Podstawą ku temu będzie informacja zwrotna związana z ilością rozegranych partii, ich jakością i popełnianymi błędami, ich analizą oraz wyciąganymi wnioskami a następnie zastosowaniu planu poprawy tego co nie działa optymalnie.

Powiemy sobie w skrócie na czym polega interpretacja informacji zwrotnej i jej wykorzystanie celem poprawy naszej pracy (treningu).

Jeśli już posiadamy najważniejsze elementy, które określiliśmy jako gwarancja sukcesu, wówczas możemy na bieżąco sprawdzać jaką wiadomość zwrotną nam to daje.

A. Rozegrane partie: czy partie treningowe były rozgrywane systematycznie, z pełnym zaangażowaniem, koncentracją oraz wolą zwycięstwa? Czy zakładana ilość (tygodniowa lub miesięczna) została zrealizowana? Jeśli nie to dlaczego? Czy przychodziłeś punktualnie na partie i czy byłeś wypoczęty przed ich rozpoczynaniem? Czy w niektórych partiach miałeś poczucie, aby jak najszybciej „odklepać” i mieć je już za sobą? Czy bałeś się rozgrywać partie z silniejszymi (lub słabszymi) przeciwnikami – z uwagi na możliwą stratę rankingu? Czy pojawiały się jakieś nieprzewidywane trudności z ich rozgrywaniem (zbyt dużo innych obowiązków, trudności finansowe, choroba, złe połączenie internetowe, brak odpowiednich przeciwników, nieodpowiednie pory ich rozgrywania, itp.).

B. Jakość partii i popełniane błędy: czy w partiach zdarzały się podstawki? Jeśli tak to jak wielkie (strata wieży, gońca, piona) jak często (w każdej partii, co 2-3 partie, co 30 ruchów) i co było tego przyczyną? Czy jesteś zadowolony ze wszystkich partii i włożonego wysiłku w czasie ich rozgrywania? Które z partii były dla ciebie szczególnie trudne do rozgrywania i dlaczego? Czy błędy tego samego rodzaju stale się powtarzają? Czy zauważasz pewne grupy (typy) pozycji w których najczęściej popełniasz błędy? Jak sobie radzisz gdy zobaczysz, że popełniłeś błąd? Czy sprawdzasz każdy ruch (zwłaszcza pod kątem taktycznego obalenia) przed jego wykonaniem? Czy wykorzystujesz błędy przeciwnika (szczególnie taktyczne) i czy potrafisz nadal grać twardo, gdy zdobędziesz przewagę?

C. Analiza partii i wyciągane wnioski: czy za każdym razem analizujesz rozegrane partie? Czy masz tendencje ku temu, aby analizować tylko swoje wygrane rozgrywki? W jaki sposób wygląda twoja analiza? Czy poszukujesz błędów w każdej pozycji czy masz tendencje do tego, aby znajdować tylko grube (oczywiste) błędy? A jak wygląda poszukiwanie planów w partiach? Czy twoja gra jest spójna, logiczna oraz harmonijna? Jak często zapisujesz wnioski wyciągnięte po każdej partii? Czy układają się w jedną wspólną całość? Jak reagujesz na stale powtarzające się błędy oraz na brak wiedzy związany ze znajdywaniem planów gry dla obu stron?

D. Plan poprawy na podstawie wniosków: czy dzięki wnioskom wiesz nad czym należy pracować? Czy koncentrujesz się na poprawie wybranych elementów czy wszystkich? Czy zapisujesz na bieżąco, które elementy najbardziej hamują twój szachowy rozwój oraz realizację planu? Czy zdarza ci się pisać plan poprawy, który jest zbyt obszerny lub nieadekwatny do wyciąganych wniosków? Czy modyfikujesz plan treningowy w oparciu o spostrzeżenia dotyczące wniosków? Czy sprawdzasz co jakiś czas na ile twój zmodyfikowany plan pomaga ci w realizowaniu celów (zadań) cząstkowych? Czy boisz się modyfikować plan i dostosowywać go do aktualnych potrzeb?

 
Poniżej zobaczymy jak może wyglądać przykładowa (hipotetyczna) samoocena.

A. Rozegrane partie – ocena 7/10. Do pełni szczęścia brakuje rozgrywania partii z silniejszymi przeciwnikami oraz bardziej systematycznie. Należy zdecydowanie poprawić przychodzenie punktualne na partie oraz bycie możliwie maksymalnie wypoczętym przed ich rozpoczynaniem. Nadal trzeba mocno pracować nad koncentracją w czasie partii oraz unikania partii „do odklepania”.

B. Jakość partii i popełniane błędy – 6/10. Brakuje zdecydowanie lepszej taktyki i wykorzystywania okazji – zarówno w ataku jak i w obronie. Bywają niestety także wpadki taktyczne (1-2 ruchowe) i bardzo często (!) wykonywane ruchy bez wcześniejszego (nieco głębszego) sprawdzenia ich konsekwencji (często nie ma żadnej analizy pod kątem poprawności taktycznej!). Dodatkowo brakuje dalszej twardej gry po okresie obrony – bardzo często następuje rozluźnienie i bardzo szybko „wpadka”. Szczególnie widoczny jest brak dobrej taktyki na wyższym poziomie (1800-2100) oraz trudności z patrzeniem na elementy (rozwiązania) kombinacyjne – bardzo często następuje etap koncentrowania się wyłącznie na własnym planie.

C. Analiza partii i wyciągane wnioski – 7/10. Brakuje analizy partii pod kątem debiutowym – zwłaszcza dotkliwe są braki związane z tym jakie są plany gry w danych otwarciach, systemach czy wariantach. Stale powtarza się wniosek dotyczący braku sprawdzania ruchu przed jego zagraniem jak też uzupełnienia wiedzy (dziury!) debiutowej. Bywają nieliczne pozycje w których nie wiadomo jaki plan gry należy obrać. Należy popracować nad większym dystansem siebie jak i porażek. Ponadto trzeba uczyć się radzenia sobie ze stresem – przede wszystkim nie wściekaniu się i zbyt długim rozdrapywaniu ran (oraz obwinianiu siebie) związanych z „głupimi błędami” czy też spadkiem rankingu oraz kryzysem formy.

D. Plan poprawy na podstawie wniosków – 3/10. Brakuje motywacji i zrozumienia konieczności ciężkiej i systematycznej pracy nad najbardziej dotkliwymi błędami i słabościami. Należy dogadać się ze sobą odnośnie nie pomijania błędów, które bywają niewygodne. Dodatkowo pracować nad akceptacją własnych słabości i ich poprawy – głównie bazując na wnioskach wyciąganych na podstawie analizy partii. Konieczna jest większa koncentracja na efektach (uzyskiwanych wynikach) a nie jedynie na nierealnych oczekiwaniach. Należy odpuścić sobie testowanie elementów, które już zostały setki razy sprawdzone. Nie bać się patrzeć i akceptować własne słabości (tak te natury czysto szachowej jak i pozaszachowe). Nadal śmiało modyfikować plan w zależności od uzyskiwanych efektów oraz wniosków, które mają największą siłę.


Pamiętajmy, że powyższa interpretacja może być dużo bardziej rozbudowana. Niemniej warto podkreślić, że za każdym razem należy mieć na uwadze to czemu ma ona służyć. Absolutnie nie chodzi o to, aby się biczować, lecz krytycznym okiem spojrzeć na własną twórczość. Wiele zawodników boi się tego, że ich partie oraz popełniane błędy świadczą o nich jako o osobach głupich, leniwych czy „nie nadających się” do tej gry (tak, do szachów). Bardzo często nie chcą analizować swoich błędów, słabości czy też słabych stron... lecz wolą uciec od tego tematu. Pamiętajmy, że mają oni do tego prawo. Wiele razy powtarzałem, że każdy może czerpać z szachów tyle ile chce oraz potrzebuje. Jedni zatem będą kibicowali innym zawodnikom, zaś inni będą stale „siedzieli w analizach i książkach”. Kolejni będą się zachwycali pięknymi pozycjami czy nawet kombinacjami albo końcówkami. Jeśli jednak wszystkim z nich będzie sprawiać to przyjemność i dzięki temu będą mogli w pożyteczny sposób spędzić czas... to należy tylko bić brawo! :).

W przypadku zawodników, którzy chcą podwyższać swoje umiejętności oraz poziom (ranking), konieczne jest nieco inne podejście. Mianowicie - im bardziej będziemy obiektywni w stosunku do samego siebie, tym szybciej uda nam się osiągać kolejne szczeble szachowego wtajemniczenia. Droga do mistrzostwa nie jest ani łatwa ani szybka ani także bezbolesna. Dlatego jednak tak bardzo inni cenią tych, którzy osiągnęli wysoki poziom w tej dziedzinie. Nie każdy musi być mistrzem szachowym i nie wszyscy są w stanie nimi zostać. Najczęściej zostają nimi osoby, które wiedzą czego chcą, wytrwale dążą do celu oraz zgadzają się poświęcić część swojego życia na to, aby osiągnąć coś do czego inni mogą nigdy w życiu nie dojść. I to też jest piękne – zwłaszcza jeśli zobaczymy, że na sukces trzeba sobie solidnie zapracować.

środa, 6 marca 2013

Najpierw ruszaj, później pomyśl - czyli o tym w jaki sposób można grać bezbłędnie bez myślenia

Tym razem zaprezentuję dość ciekawy sposób, w którym spróbuję wykazać, że w pewnych pozycjach nie musi być konieczne myślenie, lecz może wystarczyć dobra pamięć i stosowanie pewnych określonych reguł (zasad). Jako przykład posłuży nam najprostsza na świecie końcówka, czyli K+p przeciwko K. Zapraszam do lektury.

Podam przykład tego w jaki sposób siła dobrze ustalonego "kodu" (elementu systemu?) jest w stanie sprawić, że daną pozycję (w tym przypadku końcówkę danego typu) nie przegra NIKT, kto będzie stosował się do ściśle określonych (podanych poniżej) zasad:

Poniżej zobaczymy kilka rysunków (diagramów). Co należy z nich zrozumieć i zapamiętać? Oto najważniejsze elementy:

a) kolor czerwony – pole na którym stoi pion, jeśli staniemy na nim królem, wówczas zbijamy piona! Automatycznie następuje remis (bez względu na to czy przeciwnik się na to zgadza czy nie).

b) kolor zielony – pole na którym blokujemy ruch piona; leży ono zawsze bezpośrednio przed pionem i nazywamy je (głównym) polem blokady. Jeśli na nim staniemy, to nie ma możliwości, abyśmy przegrali tę pozycję – oczywiście grając poprawnie.

c) żółty kolor – pole na którym mamy ostatnią szansę na to, aby „nie wypaść z pól”; warto pamiętać, że jest ono zawsze o jedną linię niżej niż pole blokady; nazywamy je polem rezerwowym

d) kolor niebieski - opozycja pionowa – sytuacja w której króle stoją naprzeciwko siebie w odległości nieparzystej liczby pól (1, 3 lub 5): w tym przypadku musimy pamiętać o stosowaniu „opozycji pionowej”, czyli stanięciu na linii pionowej względem króla przeciwnika – w odległości nieparzystej liczby pól (w naszym przykładzie będzie to niemal zawsze jedno pole odległości)

Na diagramie widoczne pola czerwone (bij piona), zielone (blokada i pion nie ruszy, a mucha nie siada!) oraz żółty (spuszczamy się po linie od piona, który jest naszym hakiem). Natomiast kolorem niebieskim zaznaczono opozycję pionową - położenie króli względem siebie w nieparzystej liczbie pól (tutaj 1). Warto zapamiętać, że zawsze oba króle gdy będą w opozycji - muszą zajmować pole tego samego koloru.

Rysunek po lewej: Kxb5 (zasada 1: bij piona), Kd5 (zasada 2: blokada piona) i ta sama zasada po Kg5! (pion g6 nie ma prawa ruszyć, bo na jego drodze stanął monarcha, barykadując mu drogę naprzód)
Rysunek po prawej: Kb2 (zasada nr 2), Kd1 (zasada nr 3) i ostatnia pozycja: Kg1 (zasada nr 4).

Teraz mamy poniższe zasady (od najważniejszej do najmniej istotnej - studenci nazywają takie zasady "4Z"), których musimy przestrzegać, aby zremisować. Należy je przeczytać, następnie dobrze zrozumieć i bezbłędnie zapamiętać (ich sens!).

1. Zbij piona - musi on być niebroniony (i stać obok naszego króla, czyli być atakowany przez nas)

2. Zajmij (główne) pole blokady - zahamuj ruch piona!

3. Zejdź na pole rezerwowe - stań przed pionem na jego drodze!

4. Zajmij opozycję pionową (krótką) względem króla.


Teraz krótkie wyjaśnienie. Powyższe zasady musimy stosować od 1 do 4. Czyli jeśli jest możliwe zastosowanie pierwszej, wówczas zbijamy (ostatniego) piona i natychmiast pojawia się remis. W przypadku, gdy nie można zastosować ani 1 ani 2, wtedy stosujemy "najwyższą dostępną", czyli 3. A jeśli już nie można żadnej z 3 pierwszych, to zostaje ostatnia deska ratunku czyli zasada 4.

A co jeśli nie będzie możliwe zastosowanie żadnej z wyżej wymienionych zasad? Wówczas możliwe są w zasadzie jedynie dwa rozwiązania:

1) Nasz król jest jeszcze zbyt daleko od piona, więc nie ma możliwości zrealizowania którejkolwiek zasady. Wówczas staram się tak kroczyć naszym monarchą, aby nie pozwolić stronie silniejszej na wejście królem przed piona.

2) Pozycja jest po prostu przegrana, bo nie udało nam się zająć na tyle dobrej pozycji, aby mieć możliwość korzystania z „czterech sposobów obrony”.

A jakie będzie zadanie domowe? Spróbujcie ustawiać różne pozycje w których strona słabsza będzie miała króla nie dalej od piona niż w odległości 2-3 pól. Starajcie się rozegrać kilkanaście razy tę pozycję (król z pionem przeciwko królowi) na dowolnej z kolumn (od a do h) czy też rzędów (pion na linii od 2 do 7). Testujcie dotąd aż zrozumiecie na czym polega cała „magia” tego systemu. Pamiętajcie, aby za każdym razem stosować reguły od góry od numeru 1 do 4. Przy okazji można w ten sposób nauczyć obrony tej konkretnej pozycji (końcówki) dziecko w wieku lat 4 czy 5. Starsze dzieci można testować poprzez ustawienie pozycji na szachownicy – następnie przyjrzenie się jej przez 30-40 sekund... a potem już opaska na oczy – i sprawdzamy nie tylko zapamiętanie powyższych zasad, ale także znajomość pól szachownicy! W ten sposób działamy w myśl zasady: wilk syty i owca cała – lub jak kto woli: pamięć pełna i szachista bezpieczny! Życzę powodzenia w testowaniu „kodu” tego mini-systemu. Może komuś uda się go złamać? Z pewnością programiści bliżej będą chcieli się przyjrzeć temu "algorytmowi", aby go zoptymalizować ;) :).

PS. Ostrzegam, że dzieci mogą być mega zadowolone, gdy tato (lub mama, ciocia, siostra, wujek, dziadek bądź przyjaciel albo dobry kolega) pokażą i nauczą w jaki sposób można magicznie zremisować tego typu końcóweczkę. Jeśli zaś jeszcze do tego dołączymy element zabawy (np. ściganie się na czas, aż do momentu pata, tak aby nie popełnić żadnego błędu w obronie), to... cel tego artykułu zostanie osiągnięty, zaś autor będzie bardzo szczęśliwy i zadowolony, że mógł podsunąć ciekawy pomysł.

Powodzenia w nauce kochani Tatusiowie i Mamusie, niechaj szachowo wymiatają.... wasze synusie i córusie! Z pewnością dzięki temu będzie szansa, aby odkrywali talenty wasi przyszli geniusze! :)