sobota, 26 maja 2012

Sprint na szachownicy - zbyt szybko czy dostatecznie wolno?

Czasami zdarza się tak, że wiemy co grać w danej pozycji. Wystarczy rzut oka, aby zobaczyć, że dany ruch będzie bardzo dobry lub najlepszy. Bywa i tak, że przeciwnik zużywa dość dużo czasu... a to zapewnia nam możliwość myślenia na "jego czasie". Wówczas jeśli charakter (istota) pozycji nie ulega zmianie, to zwykle gramy swoje.

Niebawem spróbuję nieco bliżej przyjrzeć się takiemu zagadnieniu: jak zmienia się wielkość zużycia czasu w poszczególnych pozycjach: kiedy można grać "od ręki", kiedy nieco zwolnić, a kiedy zająć się naprawdę głęboką zadumą. Nie zawsze bowiem trzeba i można myśleć... znacznie dłużej niż należy.

Poniżej zabawna partia (rozegrana w ramach rozgrywek ligowych). Po pierwsze z początkowego czasu 45+45 ani razu nie miałem mniej niż 45:00 (czas 45sekund jest dodawany po wykonaniu pierwszego ruchu). Po drugie: przeciwnik stopniowo wzmacniał pozycję, lecz moje wojska dały radę utrzymać całość pozycji.

Na koniec natomiast mogła (po wymianie) powstać końcówka, która także jest twierdzą (o której już kilka razy wspominałem). Przeciwnik natomiast po wykonaniu 22 ruchu miał 4 minuty na zegarze (ja wówczas 47,5), a po kolejnych nie więcej niż 2,5-3. Partia trwała blisko 2 godziny (43 ruchy), a na  końcu u mnie na zegarze widniał taki oto czas: 47:39. Jak widać czasami czas jakby zatrzymywał się w miejscu.... ;-)


Poniżej nieco śmieszna, lecz być może i ciekawa partia - pomimo braku fajerwerków warto zwrócić uwagę na wyczekującą strategię białych, która tym razem przyniosła sukces.



Tutaj natomiast są komentarze z Watchbota: http://mekk.waw.pl/mk/watchbot/game/3573171

czwartek, 24 maja 2012

Gra praktyczna czy obiektywnie najlepsza: oto jest pytanie

Dziś krótko zastanowimy się na tym czy obiektywna gra (wykonywanie ruchów proponowanych przez silnik) jest rzeczywiście zawsze dobra (a nawet najlepsza). Pytanie wydaje się być dość dziwne, zaś odpowiedź jednoznaczna, lecz okazuje się, że być może najlepszy nie zawsze musi oznaczać obiektywnie najlepszy (w sensie najdokładniejszy). Jak to rozumieć? Poniżej kilka moich spostrzeżeń i wskazówek.

Wielu graczy zastanawia się nad tym czy jedyną możliwością stałego rozwoju szachowego jest granie wyłącznie obiektywnie najlepszych ruchów wskazywanych przez silnik? Inni z kolei martwią się tym, że Rybka czy Houdini albo Stockfish pokazują, że ich pozycja jest oceniana na -0,33. To dobrze czy źle? Są też tacy, którzy widząc pozycję +0,45 skłonni są uwierzyć, że „na pewno bym to wygrał” (gdybym…).

Kiedy nie warto grać obiektywnie najlepszego ruchu (proponowanego przez silnik)? Moje propozycje są następujące:

1. Jeśli uważasz, że dany ruch nie da ci tych korzyści, które zakładasz i chcesz osiągnąć. Przykładowo silnik ocenia ruch N w którym wymieniasz hetmana na +0,30, a zejście z wymiany na +0,20. Co zatem zrobić? Wybrać wymianę czy nie wymieniać? Według mnie jeśli nie ma prostego dalszego planu dzięki któremu wierzysz, że poradzisz sobie z przeciwnikiem, wówczas… należy wybrać „słabszy” ruch. W rzeczywistości jest on nieco mocniejszy, ponieważ daje ci możliwość zdobycia przewagi poprzez atak hetmanem i innymi swoimi siłami na pozycję przeciwnika. Jak już kiedyś wspominałem – bez hetmana wygrywanie równych (a taką jest pozycja na poziomie +0,2 czy +0,3) pozycji… jest już mało możliwe.

2. Jeśli twój plan jest równie dobry i nie ma jego obalenia. Przykładowo jeśli jesteś w stanie zagrać tak, aby w pełni kontrolować pozycję oraz jednocześnie realizować swój plan, wówczas nie ma się co przejmować tym, że silnik znajdzie ruch, różniący się od twojego o 0,2 czy 0,4. Tak samo jak w pewnych pozycjach kilka ruchów (możliwości) jest tak samo dobrych, tak samo silnik może mieć swoje preferencje co do wyboru ruchu jak też wysokości podawanej przez niego oceny. Pamiętaj, że szachy mają być narzędziem doskonalenia planowania, oceniania oraz realizowania zadań, a nie tylko „kalkulatorem w głowie”.

3. Jeśli inne elementy wpływają na twoją decyzję, a nie mogą być ocenione „na sucho” przez silnik. Przykładowo jeśli twój przeciwnik przez dłuższy czas jest w niedoczasie, to unikanie wymian (byle nie na siłę) może być skuteczną strategią, która pozwoli ci wykorzystać jego trudne położenie. Często bywa też tak, że znasz słabości przeciwnika i robiąc obiektywnie słabszy ruch, przechodzisz w strefę w której będzie czuł się bardzo niepewnie i jego gra będzie dość słaba. Rodzajów takiej walki może być dziesiątki: przejście w dany rodzaj (typ) końcówki, unikanie wymiany hetmanów, rozbijanie osłony króla czy struktury pionowej lub też poświęcenie lekkiej figury za 2-3 piony (zwłaszcza centralne czy w końcówej fazie gry).


Pamiętaj zatem, że silnik ocenia „po swojemu” – to powinna być dla ciebie wskazówka, która pokaże ci najdokładniejszą (niekoniecznie najlepszą!) drogę do celu. Niemniej jeśli grywasz z przeciwnikami z krwi i kości, wówczas warto do obiektywnej (silnikowej) oceny pozycji uwzględniać także ocenę konkretnej partii, przeciwnika, pozycji i sytuacji w jakiej się obaj znajdujecie. Nie chodzi o to, aby pokonywać przeciwników samymi blefami, ale upieranie się przy tym, aby stale grać „obiektywnie najlepiej” (bez uwzględniania przeciwnika i sytuacji) jest moim zdaniem grubym błędem. Bardzo podobnym jakim jest niedoceniania lub przeszacowywanie możliwości przeciwnika. Dlatego pomoc w analizie silnika – TAK, natomiast granie „obiektywnie najlepszych” (silnikowych) szachów – NIE. Zwłaszcza wtedy, gdy sytuacja w danej partii i z konkretnym przeciwnikiem wymaga uruchomienia dodatkowych możliwości, a nie odtwarzania najlepszych (silnikowych) ruchów.

Osobiście wiele raz sprawdziłem i przekonałem się, że jeśli masz prawidłowy plan, który nie ma „dziur taktycznych”, wówczas nie musisz się przejmować tym, że robisz ruchy o 0,1 do 0,3 słabsze aniżeli proponuje silnik. Przynajmniej ja na to nie zwracam już uwagi. Czasem nawet się śmieje, że silnik gra tak dobre ruchy jak ja (zwykle są to forsowne pozycje taktyczne). To bardzo pożyteczne narzędzie nie powinno nam przesłaniać logiki gry wraz z tym co nazywamy sprytem, fantazją, planem czy też ich realizacją.

Jako zachętę ku temu, aby nie bać się grać logicznie, odważnie i ciekawie (nawet jeśli silnik wskazuje ciut lepszy ruch, albo ocenia nasz jako ciut gorszy) wstawiam dwie partie. Są one dlatego dla mnie ważne, gdyż pokazują prostą zależność: im bardziej bałbym się o ranking (jego stratę) czy też o ocenę silnika, tym mniejsza szansa, że dowolna z tych partii miałaby szansę zaistnieć. A tak? Na pewno na pierwszej można "zawiesić oko" (pozdrawiam tych, którzy lubią delektować się tego typu partyjkami), zaś co do drugiej - zagrałem w ten sposób, aby przeciwnika zmusić do myślenia, obrony oraz innego rodzaju walki. Na ile mi się to udało (w obu partiach) sami oceńcie. Miłego oglądania :).

poniedziałek, 14 maja 2012

Sztuka obrony – czyli o tym kiedy, jak i dlaczego trzeba się bronić

Krótki wstęp do tematyki obrony. Kiedy, jak i dlaczego trzeba się bronić. Być może ten artykuł da wam pewną inspirację, aby sięgnąć po literaturę i odpowiednie przykłady lub też samemu spróbować własnych sił. Warto podkreślić, że im więcej pozycji mamy przeanalizowanych, tym łatwiej potem będzie "dopasować" jedną z nich (jedną z kilku tysięcy?) do obecnie rozgrywanej partii (pozycji). Z pewnością zatem pomocna może być w tym celu pewna wskazówka - artykuł ma być taką małą iskrą w tunelu.



Od razu uprzedzam, że ten artykuł ma służyć wyłącznie do pokazania możliwości obrony wraz z zarysem tego jak można to zrobić. Nie jest on jednak ani jedynym ani tym bardziej najlepszym sposobem, aby ćwiczyć takie umiejętności.


Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej, zapraszam do przeczytania artykułu (7 stron, format PDF): http://beginnerchessimprovement.weebly.com

sobota, 12 maja 2012

Chodzenie boso bez dobrych butów - czyli o graniu bez znajomości debiutu


Dziś kilka słów o braku znajomości debiutu i jego skutkach, czyli słów kilka o konieczności posiadania repertuaru debiutowego (absolutnie konieczny już od poziomu 1800).

Przez blisko 2 lata testuję (na FICS) możliwości związane z tym jak daleko można zajść nie mając opracowanego repertuaru debiutowego (czyli nie mając wypracowanego systemu odpowiedzi na różne zagrywki debiutowe ze strony przeciwnika).

Okazuje się, że bez posiadania stałego repertuaru debiutowego przebicie poziomu 1950-2000 jest już bardzo trudne (być może nawet niemożliwe). Dlaczego? Otóż jest co najmniej kilka powodów:

1) Przeciwnicy przygotowując się na ciebie, ściągają twoje partie, analizują je i następnie przygotowują się pod kątem tego, abyś do 15-20 ruchu musiał się wykazać znajomością danego debiutu lub wariantu. Im wcześniej odchodzisz od teorii i ruchy, które wykonujesz nie są co najmniej tak dobre, jak te opisywane przez specjalistów… tym szybciej osiągasz pozycję gorszą, złą czy w końcu przegraną. Tutaj nie ma dyskusji.

2) Przeciwnicy na poziomie 1950+ (zwłaszcza ci 2100) grają już ustalonym systemem debiutowym – nie ma tam miejsca na improwizację, bo zakres błędu jest już bardzo wąski. Z reguły znają nie tylko warianty, ale przede wszystkim plany i najprostsze „odejścia z teorii”. Są dzięki temu w stanie szybko ocenić, czy twój ruch jest błędem czy też inną możliwością, która zachowuje równą ocenę pozycji.

3) Brak znajomości planów oraz danych strategicznych elementów (np. tego gdzie ma stać skoczek, którego gońca należy wymienić, jaka ma być struktura pionów, itp.) powoduje, że bardzo szybko można uzyskać pozycję, w której popełnienie kilku strategicznych błędów sprawi, że przeciwnik po prostu stopniowo (niekiedy powolutku, a czasem w kilku ruchach!) to wykorzysta. Może także dojść do tego, że ustawi nas tak w debiucie, że nie będziemy mieć sensownych rozwojowych ruchów. Nie trzeba dodawać, że zwykle brak możliwości wzmocnienia pozycji przez jedną ze stron powoduje, że ta druga ustawi swoje bierki na takich pozycjach, że w końcu rozbije stronę broniącą się.

Jaki zatem wniosek? Prosty: najpóźniej od poziomu 1800-1850 (nie później!, bo efektywność będzie coraz niższa) trzeba już opracować sobie repertuar debiutowy (i następnie coraz bardziej go uzupełniać, poprawiać, wzmacniać i powolutku także poszerzać). Bez znajomości i zrozumienia fazy debiutowej na pewno stracimy więcej energii, czasu oraz nie będziemy do końca wiedzieli do czego zmierzać i na co uważać.

Dlaczego jednak wcześniej nie powinno się opracowywać repertuary debiutowego? Otóż moim zdaniem - należy najpierw (grając stale z coraz silniejszymi zawodnikami) dojść do poziomu 1750-1800, czyli trzeba wykształcić (tak, aby była "we krwi") dobrą taktykę, nauczyć się grać możliwie czysto (czyli żadnych podstawek!) i przy okazji sprawdzić się w końcówkach (i przy okazji - w obronie!). Dopiero wówczas należy jak najszybciej zająć się układaniem systemu, który będzie gwarantował uzyskiwanie dobrych pozycji po debiucie wraz ze zrozumieniem tego co dalej należy grać.Wcześniej zahamujemy swoją twórczość oraz samodzielną ocenę powstałych w różnych debiutach pozycji - najpierw sami oceniamy i sprawdzamy na ile nam pasują dane typy pozycji, a dopiero później czytamy co mają do powiedzenia specjaliści, którzy tworzą publikacje (papierowe i elektroniczne) na temat danego systemu albo wariantu debiutowego (są także książki dotyczące całego repertuaru debiutowego).

Jako jeden z przykładów potwierdzających powyższe słowa, niechaj posłuży poniższa partia. Pokazuje ona to, że bez znajomości systemu debiutowego nie można realnie myśleć o przekroczeniu (na stałe) poziomu 1950-2000. Dodam tylko, aby uważnie przyjrzeć się mało konkretnej (planowej) grze czarnych - powinna to być dobra przestroga dla niedowiarków. Jasne jak słońce, że przy silniejszym zawodniku już nie będzie możliwości osiągnięcia remisu, prawda?
http://mekk.waw.pl/mk/watchbot/game/3555060

czwartek, 3 maja 2012

Szachowa kultura – czyli kulturalny wykład o tym, po co należy tworzyć, upowszechniać oraz rozwijać wspólny dorobek szachowy

Czy znacie pojęcie "szachowa kultura"? Jakie cechy trzeba mieć (jakie warunki spełniać), aby być kulturalnym? A mającym wysoki poziom kultury szachowej? Jaki wpływ na to czy jesteśmy kulturalni czy nie? Czy nasz wspólny dorobek szachowy jest częścią kultury?

A kto w sposób ciekawy oraz kulturalny potrafi pisać na tematy filozoficzno-szachowo-kulturalne?! Jeszcze nie wiecie? (odpowiedź na samym dole). To chyba nie macie za grosz kultury, jeśli czym prędzej nie zdecydujecie się na zapoznanie z bardzo kulturalnym artykułem.

Nie chcę wydać się niekulturalny, jednak uważam, że w dużej lenistwo jest błogosławieństwem jeśli jest odpowiednio wykorzystywane, zaś jeden obraz warty bywa tysiąca słów. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z wieloma obrazkami, które mają zachęcić do zapoznania się z całością układanki!

Zatem zapraszam na drobną intelektualną ucztę... i życzę ciekawych wrażeń! Być może pojęcie kultura szachowa w końcu zagości w naszych językach. Wiąże się ono bowiem wyraźnie z ideą Fair Play oraz kolejnym tematem, który będę opierał na wyrażeniach typu: "osoba mająca odpowiedni poziom kultury szachowej, doskonale zdaje sobie sprawę, że...".






Na zdjęciu obok - gość bardzo specjalny i kulturalny, który potrafi wyjątkowo ciekawie pisywać - Krzysztof Jopek, autor ciekawego bloga związanego z szachami: http://psychologiaiszachy.blogspot.com

Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej, zapraszam do przeczytania krótkiego artykułu w stylu zaproszenia do przemyślenia (3 strony, format PDF): http://beginnerchessimprovement.weebly.com

Taktyka ma pierwszeństwo nad strategią – czyli o tym dlaczego najpierw ćwiczymy uderzenia taktyczne i kombinacje

Taktyka ma pierwszeństwo nad strategią – czyli o tym dlaczego najpierw ćwiczymy uderzenia taktyczne i kombinacje. Prosta i jasna sprawa, jednak niekiedy zapominamy o niej, a potem nie możemy zrobić postępu.

Wiele razy starałem się rozegrać naprawdę dobrą partię. Niestety brak wyższego poziomu taktycznego wyraźnie hamuje postęp i przejście na kolejny poziom. Taktyka musi być opanowana pierwsza, ponieważ występuje w każdej fazie gry, stale trzeba ją pilnować i stopień możliwych komplikacji pokazuje, że do poziomu 1700-1800 trzeba robić tysiące zadań z taktyki. Warto zatem bardzo dobrze poznać wszystkie motywy taktyczne (20-25 motywów to wszystkie praktycznie spotykane, chociaż jedynie połowa z nich występuje bardzo często). Następnie trzeba poznawać przykłady zastosowania danego motywu, następnie zobaczyć na czym polega komplikowanie pozycji poprzez łączenie motywów, a na koniec analizować (przerabiać) partie w których jest pokazane w jaki sposób dochodzi do tego uderzenia (kombinacji). Tak czy inaczej absolutne konieczne jest stałe przerabianie zadań taktycznych, gdyż przy silniejszych przeciwnikach będzie widać dużą różnicę w poziomie opanowania tej fazy (części) gry.

Jak trudne zadania trzeba robić? To zależy od celu i możliwości zawodnika. Jedni chcą jedynie widzieć uderzenia 1-2 ruchowe, zaś inni marzą o tym, aby być w stanie zobaczyć i zrealizować kombinację na głębokości 5-6 ruchów. Praktycznie do poziomu 1700-1800 zwykle wystarcza przerabianie zadań, które kończą się (w sensie osiągnięcia konkretnej przewagi) nie dalej niż po 5-6 ruchach. Pamiętajmy o tym, że nie chodzi o to, aby widzieć kombinacje na 10-12 ruchów do przodu, bo takie zdarzają się raz na kilka tysięcy partii. Raczej konieczne jest to, aby rozpoznawać schematy i starać się tak układać pozycję, aby była możliwość zrealizowania uderzenia, które przeciwnik może przeoczyć. Moim zdaniem zawodnik, który jest w stanie grać stale na głębokości 3-4 ruchów, w zupełności może bez większych problemów dojść do poziomu 1700-1800. W pewnym momencie konieczne będzie posługiwanie się oceną pozycji oraz planami, jednak bez taktyki nie da się grać solidnych szachów.

O ile dobrze pamiętam, to jeden z autorów, który uczestniczył w budowie komputera, który ograł mistrza świata Kasparowa w 1997 roku (zwany „Deep Blue”) zwrócił uwagę na to, że pierwotna wersja (tzw. ChipTest) tego potwora była w stanie grać na poziomie 2200 jedynie za pomocą przeliczania setek tysięcy wariantów na głębokości 12-14 półruchów (czyli 6-7 pełnych ruchów). Natomiast GM Soltis sugeruje, iż praktycznie wystarcza aby grać „na 5”. Ma on na myśli 5 półruchów, czyli przewidywanie jedynie 2,5 ruchu (B-C-B-C-B). Twierdzi on, że wystarcza to w zupełności do tego, aby grać przyzwoite szachy. Oczywiście w pewnych pozycjach (zwłaszcza tych, które są mocno nasycone taktyką) konieczne jest niekiedy liczenie na 7-10 ruchów, ale zdarza się to bardzo rzadko.

Na własnym przykładzie mogę potwierdzić, że w momencie zaprzestania ćwiczeń taktycznych, przejście na następny poziom jest bardzo trudny. Już od poziomu 1900-2000 każdy błąd taktyczny („zgubienie piona” – o figurze nie wspominając) kończy niemal zawsze się porażką – zwłaszcza jeśli nie jesteśmy w stanie w zamian za stratę materialną uzyskać jakąś rekompensatę.

Warto jeszcze określić to, aby starać się ćwiczyć maksymalnie efektywnie. Na co warto uważać? Pamiętajmy, żeby nie rozwiązywać na szybkość (czas) dopóki nie robimy zadań po raz kolejny. Kolejny warunek, to unikanie zgadywania – poprzez myślenie typu „a zagram tu i zobaczę co się stanie”. Lepiej jest nie rozwiązać danego zadania i spróbować kolejnym razem aniżeli „sztucznie” znaleźć rozwiązanie. Nie zapominajmy, że trening taktyki powinien być jak najwierniejszym symulowaniem gry turniejowej. Tak więc staramy się nie przestawiać bierek (dopiero jak zapiszemy rozwiązania i zakończymy zadanie), bo potem będzie problem w partii, aby „przestawić się na widzenie zmian”.


Na koniec warto jeszcze zaznaczyć, aby pilnować procesu stopniowania trudności. Tak więc zaczynamy od prostych, potem nieco trudniejsze, aż przechodzimy do najtrudniejszych. Każde zadanie powinno być dla nas na tyle trudne, aby nie rozwiązywać je szybciej niż 30 sekund, ale także nie na tyle trudne, aby zajmowało nam więcej niż 8-10 minut. Im poważniej podejdziemy do treningu taktycznego, tym lepsze efekty będziemy mogli uzyskać w partii. Silni zawodnicy (mistrzowie i arcymistrzowie) są w stanie rozpoznawać 3-4 ruchowe uderzenia niemal natychmiast (tak jak my forsownego mata w 1 lub 2 ruchach). Bez taktyki nie będzie możliwa walka (i rozwój) w żadnej z faz gry: debiucie, grze środkowej czy też końcówce.

Być może jednak wartość dydaktyczna powiedzenia „Szachy to w 99% taktyka” nie jest pustym frazesem.

Traktuj zatem taktykę i jej trening jak codzienne mycie rąk. Dopóki nie wejdzie ci to w krew (aby codziennie poświęcić na to przynajmniej 30 minut), tak długo twoje partie mogą kończyć się właśnie za pomocą taktyki (a nie bardzo ciekawych manewrów, głębokich planów czy chociażby długiej, twardej walki). Mogę potwierdzić, że ne wystarczy zrobić kilkuset czy kilku tysięcy zadań - trzeba na bieżąco być z zadaniami i je rozwiązywać oraz wyciągać wnioski i zapamiętywać układy (schematy, wzorce), a także metodę w jaki sposób doszło do takiego uderzenia. W przeciwnym wypadku wasze partie będą się rozpadać przez kilka prostych strzałów taktycznych lub kombinacji. A dopiero można szachami cieszyć się w pełniejszym zakresie, gdy opanuje się czystą grę (bez podstawiania i widzenie podstawowych gróźb), bo wtedy naprawdę wchodzą w grę tworzenie głębokich strategicznych planów, ocena pozycji i znajdywanie najdokładniejszych ruchów i uzasadnienie tego wszystkiego. Zapewniam, że poziom uzyskanej satysfakcji z tego typu gry jest warty wysiłku stałego "mycia rąk".

wtorek, 1 maja 2012

Gruba ryba, która odpłynęła – czyli ciekawa analiza partii okiem amatora

Poniżej prezentuję przykład ciekawej analizy w formie video jaką wykonał mój przeciwnik – po rozegranej partii w ramach turnieju STC (Slow Time Conrol) w 5 rundzie turnieju Winter Blues Tournament. Każdy z nas miał na partię 60 minut z dodawanym czasem 15 sekund po każdym ruchu – czyli tempo 60+15.

Analiza zawiera 2 materiały filmowe – pierwszy trwa 35min 22sek, zaś drugi 40min 29sek. Łącznie na obejrzenie całości trzeba zatem poświęcić 76 minut. Oczywiście wszelkie komentarze są po angielsku.

Na obrazku po prawej pozycja w której popełniły kluczowy błąd najpierw białe, a poniżej w rogu - czarne.

Warto podkreślić, że autor pokazał kluczowe momenty pozycji, omówił błędy, których się dopuścił jak też przemycił kilka wskazówek dotyczących oceny pozycji, sposobu myślenia na temat planu, gróźb czy też błędów. Pamiętajmy, że jest to materiał jak i partia o charakterze instruktażowym – nie pretendują one do ukazania głębokich mistrzowskich wariantów oraz wszelkich skomplikowanych planów, lecz tego jak dany zawodnik rozegrał partię i wnioski, które z niej wyciągnął.

Warto dodać (nie jako usprawiedliwienie), że ruchy wykonywałem bardzo szybko i do partii nie przyłożyłem się tak jak należy. Starałem się jednak rozegrać jak najszybciej, aby zdążyć z kolejnymi rozgrywkami. Pomimo tego próbowałem stawić minimum rozsądnego oporu mojemu przeciwnikowi.

Podkreślam wyraźnie, że moja wygrana jest całkowitym przypadkiem (a raczej wypadkiem przy pracy mojego przeciwnika), więc z pewnością można zobaczyć także co się dzieje, gdy spotykają się dwaj przeciwnicy – a jeden z nich chce jak najszybciej zakończyć partię. Wierzę, że będzie to przestroga dla tych, którzy nie chcą myśleć i wnikać w pozycję, grając poważną partię.

Ekran pokazujący czas obu graczy w momencie zakończenia partii. Partia trwała nieco ponad godzinę: czarnym zostało 18 minut 25 sekund, zaś białym niemal tyle czasu, ile przed rozpoczęciem rozgrywki! Warto dodać, że na ostatni (i zarazem decydujący) ruch... czarne zużyły jedynie 17 sekund. Z pewnością niedoceniły siły piona i skoczka na bandzie. Zauważmy bowiem, że po ruchu piona na c7 nie można go w żaden sposób powstrzymać - pole c4 kontroluje skoczek, zaś b8... bohaterski (?!) pion! Król zaś jest poza kwadratem przemiany piona, więc nie jest w stanie mu zagrozić. Tak więc - warto mieć się na baczności do końca partii (jeśli chcemy wygrywać).


Poniżej przykładowe ekrany i linki do obu części materiału video ukazującego analizę w której gruba ryba była kompletnie bezradna, lecz w ostatnim momencie wymknęła się z sieci przez chwilową nieuwagę rybaka. Zachęcam do obejrzenia i wyciągnięcia wniosków, tak by samemu umieć robić jak najlepsze analizy.



Jako ciekawe uzupełnienie można także przeczytać kilka komentarzy mojego przeciwnika. Z pewnością będzie można zobaczyć jak w czasie partii oceniał pozycję autor oraz jak znacząco zróżnicowana (treściwa, wiele wyjaśniająca) jest analiza video.

Link do partii: http://mekk.waw.pl/mk/watchbot/game/3043328

Początek i koniec partii - komentarze oraz w nawiasach ilość zużytego czasu przez każdego z graczy


Pozycja po 25.Rc5 (po zbiciu białe będą miały wolnego piona!) oraz obok - po 48.c6, ostatnia pułapka w którą wpadły czarne - pobiły piona, i po kolejnym ruchu białych pionem na c7.... musiały poddać partię.


Dokąd zmierzasz gruba rybo?
Czyżbyś została uwięziona przez konsekwencje braku przewidywania swoich działań?